Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kim jest Giselle Ollivander?

Myśl o przyszłej małżonce trzymała Dracona o wiele mocniej, niż spodziewali się tego jego rodzice, niż on sam się tego spodziewał. Prawdą jest, że to niecodzienna sytuacja. Chłopak przez ostatnie tygodnie wakacji próbował sobie przypomnieć Giselle Ollivander, na próżno. Nie zwracał uwagi na innych, chyba że byli wybitnie irytujący, jak Granger, lub wybitnie ładni, co się jednak rzadko zdarzało. Doszedł do wniosku, że owa dziewczyna musi być wyjątkowo nijaka, co wcale go nie pocieszało.

Pierwszy września nadszedł szybciej, niż by sobie tego życzył. Mimo ciekawości i dreszczu emocji przed każdym nowym rokiem szkolnym, Draco wyjątkowo wolałby zostać w domu i mieć święty spokój. Bądź co bądź, dom to bezpieczne miejsce. Pożegnał się z rodzicami na peronie dziewięć i trzy czwarte, ale myślami był nieobecny. Wypatrywał w tłumie... właściwie sam nie wiedział, kogo wypatrywał. Wyjątkowo nijakiej twarzy. Będzie łatwiej, jak przebierzemy się w szaty, pomyślał, krąg poszukiwań zawęzi się do niebieskich krawatów.

Nie był zainteresowany ani rozmową ze znajomymi, ani jedzeniem, nie chciało mu się spać, dręczyło go jedno z najgorszych uczuć na świecie – nie mógł się pozbyć natrętnej myśli.

Podczas uczty przebiegł wzrokiem po uczniach Ravenclaw, na próżno. Nadal nie miał pojęcia, która z dziewcząt może być Giselle. W tamtym momencie przeklął swoje ego, zdecydowanie przydała by się większa uważność i zwracanie uwagi na innych.

W takim razie, poznam Giselle jutro na lekcjach, pomyślał.

Nazajutrz, gdy otrzymał plan od profesora Snape'a, z ulgą stwierdził, że już drugą lekcję mają z Krukonami. Zielarstwo, idealnie, będzie okazja pokręcić się i poobserwować.

Pod szklarnią stał pierwszy, oczywiście z Crabbem i Golye'em. Obserwował wszystkich Krukonów przychodzących na zajęcia.

- No kochani, zapraszam, cieplarnia numer trzy! – profesor Sprout wyrwała go z zamyślenia.

Lista obecności. Coś, na co czekał tak długo. Już zaraz, zaraz się dowie!

- ...Ollivander, Giselle.

- Obecna, pani profesor.

Pierwsze, o czym pomyślał Draco, to fakt, że ma bardzo przyjemny głos. Był kojący, ciepły, słodki, jak miód. Odwrócił się.

Wcale nie miała nijakiej twarzy. Zdziwił się, że zauważył ją dopiero teraz. Miała ciepłą karnację, owalną twarz, długie jasnobrązowe loki. Spojrzała na niego ciemnymi oczami i speszyła się. Oblana delikatnym rumieńcem spuściła wzrok, delikatnie się uśmiechając.

Jakie to było... dziewczęce, pomyślał.

Obserwował ją przez całe zajęcia. Starał się to robić dyskretnie, w końcu ona też zdawała sobie sprawę z charakteru owej sytuacji. Wyczuwała czyjś wzrok i często odwracała się w jego stronę z uśmiechem. Draco zauważył, że do pracy związała włosy w luźnego kucyka i dużo rozmawiała, nie tracąc jednak koncentracji. Kłaposkrzeczki były wyjątkowo zadowolone z pielęgnacji otrzymanej od Giselle, w odróżnieniu tych Dracona, które piszczały z niezadowolenia. Nic nie mógł na to poradzić, że bardziej niż zielarstwo interesowała go postać drobnej dziewczyny.

- Panie Malfoy, proszę uważać! Kłaposkrzeczki odczuwają też ból!

Gdy Pomona Sprout szła w stronę Draco, aby skarcić go za pracę na zajęciach, lekcja się skończyła. Chłopak szybko zebrał swoje rzeczy i wybiegł z cieplarni, zanim nauczycielka zdążyła wcisnąć mu karę. Cel na pierwszy dzień szkoły uznał za zaliczony. Dowiedział się, kim jest Giselle Olivander. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro