Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Mądrości

 Minęło kilka dni odkąd Rose stała się przybocznym Imperiusa. Odwaga nie był najmilszy dla anielicy. Potrafiła zostać okrzyczana za byle co. Nawet za to, że lata. Dziewczyna nie mogła już znieść poniżania i ciągłych krzyków na nią. Auriel przesiadywała w swoich Ogrodach Nadziei, które tętniły niesamowitym spokojem i harmonią. Każdy mógł tu przyjść i odpocząć po swoich obowiązach, pomyśleć. Tak też robiła Nadzieja. Miała wiele do przemyślenia odnośnie konfliktu z demonami, obecnej wojny. Z zamyśleń wyrwało ją dotknięcie w ramię i głos: 

-Aurieeeel! Ratuj mnie! - jęknęła wyraźnie nie zadowolona z czegoś. 

- Co się stało? - popatrzyła na Rose, która miała głowę na jej ramieniu. 

- Nie wytrzymam dłużej z Imperiusem - powiedziała 

- Coś zrobił? - zapytała Nadzieja. 

- Jest nie do wytrzymania! Ciągła krytyka, krzyki...rozumiem, że jestem nowa ale też bez przesady. Żeby krzyczeć za byle oddech? Jego były przyboczny też tak z nim miał? Mogę z tego zrezygnować? Albo być Twoją przyboczną? - wytłumaczyła pytając. 

Auriel się tego spodziewała. Imperius nie był nigdy dla nikogo miły. Nawet dla swojego rodzeństwa. Był strasznym egoistą. Jako Odwaga uważał się za niewiadomo kogo. Czasami można było odnieść wrażenie, że powariował.

- Nie można zrezygnować z bycia przybocznym. Ja już swojego mam - wytłumaczyła jej Auriel. 

- Zazdroszczę mu, albo jej - stwierdziła białowłosa. 

Nadzieja się zaśmiała. 

- Co mam zrobić w takim razie? 

- Niestety ale nie wiem co można zrobić abyś nie była jego przyboczną - westchnęła. 

Przez chwile panowała cisza. Rose przez moment patrzyła w nieskazitelną białą drogę. Po dłuższej chwili podniosła wzrok patrząc na Auriel. 

- Mądrość jest moją nadzieja ale wątpie aby się zgodził skoro do tej pory nie ma przybocznego - powiedziała. 

Nadzieja westchnęła. Przekonać Malthaela do czego kolwiek to była rzecz praktycznie nie wykonalna. Szczególnie jeśli chodziło o przybocznego. Były wielkie szanse, że się nie uda jednak nie zamierzała zostawić Rose samą z tym wszystkim. 

- Ciężko będzie go namówić aby się zgodził. Nie raz go namawialiśmy aby się zgodził na przybocznego - powiedziała Archanielica.

- Rozumiem. 

- Dzisiaj ma wrócić - odezwała się znów po chwili. 

- Mhm, podejrzewam, że wróci późno i nie będzie z nim dziś czasu na rozmowę - odpowiedziała Rose. 

- Wróci wcześniej niż myślisz - stwierdziła Nadzieja. 

- Możliwe, nie znam go w końcu - lekko się uśmiechnęła. 

-  Znając go mógł już dawno wrócić - zaśmiała się pod nosem. 

- Zaraz się okaże, że jest tu od rana a go jeszcze nie widziałaś - powiedziała Rose. 

-  On nigdy nie przychodzi i nie oświadcza, że wrócił. A gdy już wróci może siedzieć cały czas w swojej bibliotece i my o tym nie będziemy wiedzieć - wytłumaczyła. 

- Mhm, może już nie będę ci zabierać więcej czasu, masz swoje obowiązki - lekko się uśmiechnęła - Do zobaczenia później - dodała anielica odlatując. 

Auriel poleciała w swoją stronę. Imperiusa obecnie nie było w Niebiesach więc białowłosa miała czas dla siebie. Postanowiła polecieć do biblioteki Itheraela. Była bardzo ciekawa co się znajduje w jego zwojach losu. Czy jest tam może zapisany i jej los? Dziewczyna w końu dotarła do wielkich drzwi biblioteki. Otworzyła je i wleciała do środka. Nie było w niej tyle zwojów ile u Archanioła Losu a więcej ksiąg. W oczach Rose pojawiły się iskierki ciekawości. Od razu podleciała do pierwszego regału i wzięła jedną książę. Uwielbiała czytać. 

- Kto by pomyślał, że jest tu tyle interesujących rzeczy - powiedziała sama do siebie. 

- Kto cię tu wpuścił? - usłyszała za sobą głos spokony i opanowany.

Dziewczyna się odwróciła lekko wystarszona. Za nią stał wysoki anioł w czarnej zbroi i hakami przy bokach. Jego skrzydła były delikatniejsze niż u innych. Lekko prześwitywało na biało a nie raziły wspomnianym  wcześniej kolorem. 

- Eeeem - dziewczyna nie była w stanie nic z siebie wydusić. 

- Mam powtórzyć pytanie? - spytał anioł, jego ton głosu się nie zmieniał. 

- Ja...pomyliłam biblioteki - odpowiedziała, dotarło wtedy do niej, że jest w bibliotece w której nigdy się znaleźć nie powinna. 

- Kim jesteś? - przekręcił głowę lekko w bok. 

- Rose...Przyboczna Imperiusa - przedstawiła się. 

- Ma nowego przybocznego? Hm - zamyslił się na chwile.

- Mhm. 

- W takim razie pozwól, że się przedstawię. Nazywam się Malthael i jestem Archaniołem Mądrości oraz liderem Rady Angiris - powiedział Archanioł. 

 - Miło poznać. Przepraszam za wtargnięcie, nie odnajduje się tu jeszcze - rzekła białowłosa. 

- Lepiej zapamiętaj jak najszybciej ponieważ kimkolwiek byś nie była nie masz tu prawa wstępu - wytłumaczył Malthael, dziewczyna skinęła głową - A teraz wracaj do swego Archanioła - dodał. 

- Nie ma go teraz...nie mam nawet ochoty do niego wracać - wytłumaczyła. 

Mądrość przez chwile się nie odzywał co dla młodszej było trochę przerażające. Mówił wolno, spokojnie z opanowaniem. Jego wygląd do tego wszystkiego nie uspokajał jej.

- Nawet jeśli go nie ma to nie oznacza, że możesz się tu pałętać i ruszać me rzeczy. Gdy nie ma twojego Archanioła powinnaś przebywać w jego pokoju - wytłumaczył, Rose skinęła głową na co Malthael westchnął i dodał - Co tu jeszcze robisz? - jego głos nie brzmiał ani miło ani chłodno. 

- Już idę i jeszcze raz przepraszam - odłożyła książkę na swoje miejsce po czym minęła Mądrość i wyleciała z biblioteki.

W drzwiach jednak wpadła na Auriel. Nadzieja spojrzała na białowłosą zdziwiona. 

- Pomyliłam biblioteki - powiedziała. 

- Zdarza się - odpowiedziała jej radośnie, Malthael patrzył na dziewczyny nie ruszając się z miejsca. 

- Wpadłam na Mądrość - dodała. 

- I jak pierwsze wrażenie? - spytała Archenielica. 

- Cóż...ciężko powiedzieć. Lepiej już pójdę - odpowiedziała i odleciała. 

Białowłosa wróciła do Komnat Odwagi. Auriel odprowadziła nową wzrokiem po czym wleciała do biblioteki Mądrości. Po jakimś czasie wyszli i polecieli przez Królestwo Niebios. Dostrzegł ich Tyrael, który od razu podleciał do rodzeństwa. 

- Malthael! Już wróciłeś? - spytał Sprawiedliwość. 

- Wróciłem parę godzin temu - Mądrość spojrzał na brata. 

- Sądziłem ze nie będzie Cię dłużej. Jak zawsze nie raczyłeś powiedzieć ze juz jesteś - stwierdził. 

- Sami byście w końcu odkryli. 

- Ta, gdzie znowu byłeś? - zapytał Tyrael - Z resztą nie ważne, Auriel mówiłaś mu? - dodał po chwili nie dając Mądrości dojść do słowa i patrząc na siostre. 

- Co takiego? - spytał Malthael. 

-Jeszcze nic nie wie - odpowiedziała Auriel. 

-W takim razie się dowie. Auriel mówiła mi o swojej rozmowie z Rose. Nie najlepiej się czuje jako przyboczna Imperiusa . Odwaga myśli ze jest pół aniołem i jej uprzykrzya tu życie. Jako jedyny nie masz przybocznego - zaczął i dał dokończyć siostrze. 

- A ona nie może zrezygnować z bycia przyboczną. Więc pomyśleliśmy, że mogłaby zostać twoją przyboczną, a Imperius dostanie nowego - dokończyła.

- Nie - odpowiedział Malthael stanowczym głosem. 

-Malthaelu prosimy cię. Nikt nie może sie tu czuć źle i dobrze o tym wiesz. Gdybyśmy mogli wzięli byśmy ją jako przyboczna ale mamy juz swoich. Jesteś jej nadzieją - nie ustępwał Tyrael. 

- Rozmawialiśmy na ten temat wiele razy. Nie potrzebuje i nie chcę mieć przybocznego - powiedział Mądrość. 

- Daj jej szansę - nalegał. 

- Nie miałaby nawet co robić - stwierdził Malthael. 

- Zawsze znajdzie się coś w czym ci pomoże - powiedział Sprawiedliwość. 

- Na przykład? - zapytał. 

- Segregacja ksiąg, dokumentów i wiele innych. Wszystko co robią inni przyboczni. Ona nie nadaje się do stania w pierwszym szeregu walki jak inni byli przyboczni Imperiusa. Przynajmniej na razie. Prosimy Cię.

- Bardzo dobrze wiecie, że nie lubię jak ktoś dotyka moich rzeczy i wolę wszystko robić sam - przypomniał Mądrość.

- Eh, przemyśl to jeszcze - powiedział zrezygnowany Tyrael. 

- Nie mam nad czym myśleć - stwierdził, Auriel westchnęła. 

- Podobno chcieliście coś omówić - odezwał się po chwili Mądrość. 

- Itheral chcial zwołać spotkanie aby omówić ostatnie bitwy prz Kamieniu Świata - wytłumaczył Tyrael. 

- Rozumiem. 

- Skoro jesteś możemy je rozpocząć - stwierdzł Sprawiedliwość. 

Malthael prawie nie zauważalnie skinął głową w odpowiedzi. 

- Czekamy na ciebie w sali - powiedział i odleciał wraz z siostrą. 

Mądrość przez chwilę jeszcze stał w miejscu jakby się nad czymś zastanawiał i dopiero poleciał za rodzeńśtwem. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro