Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part 4.

Siedziałem oparty o kanapę i patrzyłem jak buduje zamek dla swoich lalek i "garaż" dla konika. Co chwilę podawała mi klocki prosząc o pomoc. Ja wolałem obserwować i oddawałem jej zabawki. W pewnej chwili na fotelu usiadła moja mama z kubkiem herbaty. Czułem jej wzrok na sobie. Od razu przypomniała mi się wizyta u lekarza, który pytał o nasze stosunki. Byłem ciekaw czy powiedział jej, że znowu to zrobiłem. Na pewno to zrobił. Nie mogłem zakazać przekazywania informacji, bo nie miałem osiemnastu lat.

- Louis - usłyszałem swoje imię więc spojrzałem na kobietę. - Nie rób tego więcej, dobrze?

Kiwnąłem nieznacznie głową, spuszczając wzrok. Mel podeszła do mamy z książeczką i poprosiła o czytanie.

- A nie poprosisz Louisa? - zapytała przeczesując jej włosy.

Dziewczynka od razu do mnie podeszła i usiadła na moich kolanach.

- Przeczytamy jak będziesz szła spać, co? Teraz zbudujemy drugi domek.

Tuż po dziewiątej dziewczynka spała, a ja włączałem komputer. Zdążył się uruchomić, a do mojego pokoju weszła rodzicielka. Zajęła fotel stojący w kącie, a ja spojrzałem na nią. Na koszulce jeszcze miała plamę po kąpaniu córki, a na jeansach wciąż tkwiła plama z farby, powstała podczas ostatniego remontu. Czekałem na jakieś zdanie, a ta jedynie patrzyła z zatroskaniem.

- Marcel mi powiedział - szepnęła.

- O czym? - zaryzykowałem pytanie.

- Dlaczego, Louis?! Dlaczego?

- Ja... tak po prostu mamo...

- Obiecaj mi, że nie odejdziesz! - szepnęła podchodząc do mnie i przyciskając moją głowę do swojej klatki piersiowej.

Czułem łzy napływające do oczu więc zacisnąłem powieki. W końcu wyszła, a ja mogłem w spokoju posłuchać muzyki czy poczytać książkę. W nocy znowu nie mogłem usnąć. Tuż po trzeciej wyszedłem z pokoju i stanąłem na korytarzu. Panowała cisza. Cudowna cisza. W pokoju naprzeciwko paliło się słabe światło, a ja skierowałem tam swoje kroki. Delikatnie nacisnąłem klamkę i przestąpiłem próg. Na łóżku leżała Mel, która niespokojnie kręciła się co jakiś czas. W końcu jej twarz wykrzywiła się w grymas, a dziewczynka zaczęła płakać, budząc się.

- Ej, Mel, cicho! - szepnąłem.

Dziewczynka otworzyła oczy i wtuliła się we mnie. Objąłem ją ramieniem i wtuliłem w gęste włosy. Głaskałem ją po plecach i szeptałem, że jestem przy niej, a mnie potwory się boją. Usnęła po dłuższej chwili, a ja wróciłem do siebie. Leżałem na łóżku, patrząc w sufit i słuchając muzyki. Znowu czułem przygnębiającą pustkę, która towarzyszyła mi przez ostatnie lata. To właśnie w takich chwilach miałem zapisywać swoje myśli w dzienniku. Chwyciłem gruby zeszyt i otworzyłem w miejscu, gdzie skończyłem pisać. Nie wiedziałem co miałbym jeszcze dodać do ostatnich dni więc zacząłem bazgrać i pisać wersy piosenki, która akurat mi towarzyszyła. Po jakimś czasie odłożyłem wszystko i postanowiłem zdrzemnąć się. Nie pozostało mi wiele snu, ale musiałem zrobić to choć na godzinę. Tyle w zupełności mi wystarczało.

Tuż po siódmej byłem już na nogach. Obudziła mnie Mel, przychodząc do pokoju i wsuwając się pod moją kołdrę. Miała zimne stopy i uważała za szalenie zabawne dotykanie nimi mojego brzucha.

- Babcia dzisiaj przyjedzie - powiedziała, gdy stwierdziłem, że jeszcze raz mnie dotknie, a zrzucę ją z łóżka.

- Wiem.

- Przywiezie mi prezent.

- Kolejny misiek?

- A może kredki?

- A może kredki – powtórzyłem.

- Mogę kotka? - chwyciła moją komórkę, leżącą na szafce nocnej.

- Nie, Mel, zostaw.

- Ale tylko dam mu jeść.

Jęknąłem odblokowując ekran i uruchamiając aplikację. Mel jeździła palcem po ekranie, a kot mruczał. Dziewczynka cieszyła się. W tej samej chwili przyszło powiadomienie o nowej wiadomości na elektronicznej poczcie. Pewnie kolejny spam dotyczący powiększenia penisa albo wzięcia kredytu. Kiedy mama zawołała dziecko, ja wszedłem w powiadomienia. Zdziwiłem się widząc nieznanego adresata. Curlyboy.

Dlaczego boo? I bear? Boobear? Loubear? Boolou? Jesteś czterdziestolatkiem z fetyszem na misie? A może jesteś tym typem misia? A co jeśli jesteś dziewczyną i po prostu lubisz pluszaki?

Jest szesnaście minut po północy, w moim domu już każdy śpi, za oknem słyszę jadące samochody. Jest piątkowy wieczór, a ja jestem przywiązany do łóżka. Właśnie piszę list do nieznajomego, który pewnie mnie oleje, bo ma ważniejsze sprawy. Chcę Ci tylko powiedzieć, że życie jest piękne :)

Co to za idiota? I o co mu chodzi z misiem? Życie jest piękne? A on co, z choinki się urwał? Miałem ochotę zbluzgać go, ale znowu wróciła Mel i zaczęła skakać przy łóżku mówiąc o śniadaniu. Nie chciałem jeść, ale wiedziałem, że i tak muszę zejść. Wyszedłem z poczty olewając wiadomość i skierowałem się na dół. To pewnie jakiś żart, a ja się przejmuję.

-----

Dobijamy do 1,5K! <3


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro