*3
Specjalnie dla RYSIA3210
Kc<3
***
Obudził się gdy w pokoju było jeszcze ciemno, jednak nie bardzo ciekawiła go godzina. Rozmyślał o swoim śnie... Co to w ogóle było? Najśmieszniejsze jest to, że nawet tam widząc chłopaka ze ślubu, nie dowiedział się jak ma na imię, bo w momencie gdy się przedstawiał nie słyszał nic oprócz nieznośnego pisku.
Tylko dlaczego miał wrażenie, że to wydarzyło się naprawdę?
Sięgnął po telefon. Było trochę po czwartej rano. Miał dwie nieodczytane wiadomości.
22.04
Nieznany:
Jiminie proszę nie obrażaj się... Ja wiem jestem okropny... Masz prawo wiedzieć, ale wiesz mi że tak będzie lepiej
Nieznany:
Pewnie nawet nie masz zamiaru sięgnąć po telefon... Uh przepraszam cię jeszcze raz. Śpij dobrze ♡
04.15
Ja:
Chodziliśmy razem?
Nie oczekiwał odpowiedzi, był niemal stu procentowo pewny, że chłopak śpi.
Prawie dostał zawału słysząc powiadomienie.
Nieznany:
W jakim sensie? Przyznam, że mnie zaskoczyłeś nie sądziłem, że cokolwiek sobie przypomnisz...
Ja:
Nie ważne... Chodzi mi o szkołę. Chodziliśmy razem do klasy?
Nieznany:
Zaskakujesz mnie coraz bardziej Jiminie ha ha. Jak powiesz mi dokładnie do której klasy chodziliśmy to chyba powiem ci jak mam na imię ha ha
Ja:
Obiecujesz?
Nieznany:
Ale co?
Ja:
Powiesz mi swoje imię jeśli podam ci do której dokładnie chodziliśmy klasy?
Nieznany:
Zaczynam się ciebie bać... Ale dobrze. Obiecuję
Ja:
Klasa 3c
Nieznany:
Nie wierzę... Bóg mnie wysłuchał Jiminie ty naprawdę sobie przypominasz
Ja:
Imię
Nieznany:
Poczekaj chwilę
04.43
Ja:
Niby na co?
Jednak nie otrzymał odpowiedzi. Zdenerwowany odłożył telefon. Cieszył się jednak, że sobie przypomina.
Leżał dalej na łóżku. Było już po piątej i raczej wątpił w to by znów zasnął.
Prawie spadł z łóżka gdy usłyszał za sobą jakiś dziwny szmer. Po chwili dopiero sobie przypomniał, że nie zamknął okna, ale kto by się włamywał do szpitala!? Poczuł jak się trzęsie, a strach powoli ogarnia go całego. Leżał na boku tyłem do okna, więc nie widział "włamywacza". Gdy usłyszał cichy huk przez zetknięcie się butów z podłogą, wstrzymał oddech. Czuł jak łzy zbierają mu się w oczach. Bał się, bardzo się bał.
W pewnym momencie poczuł jak ktoś się nad nim pochyla, opierając się na łóżku. Natychmiast zamknął oczy próbując udać, że śpi jednak nierówny oddech go zdradzał.
- Jiminie... - szepnął mu na ucho nieznajomy. Jego głos był przyjemny dla ucha, taki miękki i męski jednocześnie, kojąco działający na jego obecny stan. Uspokoił się trochę. Ręka mężczyzny pogładziła go po głowie zaczesując kilka blond kosmykow za ucho. - Obudź się skarbie... - znów usłyszał cichy szept.
Powoli, dalej wystraszony, położył się na plecy i otworzył załzawione oczy. Nad nim pochylał sie chłopak ze ślubu. Jego czarne, trochę przydługie włosy opadły mu na czoło. Tego samego koloru oczy świeciły jak gwiazdy w słabym świetle poranka. Jimin przyglądał się mu nie mogąc nadziwić jego urodą.
- Jak masz na imię? - odezwał się w końcu. Dalej nie odrywał od niego wzroku. Usiadł powoli zmuszając chłopaka do tego samego. Teraz Jimin opierał się o poduszkę, a on siedział na krawędzi łóżka.
- Masz taki piękny głos - westchnął ignorując pytanie. - Wyglądasz tak pięknie... Jak zawsze z resztą - zaśmiał się lekko.
- Imię - upomniał się Jimin. Zarumienił się jednak trochę słysząc te słowa.
Złapał go za rękę, a drugą pogłaskał jego policzek. Jiminowi podobało się to. Jego dotyk był kojący i przyjemny. Wtulił twarz w jego dłoń na co drugi szerzej się uśmiechnął.
- Mam na imię Jungkook - powiedział w końcu. Jimin przyglądał mu się uważnie. - Jeon Jungkook.
- Jungkook... - powtórzył. - Znam cię... Czuję, że cię znam, ale... Wybacz. Nie pamiętam - odsunął się od jego dłoni.
- Wiem kochanie... - jego uśmiech trochę przygasł, jednak nie zniknął z jego twarzy. Jimina nieco to zmartwiło, wzmocnił więc uścisk ich dłoni.
- Nie smuć się - przysunął się do niego siadając po turecku i przytulając jego ramię. - Powiedz mi coś o sobie... O przeszłości - spojrzał na niego błagalnie.
Jungkook przyglądał mu się długo w pewnym momencie odwracając wzrok.
- Przepraszam... - szepnął. - Ale naprawdę nie mogę.
Posmutniał. Zabrał ręce i znów się odsunął jednak Jungkook powstrzymał go, mocno do siebie przytulając. Ukrył twarz w jego szyi i zaciągnął się jego zapachem.
- Nawet nie wiesz jak bardzo tęskniłem - szeptał. Był tak blisko, że przy każdym słowie, wargami muskał jego skórę. - Jak długo cię szukałem... - Jimin miał mieszane uczucia. Z jednej strony bał się i czuł nieswojo gdy chłopak mówił takie rzeczy. Z drugiej jednak podobało mu się to tak bardzo, że drżał przez każde muśnięcie i jego gorący oddech na swojej szyi. - Wpadłem w tak wielką panikę gdy dowiedziałem się, że wyprowadziłeś się z kraju... - odsunął się od niego dalej go przytulając. Dopiero wtedy Jimin mógł zobaczyć łzy w jego oczach. Jungkook płakał. Spanikowany położył dłonie na jego policzkach i począł ostrożnie je ścierać.
- Nie płacz proszę - wyszeptał w końcu. Nie lubił gdy ktokolwiek płacze, a Jungkook zdecydowanie lepiej wygląda z uśmiechem niż cały we łzach.
Jeon spojrzał na otwarte okno. Słońce powoli wschodziło. Dochodziła godzina szósta. Wstał z łóżka.
- Muszę już iść... - zwrócił się do Jimina. Zrobiło mu się smutno, wolałby aby został. Jako jedyny chce mu pomóc. Pomóc w odzyskaniu wspomnień. Zanim wyszedł pochylił się nad Jiminem i przytulił go raz jeszcze. - Do zobaczenia.
***
Mam nadzieję że chociaż trochę się wam podoba <3
Następny mysle że w przyszłym tygodniu c:
Na pewno się postaram c;
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro