Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11 - Uwolnienie i Rozejm

Njubi wciągnął drewno opałowe wraz z innymi Streferami do paleniska.  Najwyraźniej dziś wieczorem odbędzie się ognisko na jego cześć. 

Chłopak był trochę podekscytowany, ale wciąż czuł się dziwnie.  Wciąż przyzwyczajał się do Strefy, a w jego głowie wciąż szalały pytania. 

Kiedy przypomnę sobie imię? 

Czy ta dziewczyna wciąż jest na mnie zła? 

Dlaczego jest tu jedyną dziewczyną? 

Został wyrwany ze swoich myśli, gdy Newt go zawołał. 

- Lepiej się cofnij, chyba że chcesz się upiec. - Z początku wstał i wycofał się ze stosu drewna, gdy niektórzy Streferzy rzucili na niego pałeczki, a kłody stanęły w płomieniach. 

Blask ognia rozjaśnił twarz Joan, która siedziała w pobliżu.  Spojrzała na płomienie, gdy pochłonęły ją jej myśli.
 

Dlaczego wciąż się tak czuję? 

Dlaczego wciąż się tak boję? 

Była sfrustrowana. Nie rozumiała, dlaczego wciąż była taka zrozpaczona. 

Spojrzała, gdy Minho usiadł obok niej z niewielkim przyjaznym uśmiechem na twarzy

- Nic ci nie jest? -  Zapytał łagodnie. 

- Tak, wszystko dobrze. - Odpowiedziała bez ogródek, a jej wzrok powędrował w dół ku ziemi pod stopami. 

- Nie jestem głupi. Oczywiście że coś cię gryzie. - Odpowiedział bez ogródek.

  Joan prychnęła. 

- Potrzebuję tylko czasu. - Kątem oka dostrzegła, że ​​Minho podnosi się, a jego oczy błyszczą. 

- Jeśli potrzebujesz się pośmiać, Nowy zaraz zostanie pobity przez Gally'ego. - Powiedział, a potem uśmiechnął się. 

Dziewczyna odwróciła głowę i zobaczyła, że ​​Gally zbliża się do biednego chłopaka z twarzą pomalowaną złośliwym uśmieszkiem. 

Njubi stał pewny siebie, a jego twarz wyrażała odwagę, gdy krążył wokół Gally'ego.  W odpowiedzi Gally uśmiechnął się szeroko, zanim go zaatakował.  Jednak Nowy szybko wyszedł z drogi, powodując, że Gally upadł na łokcie i kolana.

Njubi patrzył, jak Gally powoli wstaje, tworząc w głowie plan.  Jednak został zaskoczony, gdy Gally przebiegł, a jego ręce uniosły się, by chwycić go w talii.

Gdy głowa Njubi uderzyła o ziemię, ciało Joan zesztywniało, a jej oddech się zatrzymał.  Czuła, jak jej własna głowa uderza w murawę, a jej płuca łapią powietrze, gdy Peter unosi się nad nią, jego ręce obejmują jej gardło.  Serce waliło jej szybko i szybko wstała. 

Minho obrzucił ją zaniepokojonym spojrzeniem, ale zanim zdążył otworzyć usta, skierowała się do domu.  Tymczasem Njubi wstał, a jego głowa  nieco bolała.  Jednak adrenalina uzupełniała jego siłę i pomogła mu w walce z Gallym na ringu. 

Gdy Streferzy wiwatowali, Njubi poczuł dziwne wrażenie w jego głowie, jakby coś się pojawiało. 

Thomas

Pasuje jak idealny kawałek układanki. 

Jego twarz wybuchnęła niedowierzającym uśmiechem.

- Nazywam się Thomas! Pamiętam, jak się nazywam, jestem Thomas!

Nastąpiła chwila ciszy, zanim Alby wyszczerzył zęby w uśmiechu; 

- Thomas!!

Streferzy wiwatowali radośnie, a Thomas poczuł dłoń na swoim ramieniu.

 - Dobra walka, Thomas. -  Ręka była połączona z Gally, z uprzejmym uśmiechem na twarzy, gdy ramię wycofało się.  Thomas skinął głową w odpowiedzi, zanim jego oczy wędrowały po tłumie. 

Niemal instynktownie szukał Joan. 

Czuł jednak przypływ rozczarowania, gdy nie widział jej twarzy wśród Streferów.  Szybko otrząsnął się z tego uczucia, zanim wziął łyk napoju, który podał mu Strefer, ale szybko poczuł, że jego przełyk zaczął piec. 

Joan spojrzała na siebie w popękanym lustrze wiszącym nad umywalką.  Ręce złapała za porcelanowy zlew, oddychając głęboko i długo.

- Przestań… Musisz się z tym pogodzić… - Powiedziała głośno do siebie, zanim powoli przełknęła ślinę. 

Uznała tam, że przez pewien czas nie będzie uczestniczyła w ogniskach.  Walki zbyt przypominały jej o tym incydencie.

  Ale co z innymi działaniami? 

Czy przeraziłaby się, gdyby zobaczyła rośliny?

Nóż? 

Nie wiedziała, co robić ani z kim rozmawiać.  Ale nie mogła pozwolić, by to, co się stało, powstrzymało ją od wykonywania pracy. 

Słyszała wiwaty z zewnątrz i zastanawiała się, kto wygrał walkę.  Jednak nie miała ochoty tam się ponownie pojawić. 

O wynikach 'walki' dowie się rano.

  Z westchnieniem odkręciła zardzewiały kran i oblała twarz wodą, rana bolała ją niemiłosiernie.  Uniosła rękę, by dotknąć bandaża, zastanawiając się, jak rana się goi. 

Ostrożnie zdjęła bandaż.  Jej rana była odbarwiona, ale nie było ropy, więc nie było infekcji.  Wydawało się, że powoli się goi. 

Jednak coś przykuło uwagę Joan.  Coś, czego nie zauważyła wcześniej. 

Zaschnięta krew na bandażach i wokół rany była odbarwiona.  Zamiast ciemnoczerwonego był czarny. 

Brwi Joan zmarszczyły się w zmieszaniu i trosce. 

Być może to jednak infekcja? 

Z wahaniem wymieniła bandaż i postanowiła zapytać o to następnego dnia. 

Była zaskoczona, gdy usłyszała nieśmiałe pukanie w zamknięte drzwi.  Z wahaniem Joan naciągnęła kołnierzyk koszuli na ranę, zanim odpowiedziała. 

Wysoki chłopak spotkał jej spojrzenie między framugą drzwi, jego ciemne oczy  spotkały się z jej, a pieprzyki na jego twarzy były dość widoczne w słabym świetle. 

- Cześć, Njubi. -  Joan przywitała się, gdy na niego spojrzała, zastanawiając się, dlaczego tam był. 

- Och, przypomniałem swoje imię. Jestem Thomas.  - Powiedział, tonem podniecenia, który sprawił, że wargi Joan niemal drgnęły w uśmiechu. 

- Cóż, Thomas, potrzebujesz czegoś? -  Wydawało się to wytrąciła Thomasa z podniecenia, szybko przypominając sobie, dlaczego przyszedł. 

- Minho powiedział mi, że tu jesteś. Chciałem tylko powiedzieć... Przepraszam, że wcześniej cię zdenerwowałem.

  Joan po raz kolejny prawie się uśmiechnęła z powodu swojej nieśmiałości, zanim odpowiedziała. 

- W porządku. Cieszę się, że pamiętasz swoje imię, ale obawiam się, że 'Njubi' nie zniknie tak szybko.

- Och, masz rację. -  Chłopak odpowiedział, wyciągając rękę, by podrapać się po karku. 

- Robi się późno, powinieneś iść do łóżka, miałeś długi dzień. - Poradziła Joan, zauważając zmęczenie w oczach chłopaka. 

- Masz rację. Dobranoc Joan.  - powiedział uprzejmie Thomas, gdy zaczął iść korytarzem. 

- Dobranoc Njubi… Oh czekaj! - Thomas odwrócił się, by na nią spojrzeć z ciekawym wyrazem twarzy.  - Kto wygrał? - Zapytała Joan. 

Z niewielkim uśmiechem Thomas odpowiedział przed wyjściem z łazienki:

- Ja.

Joan pozostała w swoim miejscu przez kilka chwil, zwracając uwagę na radosną twarz nowego. Ze względu na siebie nie próbowała sobie wyobrazić, jak przebiegła walka,  nie chcąc być obciążonym kolejną retrospekcją. Zamiast tego poczuła lekki uśmiech na ustach z powodu podniecenia chłopaka.

Och, jak bardzo chciałaby być taka jak przedtem...

------Od autorki------

➤ Udanych wakacji kochani! Mam nadzieję, że rozdział się podobał 😊 Do następnego ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro