Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

13.07.2017 r.

  Lekki, chłodny wiatr poruszający liśćmi drzew, był idealny w ten piękny, ciepły dzień. Ważny dzień. To właśnie dzisiaj jego życie diametralnie się zmieni.

Wszystko było gotowe. Stał przed wybudowaną na ten czas altanką, przyozdobioną białymi różami. Za nim rozpościerały się rzędy białych krzeseł z różowymi kwiatami i złotymi akcentami. Między nimi było duże przejście, wyłożone płatkami róż, po których już niedługo miała przejść najważniejsza osoba w jego życiu.

Przynajmniej tak uważał...

Polana, na której się znajdowali była spokojna i piękna. Zieleń traw i szum drzew uspokajał, oraz dodawał magii całemu wydarzeniu.

Wszyscy goście byli już na miejscach. Ksiądz przed nim szykował się do ceremonii, a pan młody poprawił, kolejny już, raz mankiety.

- Okropnie się stresujesz Chim - powiedział jego świadek z uśmiechem na ustach.

- To ważny dzień Hobi. Oczywiste że się stresuję - odpowiedział lekko trzęsącym się głosem. Stres zjadł go od środka, nieważne jak bardzo był teraz szczęśliwy.

- Nie będzie taki dzięki równym mankietom - zaśmiał się jego przyjaciel. Zawsze umiał go pocieszyć, zarazić wręcz uśmiechem. Jimin cieszył się, że ma kogoś takiego. - Spokojnie. Będzie wspaniale.

On uśmiechnął się tylko w odpowiedzi.

Nagle zabrzmiał marsz weselny. Jego kuzyn pięknie grał na skrzypcach, miła dla ucha melodia dała znak gościom by powstali, a najważniejszej dzisiaj osobie by zaczęła swą wędrówkę do ołtarza.

Piękna suknia, w beżowym odcieniu ciągnęła się za panną młodą. Kwiaty, trzymane w drobnych dłoniach były różowe, a gruby, koronkowy welon zakrywał jej twarz.

Idąca za nią druchna miała na sobie krótką, do kolan, różową suknię. Gdy stanęły na swoich miejscach puściła oczko do drużby, który nie zwrócił na nią jednak uwagi dalej przyglądając się grającemu na skrzypcach chłopakowi.

Zaczęła się ceremonia zaślubin.

***

- Tak - jego serce zabiło szybciej słysząc tą odpowiedź. Nic nie mogło opisać jego szczęścia.

- Czy ty, Park Jiminie -  kontynuował duchowny. - Bierzesz tą o to Jeon Somi za żonę i nie opuścisz jej aż do śmierci?

Już miał odpowiedzieć spojrzał, na sekundę wręcz zerknął, tylko na zebranych.

I tyle wystarczyło, by zauważyć zapłakanego, zszokowanego, przystojnego mężczyznę. Miał czarne postawione na żel włosy, a jego oczy błyszczały jak dwie czarne perły.

Widząc, że pan młody mu się przygląda, uśmiechnął się jedynie. Ten gest wystarczył, by Jiminowi zakręciło się w głowie. Uderzyło w niego dziwnie znajome uczucie. Miał wrażenie, że zna tego chłopaka.

- Kochanie wszystko dobrze? Odezwij się proszę.

To były ostatnie słowa jakie usłyszał, nim zapadła ciemność.

***

Stwierdziłam że nie ma co czekać
Mam ogromną nadzieję że spodoba wam się to opowiadanie ♡♡♡♡
Wiem że powinnam pisać Sprzątaczke ale przyznaję że mam na to ogrom weny i postaram się pisać oba na raz

Lots of love and see you again ♡♡♡♡♡♡♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro