#7 WHY CAN'T I DREAM?
Czemu nie mogę marzyć?
Nadszedł dzień, którego obawiałem się najbardziej ze wszystkich. Przyszedł wtedy siódmy list od Penny. Bałem się go otworzyć, ponieważ nie wiedziałem, co w nim zastanę. Dodatkowo przytłaczała mnie świadomość, iż jest to ostatnia wiadomość od dziewczyny. Jednak mimo uczuć, które mi towarzyszyły, rozerwałem kopertę i wyjąłen kartkę. Była o wiele bardziej pomarszczona niż te, które dostałem wcześniej. Moje oczy jeszcze uważniej śledziły słowa napisane na niej, ponieważ wiedziałem, że Penny chciała mi przekazać coś bardzo ważnego w tym liście.
"Hej, Harry
Nadal nie dociera do mnie, że to już ostatni list. Tak trudno jest mi się pogodzić z myślą, że zaraz stracę z Tobą kontakt. Muszę jednak to zrobić, ponieważ z naszej sytuacji nie ma już innego wyjścia.
Nadszedł czas na wyjaśnienie Ci paru rzeczy, a zarazem opowiedzenie mojej historii. Może ona w małym stopniu przypominać "Gwiazd Naszych Wina", ale niestety nie jest w niej aż tak kolorowo. Moja historia od zawsze była narysowana bardzo ciemnym ołówkiem, a nie kredkami. Jak widać ktoś chciał, aby tak było.
Zacznę od samego początku. Kiedy miałam trzy lata wykryto u mnie małego guzka. Na całe szczęście nie było to niczym "poważnym" i obyło się wtedy bez operacji. Do szóstego roku życia wiodłam beztroskie życie, z którego cieszyłam się, jak każde dziecko. Czerpałam z niego, jak najwięcej się dało. Tak, jakbym wiedziała, że jego resztę zniszczy mi choroba. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, jak bardzo przerożona była moja babcia, gdy zaczęłam się dusić w nocy. "Rak zaatakował niestety płuca państwa dziecka" – taką diagnozę usłyszeli moi rodzice. Lekarze robili wszystko, co w ich mocy, aby mnie uratować. Liczne operacje, chemie, radioterapie na guzy, które pojawiały się, jak grzyby po deszczu. Jednak z upływem czasu przestało to na mnie działać. Zaczęłam powoli umierać. Pewnego dnia znalazłam się w sytuacji, w której moje serce przestało bić. Udało mnie się jednak uratować. Mimo to nikt nie dawał mi szans na normalne życie, a nawet na jakiekolwiek. Wiesz, co mnie uratowało? Jakaś eksperymentalna terapia. To właśnie ona sprawiła, że powróciłam do normalnego życia oraz poszłam do normalnej szkoły.
To był także czas, w którym poznałam Stuarta, Briana oraz Victorię. Z drugim panem spotkałam się w szpitalu. Także chorował na raka, ale miał on o wiele mniejszego pecha ode mnie i udało mu się "wyzdrowieć". Jednak nawet po opuszczeniu tego okropnego miejsca, odwiedzał mnie codziennie. Siedział przy mnie od rana do późnego wieczora. Zdarzały się także dni, w które zostawał na noc. Stuart wraz z Victorią byli jego dobrymi znajomymi. Przyprowadził ich do mnie pewnego razu. Od tamtego pamiętnego spotkania staliśmy się paczką nierozłącznych przyjaciół.
Możesz teraz zapytać: gdzie przez ten czas byli moi rodzice. Musisz wiedzieć, że dla nich zawsze liczyła się tylko praca. Śmiem nawet przypuszczać, że byłam wpadką. Dziwię się, iż mnie w ogóle zatrzymali, a nie usunęli, kiedy jeszcze mogli. Przez całe moje dzieciństwo zajmowała się mną moja babcia. Niestety po jej śmierci byłam zdana na siebie. Dawałam sobie jednak radę, a raczej musiałam, bo czy miałam jakiekolwiek inne wyjście?
Nadszedł czas na ostatni rozdział w moim życiu, którym byłeś Ty. Dałeś mi wiele chęci do walki. Dzięki Tobie uśmiech zawitał na mojej twarzy. Rozmowy z Tobą stały się moją codziennością, a także nieodłączną częścią mojego życia. Czułam się tak, jak jeszcze nigdy wcześniej. W końcu chociaż przez krótką chwilę udało mi się zasmakować miłości. To takie piękne uczucie.
Lecz z czasem zaczęły pojawiać się nie małe problemy. Zapominałam o braniu leków. Po wielu dniach, nadszedł ten, w którym trafiłam po raz kolejny do szpitala. Dowiedziałam się wtedy o nowym przerzucie. W jednej chwili wszystko straciło sens. Było dobrze, ale to w końcu nigdy nie trwa wiecznie, a ja jestem tego najlepszym przykładem.
Umieram, Harry i nic nie możemy na to poradzić. Nadszedł czas na pożegnanie się.
Ty i ja mieliśmy wiele historii, ale ta ostatnia została napisana do końca. Kończy się w tym momencie i już nigdy nie zostanie wznowiona.
Żegnaj, Harry.
Zawsze Twoja, Penny"
Moje dłonie drżały. Z oczy po raz kolejny pociekły łzy. Wszystko stało się dla mnie jasne. Nie wahałem się ani chwili dłużej. Nie miałem na to czasu. Wyciągnąłem z szafy walizkę, a następnie zacząłem się w nią pakować. W międzyczasie zamówiłem bilet oraz zadzwoniłem do szefa z prośbą o urlop.
Od autorki: Powiedziałabym was coś, ale nie mogę. Dziękuję za 5 tysięcy wyświetleń. Zapraszam także na moje nowe opowiadanie, z którym ruszam po zakończeniu "Letters", pod tytułem "I Need You". Znajdziecie je już na moim profilu.
~Pauline~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro