Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

fifteen


𝓹𝓸𝓵𝓽𝓸𝓻𝓪 𝓻𝓸𝓴𝓾 𝔀𝓬𝔃𝓮𝓼𝓷𝓲𝓮𝓳

Końcówka lata w tym roku była wyjątkowo gorąca. Nikomu przez ten skwar nie chciało się wychodzić z domów, w których non stop chodziła klimatyzacja.  Ciemnowłosa leżała na łóżku swojego chłopaka mając na sobie strój kąpielowy i jego koszulkę. Kilka minut temu wyszli z basenu, który choć trochę dawał im ochłody. Teraz jednak słońce znów zbyt mocno grzało, musieli schronić się w domu. Dziewczyna skierowała się od razu do sypialni, zaś jej chłopak poszedł po jakieś przekąski. W końcu na piwie i pizzy nie można ciągnąć cały dzień.

(...)

Wodziła palcami po nagim torsie swojego mężczyzny.  Młodzieniec lubił czuć jej palce na swoim ciele. Były delikatne i wiecznie chłodne — nawet w taki upał jej dłonie były chłodne. Często zastanawiał się dlaczego tak było, ale o to nie pytał. Po prostu się przyzwyczaił. Obserwował ją, miała przymknięte oczy, zaś pod nimi widział ślady po kolejnej nieprzespanej nocy. Zimne dłonie, sińce pod oczami, blada cera. Znów coś się z nią działo, a on nie wiedział co. Domyślał się. Koszmary.

— Znów masz koszmary? — zapytał, nakręcając na palec kosmyk jej ciemnych włosów.

— Kyle, całe moje życie to jeden wielki koszmar — prychnęła pod nosem, wtulając się w tors swojego kochanka.

— Miałaś dzwonić jak tylko będą Ci się śniły. Wiesz, że bym odebrał.

— Następnym razem zadzwonię, obiecuję.


I dzwoniła. Noc w noc przez  rok.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro