Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

44. akt

Weszłam do mieszkania, a w zasadzie to do niego wbiegłam. Szybko zrzuciłam z siebie kurtkę i buty, biegnąc do kuchni, skąd dochodziły rozmowy. Wskoczyłam Calumowi na plecy, przytulając się do niego, a on złapał mnie pod kolanami, lekko się chwiejąc. Musnęłam ustami jego policzek.

- Ktoś tu ma dobry humor – powiedział.

- Zaliczyłam kolokwium na piątkę i... od poniedziałku zaczynam pracę!

- Co? – usłyszałam Laurę.

- No co? Chyba nie będziesz mnie utrzymywać jak będziemy mieszkać oddzielnie – mruknęłam. – A na utrzymaniu Caluma też nie będę. Zresztą to i tak głównie weekendy, plus dwa- trzy dni w tygodniu po zajęciach.

- Gdzie? – zapytał brunet.

- W kawiarni, niedaleko mojej uczelni – odpowiedziałam. – Jest naprawdę przytulna i nawet nieźle płacą.

- Moja siostra dorasta.

- Ha. Ha. Już od jakiegoś czasu szukałam jakiegoś dodatkowego zajęcia, to nie przez wasze zaręczyny – prychnęłam.

- Będzie więcej na gumki – skomentował Cal, a ja uderzyłam go w ramię. – No co? Prawdę mówię.

- Wolisz żyć o chlebie i wodzie?

- A co, wolisz zostać matką?

- W sumie racja... - przytaknęłam mu.

- Ashton... chyba popełniliśmy błąd – usłyszałam Laurę i zaraz zaczęliśmy się śmiać razem z Calumem. Chłopak się cofnął, tak że mogłam usiąść na kuchennym blacie i puścił mnie. Odwrócił się w moją stronę.

- Już nie mogę się doczekać – mruknął i musnął moje usta.

- Ani mi się waż zrobić z siostry nimfomankę – burknęła Laura.

- Skąd wiesz, że już nią nie jest? – spojrzał na nią uśmiechając się wyzywająco.

- Nie denerwuj mnie, Calum.

- Widzisz? Jednak zamieszkanie osobno jest dobrym rozwiązaniem. Będziesz oazą spokoju beze mnie w pobliżu – skomentował, a ta zmrużyła oczy posyłając mu mordercze spojrzenie.

- Nawet jeśli wiem, że się ze mną drażnisz i tak mnie to denerwuje.

- Może serio jesteś w ciąży.

- Nie, nie jestem.

- Nie? A chyba trochę przytyło ci się ostatnio.

- Calum! – uderzyłam go.

- Żartuję tylko, no... - zaczął się śmiać.

- Głupek.

- I tak mnie kochasz – mruknął.

- Ktoś musi – wzruszyłam ramionami i zaraz usłyszałam śmiech siostry.

Weszłam do pokoju Caluma, który siedział przy biurku, robiąc coś na laptopie, zapewne jakiś projekt na zaliczenie. Był piątek, z tego co wiem brunet nie szedł dziś do pracy, a Laura i Ashton dopiero co wyszli i szybko nie wrócą.

Podeszłam do niego, kładąc dłonie na jego barkach, które lekko ścisnęłam. Pochyliłam się i musnęłam ustami jego szyję, znacząc na niej ścieżkę.

- Leila...

- Hmm?

- Daj mi to dokończyć, to ważne – mruknął.

- Masz na to cały weekend.

- Jutro pracuję, więc nie za bardzo widzi mi się robienie projektu na szybko. Zwłaszcza, że to ostatni – odparł. Westchnęłam i odsunęłam się od niego.

- Nie to nie.

- Leila no – odwrócił się w moją stronę, łapiąc za nadgarstek, tym samym powstrzymując od opuszczenia jego pokoju.

- Co? Nie chcę ci przeszkadzać.

- Nie przeszkadzasz – powiedział. Przyciągnął mnie do siebie, przez co wylądowałam bokiem na jego udach. – Po prostu musisz chwilę poczekać, a później będę cały twój i zrobimy wszystko co tylko będziesz chciała – złapał za moją dłoń, splątując nasze palce i uniósł ją lekko, muskając jej wierzch swoimi ustami.

- Wszystko?

- Wszystko.

- I bez marudzenia?

- Nie zmusisz mnie do oglądania romansideł – zaśmiałam się.

- Akurat nie to mam na myśli.

- Więc bez marudzenia.

- Okay – uśmiechnęłam się i złączyłam nasze usta w krótkim, ale mocnym pocałunku i wstałam z jego kolan. – Jak skończysz to przyjdź do mojego pokoju.

- Hmm – uśmiechnął się.

- Wygoń te brudne myśli i skup się na projekcie, kochasiu – zachichotałam i opuściłam jego pokój.

Brunet spojrzał na mnie z niedowierzaniem i może lekkim zawodem. Przed chwilą skończył swój projekt i przyszedł do mnie, ale mój pomysł chyba nie za bardzo mu się spodobał albo przynajmniej liczył na coś innego.

- Serio? – spojrzał na mnie.

- Od tego zależy moje zaliczenie.

- A nie wolałabyś zaliczyć czegoś innego? Na przykład mnie? – poruszył znacząco brwiami, uśmiechając się przy tym zadziornie.

- Może później – odpowiedziałam, a teraz wyskakuj z ciuchów.

- Mów tak częściej – pochylił się i pocałował mnie. Oddałam pocałunek, ale zaraz odsunęłam go od siebie. – Masz mi pomóc, a nie rozpraszać.

- No nie wiem czy to będzie pomoc – zaśmiał się.

- Mam namalować akt innego faceta?

- Nie.

- No właśnie, więc zdejmuj gacie i siadaj.

- Długo będę tak siedzieć?

- Aż skończę...

- Mogę jeszcze zmienić zdanie?

- Nie.





***

No i został epilog, który dopiero jest w trakcie powstawania więc nie wiem czy będzie dziś czy jutro, ale raczej dziś tak po 21😂

#LTASff ➡ ktoś coś tak na koniec?😘❤

Lov U👿❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro