sixteen
𝓻𝓸𝓴 𝓽𝓮𝓶𝓾
Był w odwiedzinach u dzieci swojej starszej siostry - Malii. Siedział właśnie w kuchni, gdy zadzwoniła jego komórka. Zmarszczył brwi, widzac zdjęcie uśmiechniętej ciemnowłosej kobiety podpisane "Izzy". Rzadko kiedy do niego dzwoniła, najczęściej wymieniali sms'y. Z nuta niepokoju odebrał połączenie. Pierwsze co usłyszał po odebraniu to szloch. Od razu wiedział, że coś się stało. Tylko komu i co? Cały dzień nie miał kontaktu z nikim z Beacon Hills. Z początku nie zrozumiał słów swojej przyjaciółki, płacz skutecznie uniemożliwiał jej rozmowę. Na prawdę starał się zrozumieć co się dzieje, ale było to trudne. Usłyszał hałas i ktoś inny odezwał się po drugiej stronie słuchawki.
— Kyle... — młodzieniec zmarszczył brwi, słysząc głos swojego kuzyna. — Wracaj do Beacon Hills. Natychmiast.
— Stary, co się dzieje? — zapytał młody Hale zaniepokojony.
Odpowiedziała mu cisza.
— Chris do cholery, co się dzieje?! — niemal warknął w słuchawkę.
— Chodzi o Madison... — głos starszego Hale'a był niepewny i Kyle miał wrażenie, że na granicy płaczu.
Słysząc, że coś się stało jego dziewczynie, serce mężczyzny zabiło mocniej.
— Co się stało? Co z Mad? Chris, do cholery, gadaj!
— Ona nie żyje, Kyle. Madison nie żyje...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro