*4
- Na pewno wszystko zabrałeś? - Zapytała kolejny raz jego matka.
- Tak wszystko mam! Chodźmy już stąd - wziął torbę i czym prędzej wyszedł z białego pomieszczenia.
Na szczęście to omdlenie nie było niczym poważnym, więc mógł opuścić dzisiaj szpital.
Nadal rozpamiętywał poranek. Jungkook... Wiedział, że go zna. Był tego pewien, ale za nic nie mógł sobie go przypomnieć. Jedyne co pamiętał to sytuację ze snu. Chociaż... Może to nie był sen tylko wspomnienie? Będzie musiał zapytać o to Jungkooka, bo mama na pewno mu nie powie.
Samochód wyjątkowo prowadziła jego rodzicielka. Dalej się bała o jego zdrowie, bo chociaż teraz nie było to nic poważnego to lekarz nie ukrywał, że może się to powtórzyć.
Jimin nie miał ochoty na żadne rozmowy z matką. Podskoczył na siedzeniu słysząc powiadomienie.
- Nie strasz mnie skarbie, bo będziemy mieli wypadek - zganiła go, chwilowo na niego zerkając. Zaraz jednak skupiła się znów na drodze.
Wyciągnął telefon i odblokował go. Uśmiechnął się pod nosem widząc wiadomość od Jungkooka.
09.37
Jungkook:
Witaj Jiminie! Jak się czujesz? Wyszedłeś już ze szpitala?
Ja:
Cześć, czuję się już dobrze
Ja:
Miło że się martwisz
Jungkook:
Oczywiście że się martwię
Jungkook:
A wyszedłeś ze szpitala?
Ja:
Tak. Właśnie jadę do domu
- Z kim tak zawzięcie piszesz? - Zapytała jego matka zagladając mu do telefonu.
Natychmiast go wyłączył i rozejrzał się. Byli już na miejscu.
- Zzzzz - zaciął się - Z Taehyungiem - powiedział szybko pierwsze co przyszło mu do głowy. Telefon dalej wydawał z siebie dźwięki, jednak po chwili przestał.
- No dobrze... A jak tam w ogóle u niego? Jak mu się układa z Jisun? - Zapytała ciekawsko.
- Myślę, że dobrze... Nie rozmawiam z nim o takich rzeczach - znowu skłamał. Prawda była taka, że jego kochany kuzyn nie znosił swojej partnerki. Nie znał powodu jego niechęci do dziewczyny, bo Tae nigdy nie chciał o tym rozmawiać. Postanowił, że jeszcze dziś się z nim spotka.
Może on mu coś powie o Jungkooku?
- Szkoda - mruknęła zawiedziona. - Dobra chodź Somin się już pewnie stęskiniła - wysiadła z auta, a Jimin zaraz za nią.
Somin... No tak. Jego narzeczona. Miał wyrzuty sumienia, bo ani razu o niej nie pomyślał. Prawie cały czas jego myśli zajmował tajemniczy Jungkook. Nagle sobie coś przypomniał wyciągnął telefon i odblokował go.
09.54
Jungkook:
To dobrze, odpoczniesz sobie
Jungkook:
Jimin?
Jungkook:
Stało się coś? Czemu nie odpisujesz?
Jungkook:
Jiminieeeeee
10.03
Ja:
Już jestem, przepraszam
Jungkook:
Uff... Wszytko Oki?
Ja:
Tak tak tylko już jestem w domu.
Ja:
Przepraszam ale muszę kończyć pa!
Jungkook:
Do później <3
Uśmiechnął się widząc serduszko. Schował telefon do kieszeni i wszedł do środka.
- Jimin! - nie zdążył zdjąć nawet butów, a już rzuciła się na niego jego narzeczona. Objęła go ramionami za szyję mocno przytulając i składając pocałunki na jego policzkach. Niepewnie odwzajemnił jej uścisk obejmując ja w pasie. Schował twarz w jej włosach wdychając zapach różanych perfum. Po chwili się od niego odsunęła i pocałowała go krótko w usta.
- Hej... - wymusił lekki uśmiech i zdjął już buty zamieniając je na kapcie. Wyminął dziewczynę i ruszył na górę do swojego pokoju, żeby się rozpakować.
Ledwo wszedł na piętro, a do jego pleców przykleiła się Somin. Zaczęła składać pocałunki na jego karku i masować dłońmi jego tors.
- Tęskniłam.. - szepnęła mu na ucho następnie je liżąc.
Ten wzdrgnął się i zdjął jej ręce że swojego ciała, następnie odsunął się i stanął do niej przodem. Ta patrzyła na niego zdziwiona, ale i lekko zawiedziona. Ostatni raz robili to około rok temu, bo chcieli żeby noc poślubna była jeszcze bardziej wyjątkowa. Poza tym przygotowania do ślubu i praca, zabrały im całkowicie siły i czas.
- Nie mam ochoty - wyjaśnił kręcąc głową i kierując już do sypialni.
Położył torbę obok szafy, żeby nie zapomnieć jej rozpakować i położył się na łóżku. Rozejrzał się dokoła przyglądając turkusowym ścianom i jasnym meblom. W końcu był u siebie z dala od bieli i specyficznego zapachu szpitala. Odwrócił głowę w stronę drzwi słysząc jak ktoś je otwiera. Gdy do pokoju weszła jego narzeczona, położył się tyłem do niej i wyjął telefon z kieszeni.
10:45
Ja:
Taehyungie... Masz dzisiaj czas?
Tae:
TAK! Gdzie i o której?
Ja:
Skąd ten entuzjazm? XD
Tae:
Jisun się znowu czepia o pierdoły...
Tae:
W każdym razie nie mam ochoty siedzieć dzisiaj w domu
Ja:
Mam podobnie, ale... Opowiem ci o co chodzi jak się spotkamy
Somin w momencie gdy pisał tę wiadomość położyła się za nim i uniosła na łokciu. Położyła głowę na jego ramieniu i przeczytała wiadomość.
Tae:
To tym bardziej musimy się spotkać... O której masz czas?
Nie dane było mu odpisać bo dziewczyna zabrała mu telefon. Ten natychmiast się odwrócił by odebrać swoją własność, ale ona szybko wstała z łóżka i odbiegła na drugi koniec pokoju odpisując jednocześnie za niego.
Ja:
Sory Tae jednak nie dzisiaj. Jestem zajęty. Do jutra!
- Oddaj mi to w tej chwili - powiedział spokojnie lecz stanowczo wstając z łoża.
- Nie - wystawiła mu język i zaczęła się śmiać. - Zarezerwowałam nam czas na wspaniały wieczór - uśmiechnęła się zalotnie i podeszła do niego kręcąc biodrami. Zarzuciła mu ręce na szyję i zrobiła dziubek chcąc żeby ją pocałował.
Jimin czuł się niekomfortowo w takiej sytuacji, ale gniew na dziewczynę skutecznie zagłuszył to uczucie. Złapał mocno jej ręce i odsunął ją od siebie. Wyrwał telefon z ręki zszokowanej dziewczyny i wyszedł z pokoju do łazienki.
Tae:
Ale czemu tak nagle? ( TДT)
Tae:
Halo ziemia do Jimina! (╯°□°)
Tae:
Kuzynie nie zostawiaj mnie tu z nią (╥﹏╥)
Ja:
Spokojnie spotkanie nadal aktualne
Ja:
Somin zabrała mi telefon...
Tae:
Uff... To o której?
Ja:
Możesz teraz?
Tae:
Jasne. To się ubieraj zaraz wychodzę
Ja:
Już lecę.
Po wysłaniu wiadomości wyszedł z łazienki i udał się na dół. Tae nie mieszkał daleko, bo tylko kilka domów dalej, więc nie przejmował się tym że nie zdąży.
- Gdzie idziesz? - właśnie zakładał buty gdy na dół zeszła jego narzeczona. Miała ręce założone na piersi i patrzyła na niego gniewnie. Ten nic sobie z tego nie robiąc skończył wiązać sznurówki i wyprostował się by poprawić swoje włosy w lustrze.
- Przecież wiesz. Co się głupio pytasz? - powiedział spokojnie nawet na nią nie zerkając. Poprawił swoje krótkie spodenki i odwrócił się z zamiarem wyjścia z domu.
- Jimin wracaj tu! - krzyknęła piskliwym głosem dziewczyna, jednak on wyszedł trzaskając drzwiami.
***
Przepraszam zapomniałam wstawić rozdziału ><
Kolejny jest już zaczęty, bo po prostu skróciłam ten.
Publikuje 1020 słów z 1326 słów bo nie chce robić tu zbyt długiej przerwy między jednym a drugim rozdziałem, a gdybym miała dalej to ciągnąć to wyszłoby z 2000 i to za około kolejny tydzień
Dobrze koniec biadolenia, liczę że się podobało i do następnego <3 <3 <3 <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro