Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

31. przepraszam

Upewnijcie się, że przeczytaliście poprzedni rozdział 😘




Przyglądałem się Leili z rozbawieniem, a w zasadzie to jej kołdrze, którą była owinięta, a pod nią najprawdopodobniej zwinięta w kłębek. Powstrzymywałem śmiech na jej reakcję. Przed chwilą powiedziałem jej, częściwo, co wydarzyło się wczoraj, bo niezbyt to pamiętała.

- Leila...

- Nie! Idź stąd! Co za wstyd! - jęknęła z bólu, jaki najprawdopodobniej przysporzyła jej głowa, kiedy uniosła głos. - Nie spojrzę ci w oczy.

- Bez przesady.

- Ja cię prawie zgwałciłam - wycedziła przez zęby.

- No wiesz, osobiście niemiałbym nic przeciwko - zsunęła trochę kołdrę, uwalniając spod niej pół twarzy. Patrzyła na mnie z mordem w oczach. - O widzisz, jednak na mnie patrzysz - jęknęła niezadowolona, przewracając się na plecy i zasłaniając oczy przedramieniem. Mogłem dostrzec rumieńce na jej policzkach.

- Moja głowa... - mruknęła. -... jest jak beton.

- Wstań w końcu i wypij tę aspirynę, którą ci przyniosłem - spojrzała na mnie. Wskazałem na stolik nocny, gdzie stała szklanka. - Nie przyszedłem tu, tylko po to żeby cię obudzić, a że zasypałaś mnie pytaniami... - usiadła, podparła się na dłoni i sięgnęła po szklankę, przy okazji dając mi niemal idealny widok na jej tyłek w samych majtkach i podwiniętą koszulkę odsłaniającą kawałek jej brzucha. Przełknąłem ślinę. Wypiła wszystko od razu.

- To po co przyszedłeś? - otarła usta wierzchem dłoni.

- Chciałem sprawdzić czy żyjesz - wywróciła oczami. Odstawiła szklankę i odwróciła się w moim kierunku.

- Dobra. Upokorzenia ciąg dalszy. Chcę wiedzieć wszystko.

- Na czym skończyliśmy? - uderzyła mnie w ramię, a ja się zaśmiałem. - Okay, okay. Jak już wiesz, dobierałaś się do mojego rozporka, kiedy już byliśmy tutaj - jej policzki zdobił szkarłat. - A później zrobiło ci się niedobrze.

- O mój Boże.

- Spokojnie, zdążyłaś dobiec do łazienki. I tak oto zwymiotowałaś trzy razy.

- Liczyłeś?

- Trzymałem ci włosy - zakryła twarz dłońmi. - Później poszło już z górki, pomogłem ci zmyć makijaż i się przebrać, po czym odstawiłem do łóżka - fakt o tym, że nazwała mnie dupkiem i jednocześnie wyznała miłość wolałem zostawić dla siebie.

- To wszystko?

- Tak - przytaknęła.

- Co z twoją pracą?

- Luke mnie zastąpił. Na szczęście nie było za dużego ruchu, jak przeważnie bywa.

- A co z Laurą i Ashtonem?

- Nie było ich w domu, kiedy cię przywiozłem, w zasadzie wrócili godzinę temu. Nie mam pojęcia gdzie byli.

- Powiedziałeś im? - zapytała z wyczuwalną ostrożnością w głosie.

- Nie.

- A zamierzasz?

- Nie. Dlaczego miałbym? - wzruszyła ramionami. - Słuchaj, Leila. Wiem, że spieprzyłem i nie oczekuję tego, że rzucisz mi się w ramiona. Zraniłem cię, nie myślałem o tym jak mogłaś się poczuć. Przepraszam. Raniąc ciebie, tak naprawdę zraniłem też siebie, bo nie jesteś mi obojętna, a ja spieprzyłem, bo byłem ślepy i głupi, broniąc się przed własnymi uczuciami. Chyba musiałem porządnie oberwać, niestety raniąc przy tym innych, abym zrozumieć, że problem nie leży w nich, tylko we mnie - westchnąłem. - Pójdę już - wstałem.

- Calum? - cichy głos dziewczyny dotarł do mnie, kiedy byłem już przy drzwiach. Spojrzałem w jej kierunku - Ja też przepraszam... za moje zachowanie i za wczoraj.

- W porządku - otworzyłem drzwi od pokoju.

- Calum? - mój wzrok znów padł na blondynkę. - Dziękuję... za to, że się mną zająłeś - na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech.

- Nie ma za co - opuściłem jej pokój.

Usłyszałem pukanie, więc spojrzałem w stronę drzwi do mojego pokoju, które po chwili ustąpiły i mogłem dostrzec Leilę przebraną w za duży sweter i legginsy. Jej włosy były związane w kucyk.

- Calum, widziałeś może... coś ty mu zrobił, że on tu siedzi? - zapytała, podchodząc do mojego łóżka i usiadła na jego brzegu, zaraz obok kota, który na nim leżał. Wzięła go na ręce.

- Nic - przekręciłem obrotowe krzesło tak, żeby siedzieć do niej przodem. - Zaczął tu przychodzić, od niedawna.

- A to ci nowość - powiedziała patrząc na kota. - Ty nosisz okulary? - spojrzała na mnie.

- Tylko jak siedzę dłużej przy komputerze. Mam do zrobienia projekt na zaliczenie.

- Oh. Nie będę ci przeszkadzać - wstała. - Chcę zamówić coś na wynos i...

- Dla mnie też. Wybierz coś - posłałem jej uśmiech na co przytaknęła i z kotem na rękach opuściła mój pokój.

- Ej - usłyszałem zaraz Ashtona.

- Co jest? - spojrzałem na niego, kiedy podchodził do mnie. - Wychodzimy z Laurą. Nie pozabijajcie się.

- Jest okay, tak sądzę - zmarszczył lekko brwi.

- Wyjaśniliście sobie wszystko?

- Może nie wszystko, ale grunt, że nie chce mnie już zabić, nie? Gdzie idziecie?

- Do kina, a później coś zjeść.

- Kolejna randka - zaśmiałem się.

- W związku nie wystarczy być. To, że z kimś jesteś nie oznacza, że będziesz z tą osobą już zawsze. Każdy dzień to sprawdzian dla waszych uczuć, a takie randki, nawet błahe, są dodatkową możliwością na ich okazanie i dodatkowym czasem na skupieniu się tylko na tej drugiej osobie i pokazaniu jej, jak jest ważna. Trzeba wykorzystywać wolny czas jak najlepiej, kiedy oboje mamy go dość mało.

- Filozof się znalazł.

- Kiedyś się o tym przekonasz.







Miał być jutro, ale dodałam dziś😂😂

Lelum(powoli) come back?😎😏👿

#LTASff❤

Lov U❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro