Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part 22

****H*A*R*R*Y****

Poczułem jak brakuje mi tchu, widząc wszystkie rany. Chciałem tylko sprawdzić czy Louis nosi bransoletkę ode mnie, ale nie spodziewałem się takiego czegoś. Spojrzałem w jego oczy i zauważyłem strach. Nie byłem w stanie opanować łez, które prędko zaczęły spływać po moich policzkach. Nadal trzymałem rękę chłopaka, który zaczął przepraszać ściśniętym głosem.

- Nie tylko ty nie powiedziałeś mi prawdy - szepnął. - Tak bardzo przepraszam. Nie płacz - dodał, kciukami ocierając moje łzy. - To nic takiego, Harry.

- Ty się ciąłeś - szepnąłem. To nie było "nic takiego". - Dlaczego?

- Długa historia.

- Mam czas.

Patrzyłem na niego i czekałem na jakieś wyjaśnienia. Łzy spływające po moich policzkach zamazywały mi obraz i czułem się bezradny. Louis również zaczął pociągać nosem i wierzchem dłoni ocierać mokrą twarz.

- Tak bardzo przepraszam, Harry - szepnął kolejny raz w przeciągu tak krótkiej chwili.

- Zrobiłem coś nie tak? Nie chciałem cię zranić, Lou. Zależy mi na tobie.

- Możesz... możesz mnie przytulić, Harry? - dziwna prośba zbiła mnie z tropu, ale prędko przylgnąłem do chłopaka. Czułem jak bierze głęboki oddech, przyciskając moją głowę do swojej klatki piersiowej i obejmuje mnie rękoma. Moje ciało wydawało mi się milion razy cięższe, gdy z całych swoich sił próbowałem poruszyć nogami. Chciałem jeszcze bliżej poczuć Louisa, a paraliż zwyczajnie mi to uniemożliwiał. Myśl o niepełnosprawności wywołała falę łez i spazmów jak wtedy, gdy dowiedziałem się, że będę kaleką do końca życia.

- Nie płacz, Harry - usłyszałem. - To naprawdę nie twoja wina. Ja... ja robię to od wielu lat.

- Ale dlaczego?

- Nie wiem, Harry. Tak po prostu.

Wzdrygnąłem się, gdy ktoś zapukał do drzwi. Louis prędko oderwał się ode mnie i usiadł na brzegu, ocierając twarz. Wymusiłem uśmiech, patrząc na mamę. Postawiła na biurku dwie szklanki i sok po czym odwzajemniła gest. Stojąc w progu, zmrużyła oczy i zapytała czy wszystko w porządku.

- Tak - mruknąłem

Louis, przygotuję ci łóżko w pokoju gościnnym - posłała nam delikatny uśmiech.

- Może spać tutaj - powiedziałem zanim zdążyłem pomyśleć. Chłopak spojrzał na mnie, a jego twarz zalała się rumieńcem.

- Masz małe łóżko, Harry. Będzie wam niewygodnie. Louis powinien odpocząć.

Wyszła, a ja spojrzałem na bruneta. Uśmiechnął się i otarł twarz. Po chwili leżał obok mnie i bawił się moimi włosami. Milczeliśmy, a ja wspominałem wszystkie rozmowy, które wydarzyły się przez ostatnie miesiące. Jakiś czas temu po raz pierwszy widziałem go przez kamerkę, a teraz leży obok mnie.

Spojrzałem na jego usta i zagryzłem wargę. W mojej głowie pojawił się głos Gemmy, która wmawiała mi odmienną orientację. Wtedy na nią krzyczałem, teraz marzę, by moje usta spotkały się z ustami Lou.

Przymknąłem powieki delektując się ciepłym powietrzem na swojej szyi. Słyszałem spokojny oddech chłopaka i głaskałem go po policzku. Wolnym ruchem zjechałem na jego ramię, a potem na rękę. Od razu naciągnął sweter na nadgarstek i zabrał rękę, mrucząc ciche 'nie' pod nosem.

- Przepraszam - szepnąłem. - Nie chciałem.

- Nic się nie stało, Harry.

Moje imię z jego ust brzmiało jak najpiękniejsza melodia. Przebijało głos Jareda Leto, przebijało "My immortal" Evanscence i było słodsze niż czekolada.

- Louis - poprosiłem o uwagę.

- Hm? - mruknął chłopak, podnosząc wzrok i patrząc na mnie.

- Zrobiłeś mi najlepszy prezent urodzinowy o jakim mogłem marzyć.

Uśmiechnął się i znowu we mnie wtulił. Wszystko przerwała moja mama, przychodząc z informacją, że pokój jest gotowy. W ciągu następnych kilkunastu minut przygotowywaliśmy się do nocy, a potem odświeżeni leżeliśmy na moim łóżku. Oglądaliśmy film na tablecie, ciesząc się obecnością. Louis zapewniał mnie, że jestem piękny, gdy kolejny raz w moich oczach pojawiły się łzy ze względu na niepełnosprawność. Nienawidziłem tego w sobie i wstydziłem się, że nie jestem tak idealny jak Lou oczekiwał, gdy znaliśmy się tylko online.

W pewnej chwili zorientowałem się, że brunet zwyczajnie zasnął obok mnie. Moje łóżko nie było największe, ale naprawdę nie chciałem, by zostawiał mnie samego. Okryłem go kołdrą i ściszyłem film. Patrzyłem na niego i nie mogłem powstrzymać uśmiechu. Jego włosy były zmierzone, a wargi delikatnie unosiły się, tworząc uśmiech. Zdębiałem, gdy objął mnie, wtulając się jeszcze bardziej. Odłożyłem sprzęt na szafkę i przytuliłem się do chłopaka. Jego ciało delikatnie unoszczące się, przynosiło mi spokój.

Ze snu wyrwał mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. Czułem się padnięty i nie rozumiałem sytuacji. Zegarek wskazywał drugą w nocy więc spojrzałem na Louisa, bo to nie była moja komórka.

- To moja mama - szepnął z przerażeniem, patrząc na wyświetlacz, a potem na mnie.

- Odbierz, może się martwi.

- Nie, Harry. Nie mogę.

- Odbierz.

Przesunąłem palcem po ekranie i zmusiłem chłopaka do rozmowy. Była dośc głośna więc mogłem usłyszeć co mówi kobieta.

- Louis! Mój Boże, Louis!

- Mamo, przepraszam.

- Gdzie jesteś?!

- Mamo... ja...

- Louis, zgłosiłam to wszystko na policję!

------

Mój słodki Boże, ja tak bardzo przepraszam. Tak strasznie przepraszam, że mnie tu nie było ponad pół roku. Przez te wszystkie miesiące tak wiele się zmieniło, a ja tak bardzo zawaliłam pisanie. Prawda jest taka, że nie napisałam nic dłuższego. Ale wracam przez kilka dobrych osóbek, które we mnie wierzą. Między innymi to jest Paula, którą strasznie kocham i dziękuję za Poznań w wakacje, w którym czytała kawałek tego rozdziału i prawie płakała. I wtedy dotarło do mnie, że to jest, kurwa, dobre. Dlatego wracam i robię dramę. Lots of love xx

PS. Dziękuję za te 9k wyświetleń więcej od ostatniej notki chociaż w ogóle nie zasłużyłam.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro