Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7

Miało dzisiaj nie być, ale dodaję.

Trochę krótszy niż zwykle i średnio udany.

Sami oceńcie.

Następny rozdział 24 gwiazdek. Znowu będę wredna.

___________________

Jak co dzień rano wstałam z łóżka.

Obudziłam moją siostrę, która z grymasem zaczęła się zbierać.

Przepakowałam książki oraz zeszyty.

Wzięłam czarną koszulkę, granatowe dżinsy oraz błękitną koszulę.

Udałam się do łazienki.

Zapukałam.

- Zajęte !!! - Wydarła się Rose.

Po prostu super.

Poszłam do kuchni, położyłam rzeczy na krześle w kuchni.

Postanowiłam zjeść na śniadanie płatki z mlekiem, akurat były to jakieś musli.

Kiedy skończyłam jeść, posprzątałam po mnie oraz innych.

Wzięłam rzeczy, ponownie udałam się do łazienki, na szczęście była wolna, ale no cóż, dość długo jadłam śniadanie.

Wzięłam szybki prysznic.

Poczesałam i spięłam moje włosy w zwykły kucyk.

Następnie umyłam zęby, nałożyłam delikatny makijaż.

Patrzyłam w lustro i nie wiem czemu, ale jakoś pomyślałam, żeby zrobić coś z włosami.

W sumie nigdy nic z nimi nie robiłam.

Tylko najpierw musiałabym mieć pieniądze.

Głośno westchnęłam.

Czyli na razie muszę odłożyć te plany.

Szybko przebrałam się we wzięte rzeczy.

Wróciłam do pokoju, odłożyłam piżamę.

Wzięłam plecak i zeszłam na dół.

Ubrałam moją kurtkę oraz założyłam trampki.

Wyszłam na dwór, Mia powinna zaraz wyjść z domu i biegiem dotrzeć do szkoły.

Zwykle wychodzi spóźniona.

Chwilę sobie postałam, po chwili przyjechał Kris.

Chyba szczerze muszę sobie z nim porozmawiać.

Od razu zajęłam miejsce od strony pasażera.

- Hejka. - Przywitał się ze mną uśmiechem.

- Hej. - Też mnie więcej się uśmiechnęłam. Chociaż chyba mogło mi nie wyjść.

Zapięłam pasy i odjechaliśmy.

- Wiesz doskonale, że nie musiałeś po mnie przyjeżdżać.

Delikatnie się zaśmiał.

- Oczywiście, że wiem, ale chyba, tak czy siak, mogę być miły i podwieźć moją koleżankę z klasy do szkoły, tym bardziej, że serio mam po drodze. Dla mnie to żaden problem. Po prostu jestem miły.

No w sumie nie muszę być taka oschła, może serio chciał dobrze.

Sophie ogarnij się, przecież to zwykła podwózka do szkoły.

- Przepraszam. - Powiedziałam cicho.

Było mi w sumie trochę głupio.

- Przecież nic się nie stało. Czy moja szanowna koleżanka pozwoli się odwozić codziennie do szkoły ?

Zaśmiałam się pod nosem, jednocześnie spojrzałam na Kristiana, na jego ustach gościł cały czas ciepły uśmiech.

- Jeśli to nie będzie problem, to chętnie.

Jego uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył oraz przewrócił oczami.

- Już powiedziałem, żaden problem.

Przestaliśmy rozmawiać, ponieważ dojechaliśmy na miejsce.

Kiedy wysiedliśmy z auta, udaliśmy się do szkoły.

Widziałam na twarzach większości jakieś zdziwienie.

No to raczej normalne nie jest, żeby jednak osoba, której mało kto zna, szła ramię w ramię z najbardziej popularną osobą.

Popatrzyłam kątem oka, na Krisa, on całkowicie się tym nie przejmował.

Poszliśmy odwiesić kurtki do szafek.

Dlaczego ledwo wejdzie się do szkoły, a już chcę się z niej uciekać.

Bo ja mam tak zawsze.

Siedząc na lekcjach, cały czas myślałam nad tą głupią pracą.

Nigdzie nie szukają pracownika, a jak już szukają to w godzinach porannych.

Nie będę prosić Katy o pieniądze, mam swoją dumę.

Tylko muszę doprawdy coś szybko wymyślić.

Lekcję mijały wyjątkowo spokojnie, tylko muszę przysiąść do nauki.

Bo mam trochę braków.

***

Właśnie trwała ostatnia lekcja, była to historia.

Tradycyjnie siedziałam z Kristianem.

- Mogę cię o coś poprosić ?

Pokiwałam głową.

- Czy mój tata mógłby zobaczyć twój nadgarstek ? On jest lekarzem, a ja wolę się upewnić, że wszystko jest okej.

Byłam zmieszana.

- Obiecaj mi jedno, nie będzie potrzebna do tego moja mama.

- Obiecuję. Przecież pamiętam, co się z nią stało, rozumiem, więc spokojnie.

Jego wzrok działał na mnie kojąco.

***

Po lekcjach pojechaliśmy do przychodni, gdzie pracował jego ojciec, był z niego bardzo zabawny człowiek. Kiedy byliśmy sami w gabinecie, woli mnie od byłeś Kristina, mimo nawet mnie za dobrze nie znał. Ponieważ jak to powiedział "Rose wydawała się tak sztuczna".

W sumie też go polubiłam, rentgen nic nie wykazał. Dał mi jedynie maści oraz powiedział, że mam nie forsować ręki.

Kiedy tylko Kristain usłyszał, że nic mi poważnego nie jest, odetchnął z ulgą.

On był typem człowieka optymisty, to było widać.

Co by się nie działo, myślał pozytywnie.

Kiedy siedzieliśmy już w jego aucie i jechaliśmy do mojego domu.

- Dlaczego nagle tak się o mnie martwisz ?

Spojrzałam na niego kątem oka i widziałam, że teraz miał taką poważną minę.

- Ustalmy jedno, prędzej też się o ciebie martwiłem, chciałem się z tobą zaprzyjaźnić, ale mnie zbywałaś. Niestety, ale Rose dość skutecznie odradzała mi też znajomość z tobą. Wielka szkoda, bo pomimo tak krótko spędzonego z tobą czasu, widzę, że jesteś osobą, z którą warto się zaprzyjaźnić. - Znów widziałam jego uśmiech.

Zrobiło mi się cieplej na sercu.

- Chętnie się z tobą za przyjaźnie. - Uśmiechnęłam się do niego, co zobaczył kątem oka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro