13
Sprawa następująca, najbliższy rozdział w czwartek.
__________________
Krótko po naszym przybyciu do tego pieprzonego miejsca, zaczęła się przerwa świąteczna. Niestety święta i Sylwester spędziłyśmy tutaj.
Ogólnie nie specjalnie dogaduję się z dziewczynami z pokoju, uważają mnie za jakąś dziwną, nienormalną, pokręconą.
Zawsze pokazuje, że takie obrażanie mnie nic mi nie robi, ale czasami biorę wszystko do serca.
Codziennie rano zakładam maskę, którą trudno potem zdjąć, można się w tym zatracić i potem nie znaleźć prawdziwej siebie.
Rose znalazła sobie paczkę przyjaciółek, które okazały się tutejszymi guru, żadne zaskoczenie.
Mia, szkoda nawet gadać, od kiedy tu jesteśmy, jest tak zamknięta w sobie, że jak do niej mówię, to odwraca wzrok, albo robi inne rzeczy, żeby tylko uniknąć kontaktu ze mną.
Z Kristianem przez czas wolnego w ogóle się nie widziałam, zero kontaktu.
Jeśli chodzi o Katy, to razem z mamą Krisa starają się o przyznanie praw. Tylko to jest bardzo krucha sprawa.
Czas tutaj dłuży się nieubłaganie, mimo tego, miesiące leciały, miałam już za sobą dwie rozprawy sądowe, żadna nie wskazywała na to, że Katy wygra.
Ciągnięcie nas tam, rozmowy z jakimiś ludźmi, różne testy oceniające naszą psychikę.
Wszystko wskazuje na to, że dopiero będę mogła opuścić to miejsce wraz z osiemnastymi urodzinami.
Mia nadal się do mnie nie odzywa, martwię się o nią.
Czuję się tym wszystkim przytłoczona.
Doprawdy chcę, żeby było tak jak dawniej.
Moja siostra i jej koleżanki, praktycznie od początku używają mnie jako worka treningowego.
Nie zliczę, ile razy miałam różnego rodzaju siniaki, Kris i tak o niczym nie wie, nie chcę mu dokładać moich problemów.
Chcę już stąd wyjść, być wolna. Na razie jestem uwięziona w klatce niczym niewinny ptak.
Te mury tylko mnie ograniczają.
Kiedy tylko stąd wyjdę, od razu zacznę szukać jakieś pracy. Doprawdy najwyższy czas.
***
Od zawsze myślałam, że kiedy osiągnę tę wiek, będę szczęśliwa, ale tak naprawdę to zostawienie dzieciństwa za sobą i wkroczenie w dorosłe życie.
Dla mnie największe zdziwienie było wtedy, kiedy dowiedziałam się, że Kristian ma w ten sam dzień urodziny, doprawdy to było dla komiczne zaskoczenie.
Pomimo tego, że z Rose jesteśmy bliźniaczkami, to ona urodziła się godzinę przed północą, a ja kilka minut po.
Kiedy nasza mama rodziła, były jakieś komplikacje.
Zanim nasz tata zginął, obchodziłyśmy moje urodziny, jak i również jej, to znaczy dwie imprezy z rzędu.
Tylko później, nagle jakoś nie było czasu, pieniędzy i zaczęliśmy obchodzić tylko czternasty marca, tak jakby miałam wtedy razem z nią urodziny, ale i tak to ona zawsze wszystko wybierała, to ona dostawała prezenty, a ja w sumie tylko świeczki na torcie i niespełnione życzenia. Pomimo tego wierzę, że życzenia przy zdmuchiwaniu świeczek się spełniają, może nie od razu, ale kiedyś na pewno. Tylko trzeba wierzyć.
Wiara ma wielką siłę.
***
Otworzyłam moje oczy, podniosłam się do pozycji siedzącej.
Rozejrzałam się po pokoju i z ulgą stwierdziłam, że moje współlokatorki, jeszcze śpią.
Wstałam z łóżka, wzięłam szybko ciuchy przygotowane dnia poprzedniego.
Poszłam do łazienki, gdzie zrobiłam poranne czynności, poczesałam i spięłam włosy w niechlujnego koka, umyłam zęby, i tak dalej.
Następnie ubrałam spodnie dresowe, jakąś koszulkę oraz bordową bluzę.
Wzięłam swoje rzeczy, następnie wróciłam do pokoju, gdzie najciszej jak umiałam, dokończyłam pakowanie. Włożyłam kurtkę oraz buty.
Wzięłam walizkę oraz plecak i zeszłam na dół, następnie udałam się do dyrektorki, dopełnić ostatnie formalności, chciałam jak najszybciej opuścić to miejsce.
Po skończeniu spotkania, z tą wiedźmą, okropna kobieta po prostu.
Odzyskałam mój dawno odebrany telefon.
Udałam się do wyjścia, po przekroczeniu progu, poczułam się wolna, wróciło mi dawno zapomniane uczucie.
Naciągnęłam kaptur na głowę i udałam się na najbliższy przystanek autobusowy.
***
Właśnie stałam przed moim domem, zobaczyłam jakąś kartkę na drzwiach, szybko tam podeszłam.
Przeczytałam pismo, pisało tam, o tym, że sąd przejął dom, oraz, że zostanie wyburzony, między innymi.
Poczułam ogarniającą mnie smutek.
Straciłam dom, który kochałam, to było moje miejsce na ziemi, gdzie wychowałam się razem z siostrami, wiadomo, były złe chwile, ale były również dobre.
Szerze to nie wiedziałam co mam robić, mój telefon jest przecież rozładowany, z Katy się nie skontaktuje i nie wiem, gdzie teraz jest. W końcu może być wszędzie.
Jedyna osoba, do której mogłam pójść do Kris, i tak nic lepszego mi nie zostaje.
Ponownie tego dnia udałam się na przystanek autobusowy.
***
Właśnie stałam przy drzwiach domu Krisa, nadal miałam wątpliwości czy prosić go o pomoc, czy nie.
W końcu zdecydowałam się zadzwonić tym dzwonkiem.
Po dziesięciu minutach drzwi otworzył mi zaspany Kris, kiedy mnie zobaczył, miał na twarzy jedno wielkie zdziwienie.
- Co tu robisz tak wcześnie ?
- Chciałam iść do domu, ale kiedy tam dotarłam, okazało się, że mają go zburzyć. Co się stało ? Dlaczego ja o niczym nie wiem ?!
Na jego twarzy malował się teraz strach.
- Może lepiej jak wejdziesz do środka.
Wpuścił mnie do domu, odstawiłam moje rzeczy, zdjęłam moje buty oraz kurtkę.
Poszliśmy do salonu, gdzie usiedliśmy na kanapie.
- Powiesz mi, co się stało ?
Głośno westchnął, spojrzał w moje oczy.
- Miesiąc temu Katy dowiedziała się, że na dom jest naciągnięty kredyt wzięty przez twoją mamę, twoja siostra nie miała z czego zapłacić kolejnej raty, więc została wyeksmitowana. Stało się to miesiąc temu, od tego czasu mieszka u swojego chłopaka.
Chwila, chwila, od kiedy Katy ma chłopaka ? Widać, że muszę poważnie porozmawiać ze swoją siostrą.
- Co się stało z naszymi rzeczami ?
- Katy pozbierała wasze rzeczy osobiste, spakowała je do pudeł. Ja mam twoje pudła, ona ma od twoich pozostałych sióstr.
Mocno się zdziwiłam.
- Dlaczego masz moje rzeczy ?
- Kiedy straciłyście dom, ja, moja mama i Katy podjęliśmy decyzję, że u nas zamieszkasz, Mia wtedy zamieszkałaby z Katy, jeśli wygrają sprawę, a Rose no cóż, na naszą pomoc pokazała nam środkowy palec i kazała spieprzać, mówiąc, że sama sobie poradzi.
- Wszystko fajnie, ale dlaczego do cholery nikt nie spytał mnie o zdanie ?! Chyba powinnam takie rzeczy wiedzieć.
- Niedawno pisaliśmy egzaminy śródroczne, nie chcieliśmy ci dokładać problemów, to było doprawdy dla twojego dobra, Rose powiedzieliśmy, bo ona i tak ma gdzieś szkołę. Proszę, uwierz mi.
- Chcę ci wierzyć, ale, tak czy siak, zatailiście przede mną prawdę.
- Przepraszam Kwiatuszku. - Spojrzał na mnie ze skruchą w oczach.
Miałam za duży mętlik w głowie.
- Muszę wyjść na dwór. - Powiedziałam oschle.
Poszłam włożyć kurtkę oraz buty, wyszłam na zewnątrz i udałam się przed siebie, nie zastanawiając się nad miejscem dotarcia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro