Part 20.
Curlyboy16: Ja Ciebie też, Louis.
Louist1: ?
Curlyboy16: Jeszcze nigdy nie kochałem nikogo tak bardzo jak Ciebie, Lou.
Louist1: Oh
Louist1: Przeczytałeś?
Curlyboy16: *płacze*
Louist1: Nie możesz płakać, Harry *tuli*
Curlyboy16: *płacze bardziej*
Louist1: *tuli mocniej*
Czułem jak po moich policzkach spływają łzy, których nie umiałem opanował. Moja ręka mimowolnie zgniotła kartkę, a po chwili ganiłem się za zniszczenie listu. Musiałem go zostawić, on nie mógł się zniszczyć. To najważniejszy list jaki kiedykolwiek dostałem. Ten skrawek papieru zawierał najważniejsze dla mnie słowa.
Louist1: Wszystko w porządku, Harry?
Curlyboy16: Nie mogę, Lou.
Louist1: Czego nie możesz?
Curlyboy16: Dzisiaj dowiedziałem się, że mam szansę, ale... ale nie mam.
Louist1: Szansę? Na co?
Curlyboy16: Nie mogę Ci teraz powiedzieć. Nie mogę, przepraszam.
Louist1: Harry, co się dzieje?
Curlyboy16: Przepraszam, Lou.
Louist1: Co się dzieje, Harry? Ja się martwię.
Curlyboy16: Nie masz o co. Nieważne.
Louist1: Powiedz mi, proszę *tuli*
Curlyboy16: Kiedyś Ci opowiem, dobrze? Teraz muszę iść, bo Gem mnie woła.
Louist1: Oh, okej. Ale obiecaj mi coś, dobrze?
Curlyboy16: Wszystko.
Louist1: Obiecaj mi, że nic sobie nie zrobisz.
Curlyboy16: Oh, ja... ja nie jestem taki. Nie martw się xx
Wysłaliśmy sobie jeszcze kilka serduszek po czym wysunąłem szufladę, w której miałem pudełko ze wszystkimi liścikami. Analizowałem wszystkie karteczki, a po moich policzkach spływały łzy. Gemma wchodząca do pokoju wyrwała mnie z zamyślenia. Bez słowa mnie przytuliła i zapytała co się stało. Pokazałem jej ostatnio otwartą kartkę, a ta uśmiechnęła się wyrażając swoje przesłodzenie. Przytuliła mnie mocniej i zapytała co się stało.
- Bo on nie wie, Gem!
- To nic nie znaczy, Hazz. Widocznie odpowiada mu twój charakter. Nie płacz, no.
- Rozmawiałaś z mamą o lekarzu?
- Tak, opowiadała mi. Zbierzemy tę kasę, Harry. Damy radę.
- Tak, sprzedacie moje narządy?
- Wpierdalasz tyle chipsów, że twoje narządy już do niczego się nie nadają - powiedziała, a ja zaśmiałem się. - Damy radę, młody.
Zmieniła temat, proponując film. Obiecała później pomóc mi z nauką, więc zgodziłem się. Znowu jedliśmy chipsy i popcorn, a potem nie czułem głodu przy kolacji. Nikt z mojej rodziny nie poruszał już tematu operacji, która mogłaby zmienić moje życie. Ja sam wiedziałem, że nie mogę naciskać, bo to nic nie da.
Przez następne dni udało mi się pogodzić z myślą, że jeszcze trochę pojeżdżę na wózku. Na rehabilitacji starałem się jak tylko mogłem, jednocześnie opowiadając Joshowi o wyznaniu Louisa. Gemma śmiała się, że nad moją głową krążą serduszka i Kupidyny ze strzałami niczym w głupiej kreskówce. Przyznałem mojej mamie, że Louis jest dla mnie kimś więcej, a ta jedynie pocałowała mnie w czoło, mówiąc, że się cieszy. Zapytałem czy wierzy, że kiedyś go zobaczę, a ta odpowiedziała, że wiara jest najważniejsza, a marzenia się spełnia. Wiedziałem już o czym będę myślał przy zdmuchiwaniu świeczki na urodzinach już niedługo. Gem pytała o prezent, a ja poprosiłem o płyty i drobne do skarbonki. Wiedziałem, że zbieranie drobnych nie sfinansuje mi operacji, ale przynajmniej będę mógł kupić Louisowi kolejną bransoletkę z cytatem.
Już nie mogłem doczekać się urodzin, bo już oficjalnie chciałem być szesnastolatkiem i nadal uwielbiałem prezenty. Liczyłem, że rodzice zgodzą się w końcu na kota, o którego prosiłem na wszystkie możliwe okazje. Powoli godziłem się z myślą, że nie będę miał zwierzaka, ale iskierka nadziei nie zgasła do końca. Wieczorem zacząłem ten temat z mamą, ale ta nie odpowiedziała nic.
- Mamo, proszę. Będę się nim opiekował - zapewniłem. - Babcia też ma.
- Ale babcia jest cały czas w domu.
- Mamo...
- Harry, rozmawialiśmy o tym. Chcesz chomika?
- Chcę kota, mamo. Koty są fajne.
- Koty sikają po kątach i roznoszą choroby.
- Wcale, że nie, mamo. Pojedziemy z nim do weterynarza.
- Porozmawiamy o tym.
Pożegnała się podając mi laptopa i prosząc żebym nie siedział za długo. Następnego dnia żaliłem się Louisowi na chęć posiadania kota, a ten stwierdził, że zawsze mogę przynieść sobie z podwórka. Przyznałem, że u mnie jest mało kotów, bo zazwyczaj ludzie trzymają je w domach, a ten wysłał mi zdjęcie z podpisem, że czarny potwór śpi w jego piwnicy. Zachwycałem się i zazdrościłem chłopakowi.
Dzień przed urodzinami wypytywałem Gemmę o kota, ale ona mówiła, że nic nie wie. Czułem, że coś się wydarzy, ale nie miałem pojęcia co. Pytałem moją siostrę o prezent czy niespodziankę, ale ta nic nie chciała powiedzieć. Tłumiła śmiech, a ja nic nie rozumiałem. W sobotni poranek obudziła mnie Gem pakując się do mojego łóżka z pluszakiem i balonikami. Po chwili weszli moi rodzice z tortem, a ja zacząłem błagać o jeszcze pięć minut, bo chciałem wrócić do sennej łąki i Louisa na kocu.
- Moja kochana szesnastka! - Gemma przytuliła mnie. - Jesteś bardziej pełnoletni niż wczoraj, ale mniej niż za dwa lata.
- Daj mi spokój, Gem!
Dobudziłem się i spojrzałem na mały tort ze świeczkami, które tworzyły szesnastkę. W mojej głowie od razu pojawiła się myśl o spotkaniu z Louisem więc w tej intencji zdmuchnąłem je. Moja siostra podała mi pudełko, a ja podziękowałem za płyty i książki, a także koszulkę. Przy śniadaniu rozmawialiśmy o gościach, którzy mieli być około pierwszej. Nie mogłem doczekać się spotkania z dziadkami i liczyłem, że oni przekonają rodziców do kota. Po posiłku próbowałem skontaktować się z Louisem, ale ten miał wyłączony telefon. Gem zauważyła mój smutek i zabrała mi komórkę, prosząc o uśmiech.
- A jak coś mu się stało? - zapytałem.
- Oj, przestań. Pewnie ma ważniejsze rzeczy i...
- Ważniejsze rzeczy niż ja?
- Nie łap mnie za słówka, Harry. Jesteś za młody.
Uśmiechnąłem się i skierowałem się do kuchni, by pomóc mamie. Znowu próbowałem zacząć temat kota, bo w urodziny nie mogła się na mnie gniewać ani krzyczeć. Westchnęła, a ja spojrzałem na nią.
- Może na Boże Narodzenie - podsumowała.
- Na koniec roku?
- Święta.
- Dzień dziecka?
- Harry...
- Okej, święta. Ale na pewno?
- Porozmawiamy o tym.
Po południu witałem się z gośćmi. Nie mogłem znaleźć Gemmy i czułem, że zaczyna brać mnie strach. Chciałem, by była obok i chroniła mnie przed głupimi tekstami naszych kuzynów. Rozmawiałem z babcią na temat kota, a ta obiecała, że porozmawia z rodzicami. Przytuliłem ją i rozpakowałem prezent od dziadków. Roześmiałem się widząc sweter i biografie kilku osób, które podziwiałem. Podziękowałem również za pieniądze, a ta kazała mi kupić sobie coś fajnego. W tej samej chwili usłyszałem otwierające się drzwi wejściowe więc krzyknąłem imię Gem. Odwróciłem się w odpowiednią stronę i zamarłem widząc moją siostrę z kruchą, malutką postacią ubraną w szarą bluzę i ciemne jeansy.
-----
Ojej, ponad 20K wyświetleń i 3K gwiazdek! Kocham Was!
Czy dzisiaj jako iż mamy spotkanko i w ogóle to prosiłabym aby KAŻDY dał gwiazdkę. Chcę sprawdzić ile osób czyta c:
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro