4. Jet Black Heart
4 DNI PÓŹNIEJ...
- Julia, rusz dupę bo się spóźnimy na odprawę! – krzyknął Mike.
- No nie mogę dopiąć walizki!
- Pomogę ci. – powiedział i posadził mnie na walizce. Zasunął suwak. – Gotowe.
- Dziękuję. – odpowiedziałam i go pocałowałam.
Chłopak popchnął mnie i leżałam plecami na walizce.
- Jul... uh, dzieci, nie chcę wam przeszkadzać, ale... zaraz się spóźnicie. – mama wparowała mi do pokoju.
- Mamo... wiemy. Tymczasem... wyjdziesz? Niezręcznie się zrobiło.
- Em... tak jasne.
Po wyjściu mamy zostaliśmy chwilę dłużej u mnie w pokoju i to wcale nie miało związku z tym co zaczęliśmy.
- Ile można?! Spóźnimy się przez was. – powiedział Luke nie odrywając wzroku od telefonu. – Będziecie mieli na to miesiąc, a to nawet wystarczająco długo żeby wypróbować na wszystkie sposoby. A teraz musimy jechać bo Arz jeszcze trzeba zabrać...
- Luke... tu jest moja mama... - wycedziłam przez zęby zakrywając oczy dłonią.
- Udajmy że tego nie słyszałam. No już, jedźcie.
Gdy wychodziliśmy, mama złapała jeszcze mnie i Michael'a.
- Dzieci nie naróbcie. – powiedziała.
- Mamo!
Dwie godziny później nasz samolot startował. Mike siedział obok okna, ja obok niego, po mojej prawej Ashton i obok niego Calum, a przed nami Luke i Arzaylea. Gdy mogliśmy już odpiąć pasy oparłam się o tors Michael'a i położyłam nogi na moim siedzeniu. Mike cały czas całował mnie po szyi, obojczyku, włosach i ramionach.
- Jak tak dalej pójdzie to zaciągnę cię do kibla i zgwałcę. – zaśmiałam się na jego słowa.
- No nie wiem, kabiny samolotowe są dosyć małe.
- I takie dobre.
- Czterech godzin w celibacie nie wytrzymasz? – zaśmiałam się.
- Z tobą ciężko będzie. – odpowiedział mi do ucha a ja się zaśmiałam.
Po pół godzinie zobaczyłam jak Luke łapie Arz za rękę i idą w stronę toalety.
- Zabezpieczajcie się. – szepnęłam.
- Bujaj się. – odpowiedziała dziewczyna.
- Jak oni poszli, to i my idziemy? – szepnął cicho Mike prosto do mojego ucha. Wstałam nie dając mu odpowiedzi, mój ruch mówił sam za siebie.
- Zabezpieczajcie się. – powiedział Calum wysokim głosem. Kopnęłam go w piszczel i poszłam dalej.
I teraz wyobraźcie sobie takie przyspieszenie jak w filmach gdy chcą pominąć jakiś fragment.
W korytarzyku prowadzącym do toalet spotkaliśmy Luke'a i Arz.
- A więc... - zaczęłam.
- Przyjaciele... - dodał Mike.
- Z korzyściami! – dokończyliśmy razem.
- A bujajcie się - powiedział Luke i poszedł w stronę siedzeń.
Poszliśmy za nim.
- Ej, chłopaki. – potrząsnęłam Calum'em. – Wypierdalacie do przodu, bo ja chcę pogadać z Arz.
- Wiedziałem że tak będzie. – westchnął Ash i wstał.
Gdy usadowiłam się już w poprzedniej pozycji, a Arz poszła moim śladem.
- Dobra, to powiedz jak się poznaliście. – zaciekawiłam się.
- Em... dobra, to będzie hit. – zaśmiała się. – Bo my na dobrą sprawę nie pamiętamy. Uchlaliśmy się w trzy dupy na jakiejś imprezie, następnego dnia obudziliśmy się nago w jednym łóżku. I tak oto jesteśmy teraz parą. – uśmiechnęła się spoglądając na Luke'a.
- Uuuuu...! Czyli jednak! Nie tylko przyjaciele z korzyściami, ale para. No tego się nie spodziewałam...
Gawędziłyśmy sobie tak miło, aż przyszła kelnerka.
- Dzień dobry, czy coś państwu podać?
- Są lody? – spytała Arz.
- Tak.
- To poproszę.
- Dla mnie hot – dog. – powiedział Luke.
- Julia? – spytał Michael.
- Em... ja... no nie wiem...
- Dwa razy hamburger. – zamówił za mnie Mike.
- Dzięki, nie trzeba było. – powiedziałam z naburmuszoną miną biorąc jedzenie.
- Zanim byś się zdecydowała...
- A może ja wcale nie chciałam? Nie lubię żarcia w samolotach, raz miałam po nim zafundowany weekend nad kiblem. – burknęłam.
- Trudno, jeść coś musisz.
Mimo że zjadłam, to w głowie już liczyłam ile w tym kalorii. Ale nie mogłam pokazać, że coś jest nie tak.
Po kilku minutach Ashton wstał, podszedł do naszego rzędu i powiedział:
- Julia, jest sprawa. Założyłem się z Azjatą że usiądziesz mi na kolana i dostanę buziaka.
- Oh, do ciebie zawsze. – powiedziałam i wstałam.
Spełniłam więc prośbę Ashton'a. Siedzieliśmy w ich rzędzie, a Mike zawołał do nich Calum'a, więc zostaliśmy sami. Gadaliśmy, wszystko super ekstra, ale do czasu.
- Masz łaskotki? – zapytał.
- Nieeee...
- Tak? – spytał i zaczął mnie łaskotać.
- Ash, przestań! W samolocie jesteśmy, ludzie próbują spać! Ashton!
Mega się wierciłam i nie zwróciłam uwagi na to, że przez przypadek podciągnęłam rękaw... Ashton nagle przestał mnie łaskotać.
- No nareszcie... - mruknęłam
- Julia... Co to jest? – powiedział wskazując na moją rękę. Gdy zorientowałam się o co chodzi, byłam bardzo przerażona, ale próbowałam ratować sytuację.
- To... em... wczoraj mazałam sobie po ręce kosmetykami, nie rozróżniam, bo mam ich mega dużo, a musiałam zrobić selekcję, żeby nie wziąć całej walizki kosmetyków...
- Julia, przestań kłamać, nie ze mną te numery. O Boże... czym ty to robisz? – jego pytanie mnie zdziwiło. Gdy Polly dowiedziała się o tym, zapytała oczywiście dlaczego. Jason, mój przyjaciel, też. A Ashton... Byłam mu za to bardzo wdzięczna.
- Czym, czym... a jak myślisz. Żyletką.
- Pokaż to. – odsłoniłam ręce. Gdy zobaczył jak wyglądają moje blizny wybałuszył oczy. – To przez Mike'a?
- Też.
- Julia... nie możesz tego robić...
- Ale nie wiesz jak to jest gdy każdy kogo spotkasz na korytarzu w szkole mówi ci „schudnij wielorybie bo cały korytarz zajmujesz", albo dostajesz wiadomości w stylu „idź się zabić". Nie masz pojęcia! – zaczęłam płakać. Ashton spojrzał za siedzenia. Zrobiłam to samo, i okazało się że wszyscy śpią i nie musimy szeptać.
- Nie płacz... - przytulił mnie. – Wiesz, że on się w końcu dowie?
- Dlatego nic mu nie mówimy, blizny zbledną, a ja powiem mu że są stare i nie warto zawracać sobie nimi głowy.
- Ale będą powstawały nowe...
- Toć przecież przestanę.
- ...Julia to tak nie działa. To jest jak nałóg, nie przestaniesz od tak.
- A skąd ty możesz to wiedzieć?
- Bo miałem przyjaciółkę. I też mówiła że przestanie. Aż podcięła sobie żyły.
- O mój Boże. – zakryłam usta dłonią. – Tak mi przykro.
- Nie powinno. Pogodziłem się z tym jak przeczytałem list, który mi zostawiła. Napisała, żebym się nie martwił, bo jej tam na górze będzie lepiej, bez tych ludzi którzy ją zniszczyli. Gdy tylko jestem w Sydney chodzę do niej na cmentarz i rozmawiam z nią, zupełnie jak kiedyś. I zawsze jak coś jest nie tak ja czuję, że ona jest obok mnie. Nie było między nami nic poza przyjaźnią. Ale kochałem ją jak przyjaciółkę.
- Piękna historia. Chociaż tragiczna. Fajnie jest mieć takiego anioła stróża, co nie?
- No, Mike takiego nie ma i zapalił sobie włosy więc wiesz... - zaśmialiśmy się. – Oczywiście już ja dopilnuję żeby go nie miał. – spojrzał na mnie ostrzegawczo.
- Juliaaa... - usłyszałam Michael'a.
- Co? – spytałam.
- Chodź do mnie.
Wstałam więc, minęłam się z Calum'em i usiadłam opierając się o jego tors.
- Co chciałeś?
- Ciebie. – mruknął.
- Mike!
- Ej, bez skojarzeń! Ja się tylko chciałem poprzytulać.
Po kilkunastu minutach siedzenia w ciszy usłyszałam przy uchu głos Mikeya.
- Everybody's got their demons
Even wide awake or dreaming
I'm the one who ends up leaving
Make it okay
See a war, I wanna fight it
See a match, I wanna strike it
Every fire I've ignited
Faded to grey
But now that I'm broken
Now that you know it
Caught up in a moment
Can you see inside?
'Cause I've got a jet black heart
And there's a hurricane underneath it
Trying to keep us apart
I write with a poison pen
But these chemicals moving between us
Are the reason to start again
Now I'm holding on for dear life
There's no way that we could rewind
Maybe there's nothing after midnight
That could make you stay
But now that I'm broken
And now that you know it
Caught up in a moment
Can you see inside?
'Cause I've got a jet black heart
And there's a hurricane underneath it
Trying to keep us apart
I write with a poison pen
But these chemicals moving between us
Are the reason to start again
The blood in my veins
Is made up of mistakes
Let's forget who we are
And dive into the dark
As we burst into color
Returning to life
'Cause I've got a jet black heart
And there's a hurricane underneath it
Trying to keep us apart
I write with a poison pen
But these chemicals moving between us
Are the reason to start again
The blood in my veins
Is made up of mistakes (to start again)
Let's forget who we are
And dive into the dark.
- Czy te piosenki napisane przez ciebie muszą być takie depresyjne?
- Zdradzę ci sekret: napisałem ją po tym jak cię zostawiłem.
*****************
Hej kochani! Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał :) i słuchajcie, generalnie był on dla mnie dosyć trudny psychicznie do napisania, ale mam do tego wszystkiego świadomość że będą trudniejsze, już niedługo w sumie. Życzę wam miłego dnia/wieczoru/nocy!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro