Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Eliksir spokoju

Giselle była osobą w miarę wyrozumiałą, o ile ktoś nie przekraczał pewnych granic. Miała jasne zasady i uparcie się ich trzymała. Jedną z cech których nie znosiła to zawiść. Zatem nic dziwnego, że dokuczanie Ronowi nie podobało się młodej Krukonce. Postanowiła nie odzywać się do Dracona, a że chłopak był tak samo uparty, mijali się w milczeniu przez ponad tydzień. Ten stan zapewne utrzymywałby się dłużej, gdyby nie lekcja eliksirów.

- Cisza! – huknął profesor Snape, wchodząc do sali. Złowrogo powiewająca peleryna mówiła sama za siebie, Severus był w złym humorze – Przygotujecie eliksir spokoju, strona pięćdziesiąt trzy. Pracujecie w parach, po kolei z listy. Macie dwie godziny, jeśli ktoś nie skończy, minus dwadzieścia punktów!

Snape wyczytywał pary, a Giselle dokonała szybkich obliczeń w głowie. Przed nią jest Malfoy, ale po niej Anna Owen, może uda się być z nią w parze...

- ...Malfoy z Ollivander...

Na Merlina!

Spojrzała na Draco. On także nie wyglądał na zadowolonego. Podszedł do jej stolika i rzucił:

- Miejmy to z głowy.

- W porządku – odparła dziewczyna.

Z początku praca szła im całkiem sprawnie, do czasu...

- Ale zamieszałeś cztery razy w prawo, a nie trzy – szepnęła Giselle.

- Zamieszałem trzy w prawo i raz w lewo, teraz podgrzewamy aż zmieni kolor na różowy – odszepnął Draco.

- Za dużo razy zamieszałeś, widzisz, ledwie zmienił kolor. Ale możemy jeszcze zacząć od nowa, zdążymy.

- Nie zdążymy, a poza tym jest dobrze, tylko teraz podgrzej.

- Jest źle!

- Jest w porządku!

- Zaraz opróżnię ten kociołek!

- Zostaw to – wyrwał jej różdżkę z ręki – wariatko, kolor się zgadza!

- Jak mnie nazwałeś?!

- Tak jak się zachowujesz! Co to za różnica, cztery czy trzy?

- Widzisz! Zrobiłeś to źle i jeszcze nie chcesz się przyznać. Oddaj mi różdżkę, robimy od nowa!

- Nie!

- Ollivander, Malfoy, co to na harmider?! Skupcie się! Nie chcę więcej słyszeć żadnych kłótni.

- Chcę pracować sama – odezwała się Giselle.

- Wykluczone. Skończysz eliksir z Draconem, macie czterdzieści minut.

Giselle wzięła głęboki wdech i długi, uspokajający wydech.

- Na co się gapisz? – Draco warknął na Crabba.

- Nie. Odzywaj. Się. Już. Do. mnie. – wysyczała Giselle.

- I vice versa, wariatko – odparł Draco – tobie przydałoby się łyknąć ten eliksir spokoju...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro