2. Nowy, lepszy rozdział?
EUNJI POV
Drzwi zielonego sklepiku otworzyły się z cichym piskiem, wprawiając w ruch zawieszony tuż nad nimi dzwoneczek. Weszłam do środka, a przede mną ujrzałam białe, oświetlone pomieszczenie, z mnóstwem stojących półek i lodówek. Wyglądało to jak typowy, mały sklepik osiedlowy.
(Dla wyobrażenia, mogło się to prezentować w taki sposób):
Weszłam więc w jedną z alejek i zaczęłam szukać produktów potrzebnych do przygotowania bulgogi.
Po dłuższej chwili, gdy znalazłam już wszystko, co miałam kupić, udałam się do kasy. Przy ladzie stał młody chłopak w czapce, a jego dłuższe, lekko pofalowane, czarne włosy wystawały z niej pasmami. Kiedy podeszłam bliżej, chłopak uniósł głowę i delikatnie się uśmiechnął. Wtedy zauważyłam, że jest bardzo przystojny, choć coś mi mówiło, że nieco młodszy ode mnie. Na oko dałabym mu jakieś szesnaście, może siedemnaście lat.
- Cześć... jesteś stąd? - powiedział, kasując moje zakupy - W sensie, przepraszam, że pytam.. - na jego twarzy pojawił się lekki rumieniec - Po prostu nigdy cię tu nie widziałem...
Zaskoczyło mnie to, że zaczął ze mną rozmowę, choć wydawał się dosyć sympatyczny. W końcu odpowiedziałam:
- Nie, tak szczerze, to nigdy wcześniej tu nie byłam, ale właściwie, od dzisiaj to mój nowy dom - posłałam mu życzliwy uśmiech.
- Aa,przeprowadziłaś się - pokiwał głową -Tak, coś tam słyszałem, że będziemy mieć nowych sąsiadów.. Mieszkamy na tej samej ulicy.
- Poważnie?
- Tak, ja mieszkam w żółtym domu, na samym końcu - powiedział, a jego oczy intensywnie spoglądały w moje. W sumie, stwierdziłam, że jego oczy były bardzo ładne - duże i ciemne jak noc -Także.. miło mi poznać nową sąsiadkę.
- Mi też jest miło - odparłam, podając mu rękę. Uścisnął ją, a ja poczułam przyjemnie elektryzujące uczucie, bo jego dłoń była bardzo ciepła i miękka. Muszę w ogóle wspomnieć, że jego ręce były naprawdę ładne. Takie męskie, znacznie większe od moich, a do tego gładkie.
- Jak masz na imię? - zapytał chłopak, puszczając moją dłoń.
- Eunji, a ty?
- Jungkook.
- Ładne imię - uśmiechnęłam się do niego lekko. Poważnie, był pierwszą osobą, którą poznałam o takim imieniu. Spodobało mi się.
- Dziękuję, twoje też jest ładne...
Nastała między nami chwila ciszy, podczas które wymieniliśmy się spojrzeniami.
- Czy mogłabym.. też zadać pytanie?
Chłopak skinął głową na potwierdzenie.
- Ile masz lat? - zapytałam - Tak szczerze, wyglądasz na trochę ode mnie młodszego..
- Siedemnaście - potwierdził moje wcześniejsze przypuszczenia - A ty?
- Dziewiętnaście.
- Wow, wyglądasz jak szesnastolatka - odparł, na co się zaśmiałam - Bez urazy, oczywiście.
- Nie no, spoko, przecież wiem o tym bardzo dobrze..
I oboje się zaśmialiśmy. Jungkook okazał się być naprawdę sympatyczną osobą. Może uda mi się z nim zaprzyjaźnić?
- Okej, ja muszę się już zbierać ... - powiedziałam po chwili, rzucając szybkie spojrzenie na zegarek wiszący na ścianie za ladą - Rodzice na mnie czekają.
- Jasne, rozumiem to.. - podał mi zapakowane zakupy Jungkook, a potem ponownie uniósł na mnie wzrok -zobaczymy się jeszcze?
- No pewnie, przecież będę latała tu po różne pierdoły.. - odrzekłam, na co chłopak się roześmiał.
- Super, to miłego dnia! Pozdrów rodziców!
-Jasne i nawzajem! - odkrzyknęłam do niego, wychodząc ze sklepiku - Cześć!
Poszłam w stronę mojego nowego domu, a na mojej twarzy widniał delikatny uśmiech. Może właśnie zaczyna się dla mnie nowy, lepszy rozdział?
NAZAJUTRZ RANO, POV EUNJI
- Eunji, ciasto już gotowe! - krzyknęła mama z dolnego piętra- Co tak się grzebiesz?
- Już idę, mamo! - odkrzyknęłam, poprawiając jeszcze makijaż, a zaraz potem zbiegłam do kuchni.
Mama wymyśliła, że upiecze wielkie ciasto, którym poczęstujemy sąsiadów, by zrobić na nich dobre pierwsze wrażenie. Wiem, to zabrzmiało nieco amerykańsko, ale mama doprawdy uwielbia takie rzeczy. Dodatkowo, wymyśliła, że zorganizuje małe, sąsiedzkie przyjęcie, by lepiej wszystkich poznać. Chciała, by odbyło się w parku, zaraz przy drugim końcu ulicy.
Pewnie zapytacie ,,ale po co robić aż tyle"? Wiem, ja też zadałam jej to pytanie. Ona zaś odpowiedziała, z wyraźnym obruszeniem w głosie: ,,Ale jak to po co? Dobra opinia przyda mi się w pracy, a to właśnie ci ludzie mogą mi ją zbudować". I koniec tematu. Powiem szczerze, że zdążyłam już wyrobić sobie zdanie na ten temat. Stwierdziłam, że mama, podobnie jak i ja liczy na poznanie nowych znajomych. W końcu, większość kontaktów jakoś poumierała, jakby zatarła się w drodze z Busan do Daegu i odpadła w jakąś zupełną niepamięć, ciemną otchłań...
Kiedy przekroczyłam już próg kuchni, zobaczyłam mamę stojącą z wielkim, różowym, obsypanym posypką tortem. Co jak co, ale mama miała talent do pieczenia takich pyszności. Robiła to już, gdy mieszkaliśmy w Busan, ale nigdy nie chwaliła się tym na szerszą skalę. To pierwszy raz, gdy ktoś z zewnątrz, obca osoba będzie miała okazję, by skosztować jej wypieku. Zauważyłam po jej twarzy, że jest tym strasznie podekscytowana. Jej zaróżowione policzki pokrywało kilka kropel potu, ale w dalszym ciągu uśmiechała się szeroko.
- Proszę, moja droga - powiedziała, podając mi tort na dużej blasze. Był dosyć ciężki, więc musiałam trzymać go obiema rękami - A i jeszcze zaproszenia na nasze przyjęcie.. - dodała, wkładając mi kilkanaście kopert do zielonkawej torby, którą miałam zawieszoną na ramieniu - No.. to jesteś gotowa. Rozdaj wszystko i pamiętaj.. zachowuj się grzecznie - pogroziła mi jakby palcem, a jej wzrok przybrał na sile - Nie chcę, żeby sąsiedzi pomyśleli, że wprowadziły tu się jakieś chamy..
- Mamo, przecież wiesz, że będę kulturalna jak zawsze... - zapewniłam ją - Przecież nie jestem już małym dzieckiem..
- Może małym już nie, ale dla mnie ciągle jesteś i będziesz dzieckiem - odparła, uśmiechając się lekko, po czym starła ręką pot z czoła - Dlatego czasem muszę cię upominać, żebyś nie zrobiła przypadkiem jakichś głupot..
Przewróciłam oczami, w duchu śmiejąc się z jej słów. Chyba na całym świecie matki są takie same. Ona w międzyczasie zerknęła na zegarek, wiszący na żółtej ścianie obok.
- O, już późna pora - odrzekła, wręcz popychając mnie w kierunku drzwi -Powinnaś już zacząć chodzić i rozdawać.
- Dobrze, mamo, już idę - powiedziałam, wychodząc na zewnątrz.
- Pamiętaj zachowuj się kulturalnie i o niczym nie zapomnij!
- Tak, wiem - machnęłam na nią ręką, jakby na pożegnanie, ale jednocześnie miało to dać jej przekaz ,,idź już do domu".
Mama najwidoczniej to zrozumiała, bo wycofała się do środka i pomachała mi, życząc powodzenia. Odmachałam jej, lekko się uśmiechając, a potem poszłam w stronę domu, od którego chciałam zacząć. Tego naprzeciwko. Domu Kima Taehyunga.
***
Weszłam przez bramę, zamykając ją jak najciszej mogłam, a następnie wbiegłam po schodach i zapukałam do ciemnobrązowych drzwi. Nikt nie podchodził, więc zadzwoniłam jeszcze dzwonkiem. Wtedy otworzył ktoś, kogo wcześniej tutaj nie widziałam. Był to na oko, niewysoki, niebiesko włosy chłopak, który nie mógł być dużo starszy od Taehyunga, przynajmniej tak wyglądał.. Miał na sobie czarną piżamę w białe chmurki, a po jego minie zauważyłam, że nie jest zbytnio zachwycony moją wizytą. Wyglądał na nieco zaspanego, ale kiedy odgarnął parę pasm włosów z twarzy, dostrzegłam, że jest dosyć przystojny.
- Tak? - zapytał, a jego głęboka barwa głosu, sprawiła, że moje kolana nieco się ugięły - Czy coś się stało?
- W sumie, to nic...Ja tylko..- powiedziałam, trochę onieśmielona, ale mimo tego, starałam się zachować spokój - jestem nową sąsiadką i przyszłam się przywitać - uniosłam nieco do góry mój tort - Moja mama upiekła ciasto, a do tego chcemy zorganizować małe przyjęcie, w parczku, tu obok.. Czy przyszliby... państwo?
Podałam mu zaproszenie, a ten rzucił mi zaskoczone spojrzenie. Chyba tylko moja mama zawsze potrafi wpakować w takie bagno..
- Cóż... oczywiście - jego wzrok zszedł na ciasto, które trzymałam w rękach - A ty, wejdź, proszę.
Skinęłam mu głową i weszłam do środka.
Choć po domu widać było, że od dawna nie przeszedł żadnego remontu, to w dalszym ciągu zachowywał swój przytulny urok. Ściany przedpokoju pokrywała biaława tapeta w kwiaty, a znajdująca się zaraz, na bok od niego jadalnia urządzona została w kolorze niebieskim. Gdy weszliśmy do środka zauważyłam wielki, antyczny stół przy którym siedział... Taehyung i jadł śniadanie.
- Hej Taehyung - powiedziałam, kładąc ciasto na stole, a potem usiadłam naprzeciwko niego.
Jego głowa zwróciła się w kierunku mojego głosu, a ciemne, niewidzące tęczówki, jakby próbowały mnie odszukać.
- Hej Eunji - odpowiedział, a na jego twarzy uwydatnił się lekki, jakby nieco nieśmiały, stłumiony uśmiech.
Niebiesko włosy spojrzał na nas w delikatnym zadziwieniu.
- To wy się znacie?
Taehyung skinął głową.
- Tak, poznaliśmy się wczoraj, jak się tu wprowadziła...
- W takim razie, miło mi poznać - wyciągnął do mnie rękę niebiesko włosy - Przepraszam, że się jeszcze nie przedstawiłem.. jestem Yoongi, starszy brat Taehyunga.
Pochwyciłam jego dłoń i lekko uścisnęłam. Była duża, męska i nieco chłodna. Jego skóra miała dosyć blady odcień, a przez nią przebijały się szlaczki żył. Ma ładne dłonie, tak jak brat.. No właśnie, a co do tego, to ciężko było poznać, że są braćmi. Wyglądali zupełnie od siebie odmiennie, jak nieznajomi na ulicy.
- Mi też jest miło - odparłam w końcu, po czym posłałam mu delikatny uśmiech. Poczułam, że zaczynam się minimalnie pocić.
No nie powiem, że będąc w jednym domu z dwoma przystojniakami, nie zaczyna się trochę kręcić w głowie...
------------------------------------------
Rozdział 2 - poznajemy króla Swagu, to znaczy, że będziemy dobrze się bawić na przyjęciu...;)
Jeszcze raz dziękuję za całe wsparcie i życzę miłego czytania!
Dobranoc!
MATKO BOSKO, JAK JA UWIELBIAM TEN JEGO KOCI UŚMIECH<333 TRUE OBSESSION...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro