Rozdział 2
Levi ponownie zawitał do stołówki, gdzie zastał śpiącego na podłodze Erena. Poruszał się po pomieszczeniu niezwykle cicho (w sumie zawsze tak robił) i wzrokiem lustrował podłogę.
Była czysta.
Obserwował Erena przez chwilę i zastanawiał się czy go obudzić. Ostatecznie stwierdził, iż chłopak powinien się wyspać w wygodnym łóżku, a nie na twardej i zimnej podłodze, by być jutro wypoczętym.
Podszedł bliżej i kopnął go (tym razem bez zamiaru uszkodzenia go) w bok, a ten zerwał się ze strachu.
- Dobra robota. - Kapral przyjżał się badawczo zachowaniu chłopaka. - Podłoga to nie najlepsze miejsce do spania. Idź do siebie i porządnie się wyśpij. Chyba oboje nie chcemy, żebyś znów się spóźnił.
Eren podniósł się ospale i wracając do pokoju miał zaszczyt przebywać w towarzystwie Kaprala (oboje milczeli - Eren bo bał się Leviego, a Levi - no cóż taki już jest, oszczędza słowa na każdym kroku).
Kiedy na końcu korytarza dotarli do rozwidlenia zatrzymali się.
- Śpij młody - powiedział Kapral.
Następnie udając się w lewo powiedział:
- Nie spóźnij się.
- Tak jest! - Odpowiedział chłopak i poszedł w prawo.
*
Gdy wszedł do pokoju, od razu rzucił się na łóżko bezwładnie (był zbyt zmęczony by się przebrać) i zasnął w ciągu kilku następnych minut.
*
Rano obudziły go krzyki.
Niestety jego obolałe ciało (które nie odzyskało jeszcze w pełni sił) uniemożliwiało mu poruszanie się. Czuł dziwny zapach spalenizny.
W nocy cały ośrodek pogrążył się w ogniu. Płonęły rzeczy, książki, mapy, drewniane kondygnacje. Ogień nie przerywanie pochłaniał budynek i jak się okazało, całe miasto spłonęło. Słychać było krzyk dzieci, płacz ludzi, którzy stracili rodziny, a następnie spotkał ich ten sam los. Żaden budynek nie ocalał.
Do pokoju Erena wbiegł Levi i w pośpiechu rzucił:
- Możesz iść?
- Nie bardzo - odpowiedział zaskoczony chłopak. - Co się dzieje?
- Nie czas na wyjaśnienia. Podnoś się i spadamy. - Rzekł szybko Levi, po czym podtrzymując chłopaka ramieniem starał się iść jak najszybciej było to możliwe.
Eren był sparaliżowany bardziej strachem niż bólem. Widział płonące budynki. Martwych przyjaciół. Idąc korytarzem próbował coś zobaczyć. Jego nogi ugięły się, a ciało stało się bezwładne w momencie, gdy ujrzał leżącą, martwą już Mikasę. Jego oczy wypełniły się łzami. Starał się odwrócić wzrok, lecz gdziekolwiek by nie spojrzał, widział jedynie martwe ciała.
Kapral widząc bezsilność chłopaka podniósł go i zaczął biec. Wybiegł z budynku. Przed nim ukazał się obraz zniszczenia, śmierci i końca. Lecz on nie mógł się poddać. Zagwizdał głośno i po chwili zjawił się jego czarny koń. Wsiadł na niego razem z Erenem i ruszyli galopem przez las, by znaleźć się jak najdalej od pożaru. Chłopak w międzyczasie pod wpływem emocji (lub też zmęczenia) stracił przytomność.
Po dwóch godzinach drogi dotarli do wielkiego zamku, który był sekretną siedzibą Oddziału zwiadowców, by w obliczu zagrożenia posłużyć jako schron. Nikt oprócz Erwina, Leviego i 3 innych dowódców nie miał pojęcia o jego istnieniu.
Levi ściągnął z konia nieprzytomnego Erena i zaniósł go do środka.
Wygląda na to, że tylko oni przeżyli.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro