Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9

W piątek 26.05 raczej nie będzie rozdziału, chcę ten dzień spędzić z mamą oraz w końcu się wyspać. Bo niestety u mnie sen to tragedia.

Tym razem 26 gwiazdek następny rozdział.

Liczę też na wasze komentarze.

_____________________

Chwilę mu zajęło przetworzenie informacji.

- Jasne. - Widać było, że nad czyś się zastanawia.

Otworzył szerzej drzwi i wpuścił mnie do środka, od razu również jak weszłam, zamknął je na klucz.

Spojrzał na mnie.

- Przepraszam, że tak nagle przychodzę, ale mam prośbę.

- Jaką ?

- Mogę zostać na noc ? - Zapytałam błagalnie.

Chwilę patrzył mi w oczy.

- Zakładam, że masz jakiś powód, ponieważ sama z siebie nie przyszłabyś do mnie. Odpowiadając, na twoje pytanie, oczywiście, że możesz zostać, przecież nie wyrzucę cię. - Uśmiechnął się do mnie.

- Dziękuję. - Odwzajemniłam jego uśmiech.

- Zaprowadzę cię do gościnnego i pokażę łazienkę.

- Okej.

Zaprowadził mnie do mojej tymczasowej sypialni, oznajmił, gdzie jest łazienka.

- Będziesz chciała później pogadać ? - Spojrzał się na mnie z nadzieją w oczach.

- Szczerze, to nie wiem, muszę się zastanowić. Dla mnie teraz to wszystko jest popieprzone. W mojej głowie jest jeden wielki chaos. - Widziałam w jego oczach lekki smutek.

- Zmieniając temat, chcesz może coś zjeść ?

Po tym wszystkim nie miałam ochoty na żadne jedzenie.

- Um.....może później ? - Wiem, kłamstwo ma krótkie nogi.

Spojrzał się na mnie podejrzliwie.

- Jak wolisz, nie będę cię zmuszał, ale jeśli będziesz, mieć później ochotę to powiedz. Okej ?

Chyba udało mi się go przekonać.

- Okej. - Sztucznie się uśmiechnęłam.

Już nic nie powiedział, zszedł na dół.

Poczułam wyrzuty sumienia.

Nie powinnam go okłamywać.

Wzięłam jakąś czarną koszulkę, szare dresy oraz inne pierdoły.

Udałam się do łazienki, która była na tym samym piętrze.

Kiedy byłam w środku, przekręciłam blokadę w drzwiach.

Pierwsze co zrobiłam, to spojrzałam w lustro, wyglądałam okropnie, mokre włosy, rozmazany makijaż.

Szybko zdjęłam przemoczone rzeczy, wieszając je na małej suszarce. Wzięłam gorący prysznic, który był mi bardzo potrzebny, czułam, jak moje ciało rozgrzewa się, umyłam jeszcze włosy moim truskawkowym szamponem. Kiedy wyszłam z kabiny, wytarłam się bordowym puchatym ręcznikiem. Poczesałam i wytarłam tak włosy, żeby nie skapywała z nich woda. Zmyłam makijaż.

Następnie ubrałam się we wzięte ubrania.

Wróciłam do sypialni, odłożyłam moje pierdoły, ubrałam jeszcze bordową bluzę na zamek oraz ciepłe różowe skarpetki.

Gotowa zeszłam na dół.

Słyszałam w salonie lecący telewizor, postanowiłam się tam udać.

Po przekroczeniu progu zobaczyłam Kristiana, który jadł makaron z serem oraz oglądał jakiś serial.

- Smacznego.

Spojrzał na mnie i na jego ustach zagościł delikatny uśmiech.

Ten chłopak strasznie często się uśmiecha, ale to chyba dobrze.

- Dzięki. Może jednak się skusisz ? Ten makaron jest przepyszny.

Pokręciłam głową.

- Nie dzięki.

Usiadłam obok niego.

Wzięłam koc, który leżał obok, dokładnie się nim opatuliłam.

- Może chcesz obejrzeć jakiś film ?

- Okej, ale liczę na twoją propozycję.

- Hmmm, jeśli ci to nie przeszkadza, to możemy obejrzeć bajkę.

- Jasne, kocham bajki.

- Serio ? - Spojrzał się na mnie zdziwiony. - Rose wprost nie znosiła, jak proponowałem ten rodzaj filmów, od razu zaczynała się obrażać.

No tak cała Rose. Uważa się za nie wiadomo jak dorosłą.

Delikatnie się zaśmiałam.

- Tak, na serio.

- To może "Gdzie jest nemo" ?

- Może być.

Kristian włączył film, zgasił światła i po prostu zaczęliśmy oglądać.

Kiedy ten film się skończył, puściliśmy "Gdzie jest Dory".

Nawet nie wiem, w którym momencie przysnęłam, zmęczona dzisiejszym dniem.

***

Otworzyłam oczy, w pomieszczeniu było bardzo jasno, na chwilę je zmrużyłam.

Chwila moment, coś mi się tu nie zgadzało, dlaczego opierałam głowę na ramieniu Kristiana ? Od razu odsunęłam się na drugi koniec kanapy.

Wtedy spojrzałam, że wcześniej wymieniona osoba nie śpi, a ja spaliłam buraka.

- Przepraszam. - Czułam mega zażenowanie.

Na moje słowa zachichotał.

- Przecież nic się nie stało, mnie też się przysnęło, a jak się obudziłem, to nie chciałem cię budzić.

- Która godzina ? - Chciałam szybko zmienić temat.

- Dochodzi dziewiąta.

- Robimy sobie dzisiaj wagary ?

- Jasne, i tak dzisiaj piątek.

- Właśnie, gdzie są twoi rodzice ? - Nie powiem, ciekawiło mnie to.

- Pojechali do babci na kilka dni, ja wczoraj źle się czułem, dlatego zostałem w domu.

Wszystko jasne.

Na chwilę się zastanowiłam.

Może jednak mu powiedzieć ?

Tylko czy on, zachowa dla siebie ?

Część mnie krzyczała, zachowaj to dla siebie, druga część mnie, powiedz mu to, ulży ci.

- Jeśli ci coś pokaże, obiecasz zachować to dla siebie ? - Powiedziałam całkiem poważnie.

- Sądzę, że to dla ciebie ważna sprawa. Przysięgam nikomu nie powiedzieć. Nie stracisz mojego zaufania. Obiecuję.

Obietnice bywają kruche...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro