Kolorowy początek
Dzisiaj znowu powróciłem do dnia, w którym pierwszy raz Cię ujrzałem. Był to październik, a może początek listopada, bo liście drzew barwiły się na kolorowo, dając nacieszyć się oczom, przez ich piękną gamę barw. Pamiętam, że nie lubiłaś, gdy traciły swoje kolory i opadały na ziemie, bo inne istoty kompletnie nie zwracali na nie uwagi, a jedynie deptali po kolorowym dywanie. Zjawiłaś się w Eldaryii w czasie przerwy obiadowej, więc nic dziwnego, że każdy podchodził do Ciebie z dużym dystansem, w końcu nikt nie lubi, gdy zabiera się mu miskę sprzed nosa, a tak zrobiła Miiko z Twojego powodu.
Przez Ciebie musiałem przerwać, jakże ważną dla mnie dyskusje z Karuto, o dodatkową rację miodu ze względu na moją pozycję i jakże wspaniałe osiągnięcia dla straży. Nie zgodził się... Zamiast tego poczęstował mnie wiązanką przekleństw. Gdy Cię zobaczyłem w Sali Kryształu, to wydałaś mi się taka krucha, zbyt krucha na ten świat. Twoje oczy były pełne strachu, ubrania miałaś poszarpane, a wokół Twojego otoczenia wydzielał się nieprzyjemny zapach, przynajmniej tak twierdził Nevra.
Każdy był dość sceptycznie do Ciebie nastawiony, a dwie starsze kobiety, które wdarły się jakimś cudem do Sali, argumentując swoje przybycie jakże ważną wiadomością, w której chodziło o to, że widziały Cię, jak szłaś w pobliżu targu i apetycznie na nie patrzyłaś. Ględziły jeszcze coś o pożarciu, w końcu krzyknęłaś coś o jakimś weganizmie, ale i to nie pomogło. Pewnie nie zrozumiały tego słowa tak jak ja. Myślałem, że to jakieś śmiertelne choróbsko przyniesione z Ziemi, co pomogło mi w decyzji trzymania Cię na odległość.
Nie zrozum mnie źle. Nic do Ciebie nie miałem, no może poza kilkoma kwestiami, ale nie wchodźmy w szczegóły. Ja tylko nie chciałem wchodzić w niepewne relacje, bo pewnego dnia mógłbym polubić Cię za bardzo, a Ty mnie nie dostatecznie. W każdej chwili mogłaś też poczuć chęć powrotu do domu, a ja zostałbym sam, jak palec zmieniając serce z powrotem w kamień.
Przez Ciebie złamałem obietnice nadaną sobie Lauren.
Hej!
A więc tak jest to nowa historia, która będzie o wybranku mojego serca Ezarelu. Cała opowiadanie będzie w formie listów, które długością będą dorównać temu na górze. Jeśli perspektywa Ezarela mi nie idzie, to śmiało piszcie, bo przez pisanie w tym samym momencie fanfika o Nevrze, mogę za bardzo się wczuć w wampira. A jak już o nim mowa to w tym tygodniu postaram się też wrzucić o nim rozdział, bo mam już naprawionego laptopa i mogę męczyć Was moim beznadziejnymi historiami. Ice Princess w dalszym ciągu będzie moim głównym opowiadaniem, więc tam będą pojawiać się częściej rozdziały. Dobra skończyłam kwestie organizacyjne. Mam nadzieję, że zdaliście z wysokimi wynikami. Możecie się śmiało pochwalić. Myślę, że teraz większość Was czuje, pewne zamieszanie kończąc szkołę, ale nie martwcie się, po prostu wkraczacie w nowy etap swojego życia. Dobra koniec mojej gadaniny. Baju baj.
Wasza Dira.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro