20. There's No Way
No i zrobiło się niezręcznie. Przeze mnie. Czy ja muszę zawsze wszystko spieprzyć?
- Shawn, czy to prawda? - ponowiła swoje pytanie Alessia.
- Tak, to prawda.
- Świetnie, ja widzę że tu wszyscy są bardziej doinformowani niż ja!
- Al, nie krzycz proszę. Nie chciałem, żebyś się martwiła.
- "Nie chciałem żebyś się martwiła"! Śpiewka stara jak świat! Cudownie! Wiesz o mnie wszystko, wszystko bez wyjątku, nigdy nic przed tobą nie ukrywałam, wiesz jak się teraz czuję?! Odsłoniłam przed tobą wszystko, swoje sekrety, problemy, najgorsze myśli a tymczasem ty co?! Nie wiem o tobie nic. - dziewczyna zabrała torebkę i udała się do wyjścia
- Les zaczekaj! - Shawn chciał za nią pobiec.
- Usiądź i daj jej to przetrawić. - poradziła Kaitlin.
- Skoro ty tak mówisz...
No i generalnie rzecz biorąc jak przystało na osiemnastkę schlaliśmy się w trzy dupy. Przepraszam, większość. Trzeźwi pozostaliśmy ja, Michael, oczywiście Arzaylea i Kaitlin. Dziewczyna chciała jechać z Ashtonem taksówką do jej domu, tak samo jak Arz z Luke'iem do hotelu, ale kazałam im zostać do rana. Dla każdego znalazł się jakiś kącik do spania, a ja z Mike'iem udaliśmy się do sypialni.
Obudziłam się w środku nocy z krzykiem.
- Zostaw mnie!!!
- Kochanie wszystko w porządku? - Mike złapał mnie za rękę.
- Nie dotykaj mnie. - odsunęłam się. Mimo że nie chciałam się w ten sposób zachowywać mòj mózg mówił zupełnie co innego. Ostatnie czego tej nocy chciałam to atak paniki. Ale życie nie jest instytucją spełniającą życzenia. To zdarzyło mi się przy Michael'u już wcześniej tylko raz, w dniu kiedy pojechałam z nim złożyć zeznania.
- Kochanie, spokojnie...
- Zostaw mnie!
Zaalarmowana naszymi krzykami Kaitlin wtargnęła do pomieszczenia. Szybko rozeznała się w sytuacji. Podeszła do mnie.
- Mike, wyjdź na chwilę. - powiedziała spokojnie. - Uspokój się, już, spokojnie, oddychaj. Opowiesz mi co się stało?
- On znowu mi się śnił.
- Jaki on?
- J... Ja... Jake.
- Już, wszystko dobrze, to tylko sen. Mogę cię przytulić? - pokiwałam głową, a dziewczyna mnie objęła. - Często ci się to zdarza?
- Nie jakoś bardzo, ale to już drugi raz w przeciągu ostatnich czterech dni.
- To niedobrze. Julia, to jest poważna sprawa. Jesteś chora.
- Paradoks, ale ja o tym wiem, tylko staram się mieć to głęboko w poważaniu.
- To nie rozwiązanie. Mam pomysł. Jak Ashton rano wytrzeźwieje i odstawię go do hotelu to wpadniesz do mnie do gabinetu i porozmawiamy, okej?
- Okej.
- To teraz spokojnie, i postaraj się zasnąć. Dobranoc.
- Dobranoc, dziękuję Ci.
Obudziłam się o dziewiątej i poszłam do kuchni. Zrobiłam duuuużo kawy, bo wiedziałam że jak tamci wstaną skacowani to będą pili ją hektolitrami. Zrobiłam omlety z czekoladą i owockami, po czym poszłam wziąć szybki prysznic. Gdy wróciłam, wszyscy już jedli. O dziwo wyglądali lepiej niż zakładałam.
- Hejka. - przywitałam się zabierając Niall'owi z talerza truskawkę.
- Tyyy... - rzucił się na mnie. Po chwili wisiałam przerzucona przez jego ramię.
- To tylko truskawka do cholery! Postaw mnie.
- Jak sobie pani życzy. - odpowiedział i rzucił mną na kanapę.
- Ugh.
- Jadłaś już? - spytał Mike.
- Coś tam przegryzłam, nie jestem głodna, najwyżej coś złapię od Ciebie. Tak w ogóle, gdzie jest Ashton?
- Nawet nie pytaj, jeszcze śpi. - westchnęła Kaitlin.
- Ash jak się schleje to raz a porządnie.
- Bardzo dziękuję za śniadanie i nocleg. - Shawn wstał od stołu. - Lecę, papa. - przytulił Selenę, a potem mnie.
- Paaa. - gdy chłopak wyszedł, spytałam - Idzie ktoś ze mną na spacer, muszę wyprowadzić Indy? Kait?
- No spoko.
Tak więc ubrałyśmy się i poszłyśmy na spacerek.
- Kuźwa mać wstyd się przyznać ale jest w tobie coś że aż się chce mówić. - powiedziałam w końcu.
- To nie wstyd, że potrzebujesz pomocy.
- Ale od czego tu zacząć...
- Najlepiej od początku.
- No więc... jak miałam 14 lat przestałam po prostu rosnąć, a moje ciało nadal nabierało masy przez co byłam naprawdę gruba. No i wiesz ludzie się ze mnie śmiali i tak dalej, dostawałam wiadomości w stylu "Idź się zabij" i tak dalej. Po mnie to początkowo spływało, nie? Ale do czasu. Kiedyś na wakacjach w Nowym Jorku poznałam Michael'a. Boże co to było za lato... Pierwsze dwa tygodnie Mike rozkminiał jak mnie poderwać. Później zostaliśmy parą. No i parę dni przed powrotem do domu on ze mną zerwał. Ja... myślałam że to dlatego że jestem gruba. Zaczęłam się głodzić, później zwracałam wszystko co siłą woli musiałam zjeść, i potem się zaczęłam ciąć. Załamałam się totalnie. I kiedy usłyszałam że przyjeżdża do Davenport... Menagerka załatwiła mi wejście na backstage. Mike wszystko mi wyjaśnił, wróciliśmy do siebie. Padł pomysł, żeby pojechać do NY, na urodziny Niall'a. Gdy zajmowałam się małym siostrzeńcem Michael'a, Max zauważył moje blizny i wygadał się Mike'owi. A potem, na imprezie chłopaki znaleźli mnie w łazience jak rzygałam. I się wydało. No i potem była wielka batalia o to, żebym zaczęła jeść. Starałam się zachowywać pozory, a gdy chłopcy mieli tygodniową sesję nagraniową w studio, przez cały ten tydzień w zasadzie nic nie jadłam, przez co wylądowałam w szpitalu. Ale to nie koniec. W ciągu tego felernego tygodnia Arzaylea wyciągnęła mnie do tego klubu, w którym mój dawny... jak go tu nazwać... prześladowca? Chyba najtrafniejsze określenie. On mnie... zgwałcił. Potem dostałam od niego paczkę, w której była broń z tradycyjym dopiskiem żebym się zabiła. No i taki był plan, ale zostałam powstrzymana. Sprawa z Jake'iem wypłynęła no i tak... od tamtego czasu wciąż mi się śni, a ja muszę przeżywać ten koszmar jeszcze raz i jeszcze raz.
- Wiesz że na to są leki? Musisz dać sobie pomóc. - pokiwałam głową. - Chodź, dwie ulice dalej jest mój gabinet, zajmiemy się tym.
Tak więc dostałam jakieś proszki z całą instrukcją od Kait.
- Jeżeli nie wiem... byście wpadli, a to się zdarza, to ja muszę o tym wiedzieć pierwsza, bo w ciąży trzeba te leki odstawić.
- Nam to raczej nie grozi.
- Druga rzecz, że to nie są żarty. To psychotropy, one uzależniają. Jedna tabletka dziennie, a Mike ma pilnować żebyś je brała oraz jadła, ja sobie z nim pogadam. Jasne?
- Tak, dziękuję ci za wszystko. - przytuliłam ją i wróciłyśmy do mojego mieszkania, a ja cicho nuciłam:
- You touch me and it’s almost like we knew
That there will be history between us two
We knew someday that we would have regrets
But we just ignored them the night we met
We just dance backwards into each other
Trying to keep our feelings secretly covered
You touch me and it’s almost like we knew
That there will be history
There’s no way that it’s not going there
With the way that we’re looking at each other
There’s no way that it’s not going there
Every second with you I want another
But maybe we can hold off one sec
So we can keep this tension in check
But there’s no way that it’s not going there
With the way that we’re looking at each other
I wish I could make the time stop
So we could forget everything and everyone
I wish that the time would line up
So we could just give in to what we want
'Cause when I got somebody, you don't
And when you got somebody, I don't
I wish that the time would line up
So we could just give in
There’s no way that it’s not going there
With the way that we’re looking at each other
There’s no way that it’s not going there
Every second with you I want another
But maybe we can hold off one sec
So we can keep this tension in check
But there’s no way that it’s not going there
With the way that we’re looking at each other
We just dance backwards into each other
Trying to keep our feelings secretly covered
We just dance backwards into each other
Trying to keep our feelings secretly covered
You touched me and it's almost like we knew
That there would be history
There’s no way that it’s not going there
With the way that we’re looking at each other
There’s no way that it’s not going there
Every second with you I want another
But maybe we can hold off one sec
So we can keep this tension in check
But there’s no way that it’s not going there
With the way that we’re looking at each other
Wróciłyśmy więc do mieszkania i... o czym to ja... ah, tak. Przywitała nas spanikowana Selena.
- Julia, Shawn nie odbiera, martwię się, było już tak dobrze, a teraz po tej kłótni z Alessią...
- A może się godzą. - poruszył brwiami Niall.
- Niall to nie żarty. Trzeba do niego jechać. - powiedziałam i ruszyłyśmy do auta.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro