1. fobia(?)
Westchnąłem wchodząc do mieszkania. Wynajmowałem je razem z przyjacielem i znajdowało się w pobliżu uczelni, więc nie narzekałem. Odłożyłem klucze na szafkę, ściągnąłem buty i przeszedłem dalej, od razu kierując się do swojego pokoju. Rzuciłem torbę pod biurko i podszedłem do szafy. Rozpiąłem kilka górnych guzików szarej koszuli w kratę, która miałem na sobie i ściągnąłem ją przez głowę, zastępując ją czarną, bawełnianą koszulką z krótkim rękawem. Zamieniłem jeszcze czarne jeansy na szare dresy i zabierając pusty kubek po kawie z biurka, skierowałem kroki do kuchni. Wstawiłem kubek do zlewu i ściągnąłem z nadgarstka gumkę do włosów, związując swoje przydługie kosmyki, w kolorze ciemnego blondu, w niewielką kitkę z tyłu głowy.
- Irwin! – poczułem klepnięcie w głowę, a okulary zsunęły mi się na czubek nosa. Od razu je poprawiłem.
- Calum – westchnąłem. – Nie rób tego więcej – burknąłem, włączając czajnik elektryczny i zabrałem się za mycie swojego kubka, aby móc zrobić w nim kawę.
- Stary, dlaczego wczoraj zniknąłeś? – usiadł przy stole. Mogłem wyczuć na sobie jego wzrok. – Ta laska ewidentnie na Ciebie leciała. To miał być nasz wieczór, wyszliśmy w końcu do baru i co? Spieprzyłeś jak tylko się do Ciebie zbliżyła.
- Tak wyszło.
- Chuja, kurwa, wyszło. Nie po to umawialiśmy się z chłopakami, abyś zaraz nawiał. Doskonale wiesz, że nie licząc weekendów, trudno jest się spotkać z Michaelem i Luke'iem, kiedy jeden i drugi pieprzą się po kątach z kim popadnie.
- Dołącz jeszcze siebie do tej dwójki – mruknąłem pod nosem.
- Tak wiem, jestem wspaniały i laski na mnie lecą, ale my tu nie o mnie, tylko o tobie. Ta laska była gotowa zrobić wszystko co byś chciał, a ty co?
- Wróciłem do domu.
- Wróciłeś do domu – prychnął. – Bo?
- Nie dałem rady, okay? – odwróciłem się w jego stronę. – Ja po prostu nie potrafię.
- Nie pierdol głupot, w końcu do czegoś masz penisa – spojrzałem na niego jak na idiotę. Wziął głęboki wdech. – Wciąż tego nie rozumiem – westchnął. – Nie jestem gejem, ale i tak mogę stwierdzić, że brzydki nie jesteś, laski też na Ciebie lecą. Więc w czym problem?
- Nie wiem. Po prostu kiedy mam świadomość, że może dojść do...
- Pieprzenia, posuwania, bzykania, rżnięcia – zaczął wymienić.
- Dziękuję za te jakże zbędę określenia na seks. Po prostu nie mogę i tyle.
- Masz fobię? Boisz się kobiet?
- Nie mam gynofobii.
- Seksu się boisz? – zapytał z niedowierzaniem.
- Genofobii też nie mam.
- To co, nie staje Ci?
- Nie mam z tym problemu.
- To ja już nic nie rozumiem. Seks jest cudowny i wiele tracisz. Przydałoby Ci się porządne obciąganie, może w końcu byś wyluzował.
- Pomocny jak zawsze, Cal – burknąłem pod nosem, zalewając wrzątkiem kawę.
- Więc po prostu potrzebna Ci laska, której nie spławisz i której nie zwiejesz tak łatwo, plus jest obeznana w temacie seksu.
- Po pierwsze: przestań używać słowa „laska", a po drugie: o co Ci chodzi? Mam się spotkać z prostytutką? Jeśli o tym pomyślałeś moja odpowiedź brzmi „nie".
- Tak mało wiary w swojego przyjaciela – westchnął teatralnie. – Co powiesz na studentkę psychologii ze specjalizacją z seksuologii? – zaśmiałem się z niedowierzaniem.
- Ta, już to widzę – prychnąłem.
- Ale nie byle jaka i nie pierwsza lepsza. Poczekaj chwilę – wstał i wyszedł z kuchni. Co on znowu wymyślił? Ostatni jego sposób na „wyleczenie mnie" nie był najlepszy. – Okay, mam – wrócił do kuchni z laptopem, który postawił na stole i zaczął przeglądać jakiś portal społecznościowy. – Dobra, znalazłem – odwrócił urządzenie ekranem w moją stronę. – Oto Laura Reed, czyż nie piękna? – poruszał brwiami. Zdjęcie przedstawiało brunetkę z ciemnobrązowymi oczami, pełnymi ustami wykrzywionymi w uśmiechu, ładnie uwydatnionymi kośćmi policzkowymi, delikatną linią szczęki, a jej nos był lekko zadarty.
- Nawet.
- Nawet? Te okulary na pewno są dobre? – zmierzył mnie wzrokiem, na co przewróciłem oczami. Okay, była ładna, nawet bardzo, ale nie chciałem tego przy nim przyznawać, zaraz zacząłby wprowadzać swój iście genialny plan w życie.
- I co z nią?
- Laska, psycholożka z wiedzą o seksie, która sama w seksie nie próżnuje? Czego chcieć więcej?
- Skąd wiesz, że nie próżnuje?
- Startowałem do niej – przyznał od razu. – Ale jest wybredna. To nie tak, że facet ją wybiera i ona leci. To ona wybiera, a koleś któremu pozwoli to, kurwa, farciarz nad życie. Ponoć ma magiczne usta, jeśli wiesz o co mi chodzi.
- A o tym to niby skąd wiesz?
- Jest wiele plotek na ten temat, nie słyszałeś? Oczywiście, że nie – odpowiedział sam w sobie. – Przecież to genialny pomysł.
- W sensie?
- Idziesz do niej, zagadujesz, ona się zgadza i poznajesz tajemnice bzykanka, mój drogi nierozdziewiczony przyjacielu.
- O mój Boże...
- Tak, przy niej byś tak krzyczał.
- Nie ma mowy – skierowałem się do wyjścia z kuchni, by zaraz zamknąć się w pokoju.
Calum był niedorzeczny sądząc, że podejdę do tej dziewczyny i zapytam czy mi pomoże. No błagam, wyśmiałaby mnie na wstępie. Jaki facet w wieku dwudziestu trzech lat jest prawiczkiem z zerowym doświadczeniem? To jakaś kpina sama w sobie.
- A może..? – mruknąłem pod nosem. – Nie, nie ma mowy –klepnąłem się dłońmi w policzki. – Nie ma mowy.
Hello! It's me! xD
Co tam, że jeszcze nie wieczór xD
Jak zauważyłyście, rozdziały są pisane z perspektywy Ashtona i tak pozostanie xD Może kilka będzie z perspektywy Laury, ale to pewnie później, jak coś xD
Wbrew tytułowi (co i tak wiecie) nie będą tylko rozmawiać o seksie ( ͡° ͜ʖ ͡°) ale chwilę zajmie za nim stanie się to i owo :D
Dajcie znać na tt co myślicie --> #LTASff ♥♥
No i... są chętni na jeszcze jeden rozdzialik dzisiaj? :D
Lov U♥
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro