Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3

Za nim zaczniesz czytać ten rozdział, przeczytaj co mam do powiedzenia.

Napisanie jednego rozdziału zajmuje mi ponad trzy godziny.

Oddanie głosu zajmuję tylko kilka sekund.

Ps. nie miałam czasu dokładnie sprawdzić tego rozdziału.

________________

Chwilę jeszcze tak stałam. Po chwili Kristian odwrócił się, kiedy mnie zobaczył, uśmiechnął się i wziął Rose za rękę, podszedł do mnie.

- Hejka Sophie, znasz może moją dziewczynę ?

Już chciałam coś powiedzieć, kiedy niebieskooka zaczęła mówić.

- Jeszcze nie miałam okazji poznać twojej koleżanki. Jestem Rose. Miło Cię poznać. - Uśmiechnęła się radośnie, chociaż doskonale wiedziałam, że to jest tylko na pokaz.

W naszej szkole nauczyciele mówili nam po imieniu. Więc bardzo łatwo można oszukać innych, Rose od początku mówi, że ma tylko dwie siostry. Ja się do tego nie zaliczam. Suka z niej i to potworna.

- Miło mi cię poznać. - Musiałam wysilić się na uśmiech.

- Muszę iść już na matematykę skarbie. Widzimy się po lekcjach ? - Zapytała słodko.

Chciało mi się rzygać, jak to słyszałam.

- Okej. - Odpowiedział i złożył delikatny pocałunek na jej ustach.

Kiedy Rose już odeszła, czułam jedną wielką ulgę.

- Idziemy na angielski ?

Czyli taką teraz mamy lekcję. No cóż, dowiedziałam się co teraz mamy oraz to, że moja siostra już dawno nie ma serca.

- Jasne. - Opowiedziałam.

Na następnej lekcji siedziałam sama. Ponieważ Kris siedział z jakimiś kolegą. Mogłam wszystko dokładnie sobie przemyśleć. Dlaczego, kiedy coś idzie po mojej myśli, zawsze kończy się okropnie.

Do końca lekcji starałam się unikać tej dwójki.

Już dzisiaj miałam bardzo dużo zadane, a od razu po lekcjach muszę iść do pracy.

Czasami nie wyrabiam, tu szkoła tu praca. Problemy praktycznie ze wszystkim. Oprócz ocen, które mam w miarę okej.

***

Kiedy tylko dotarłam do kawiarni. Szybko odłożyłam plecak na zapleczu oraz odwiesiłam kurtkę, założyłam fartuch i wyszłam za kasę.

Pora znów sztucznie się uśmiechać, nawet kiedy nie chcę.

***
Wyszłam z kawiarni, na dworze było już ciemno.

Niestety, ale kiedy się pracuje, trzeba się przyzwyczaić do chodzenia po ciemnych alejkach, już nie raz musiałam uciekać przed jakimiś typkami.

Ruszyłam do domu, już po kilku krokach usłyszałam za sobą głosy jakimś mężczyzn.

Strach rozszedł się po moim ciele, nie wiem czemu, ale nagle po prostu zaczęłam biec, żeby jak najszybciej dotrzeć do domu.

Przekraczając próg domu, byłam mocno zdyszana, zgrzana. Czułam dosłownie, jak moje płuca płoną.

Odwiesiłam kurtkę oraz zdjęłam trampki. Szybko poszłam do sypialni, gdzie odłożyłam plecak.

Poszłam do kuchni, gdzie postanowiłam zrobić sobie kolację.

Kiedy przygotowałam makaron, ktoś popchnął mnie na blat obok.

Zgięłam się w pół i zsunęłam się na ziemię.
Przede mną stała wkurzona Rose.

- Musimy coś ustalić, po pierwsze w szkole się nie znamy, ale to chyba jest jasne. Po drugie Kristian to mój chłopak, więc spróbuj coś mu o mnie złego powiedzieć. Najlepiej będzie dla Ciebie, jak ograniczysz z nim kontakt do minimum. No, chyba, że chcesz powtórkę z rozrywki.

- Ty w ogóle coś do niego czujesz ?

- Śmieszna i głupia jesteś. Oczywiście, że nie. To jest najbardziej popularny chłopak w szkole, każda dziewczyna będzie zazdrosna. Poza tym on ma bardzo bogatych rodziców. Na razie jestem ustawiona i niech tak zostanie. Przy nim będę, mieć to, co chcę. On sam jest żałosny, widać, że bardzo się we mnie zakochał. Mam nadzieję, że się rozumiemy. - Spojrzała na mnie wymownie.

- Okej. - Odpowiedziałam cicho.

- Poza tym bądźmy szczerzy, taki ktoś jak Kristian nie spojrzałby na taką ofermę jak ty. Jesteś nic niewarta. Marna kopia mojej osoby. Przyjmij sobie do wiadomości, że świat byłby lepszy bez Ciebie.

Po moich policzkach poleciało kilka łez.

- Zaraz wychodzę na randkę z MOIM chłopakiem. Mam nadzieję, że skończysz samotnie. - Powiedziała z wrednym uśmiechem.

Wyszła z kuchni.

Podciągnęłam nogi pod brodę.

Po moich policzkach spływało coraz więcej łez.

Czułam się totalnie poniżona.

Samotność czasami mnie przygnębia, nie mam do kogo się zwrócić.

Kiedy w miarę się ogarnęłam, starłam dłońmi zaschnięte łzy.

Powoli wstałam na równe nogi.

Skończyłam przygotowywać sobie kolację, którą zjadłam w całkowitej ciszy.

Potem posprzątałam po sobie.

Wróciłam do sypialni.

Kiedy tylko weszłam do środka, zobaczyłam moją ukochaną siostrzyczkę.........która uczyła się.

- Czy ty się uczysz ? Na dodatek z własnej woli ?

Od razu na mnie spojrzała.

- Postanowiłam nie być idiotką, która nie przejdzie z klasy do klasy.

- To bardzo się cieszę. Jestem z ciebie dumna.

Mia uśmiechnęłam się do mnie przyjaźnie.

Podeszłam do niej i lekko ją przytuliłam, o dziwo nie wyrywała się, we wszystkie strony, a raczej odwzajemniła uścisk.

- Bardzo cię kocham Mia.

- Ja ciebie też.

Odsunęłam się od niej.

- Może potrzebujesz pomocy w czymś ?

- Nie, myślę, że sobie poradzę, ale jeśli nie, to na pewno zwrócę się do ciebie.

Również uśmiechnęłam się do niej.

- Wiesz może, gdzie jest mama ?

- Po obiedzie poszła do swojej sypialni, później jej nie widziałam.

- Pójdę do niej zajrzeć.

Tak jak powiedziałam, tak zrobiłam, już po chwili wchodziłam do jej sypialni.

W ciemności zobaczyłam, że leży na podłodze, oświeciłam światło.

Widok, który zobaczyłam, załamał mnie.

Moja mama leżała na podłodze, w jednej ręce miała jakiś alkohol a w drugiej tabletki.

Była nieprzytomna.

Nawet nie wiem, kiedy drążącymi dłońmi wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam na pogotowie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro