Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3

Nastaje kolejny dzień...

Harold

Kiedy byłem jeszcze w domu, zapakowałem kilka ciężarków do plecaka. Na przerwie miałem zamiar ćwiczyć, tak żeby LeShawna mnie zauważyła. Usiadłem na ławce obok szkoły i rozpocząłem swoje ćwiczenia. Chwilę później zauważyłem czarnowłosą, która była tuż przede mną.
- Hej mały. - Powiedziała. - Widzę, że ćwiczysz.
- No, widać różnicę? - Spytałem z nadzieją w głosie.
- Widać ogromną różnice. - Uśmiechnęła się do mnie dziewczyna.
Chwilę później poszła razem z resztą jej przyjaciół do budynku. Ja postanowiłem schować wszystko do plecaka i również pójść już na zajęcia. Usiadłem w ławce, a obok mnie mój przyjaciel Cameron. Nie miałem ich tutaj zbyt wielu. Każdy się ze mnie śmiał, głównie ten idiota Duncan. Zacząłem rozmawiać z nim o moich obozach naukowych.

Trent

Przyszedłem do szkoły razem z Cody'm. Po drodze rozmawialiśmy o muzyce. Chłopak tak jak ja się nią interesuje, tylko ja gram na gitarze, a on na pianinie. Wtedy przed szkołą zauważyłem dziewczyne, która podoba mi się od dawna. Tak, chodzi o Courtney. Postanowiłem, że to w końcu dobry moment, żeby do niej zagadać.
- Hej. - Powiedziałem.
- Um... Cześć? - Odpowiedziała trochę zaskoczonym tonem. - Znamy się? - Spytała po chwili.
- A no tak, jestem Trent. - Odpowiedziałem.
- Courtney. - Odpowiedziała.
- Jakie masz zainteresowania? - Zapytałem.
- Szczerze, nie mam żadnego, a ty? - Zapytała.
- Ja gram na gitarze. - Powiedziałem.
- Zagrasz mi coś kiedyś? - Uśmiechnęła się do mnie dziewczyna.
- Chętnie. - Odpowiedziałem jej z uśmiechem.
Poczułem na sobie czyiś wzrok. Obróciłem się i zobaczyłem Duncana, który patrzył się na mnie, jakby chciał mnie zabić. Każdy wie, że zabujał się w Courtney, ale ja się go nie boję. Skoro tak bardzo mu się podoba, to czemu sam do niej nie zagada. Courtney poszła w stronę Bridgette, a ja poczułem jak ktoś szturcha mnie w ramię.
- Popełniasz ogromny błąd. - Usłyszałem ten bezuczuciowy głos Noah.
- Co? - Spytałem zaskoczony.
- Nie podrywa się Courtney, Duncan już wygląda jakby chciał cię zabić. - Powiedział Noah.
- Nic mi nie zrobi. - Odpowiedziałem pewny siebie.

Chris

Po obudzeniu się ubrałem jakiś garnitur i poszedłem na śniadanie. Po posiłku musiałem jechać do szkoły, znów oglądać tych nieudaczników, którzy i tak w życiu nic nie osiągną. No cóż, może poza kilkoma kujonami, ale to kompletni frajerzy. Wsiadłem do auta z uśmiechem na twarzy, który zniknął zaraz po wejściu do budynku. Wszedłem do swojego biura, po drodze patrząc na wszystkich nieprzyjemnym wzrokiem. Wtedy już odrazu wiedzą, że mam zły dzień i nie będą zawracać mi głowy. Ja będę mogły w spokoju oglądać mecz w biurze. Usiadłem przy biurku i rozpocząłem oglądanie. Po chwili Usłyszałem pukanie.
- Czego?! - Krzyknąłem poirytowany.
- Panie dyrektorze, przyszłam zgłosić skargę na naszego kucharza... - Zaczęła mówić ta irytująca kujonka. Courtney. Jak ja jej nienawidziłem.
- Co ja ci na to poradzę? Jedz, co ci dają i nie narzekaj. - Powiedziałem.
- Skontaktują się z Panem moi prawnicy. - Dodała przed wyjściem z biura.
Gdzieś miałem jej prawników. Rozsiadłem się wygodnie i wróciłem do oglądania meczu. Tym razem już nikt mi nie przeszkadzał i mogłem w spokoju oglądać.

Alejandro

Przyszedłem do szkoły. Odrazu poczułem na sobie spojrzenia dziewczyn. Cóż się dziwić, jestem przystojny. Chodziłem po korytarzu, gdy natknąłem się na jedną z tych dziewczyn które nie są mną zainteresowane. Tak, chodzi o Heather. Chociaż ja wiem, że ona udaje, że jej się nie podoba. No proszę was? Komu mógłbym się nie podobać? Usiadłem obok niej. Jakie ona ma śliczne włosy... Zaraz Alejandro. Co? Od kiedy ja tak myślę o dziewczynie?
- Cześć piękna. - Powiedziałem.
Zauważyłem, że się rumieni, jednak szybko się ogarnęła i na jej twarzy znowu widoczny był grymas.
- Czego chcesz? - Spytała.
- Po prostu porozmawiać. - Odpowiedziałem i wzruszyłem ramionami. - Co u ciebie?
- Dobrze? - Odpowiedziała z zaskoczoną miną. - Możesz już iść?
- Nie. - Uśmiechnąłem się.
Jednak wtedy Usłyszałem dzwonek i musiałem pójść do sali na lekcje.
- Widzimy się później ślicznotko. - Powiedziałem i poszedłem w stronę sali.

Justin

Gdy dotarłem do szkoły, przed nią spotkałem tą kujonke... Chyba miała na imię Scarlett. Jednak obok niej znowu stała Heather, co oznaczało że ma kłopoty. Normalnie bym się nie wtrącał, bo co mnie obchodzi jakąś kujonka? Jednak poczułem, że muszę jej pomóc.
- Co jest brzydulo? - Usłyszałem niemiłe komentarze w stronę rudowłosej.
- Czego tu szukasz? - Spytałem.
Heather obróciła się w moją stronę. Najpierw była zaskoczona, jednak po chwili zaczęła się śmiać.
- Widzę, że znalazłaś sobie ochroniarza. Pana "patrzcie jaki jestem przystojny". - Zaczęła śmiać się jeszcze bardziej.
- Widzę, że nadal masz przy sobie swoje dwie służące idiotki. - Odpowiedziałem.
Zauważyłem uśmiech na twarzy Scarlett, co spowodowało że też zacząłem się uśmiechać.
- Teraz wypad od niej i więcej jej nie zaczepiaj. - Powiedziałem do czarnowłosej.
Dziewczyna poszła w stronę budynku.
- Dzięki... Za pomoc. - Powiedziała cicho Scarlett.
- Nie ma za co. - Uśmiechnąłem się do niej.

------------
Dzisiaj macie 5 perspektyw, bo czemu nie? Ta, wiem są trochę krótkie ale postaram się aby kolejne były dłuższe.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro