Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7. Better Man

MICHAEL'S POV

Stwierdziłem w końcu że muszę znaleźć to, czym Julia się tnie. Wywaliłem wszystkie kosmetyczki, wygrzebałem z wszystkich kieszeni, ewentualnych ukrytych kieszonek w torbach, walizce. W rezultacie znalazłem 4 żyletki i 3 temperówki. Później postanowiłem poszukać Julii. Gdy otworzyłem drzwi zobaczyłem dziewczynę opartą o futrynę. Musiała usnąć. Wzięłem ją na ręce i zaniosłem na łóżko. Położyłem się obok niej i wreszcie czując że jest bezpieczna usnąłem.

JULIA'S POV

Obudziłam się około szóstej nad ranem. Mike leżał obok mnie. Na komodzie przy drzwiach mój arsenał. "Zajebiście" pomyślałam. Wstałam i policzyłam co znalazł. Nie znalazł jednej temperówki. Tej która była schowana w tamponach. Zaśmiałam się w myślach. To byla dobra decyzja schować ją tam.
Wyjrzałam za okno. Poranek był piękny. Słońce świeciło, na dole jeździły samochody. Taki klimat lubię. Uwielbiam miasto. Otworzyłam okno i usiadłam na parapecie.

MICHAEL'S POV

Gdy się obudziłem Julii nie było obok mnie. Po chwili spostrzegłem powiewającą zasłonę. Bardzo cicho wstałem z łóżka. Julia nawet się nie poruszyła, więc domyśliłem się że jest zamyślona i nie ogarnie jak wyjdę. Poszedłem więc do bufetu po kawę. Gdy wróciłem objąłem dziewczynę od tyłu podając jej kubek.

JULIA'S POV

Chłopak podał mi kawę obejmując mnie, po czym zaczął całować mnie po szyi.
- Co dzisiaj robimy? - spytał.
- Nie wiem, może Central Park?
- Może być.
- Podasz mi tabletki z mojej półki?
- Jasne. - powiedział i poszedł po proszki. - A co to za tabletki?
- A takie jedne, nieważne. - powiedziałam i połknęłam dwie.
- Nieważne? - spytał chłopak i powrócił do poprzedniej czynności, po czym z zaskoczenia wyjął mi je z rąk. - Po co ci leki na uspokojenie? - jak dobrze że nie siedziałam przodem do niego. Wzruszyłam ramionami. - Oj, Julia... - przytulił mnie znowu. - Wiesz że co by się nie działo to kocham Cię najbardziej na świecie?
- O tu jesteś! Przestraszyłaś nas. - Ashton z Arz wbili nam do pokoju.
- Co wy zbiorowe samobójstwo chcecie popełnić? - zaśmiała się dziewczyna.
- Nie, a wy przerwaliście mi bardzo pasjonujące zajęcie. - burknęłam.
- A jakież to? - spytał Mike.
- Patrzenie na samochody i wierzowce, jak już się dowiedzieliście to możecie się wynosić.
- Dobra, dobra, ja idę pod prysznic, wy też się ogarniajcie, a my do tej rozmowy jeszcze wrócimy. - powiedział chłopak i poszedł do łazienki. Gdy Arz i Ash wyszli wstałam i ubrałam się w:

Po czym z powrotem usiadłam na parapecie opierając głowę o ścianę. Po chwili usłyszałam że Michael otwiera drzwi łazienki. Po chwili poczułam jak mnie obejmuje.
- Co się dzieje?
- Nic.
- Wiesz co jest w tobie dziwne? Oprócz wczoraj i wtedy w Central Parku to nie widziałem cię płaczącej. Dlaczego?
- Nie domyślasz się?
- Szczerze to nie. - odpowiedział, a ja podałam mu opakowanie z moimi magicznymi proszkami. - Kochanie... wiesz że to się jakoś nazywa? A wiesz jak? Depresja. - na jego słowa wzruszyłam ramionami.
- Co z tego? Depresja, nie depresja, jakie to ma znaczenie? Za miesiąc wrócę do Davenport, znowu będę grała koncerty a w domu robiła to, co zwykle. Najwyżej kiedyś się w końcu zabiję i co z tego? Ciebie i tak nie będzie bo będziesz jeździł po świecie.
- Hej... nie mów tak. Będę przy tobie zawsze, gdy będziesz tego potrzebowała.
- Na pewno?
- Na pewno.
Odwróciłam się w stronę chłopaka i go pocałowałam. Ten podniósł mnie do góry a ja oplotłam jego tułów nogami. Przy drzwiach chłopak postawił mnie na podłodze i poszliśmy na śniadanie. Przed windą spotkaliśmy Arz, Caluma i Ashtona.
Na śniadanie zamówiłam sobie pancake'i z syropem klonowym.
- Mamo, kiedy ja ostatnio jadłam takie żarcie... - westchnęłam delektując się jedzeniem.
Zjedliśmy, ogarnęliśmy się i pojechaliśmy na posterunek.

ARZALEA'S POV

- Dzień dobry. - przywitaliśmy się. Podeszłam do recepcji.
- Jestem narzeczoną Luke'a Hemmings'a. Mieli go dzisiaj wypuścić.
- Sekundkę, już sprawdzam. - kobieta wystukała coś na komputerze. - Musi pani poczekać jeszcze godzinę, ponieważ za pół godziny rozpocznie się spisanie jego zeznań, potrwa to około następne pół godziny.
- Dobrze, bardzo dziękuję. - poszłam do reszty. - Musimy zaczekać godzinę.
- O matko... nie chce mi się tu siedzieć. - mruknął Ashton.
- Możesz iść po kawę i coś słodkiego. Pod drugiej stronie ulicy jest Starbucks. - powiedziała Julia.
- Okej, to co komu przynieść?
- Dla mnie mocną, dużą kawę i donuta. - powiedziałam. - Całą noc nie spałam.
- Ja chcę mrożoną herbatę i dwie gałki lodów śmietankowych. - powiedział Mike.
- A dla mnie czekolada karmelowa i muffinka. - dodała Julia.
- I dla mnie mrożona kawa. - zażyczył sobie Calum.
Usiedliśmy sobie w poczekalni. Gdy Ashton wrócił z jedzeniem i piciem od razu się na niego rzuciliśmy. Stres potęguje głód. Podobno.
Gdy zjedliśmy Julia usiadła na kolanach Michaela. Zobaczyłam jak chłopak wsinął palce pod jej rękaw. Dziewczyna łamiącym się głosem powiedziała:
- Mike, zostaw, proszę. Po co to robisz?
- Chcę zobaczyć ile razy mnie potrzebowałaś a mnie nie było.
Usiadłam obok ściany, podkuliłam nogi i wyciągnęłam telefon. W takich sytuacjach wychodzi ze mne straszna sentymentalistka. Zaczęłam przeglądać nasze zdjęcia.













Nie wiem kiedy zaczęłam płakać. Calum i Ashton podeszli do mnie i przytulili. Po chwili mocno mnie zemdliło i pobiegłam do toalety. Po chwili poczułam na plecach rękę Julii.
- Heeej... dobrze się czujesz? - spytała.
- Tak, czasami tak się dzieje gdy się stresuję i tak dalej. Nie ma się czym przejmować.
Ogarnęłam się i wróciłyśmy do chłopaków.
- Mike, masz może słuchawki? - spytałam.
- Tak, masz. - rzucił mi je. Podłączyłam słuchawki do telefonu i włączyłam pierwszą lepszą piosenkę. Ja to jednak mam pecha, bo tekst serio mnie podłamał.
Find me at a quarter to three, cigarette in hand
I'd be at every party, I wouldn't miss a chance
New friends again and again, gone when the morning comes
Demons I try to defend, but I couldn't get enough

Fading away, fading away
Wake up to someone with nothing to say
I never change, though I'd never change
Then you come and change it all

With your love, your love, I'm a better, better man
With your love, your love, I'm a better, better man
Darling, all of my wrongs, they lead me right to me
Wrapped in your arms, I swear I'd die
For your love, your love, I'm a better, better man

Thought I'd found the highest of highs
You came and topped them all
You shine in the dead of the night
And I was the first to fall

Fading away, fading away
Wake up to someone with nothing to say
I never change, though I'd never change
Then you come and change it all

With your love, your love, I'm a better, better man
With your love, your love, I'm a better, better man
Darling, all of my wrongs, they lead me right to me
Wrapped in your arms, I swear I'd die
For your love, your love, I'm a better, better man

You're the only one, who could lock this wild heart up in chains
You're the only love, that can make this bad man better
You're the only one, who could lock this wild heart up in chains
You're the only love, that can make this bad man better

With your love, your love, I'm a better, better man
With your love, your love, I'm a better, better man
All of my wrongs, they lead me right to me
Wrapped in your arms, I swear I'd die
For your love, your love, I'm a better, better man

With your love, your love, I'm a better, better man
With your love, your love, I'm a better, better man
Darling, all of my wrongs, they lead me right to me
Wrapped in your arms, I swear I'd die
For your love, your love, I'm a better, better man

I'm a better, better man
Love, your love
I'm a better, better man

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro