Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1. Pierwsze spotkanie

POV TAEHYUNG, CHWILA OBECNA

- Taehyung, wstawaj! - usłyszałem głos brata, wołającego mnie z dołu.

 Nie spałem już dawno. Obudził mnie smakowity zapach świeżo przygotowanego kimchi, dobiegający najprawdopodobniej z kuchni. Leżałem tylko w łóżku, kręcąc się z boku na bok. Zaczynał się dla mnie kolejny dzień, a ostatnimi czasy wszystkie wyglądały tak samo..

*** ,, MYŚLOWY" NOTES TAEHYUNGA, CZYLI MINIONE WYDARZENIA***

 Minęły dwa lata od tamtego tragicznego, zimowego wieczoru, a w ciągu tego czasu moje zmysły bardzo się wyostrzyły. Teraz potrafiłem usłyszeć głosy z dosyć daleka i poczuć zapachy, na które wcześniej mój nos nie zwracał uwagi.  A wszystko to zaszło w wyniku utraconego przeze mnie wzroku. Moglibyście powiedzieć ,,Kurde,stary, przesrane" , ale ja i tak cieszyłem się, że w ogóle żyję. W gorszym przypadku znaleźli się moi rodzice. Gdy policja przyjechała na miejsce wypadku, oboje byli już martwi. Ta wiadomość zupełnie rozbiła mnie na kawałki. Rozpłakałem się jak mały chłopiec, który stracił ukochanego pluszaka.

 Po tym zdarzeniu, przez długi czas nie mogłem się pozbierać. Kiedy razem z Yoongim chowaliśmy rodziców, zemdlałem z nadmiaru emocji. Później, po tym wszystkim, kiedy dowiedziałem się, że prawdopodobnie już nigdy nie będę widział, popadłem w jeszcze większe dno. Zamknąłem się w pokoju i przez cztery miesiące nie wychodziłem do ludzi. Miałem szczęście, że mój brat znosił to ze stoickim spokojem, a dodatkowo zgodził się mną zaopiekować.

 Któregoś dnia zdecydowałem się w końcu wyjść. Nie było to najprostszym zadaniem, jak może wam się wydawać. Odkąd byłem niewidomy, musiałem wielu rzeczy nauczyć się od nowa, by móc normalnie funkcjonować.  Posługiwanie się alfabetem Braille'a , poruszanie się po domu, wychodzenie do sklepu, robienie jedzenia i ubieranie się po omacku.... z początku było to dla mnie zupełnie nie do wykonania, jednak z czasem, po tych dwóch, ciężkich latach, zdążyłem się już do tego przyzwyczaić i stało się to dla mnie niezmienną częścią życia.

  Nie mam pojęcia, czy wspominałem już o tym wcześniej, ale razem z  bratem w dalszym ciągu zamieszkiwaliśmy w naszym domu rodzinnym w Daegu. Znajdował się on na spokojnej dzielnicy, gdzie praktycznie nigdy nic się nie działo. Ludzie zazwyczaj gadali tutaj o samych pierdołach, ale kiedy tragedia spotkała moją rodzinę, znaleźliśmy się na ustach wszystkich sąsiadów. Gdy wychodziłem wyrzucić śmieci, w jednej ręce trzymając kijek, by się nie wywrócić, słyszałem jak mówili - ,,Ty patrz, to ten młodszy syn rolnika. Biedaczek, nie dość, że stracił rodziców, to jeszcze nie widzi. Niech go Bóg ma w opiece". Wtedy od razu biegiem zawracałem do domu. Nienawidziłem jak ktoś się nade mną litował i wspominał o tej tragedii.

   I tak...jakiego tematu jeszcze nie poruszyłem? A no jasne. Szkoła. Możecie być zdziwieni, czemu o niej wspominam, w końcu mam już prawie 20 lat ( kończę je w grudniu, po świętach, więc nawet data urodzin stwierdziła, by zrobić mi na złość). Cóż, myślę, że po prostu dobrze o tym powiedzieć. Prawda jest taka, że rzuciłem szkołę, właściwie zaraz po śmierci rodziców. Być może moja decyzja była głupia, bo w końcu, w tamtym momencie został mi tylko rok do jej skończenia. Ale... nie miałem już siły. Moje oceny diametralnie zaczęły się pogarszać, mimo tego, że szkoła dostosowała się do mojej niepełnosprawności. Szczerze, byłem zwyczajnie zbyt tym wszystkim załamany, by się uczyć, straciłem całą motywację do działania. Po jakimś czasie, poza złymi ocenami, zacząłem tracić po kolei wszystkich znajomych. Może to była moja wina? W końcu drastycznie ograniczyłem z nimi kontakt. A może (bo taka możliwość też chodziła mi po głowie) oni sami nie potrafili mnie wesprzeć w tym całym bagnie i stwierdzili, że najlepszą opcją będzie po prostu odsunięcie się ode mnie? Nie wiem, bo w tamtym momencie nie zastanawiałem się nad tym tak, jak teraz. Zwyczajnie zdecydowałem się, by rzucić szkołę i zapomnieć o tym wszystkim. Przy okazji, to był pierwszy raz kiedy postawiłem się bratu, który prosił mnie bym tego nie kończył. Pierwszy raz, kiedy samodzielnie podjąłem decyzję, która mocno zaważyła na moim dalszym życiu.

  Okej, na koniec moich życiowych, myślowych wywodów, chciałbym się jeszcze przedstawić, odpowiednio, tak jak należy, bo wydaję mi się, że jeszcze nie miałem ku temu szansy.

   Dobrze więc, mam na imię Kim Taehyung i jestem niewidomym, 20-letnim prawiczkiem, bez znajomych,  a jedyną osobą, z którą jeszcze rozmawiam jest mój starszy brat. Szczerze, czasem mam dość swojego życia, nie wiem czy w ogóle ma ono jeszcze rację bytu. Wydaję mi się, że zupełnie się pogubiłem i zatraciłem w drodze ostatnie pokłady nadziei, które dawałyby mi siłę, wiedząc, że jutro będzie lepiej, niż jest dzisiaj...

POWRÓT DO CHWILI OBECNEJ

 Zszedłem po schodach z lekkim ociąganiem, kurczowo trzymając się poręczy. Powoli wysuwałem stopy, szukając kolejnego stopnia. Kiedy w końcu znalazłem się już na dole, udałem się do kuchni, to znaczy miejsca skąd unosił się piękny zapach.

- O, w końcu jesteś - usłyszałem głęboki głos mojego starszego brata. Ile dałbym, żeby zobaczyć jak teraz wygląda.. -  Siadaj do stołu, na talerzu masz kimchi.

- Dzień dobry - powiedziałem jeszcze, kierując głowę w kierunku, skąd słyszałem jego głos - I dziękuję.

- Dzień dobry, Tae - odpowiedział brat i delikatnie się zaśmiał - Spoko, nie ma za co.

Ja zaś, wolnym krokiem podszedłem do miejsca, w którym znajdował się stół, wysuwając rękę, by dotknąć jego kantu. Oczywiście bardzo dobrze znałem rozkład domu, więc nie potrzebowałem żadnej pomocy.

 W końcu usiadłem i zacząłem jeść. Jak zwykle, smakowało bardzo dobrze.

- Kurcze, Taehyung, muszę już iść do pracy, bo się spóźnię - powiedział nagle Yoongi, a potem przeszedł obok mnie. Usłyszałem szelest z drugiego pokoju, jakby zaczął ubierać buty - Wyniesiesz później śmieci, jak zjesz? Ja wychodzę drugim wyjściem i teraz naprawdę muszę już lecieć...

- Jasne - odparłem, kiwając głową.

- Dziękuję - odpowiedział, a potem dosłyszałem jego kroki, w stronę tylnego wyjścia - To cześć! Trzymaj się!

- Pa! - odkrzyknąłem za nim, gdy ten już zamykał drzwi - Miłego dnia!

 Mój brat znalazł zatrudnienie w jakiejś wytwórni jako producent muzyczny. Co prawda, nie spełniło się jego marzenie, by zostać raperem, ale wiem, że obecny stan rzeczy także go zadowalał. Przede wszystkim dlatego, że miał całkiem dobrą wypłatę, więc mógł utrzymać nas obu. Ogólnie to..korzystaliśmy z pieniędzy Yoongiego i funduszy z ubezpieczenia mojego i rodziców. Ja także myślałem czasem o tym, żeby poszukać pracy, ale z moją niepełnosprawnością i ślamazarstwem, nie wiem czy ktokolwiek normalny, by mnie zechciał na pracownika. Żyłem więc jako bezrobotny i całymi dniami przesiadywałem w domu, starając się jednak pomagać bratu, jak najbardziej mogłem...

***

  Kiedy zjadłem już śniadanie, wstałem i podszedłem w kierunku zlewu, by zalać talerz wodą, a potem włożyć do zmywarki. Poszukałem palcami wolnego miejsca między przegródkami, wsadzając tam brudny talerz, a potem zamknąłem drzwiczki i wziąłem stojący obok worek ze śmieciami. Stwierdziłem, że wyjdę wyrzucić je w piżamie, bo przecież to tylko chwila...

POV EUNJI

 Nasze auto zatrzymało się przed zielonym domkiem, w spokojnej dzielnicy Daegu. To mój nowy dom - pomyślałam, przyglądając się odnowionej elewacji z okna czarnej Toyoty. Niedawno skończyłam 19 lat i razem z moimi urodzinami, rodzice podjęli decyzję o przeprowadzce do Daegu, bo znaleźli tu dobrze płatne posady w cenionych biurach. Nie powiem, że poniekąd nie ucieszyłam się z tej informacji. Wreszcie mogłam uwolnić się od toksycznych ludzi, którymi otaczałam się, mieszkając w Busan i zacząć życie w zupełnie innym, miałam nadzieję, lepszym mieście.

 Moi rodzice wysiedli z auta i podeszli do bagażnika, by powyjmować nasze walizki. Ja także wysiadłam i zaczęłam zbierać swoje rzeczy, gdy nagle mama powiedziała:

- Kurcze, nie mamy nic na kolację - zmarszczyła brwi, a jej krótkie, jasnobrązowe włosy zawiały lekko na wietrze - Kochanie, może zostaw to na razie i pójdź kogoś spytać, gdzie jest jakiś najbliższy sklep.. - zwróciła się do mnie, po czym rozejrzała się wokół w poszukiwaniu kogoś, kogo mogłabym się o to zapytać  - O, widzisz tego chłopaka po drugiej stronie? - wskazała na wysokiego, czarnowłosego, powiedziałabym raczej mężczyznę naprzeciwko nas. Ubrany był tylko w piżamę i wyrzucał śmieci.

- No pójdziesz? - zniecierpliwiła się trochę mama - Wstydzisz się czy co?...

- Nie, nie wstydzę się - zaprzeczyłam od razu - Już tam idę.

 Ostrożnie przeszłam po ulicy na drugą stronę, a moje długie, mahoniowe włosy zafalowały na wietrze. Musiałam się trochę pośpieszyć, bo mężczyzna zmierzał już w kierunku domu.

- Przepraszam! - zawołałam za nim, a ten momentalnie się zatrzymał - Jestem nową sąsiadką. Czy mogłabym o coś zapytać?

 Ciemnowłosy mężczyzna obrócił się w moim kierunku, a ja w prost zaniemówiłam. Był nieziemsko przystojny, niczym model z okładki magazynu..

POV TAEHYUNG

 Sprawa załatwiona. Teraz mogę już wracać do domu. Poszedłem pośpiesznie chodnikiem, w kierunku drzwi, uważając ,by się nie wywrócić, gdyż swój kijek zostawiłem w salonie. Nagle usłyszałem za sobą przyjemny, kobiecy głos:

- Przepraszam! - momentalnie się zatrzymałem - Jestem nową sąsiadką. Czy mogłabym o coś zapytać?

 Powoli odwróciłem się w kierunku, skąd dochodził głos i próbowałem skierować tam tęczówki.

- Tak? - odparłem, samemu dziwiąc się niezwykle głębokiej barwie mojego głosu - W czym mogę pomóc?

- Yhm... więc  - wyjąkała, a ja wyczułem, że jest trochę zdenerwowana. Aż tak źle wyglądam? - Widzi Pan... szukam jakiegoś najbliższego sklepu, gdzie mogłabym zrobić zakupy na kolację. Wie Pan gdzie taki znajdę?

 A zatem, pewnie wyglądam bardzo staro, skoro tak mi ,,Panuje"? Nie mogłem się mylić, ten głos należał do młodej kobiety, może nawet w moim wieku. I jeszcze to... ,,widzi pan" - zaśmiałem się w myślach. No właśnie, nie widzę... Ale jej głos mi się spodobał, był naprawdę miły. Podszedłem trochę bliżej bramy. Poczułem jej zapach. Pachniała bardzo ładnie jakby różami, w pełnym rozkwicie.

- Tak, oczywiście - odpowiedziałem w końcu - Musi Pani przejść do końca ulicy, skręcić w prawo, potem w alejkę w lewo i na prosto, a z pewnością zauważy Pani ten mały, zielony sklep.

- O, dziękuję bardzo - odparła kobieta - Jeśli mogę wiedzieć... jak się Pan nazywa?

POV EUNJI

- Tak, oczywiście - odpowiedział w końcu mężczyzna- Musi Pani przejść do końca ulicy, skręcić w prawo, potem w alejkę w lewo i na prosto, a z pewnością zauważy Pani ten mały, zielony sklep.

- O, dziękuję bardzo - odparłam - Jeśli mogę wiedzieć... jak się Pan nazywa?

 Zaintrygowały mnie jego oczy. Niby spoglądał w moim kierunku, ale jakby nie do końca patrzył na mnie, a do tego jego wzrok wydawał się nieco nieobecny. Mimo tego, wydawał się dosyć miły i był raczej w moim wieku, więc pomyślałam, że dobrze będzie się z nim poznać.

Mężczyzna zwlekał chwilę z odpowiedzią, po czym oznajmił:

- Kim Taehyung, miło mi - i wyciągnął rękę, jakby w moim kierunku, jednak w rzeczywistości, bardziej skierował ją na bok.

- Park Eunji, mi też jest miło - pochwyciłam jego dłoń i uścisnęłam lekko. Zauważyłam, że miał bardzo ładne ręce. Szczupłe, z długimi palcami, a przez jego opaloną skórę przebijały się delikatnie żyły.

- Przepraszam, jeśli jestem zbyt bezpośrednia... czy coś się stało? - dodałam, bo byłam ciekawa, dlaczego w ogóle na mnie nie spojrzał.

Ten zaś uśmiechnął się lekko i wtedy ujrzałam chyba jeden z najpiękniejszych uśmiechów na Ziemi. Jak to możliwe?

- Chodzi Pani o to, że na Panią nie patrzę? - zapytał półszeptem - Cóż... jestem niewidomy.

Skinęłam głową, bo wszystko się wyjaśniło. Jak mogłam tego nie zauważyć?

- Rany boskie, przepraszam bardzo, że zapytałam, nie powinnam była... -zrobiło mi się trochę głupio.

- Aj tam - machnął na to ręką, jakby odganiał natrętną muchę - Nic się nie stało. Wszyscy tu o tym wiedzą.

- Dobrze, jeszcze raz Pana przepraszam...

- Mów mi Taehyung.

- Zatem, przepraszam, Taehyung - uśmiechnęłam się lekko - Ja... będę już szła. Muszę zrobić te zakupy.

- Jasne... czy też mogę nazywać Cię po imieniu? - spytał mężczyzna.

- Tak, oczywiście..

- Super, to... miłego dnia, Eunji.

- Miłego dnia, Taehyung - odparłam i odeszłam spod bramy, zmierzając do sklepu.

 Ten chłopak wydał mi się naprawdę miły. Chciałam się z nim spotkać jeszcze raz... Kto wie, może zostanie moim pierwszym przyjacielem tutaj? Z tą myślą poszłam zrobić zakupy. W mojej głowie miałam już nawet pomysł, jak moglibyśmy spotkać się ponownie.. Chciałabym, żeby nastało już jutro...

-------------------------------

Rozdział 1 - bohaterowie się poznają <333 Jak wam się spodobało?

 Dziękuję za wszelkie wsparcie i oddane głosy, to naprawdę wiele dla mnie znaczy i daje mi motywację do pisania :))

A teraz... miłej nocy! Dobranoc ;)

NAJPIĘKNIEJSZY UŚMIECH NA ŚWIECIE <333






 


 

 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro