seventeen
W dniu pogrzebu padał deszcz. Jakby niebo płakało razem z żałobnikami. Mimo iż na cmentarzu znajdowała się tylko najbliższa rodzina i przyjaciele, było ich sporo. Lydia wraz ze swoimi dziećmi - Ariel i Nate'em - szeryf Stilinski, Melissa McCall-Argent wraz z mężem Chrisem, dziadek Madison - Rafe McCall. Chłopak Mad - Kyle razem z ojcem Peterem, jego kuzyn Chris z Izz. Przyjaciele dziewczyny: Alice, Hannah, Natalie. Wszyscy najbliżsi Madison. Kobiety łkały bądź głośno płakały. Mężczyźni nie okazywali uczuć, pocieszali swoje kobiety. Kyle Hale stał blisko białej trumny, nawet nie słuchając co mówił ksiądz. Bawił się małym pudełeczkiem, wpatrując się w zdjęcie przedstawiające uśmiechniętą pannę McCall-Martin. Był wściekły, na siebie, na nią, na wszystkich. Jak mogli nie zauważyć, że coś się dzieje? Był jedyną osobą, która nie chowała się pod parasolem przed deszczem.
— Widzimy się w każdym kolejnym życiu, Prawie-Żono...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro