Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rajstopy 2/2

Ręce Leva wcale nie trzęsły się aż tak bardzo. Jego serce wcale nie biło za mocno a puls był tylko lekko przyspieszony.
A przynajmniej tak sobie powtarzał, nie dopuszczając do siebie myśli, że denerwuje się bardziej niż powinien.

Bo nie powinien. Naprawdę, nie powinien.

Rozważył w głowie wszystkie możliwe scenariusze i ułożył każde możliwe zakończenie. Nic gorszego niż odmowa lub wyśmianie naprawdę nie mogło go spotkać.

A mimo to wpatrywał się w ciemną kotarę przed sobą, jakby miast ślicznego chłopaka miał się zza niej wysunąć demon.

Ale sam fakt czekania również cholernie go stresował.
Ile to już minęło czasu, odkąd został tutaj sam? Dwie minuty? Pięć minut? Godzina?

Siedział w szerokim skórzanym fotelu, który ustawiony był dokładnie na przeciwko niedużej okrągłej platformy, z której środka aż do sufitu wyrastała wysoka metalowa rura. Za nią wisiała gruba czarna kurtyna, za którą podobno znajdowały się drzwi. Druga ich para była za plecami Leva i to właśnie przez nie wyszedł Kuroo.

Jego ostatnie słowa brzmiały:

- Wyluzuj, Siergiej. Pamiętaj tylko, żeby trzymać łapy przy sobie i będzie dobrze.

Potem opuścił pomieszczenie, a Haiby nie mógł uspokoić ani panujący półmrok, ani nastrojowa muzyka z głośników.

Naraz usłyszał z przodu ciche kliknięcie a po nim stukot. Gdy materiał zafalował i wysunął się zza niego nieznajomy, wszystkie niespokojne myśli wyparowały z głowy Leva.

Jego włosy były zmierzwione w niezwykle seksowny sposób, jak gdyby jaki kochanek przeczesywał je wcześniej dłonią. I twarz niczym wykuta dłutem samego Michała Anioła, podobnie jak całe ciało stojącego przed nim mężczyzny.
Lekkie rozbawienie w brązowych oczach i kokieteryjnie przekrzywiona muszka na szyi. Z resztą, od pasa w górę tylko ona zdobiła jego korpus.
Od pasa w dół natomiast...

Lev musiał przełknąć ślinę. Trzy razy.

Bardzo kuse czarne majtki z podwiązką i ciemne pończochy, które przylegały do jego kształtnych nóg jak druga skóra. Naprawdę niewiele pozostawione było wyobraźni.
Całość wieńczyła para dopasowanych atramentowych szpilek, wykonanych z zamszu i z zaokrąglonymi czubkami.

Lev Haiba uznał, że w całym swoim życiu nie widział piękniejszego widoku.

Tymczasem tancerz oparł jedną dłoń na biodrze i ruszył w jego stronę wolno acz z gracją, sugerującą, że buty na obcasie nie są mu tak obce, jak mogłoby się zdawać.

W końcu zatrzymał się tuż przed
Rosjaninem, prawie ocierając się o niego swoimi nogami, od których właściciel zielonych oczu tak bardzo nie mógł oderwać wzroku.
W myślach przejeżdżał po nich dłonią raz za razem.

- Kuroo wszystko mi opowiedział. To on namówił mnie na ten występ. - Yaku przechylił z wahaniem głowę - Dziwny z ciebie facet.

- A ty jesteś mały nawet pomimo szpilek.

W chwili w której to wypowiadał miał ochotę odgryźć sobie język. Czy on naprawdę musiał psuć wszystko jednym otwarciem jadaczki?

Usta chłopaka zacisnęły się w wąską kreskę a nozdrza zafalowały z gniewu. W oczach miał ten sam niebezpieczny błysk, który Lev zobaczył wcześniej u wyszczekanego barmana. Może była to cecha wspólna wszystkich pracowników w tym klubie?

Tancerz obrócił się z zamiarem odejścia, ale wtedy Haiba złamał narzuconą mu wcześniej zasadę w poczuciu, że jeśli tego nie zrobi, może się pożegnać z randką.
Ostrożnie złapał striptizera za nadgarstek, nie pozwalając mu się odsunąć.

Mężczyzna zamarł. Następnie powoli odwrócił się do trzymającego go mężczyzny i wbił w niego spojrzenie.

- Przepraszam za to co powiedziałem. Nie chciałem... nie chciałem cię urazić. Myślę nawet, że wyglądasz... bardzo... bardzo ładnie. - wydusił z siebie Rosjanin, dławiąc się swym językiem i ogarniającym zażenowaniem.
Ładnie. Jakże banalne słowo, nawet w połowie nie oddające urody tego chłopaka!

Yaku zamrugał z niedowierzaniem. Potem parsknął cicho i wyraz jego twarzy złagodniał nieznacznie, pozostawiając mały uśmieszek.
Delikatnie wysunął się z trzmającej go dłoni Leva i podszedł do platformy, w pełni świadom spojrzenia jakie przyciągały jego kołyszące się biodra.

- Nie muszę mieć dwóch metrów jak ty, aby zapierać dech. - Wszedł na podest i zdjął szpilki dwoma płynnymi ruchami. Następnie odrzucił je, złapał za metal i posłał Rosjaninowi spojrzenie, od którego żołądek Haiby wykonał salto - I zamierzam ci to udowodnić.

Muzyka rozbrzmiała głośniej a hipnotyzujące basy zaczęły współgrały z ruchami tancerza. Świat Leva skurczył się do tej drobnej acz silnej postaci przed nim, której giętkość sprawiła, że zaschło mu w gardle. Mężczyzna był w stanie zobaczyć każde przesuwające się ścięgno pod materiałem rajstop, nie wspominając już o kształtnych pośladkach, które przyciągały jego oczy jak magnes.

Chyba siedział z otwartymi ustami.

Jego ciało paliło żywym ogniem, rozgrzane policzki czerwone były od krwistego rumieńca. Ręce aż go świerzbiły od chęci dotknięcia osoby, której zew docierał do niego aż tutaj. Huk krwi dudnił mu w uszach wespół z muzyką, a serce biło jak dzwon.
Patrząc na wijącego się przed nim tancerza Haiba był pewien, że z jego wnętrzności zostały już tylko popioły.

Pewność jego potwierdziły tylko płynne ruchy przesuwających się pod skórą mięśni oraz spojrzenia, którymi ten demon w ludzkiej skórze z rzadka obdarzał Leva.

Haiba nie wiedział kiedy nastał koniec występu, ani jak do niego dotrwał. Po prostu w pewnym momencie muzyka z powrotem zrobiła się cicha a ten niesamowity mężczyzna zjechał w ostatnim spokojnym ruchu na dół.

Rosjanin nadal patrzył na niego intensywnie kiedy chłopak zbierał z ziemi swoje szpilki i siadając na podeście próbował założyć je lekko drżącymi dłońmi. Kiedy nie udało mu się to za drugim razem, a z jego ślicznych ust wyrwało się paskudne przekleństwo, Haiba wstał. Ignorując wrzynające się spodnie podszedł i przyklęknął przed rozkojarzonym tancerzem, którego oczy aż rozszerzyły się ze zdziwienia. Wyjął mu but z dłoni i delikatnie ująwszy jego stopę wsunął go na nią. Tak samo postąpił z drugim, po wszystkim zastygając jednak w bezruchu.
Powoli, bardzo powoli uniósł głowę, nadal trzymając obie dłonie na łydce Yaku, odzianej w te kuszące czarne rajstopy.

Klęczał między rozchylonymi nogami chłopaka, który wpatrywał się w niego wciąż jeszcze lekko dysząc. Jego skroń i unosząca się nierówno klatka piersiowa błyszczały od potu.

- I co?

Lev był tak rozkojarzony przez usta tancerza, że dopiero po chwili zrozumiał, iż to właśnie z nich wydostały się słowa, które zmąciły ciszę.

- Słucham? - zapytał niezbyt mądrze, skupiając w końcu wzrok na oczach rozmówcy.

- Pytałem, co teraz. - Brunet przechylił lekko głowę, nadal jeszcze regulując swój oddech. - Co masz zamiar zrobić?

Oh, w tym momencie było naprawdę wiele rzeczy, które Haiba chciał zrobić. Jednak jedna krążyła po jego umyśle od początku, odkąd zobaczył chłopaka przed tym przybytkiem.

- Umów się ze mną.

***

Słońce chowające się za horyzontem powoli, lecz nieubłaganie obrzucało wieżowce swymi ostatnimi złotymi promieniami.
Jeden z nich uchwycił swym blaskiem lekko zamyśloną twarz Morisuke, stojącego na dachu pewnego klubu w towarzystwie trochę zbyt pobudzonego barmana.

- Powiedz mi jeszcze raz, że nie ściemniasz i ten kolo naprawdę tak powiedział.

Yaku westchnął i z irytacją przeczesał ręką włosy.

- Tak, on naprawdę zaprosił mnie na randkę.

Kuroo parsknął śmiechem i sięgnął po paczkę papierosów, którą trzymał w kieszeni kurtki.

- A pomyśleć, że kiedy z nim rozmawiałem, to wydał mi się normalny... - pokręcił głową i wsunął między wargi papierosa. Następnie wyciągnął dłoń z paczką w stronę kolegi - Chcesz?

Morisuke odruchowo chciał przytaknąć, a potem nagle stanęły mu przed oczami te zielone tęczówki i tak jakoś bezwiednie pokręcił głową.

- Dzięki, ale chyba rzucam.

Tetsuro zagapił się na niego.

- Co ci się... a w sumie. - wyjął peta z ust i wcisnął go z powrotem do opakowania, które schował następnie do kieszeni. - Bokuto i Kei od dawna namawiają mnie na zerwanie z tym. Teraz będziemy pilnować się nawzajem.

Yaku przystał na tę propozycję z małym uśmiechem, który poszerzył się, gdy pomyślał o nadchodzącym piątku.

Jak mógłby się nie cieszyć, kiedy w planach miał wyjście z niesamowicie czarującym mężczyzną?

No i udało mi się skończyć tego one shota! Nie zapomnijcie dać znać co myślicie🖤

Oczywiście pojawią się tutaj kolejne opowiadania, więc radze zostać, oraz serdecznie zachęcam do przeczytania Pansmione, które również znajdziecie na moim profilu :)

Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro