Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part 11.


Louist1: Czy Ty wszędzie jesteś Loczkiem?

Curlyboy16: Omg, Omg, Omg, Loueh! Napisałeś! *-*

Curlyboy16: Taaa, nie jestem oryginalny jeśli chodzi o nazwy :/

Curlyboy16: Co tam?

Curlyboy16: A miałem napisać o Gem! No więc jest podobna z twarzy. Ale ja mam loki, a ona nie. Chociaż jak złapie ją deszcz to też trochę jej się kręcą. I ja mam dołeczki w policzkach, które są wynikiem ubytku genetycznego. Nie uważasz, że to okropne?

Louist1: Zawsze piszesz tak dużo czy tylko na KIKu?

Curlyboy16: Oh, właściwie to jestem uznawany za gadatliwą osobę. Czy to źle?

Louist1: Nie wiem.

Curlyboy16: Wszystko okej, Loueh?

Curlyboy16: Loueeeeeeeeeeeeeh.

Curlyboy16: Boo, jesteś tam?

Curlyboy16: Boooooooooooooooooooo.

Louist1: Jestem, ogarnij się.

Curlyboy16: Nie odpisywałeś mi!

Curlyboy16: Dobra, nieważne. Nadużywam słowa 'nieważne', zauważyłeś już?

Louist1: Nie.

Curlyboy16: Coś mi mówi, że nie chcesz ze mną rozmawiać :c

Jednocześnie chciałem z nim rozmawiać, a z drugiej strony nie miałem ochoty na nic. Chciałem zakopać się w łóżku ze słuchawkami i muzyką. Uczucie pustki i wypalenia potęgowało się i sprawiało, że znowu potrafiłem się zawiesić. Wyłączyłem aplikację na dźwięk głosu mojej mamy. Przywitała się z Mel, która była już stęskniona po pięciu minutach i podziękowała mi za opiekę. Wstałem z zamiarem pójścia na górę, ale głos kobiety zatrzymał mnie. Pytała czy pojadę z nią na zakupy, bo Robert musiał jechać do pracy i wróci późno. Nie miałem zamiaru wychodzić z domu więc odmówiłem. Ta zaczęła narzekać, że nie chcę pomagać i nigdzie z nimi wychodzić. W końcu skierowałem się do przedpokoju i założyłem buty. Mel stanęła przy mnie i uniosła stopę. Śmiała się, gdy wiązałem jej małe buciki. Uważała się za księżniczkę, a ja miałem być jej księciem dlatego miałem zanieść ją do samochodu.

- Masz nóżki to idź - powiedziałem.

- Ale Loui - spojrzała na mnie smutno. - Księżniczki mają kucyki.

- A ja nie jestem kucykiem.

- Loui!

- Nie mów tak na mnie.

Głośne zachowanie dziewczynki sprawiło, że przypomniałem sobie dlaczego nie lubię rodzinnych wyjść i nigdy w nich nie uczestniczę. Nienawidziłem spoufalania się, tłumów ludzi i głośnego zachowania. W sklepie kurczowo trzymałem się mojej mamy i czułem zdenerwowanie, gdy zniknęła z pola mojego widzenia. Drażniły mnie wszystkie szturchnięcia i przeciskania się. Już dawno nie byłem w tak bardzo tłocznym miejscu jakim jest supermarket w sobotnie przedpołudnie. Po raz pierwszy cieszyłem się, że Mel nie przestaje mówić i pyta o wszystko.

Stojąc przy chłodniach wspominałem rozmowę z Harrym. On miał w sobie taką... taką pozytywną energię i wydawał się fajnym chłopakiem. Czasami zachowywał się jak dziecko, ale było w nim coś... fajnego. Zalogowałem się na KIK i przeczytałem zaległe wiadomości.

Curlyboy16: Lou, proszę :c

Curlyboy16: Obraziłeś się?

Curlyboy16: Przepraszam jeśli powiedziałem coś nie tak.

Curlyboy16: A może znowu padł Ci internet?

Curlyboy16: Albo obcy zaatakowali Twój dom! :o

Curlyboy16: Nieważne, napisz kiedy będziesz mógł.

Curlyboy16: I przepraszam jeśli Cię uraziłem :c

Przeprosiłem za nagłe zniknięcie i zapewniłem, że niczym mnie nie uraził. Wyjaśniłem, że musiałem pomóc mamie. Chłopak nie był już dostępny więc życzyłem jeszcze dobrej nocy. Po chwili otworzyłem okienko do pisania wiadomości i w pole odbiorcy wpisałem Marcela.

Taką kupą gówna nie czułem się od dawna. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro