Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part 23.

****L*O*U*I*S****

Czułem przerażenie, bo nie wiedziałem, że wszystko wyda się tak szybko. Moja mama krzyczała, że sprawą już zajmuje się policja, a ja ze strachem patrzyłem na Harry’ego. W końcu nacisnąłem czerwoną słuchawkę w przypływie emocji i zakończyłem połączenie.
- Przepraszam, Harry - szepnąłem, patrząc na bruneta, który kolejny raz ziewnął.
- Co to było?
- Moja mama.
- A policja? O co chodzi z policją?
- Ona…. ona nie wie, że ja tu jestem.
Zrobił zdziwioną minę i poprosił o wyjaśnienia. Westchnąłem przymykając oczy i usiadłem na skraju łóżka. W mojej głowie kotłowały się myśli o moim wyjeździe i echem odbijały się słowa matki.
- Nie powiedziałeś jej? - usłyszałem.
Spojrzałem w oczy chłopaka i nie wiedziałem jak ubrać w słowa wszystko to, co się wydarzyło. Praktycznie rzecz biorąc uciekłem z domu, bo wiedziałem, że mama nie zgodzi się na podróż.
- Jestem dorosły, Harry - powiedziałem.
- Może się martwi?
- Wątpię. - Zapanowała chwilowa cisza, a ja nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Tęczówki chłopaka wlepione były we mnie i widziałem w nich zmęczenie. W mojej głowy były wyzwiska do samego siebie za to co zrobiłem. Jeśli moja mama naprawdę zgłosiła moje zaginięcie na policję to będę miał kłopoty.
- Louis? - Spojrzałem na niego i czekałem na dalszą wypowiedź. - Jesteś najlepszym prezentem jaki mogłem kiedykolwiek dostać.
Uśmiechnął się wstydliwie, a ja uznałem to za urocze. Jego dołeczki pasowały do kręconych włosów i dodawały mu uroku.
- Na pewno jest coś czego pragniesz bardziej.
- Nic nie może równać się z czasem, który mi poświęcasz i…. - przerwał.
- I?
- Nic, nieważne. Chodźmy spać, okej?
- Powiedz, Harry.
- Nie, to… ja… um… powiem ci jutro, co?
- Oh, okej, gdzie jest pokój gościnny?
- Zostań ze mną, Louis. Prosze.
Toczyłem wewnętrzną walkę, bo nie powinienem spać z chłopakiem. Nie powinienem był tu zasnąć tylko grzecznie iść do przygotowanego dla mnie pokoju.
- Proszę, Lou - Harry dwoma słowami sprawił, że zostałem. Wsunąłem się pod kołdrę i skuliłem, wtulając w chłopaka.
Jego spokojny oddech działał na mnie uspokajająco i prędko udało mi się zasnąć. Obudziłem się przez głos mamy chłopaka, która zdziwiła się na nasz widok. Zacząłem przepraszać zrywając się z łóżka. Byłem zdezorientowany, a ona posłała mi uśmiech i zapewniła, że nic się nie stało, ale jest przekonana, że nie wyspaliśmy się tej nocy. Moja twarz spłonęła, a ona zaśmiała się, dotykając mojego ramienia.
- Nie o tym mówię, Louis. Mam na myśli to niewygodne łóżko.
Przyznałem, że nie jest tak źle i przeniosłem wzrok na Harry’ego, który obudził się z uśmiechem.
- Pomożesz, mamo? - zapytał przesuwając się na krawędź łóżka. - Muszę skorzystać z toalety.
Jego niepełnosprawność znowu mnie krępowała i stałem jak głupi zamiast pomóc kobiecie i jej synowi. Wyszli z pokoju, a ja zerknąłem na telefon. Byłem wdzięczny sobie, że wyciszyłem go poprzedniej nocy, bo teraz miałem dziesiątki nieodebranych połączeń i jeszcze więcej smsów od mamy. 

Jest okej, mamo. Jestem w USA, nie chcę się zabić, nie musisz się martwić, wrócę niedługo.

Zawahałem się przed wysłaniem wiadomości, ale wiedziałem, że muszę to zrobić. Odpowiedź nadeszła szybko pod postacią połączenia. Zapłakany głos mojej rodzicielki wywołał we mnie wyrzuty sumienia. Błagała o powrót do domu, wyjaśnienia, a chwilę później wyzywała mnie, że znęcam się nad nią psychicznie i nie obchodzi mnie to, że się martwi. Westchnąłem i poprosiłem o spokój.
- Wrócę niedługo, mamo. Nie martw się, jestem u Harry’ego.
Harry’ego?
- Tego, z którym pisałem. Miał urodziny wczoraj i chciałem zrobić mu niespodziankę.
- Czy ty oszalałeś, Louis?! Jesteś normalny?! - prychnąłem słysząc to. - Przepraszam, synku. Nie powinnam tak mówić. Jednak nie wiesz jak bardzo się bałam, gdy zauważyłam, że cię nie ma. Wróć do domu, błagam. Zaraz zarezewuję ci bilet.
- Nie, mamo. Jeszcze nie teraz. Jestem dorosły i sam chcę decydować o swoim życiu.
- Co z psychiatrą, Louis? A leki?
- Mam wszystko ze sobą.
- A pieniądze?
- Wziąłem z konta na studia.
Słyszałem westchnięcie i w tej samej chwili do pokoju wrócił Harry z mamą. Chłopak był przebrany i gotowy do nowego dnia. Kobieta, z którą rozmawiałem, ponownie zaczęła temat mojego powrotu do Londynu. Zapewniłem, że oddzwonię i prędko rozłączyłem się. Czułem przerażenie i spojrzałem na nastolatka, który ze stoickim spokojem pytał co mi się śniło. Wzruszyłem ramionami pytając o jego noc.
Podczas śniadania Harry wypytywał o święta w Anglii. Chłopakowi nie zamykały się usta i był męską wersją Mel. Jego mama opowiadała nam jak była kiedyś w Londynie za czasów studenckich i bardzo jej się podobało. Po posiłku wyszliśmy do ogrodu gdzie mogliśmy w spokoju porozmawiać. Usiadłem na drewnianej bujanej ławce i spojrzałem na chłopaka, który zapytał czy mu pomogę. Nie wiedziałem co zrobić ale w końcu pomogłem mu usiąść obok mnie.
- Dziękuję, Louis - powiedział po chwili ciszy, która zapanowała.
- Dziękujesz? Za co?
- Za to, że jesteś. - Przytulił się do mnie. - Kocham cię.
Moje serce zabiło szybciej na te dwa magiczne słowa.
- Ja ciebie też - szepnąłem, obejmując go.
Urocze chwile przerwała mama chłopaka, która przyszła z jakimiś ubraniami i podniesionym głosem zaczęła:
- Harry, co ja ci mówiłam wiele razy? No co? Co stoi w łazience? Takie plastikowe - podpowiedziała. - I co tam wrzucasz? Pranie! Brudne ubrania! A nie ja potem muszę zbierać je po twoim pokoju!
- Przepraszam, mamo - powiedział, a ja kątem oka widziałem jak przewrócił oczami. - Zapomniałem.
- Jasne! Jak zwykle zapomniałeś! Powinnam to teraz olać i mieć gdzieś twoje płacze, że nie możesz znaleźć ulubionej koszulki.
- Mamo… poprawię się.
- Mam nadzieję. Louis, porozmawiamy?
Przestraszony spojrzałem na chłopaka, który oderwał się ode mnie. Przełknąłem ślinę ściśniętym gardłem, wstając.
- Od razu chcę cię przeprosić, ale zauważyłam, że twój plecak jest mokry i chyba coś ci się w nim wylało… - powiedziała, gdy znaleźliśmy się w domu.
- Oh, miałem tam sok.
- Tak, ja… Ja pomyślałam, że wypiorę twoje rzeczy, bo pewnie też są zalane i znalazłam tam leki. I chciałabym wiedzieć co to, wiesz.

--------

Wróciłam. Nie wiem jakim cudem i na ile. Ostatni rok był jebanym rollercoasterem i straciłam cały zapał na pisanie. Ale została przy mnie za co bardzo jej dziękuję. Jest dla mnie najważniejszą osobą i mogę oficjalnie powiedzieć, że bardzo Ją kocham i 'I will find her and I will marry her' ok. Tak więc za rozdział dziękujcie mojemu bąbelkowi larry_paulie z którą piszę "Fallingforyou" na moim profilu (zapraszamy do zapoznania się!).
Wesołej wiosny i endżoj!

P.S Pewnie nikt nawet nie czyta tych dopisków ale jak już ktoś tu dotarł to wręcz błagam o gwiazdkę, chcę zobaczyć kto tu w ogóle został.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro