Part 22
****H*A*R*R*Y****
Poczułem jak brakuje mi tchu, widząc wszystkie rany. Chciałem tylko sprawdzić czy Louis nosi bransoletkę ode mnie, ale nie spodziewałem się takiego czegoś. Spojrzałem w jego oczy i zauważyłem strach. Nie byłem w stanie opanować łez, które prędko zaczęły spływać po moich policzkach. Nadal trzymałem rękę chłopaka, który zaczął przepraszać ściśniętym głosem.
- Nie tylko ty nie powiedziałeś mi prawdy - szepnął. - Tak bardzo przepraszam. Nie płacz - dodał, kciukami ocierając moje łzy. - To nic takiego, Harry.
- Ty się ciąłeś - szepnąłem. To nie było "nic takiego". - Dlaczego?
- Długa historia.
- Mam czas.
Patrzyłem na niego i czekałem na jakieś wyjaśnienia. Łzy spływające po moich policzkach zamazywały mi obraz i czułem się bezradny. Louis również zaczął pociągać nosem i wierzchem dłoni ocierać mokrą twarz.
- Tak bardzo przepraszam, Harry - szepnął kolejny raz w przeciągu tak krótkiej chwili.
- Zrobiłem coś nie tak? Nie chciałem cię zranić, Lou. Zależy mi na tobie.
- Możesz... możesz mnie przytulić, Harry? - dziwna prośba zbiła mnie z tropu, ale prędko przylgnąłem do chłopaka. Czułem jak bierze głęboki oddech, przyciskając moją głowę do swojej klatki piersiowej i obejmuje mnie rękoma. Moje ciało wydawało mi się milion razy cięższe, gdy z całych swoich sił próbowałem poruszyć nogami. Chciałem jeszcze bliżej poczuć Louisa, a paraliż zwyczajnie mi to uniemożliwiał. Myśl o niepełnosprawności wywołała falę łez i spazmów jak wtedy, gdy dowiedziałem się, że będę kaleką do końca życia.
- Nie płacz, Harry - usłyszałem. - To naprawdę nie twoja wina. Ja... ja robię to od wielu lat.
- Ale dlaczego?
- Nie wiem, Harry. Tak po prostu.
Wzdrygnąłem się, gdy ktoś zapukał do drzwi. Louis prędko oderwał się ode mnie i usiadł na brzegu, ocierając twarz. Wymusiłem uśmiech, patrząc na mamę. Postawiła na biurku dwie szklanki i sok po czym odwzajemniła gest. Stojąc w progu, zmrużyła oczy i zapytała czy wszystko w porządku.
- Tak - mruknąłem
Louis, przygotuję ci łóżko w pokoju gościnnym - posłała nam delikatny uśmiech.
- Może spać tutaj - powiedziałem zanim zdążyłem pomyśleć. Chłopak spojrzał na mnie, a jego twarz zalała się rumieńcem.
- Masz małe łóżko, Harry. Będzie wam niewygodnie. Louis powinien odpocząć.
Wyszła, a ja spojrzałem na bruneta. Uśmiechnął się i otarł twarz. Po chwili leżał obok mnie i bawił się moimi włosami. Milczeliśmy, a ja wspominałem wszystkie rozmowy, które wydarzyły się przez ostatnie miesiące. Jakiś czas temu po raz pierwszy widziałem go przez kamerkę, a teraz leży obok mnie.
Spojrzałem na jego usta i zagryzłem wargę. W mojej głowie pojawił się głos Gemmy, która wmawiała mi odmienną orientację. Wtedy na nią krzyczałem, teraz marzę, by moje usta spotkały się z ustami Lou.
Przymknąłem powieki delektując się ciepłym powietrzem na swojej szyi. Słyszałem spokojny oddech chłopaka i głaskałem go po policzku. Wolnym ruchem zjechałem na jego ramię, a potem na rękę. Od razu naciągnął sweter na nadgarstek i zabrał rękę, mrucząc ciche 'nie' pod nosem.
- Przepraszam - szepnąłem. - Nie chciałem.
- Nic się nie stało, Harry.
Moje imię z jego ust brzmiało jak najpiękniejsza melodia. Przebijało głos Jareda Leto, przebijało "My immortal" Evanscence i było słodsze niż czekolada.
- Louis - poprosiłem o uwagę.
- Hm? - mruknął chłopak, podnosząc wzrok i patrząc na mnie.
- Zrobiłeś mi najlepszy prezent urodzinowy o jakim mogłem marzyć.
Uśmiechnął się i znowu we mnie wtulił. Wszystko przerwała moja mama, przychodząc z informacją, że pokój jest gotowy. W ciągu następnych kilkunastu minut przygotowywaliśmy się do nocy, a potem odświeżeni leżeliśmy na moim łóżku. Oglądaliśmy film na tablecie, ciesząc się obecnością. Louis zapewniał mnie, że jestem piękny, gdy kolejny raz w moich oczach pojawiły się łzy ze względu na niepełnosprawność. Nienawidziłem tego w sobie i wstydziłem się, że nie jestem tak idealny jak Lou oczekiwał, gdy znaliśmy się tylko online.
W pewnej chwili zorientowałem się, że brunet zwyczajnie zasnął obok mnie. Moje łóżko nie było największe, ale naprawdę nie chciałem, by zostawiał mnie samego. Okryłem go kołdrą i ściszyłem film. Patrzyłem na niego i nie mogłem powstrzymać uśmiechu. Jego włosy były zmierzone, a wargi delikatnie unosiły się, tworząc uśmiech. Zdębiałem, gdy objął mnie, wtulając się jeszcze bardziej. Odłożyłem sprzęt na szafkę i przytuliłem się do chłopaka. Jego ciało delikatnie unoszczące się, przynosiło mi spokój.
Ze snu wyrwał mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. Czułem się padnięty i nie rozumiałem sytuacji. Zegarek wskazywał drugą w nocy więc spojrzałem na Louisa, bo to nie była moja komórka.
- To moja mama - szepnął z przerażeniem, patrząc na wyświetlacz, a potem na mnie.
- Odbierz, może się martwi.
- Nie, Harry. Nie mogę.
- Odbierz.
Przesunąłem palcem po ekranie i zmusiłem chłopaka do rozmowy. Była dośc głośna więc mogłem usłyszeć co mówi kobieta.
- Louis! Mój Boże, Louis!
- Mamo, przepraszam.
- Gdzie jesteś?!
- Mamo... ja...
- Louis, zgłosiłam to wszystko na policję!
------
Mój słodki Boże, ja tak bardzo przepraszam. Tak strasznie przepraszam, że mnie tu nie było ponad pół roku. Przez te wszystkie miesiące tak wiele się zmieniło, a ja tak bardzo zawaliłam pisanie. Prawda jest taka, że nie napisałam nic dłuższego. Ale wracam przez kilka dobrych osóbek, które we mnie wierzą. Między innymi to jest Paula, którą strasznie kocham i dziękuję za Poznań w wakacje, w którym czytała kawałek tego rozdziału i prawie płakała. I wtedy dotarło do mnie, że to jest, kurwa, dobre. Dlatego wracam i robię dramę. Lots of love xx
PS. Dziękuję za te 9k wyświetleń więcej od ostatniej notki chociaż w ogóle nie zasłużyłam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro