6
Oglądałem z Emily netflixa do czwartej rano. W momencie, gdy zasnęła przykryłem ją kołdrą i wyłączyłem telewizor, a następnie po cichu wyszedłem z jej domu i po dotarciu do swojego pokoju położyłem się na łóżku momentalnie zasypiając.
Zadzwonił budzik. Przetarłem twarz dłońmi i spojrzałem na godzinę wyłączając alarm. W pół do ósmej. Spojrzałem nieprzytomnie na plan lekcji.
Co jest pierwsze? WF? A to idę spać.
Rzuciłem telefon na drugą stronę łóżka i wtuliłem się w poduszke.
-O rety, która godzina?- powiedziałem sam do siebie, sięgając po telefon- dziewiąta? Super.
Wstałem powolnie z łóżka i pół przytomny założyłem pierwszą lepszą koszulke. Sięgnąłem po czarną parę jeansów leżący na biurku i zieloną bluzę z podłogi.
Spakowałem się i wyszedłem z domu odpalając jak zawsze papierosa.
-Pan Jones jak zawsze spóźniony, masz coś na swoją obronę.
A co ja w sądzie jestem?
-Zaspałem- przeszedłem całą klasę, by usiąść z Ethanem w ławce.
-Czemu mi nie odpisywałeś wczoraj?
-Oglądałem netflixa z Emily...- chłopak tylko burknął coś niezrozumiałego i odwrócił się tak jakby, zazdrosny?
-No już nie obrażaj się- pogłaskałem bruneta po włosach, a on lekko się uśmiechnął- czy miałeś mi do powiedzenia coś ważnego.
-Nie, ale mógłbyś chociaż napisać.
-Napisałem, że musze kończyć...
-No tak, ale tak... Tak trochę z dupy.
Zaśmialiśmy się cicho i wróciliśmy do zapisywania działań w zeszycie.
Podniosłem rękę do góry, a pani Hoove lekko zdziwiona pokazała bym zabrał głos.
-Mogę iść do toalety?- spytałem, a nauczycielke natychmiast opuściła nadzieja.
-Dobrze, idź...- odpowiedziała zrezygnowana.
Szedłem krótkim korytarzem skręcając na końcu w lewo.
Stając przed lustrem odkręciłem kran, a następnie przemyłem twarz dłońmi.
-Czemu muszę być tak podobny do ojca?- przejechałem dłońmi po przydługich włosach, zaciskając palce na końcówkach pociągając je ku górze.
-Też się zastanawiam- do toalety wszedł Ben, a ja rozluźniłem uścisk.
-Śledzisz mnie?- brunet zaśmiał się.
-Naprawde uważasz, że nie mam niczego lepszego do roboty?
-Jesteś nie przewidywalny. Nie zdziwiłbym się gdybyś podłożył mi podsłuch.
-Spokojnie kotek, na tyle mi się nie chce- podszedł kilka kroków, następnie przeczesał moje włosy dłonią- niestety na twoją niekorzyść mam dzisiaj randkę.
-Człowieku po pierwsze uprowadziłeś mojego starszego brata, po drugie praktycznie się nie znamy, a po trzecie gówno mnie to obchodzi.
Chciałem wyjść jednak chłopak złapał moje nadgarstki, a następnie pchnął mnie na ścianę zbliżając się gwałtownie.
-Po pierwsze nie uprowadziłem, sam do mnie przyszedł, po drugie znam cie lepiej niż ty siebie, a po trzecie wiem, że na mnie lecisz kotek- przygryzł płatek ucha i cofnął się krok w tył.
Zmierzył mnie wzrokiem i przygryzł warge, następnie kierując się w stronę kabin.
Pośpiesznie udałem się do klasy i zająłem miejsce w ławce.
-Wpadniesz dzisiaj do mnie na noc?- zaczął Ethan, gdy razem udawaliśmy się ku wyjściu.
-Nie wiem. Muszę się jeszcze matmy pouczyć, bo pała mi wychodzi na koniec.
-Możemy się pouczyć u mnie, mi wychodzi piątka- WTF, jak?
-No dobra, to wpadne- westchnąłem cicho rozglądając się do okoła- są twoi rodzice?
-Nie, pojechali razem na delegację, wrócą dopiero w niedziele.
-To mogę zostać do niedzieli?- zaproponowałem, a brunet uśmiechnął się szerzej ukazując dołeczki.
-Pewnie.
-A mam jeszcze jedno pytanie- chłopak kiwnął głową na znak, żebym mówił- masz rodzeństwo?
-Nie, jstem jedynakiem. Więc będziemy mieli wolną chatę- puścił do mnie oko, a ja wywróciłem oczami.
Gdy dotarliśmy do przystanku podbiegł do nas Nick.
-Siemka, macie jakieś plany na weekend?
-Ide do Ethana na noc. A co znowu wymyśliłeś?
-Nic, po prostu myślałem, że macie coś ogarnięte...
-A może ty też wpadniesz?
-A mogę?- spojrzeliśmy na chłopaka, a on poirytowany kiwnął głową.
-No to super- odwróciłem głowę do blondyna, w czasie gdy przyjechał autobus.
Gdy Ethan pośpiesznie wsiadł do autobusu, ja wziąłem Nick'a na bok.
-A temu o co chodzi- Nick tylko wzruszył ramionami i udał się do autobusu.
Znałem Nick'a od urodzenia i wiedziałem kiedy coś przede mną ukrywał i dałem sobie za cel, żeby to z niego wyciągnąć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro