Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

38. groźba

Westchnąłem patrząc na zegarek i wywróciłem oczami. Okay, robiłem to specjalnie bo wcale mi się nie spieszyło, ale zabawnie było obserwować Leilę, która co chwila powtarzała mi, że „zaraz będzie gotowa" i robiła to już jakieś pół godziny. W końcu wyszła ze swojego pokoju taszcząc torbę podróżną. Rzuciła ją na podłogę i podniosła na mnie wzrok, uśmiechając się.

- Wiesz, że jedziemy tam na dwa dni? Nie na tydzień – powiedziałem.

- Mam się przepakować? – zmrużyła oczy.

- To groźba? – zapytałem. Usłyszałem śmiech i jak na zawołanie oboje spojrzeliśmy w bok, gdzie stali Ashton i opierająca się o niego, Laura.

- Wiesz, jeśli chcesz wyjechać jeszcze dzisiaj, to radzę ci zaakceptować taki stan rzeczy – powiedziała brunetka, na co jej siostra prychnęła.

- A ty to niby co, jak nie było was na weekend?

- Mieliśmy jedną walizkę.

- Taa, a ¾ w niej to twoje ciuchy.

- Kobiety – westchnąłem i zaraz poczułem uderzenie w ramię. – Za co?

- Za chęci do życia. Jedźmy już – powiedziała i podeszła bliżej mnie, po czym musnęła moje usta w pocałunku.

- Oni są razem? – usłyszałem Laurę.

- Najprawdopodobniej – odpowiedział jej Ashton.

- To będzie masakra.

- Ej – oburzyła się blondynka. – Co to miało znaczyć?

- To że zaczynasz go wychowywać, a on jest jaki jest, znaczy... nie tak, że nie wierzę w jego wierność co do ciebie, ale nie oszukujmy się siostrzyczko bywasz strasznie zazdrosna, a on jest barmanem i pracuje po nocach.

- Idź lepiej zwiąż swojego chłopaka, albo daj się związać, czy cokolwiek, a od mojego się odwal – burknęła.

- Powiedziałeś jej?! – Irwin patrzył na mnie z niedowierzaniem.

- Wszystko – wyszczerzyłem się. – A teraz wybaczcie, my się zmywamy. Szalejcie dowoli, ale wujkiem zostać nie chcę.

- A ja ciocią – odparła Laura.

- O to nie musisz się martwić, siostrzyczko – Leila uśmiechnęła się szeroko.

- Ja o czymś nie wiem? – zapytałem.

- Gdybyś widział swoją minę – skomentował Ashton i zaraz zaczął się śmiać.

- Dlaczego z góry zakładasz, że będziemy uprawiać seks? – spojrzałem z niedowierzaniem na blondynkę. – Chodźmy. Do zobaczenia! – otworzyła drzwi i wyszła. Westchnąłem i zabrałem jej torbę oraz swój plecak.

- Nie martw się, zawsze zostały ci pocałunki – Laura uśmiechnęła się niewinnie.

- Zakładam, że ma zapas gumek ze sobą, a się nie przydadzą – usłyszałem jeszcze blondyna i śmiech jego dziewczyny w odpowiedzi, zanim zamknąłem drzwi. Leila czekała na mnie na półpiętrze.

- Już myślałam, że tam utknąłeś – zachichotała.

- Już nie chcę tam jechać – mruknąłem. – Popsułaś mi plany.

- Głupek, ale skoro nie chcesz, możemy wrócić. I na co ja zakładałam tę nową bieliznę – westchnęła.

- Co? – spojrzałem na nią.

- Ma taki ładny, czerwony kolor i jest z koronki. Marnotrawstwo – odetchnęła. – Ale możemy wracać – chciała się zawrócić.

- O co to to nie, jedziemy. Ta koronka sama się nie zdejmie – położyła dłoń na moim ramieniu i stanęła na palcach.

- Pomożesz jej? – szepnęła.

- O mój Boże... jak ty ze mną pogrywasz – powoli wypuściłem powietrze z ust. – I za cholerę nie wiem dlaczego tak mnie to kręci – zaśmiała się.

- Więc lepiej się pośpieszmy, możesz nie wytrzymać dwugodzinnej presji – puściła mi oczko i zaraz opuściliśmy klatkę schodową, zatrzymując się dopiero przy moim samochodzie. Otworzyłem bagażnik, chowając nasze rzeczy.

- Calum.

- Co?

- Wstydź się – zachichotała.

- Moja wina, że tak na mnie działasz? – wskazałem na swoje krocze.

- Lepiej skup się na drodze, kochasiu – wsiadła do samochodu.

- To będzie trudne – mruknąłem pod nosem.

Godzinną drogę mieliśmy już za sobą. Większość tego czasu przegadaliśmy z muzyką lecącą z radia w tle, ale teraz między nami panowała cisza. Zerknąłem na dziewczynę, która znów pisała coś na telefonie, uśmiechając się do ekranu.

- Z kim piszesz?

- Oscar – odpowiedziała. – Oh, zjedźmy na tę stację, potrzebuję kawy.

- Dlaczego z nim piszesz? – burknąłem, zmieniając pas aby móc zjechać na bok.

- Przyjaźnię się z nim, zapomniałeś? Nie bądź dupkiem.

- Przyjaźnisz – prychnąłem.

- Poprawka, zazdrosnym dupkiem.

- Leila – zatrzymałem samochód na stacji.

- Co? Znowu wyjedziesz mi z gadką, że Oscar coś do mnie ma i dla niego to coś więcej niż przyjaźń? I co z tego? Jestem z tobą, tak? To z tobą chcę być, nie z nim. Czego tu nie rozumiesz? – otworzyła drzwi. – Idę po kawę – mruknęła.

- Wiesz jak popsuć atmosferę, idioto – burknąłem do siebie i wysiadłem, chcąc zatankować. Przy okazji zapaliłem papierosa. Zacząłem nucić jakąś piosenkę, spoglądając na licznik.

- Calum? – odwróciłem się. – To ty – dziewczyna uśmiechnęła się.

- Nicol... co ty?

- Jadę do rodziców, w końcu to dłuższy weekend, a ty?

- Tak samo – odpowiedziałem. – Nie zabrałaś brata? – mruknąłem.

- Nie chciał jechać – wzruszyła ramionami. – Oscar mówił mi o tobie i Leili.

- Oh, tak?

- To tylko dzieciak. Nie przejmuj się tym, to zauroczenie mu przejdzie.

- Calum, jedziemy – spojrzałem w bok dostrzegając blondynkę. – Mam kawę – uniosła do góry dwa papierowe kubki. – I zapłaciłam już za paliwo.

- Cześć Lei – blondynka spojrzała na nią.

- Hej – odpowiedziała niechętnie. – Jedziemy? – spojrzała na mnie.





***

Dobry wieczór! Żyję! 😂

Jutro też gdzieś coś będzie, ale jeszcze nie wiem gdzie 👿👿

#LTASff❤

Lov U♥~ Oczy👿❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro