Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25. kociak

Spojrzałem na Leilę, zaraz po tym jak zatrzymałem samochód na światłach. Była sobota, kilka minut przed południem i właśnie wracaliśmy do domu. Blondynka piła swoją mrożoną kawę przez słomkę, a kiedy wyczuła mój wzrok spojrzała na mnie. Uśmiechnęła się.

- Jesteś świadom tego, że przegrałeś zakład? - uniosła brew.

- Zakład dotyczył przypadku, ty nim nie jesteś - zaśmiałem się.

- Ale przespałeś się z dziewczyną, chyba że zmieniłam płeć i o tym nie wiem.

- Jak jeszcze rano sprawdzałem to jeszcze byłaś kobietą - pokręciła głową z niedowierzaniem. - Remis?

- Hmmm... - zmrużyła oczy.

- I tak nie odpuszczę - zachichotała.

- Tak?

- Tak - pochyliłem się i musnąłem ustami jej nos, który zaraz lekko zmarszczyła.

- Zielone, kochasiu - była rozbawiona.

- Jesteś strasznie rozpraszająca, wiesz? - ruszyłem dalej. - Cholernie rozpraszająca - jej śmiech rozniósł się po samochodzie.

- To moje nowe hobby, tak sądzę - poczułem jej dłoń na udzie. Wypuściłem głośniej powietrze z ust.

- Jeżeli spowoduję wypadek, to będzie to twoja wina - mruknąłem, a ta zacisnęła dłoń. Sięgnąłem dłonią do jej i uniosłem ją, splątując nasze palce, po czym ułożyłem na jej udzie.

- Aż tak nie jesteś pewny swojej koncentracji?

- Nie przy tobie i nie po tej nocy.

- Oh... więc uważasz, że opłacało się czekać?

- Czasami warto poczekać.

- Kim ty jesteś i co zrobiłeś z Hoodem? Tym irytującym i uzależnionym od seksu.

- Nie jestem uzależniony, skarbie. Wytrzymałem prawie dwa tygodnie bez większego problemu. Lubię seks, to się nie zmieniło, ale jeszcze bardziej lubię go z tobą - zatrzymałem samochód pod naszym blokiem.

- To jakaś deklaracja? - spojrzałem na nią.

- Może - odparłem uśmiechając się zadziornie. Na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech. Wysiedliśmy z samochodu, a ja zabrałem nasze rzeczy z bagażnika. Przeniosłem wzrok na blondynkę, która czekała na mnie pod klatką, a mi od razu przypomniało się, co kiedyś powiedziała, o naszym pożegnaniu po randce. Zatrzymałem się naprzeciwko niej. - To co, zaprosisz mnie na górę? - zapytałem.

- A mam inny wybór? - przyłożyła dłonie do mojej klatki piersiowej, delikatnie zaciskając je na mojej koszulce. - Dziękuję. Naprawdę dobrze się bawiłam - stanęła na palcach i złączyła nasze usta. Od razu oddałem pocałunek, pogłębiając go. Odsunęła się ode mnie po chwili. - Chodźmy.

- Jednak zapraszasz.

Wszedłem do salonu, niosąc w dłoniach dwa kubki z herbatą. Usiadłem na sofie obok Leili, a jej nogi zaraz znalazły się na moich. Podałem jej kubek i wolnym ramieniem objąłem jej nogi, gładząc jej łydkę dłonią.

- Jak myślisz, gdzie poszli?

- A bo ja wiem? Na ich miejscu wykorzystałbym naszą nieobecność do samego końca - zaśmiałem się. - Ciekawe czy sznur poszedł w ruch?

- Co? O czym ty mówisz?

- Nie znasz tej historii? Boże... jak mogłem ci tego wcześniej nie opowiedzieć? - odchrząknąłem. - Otóż twoja siostra, kiedyś uczyła Ashtona jak zawiązywać sznur, wiesz bondage i te sprawy - patrzyła na mnie z niedowierzaniem. - I na pierwszej lekcji trochę wtargnąłem im do pokoju.

- Nie - powstrzymywała śmiech.

- Tak. Wchodzę do starego pokoju Ashtona, a Laura siedzi na nim, dodajmy że oboje byli bez koszulek i była w trakcie zawiązywania jego nadgarstków.

- O mój Boże... - zakryła dłonią usta. - Nie wierzę.

- Też bym nie wierzył, gdybym nie zobaczył. Ashton i bondage - zaśmiałem się. - Zanim poznał twoją siostrę był prawiczkiem.

- Co? Weź nie gadaj. On?

- Serio ci mówię. Wiesz jak się poznali?

- Na uczelni - prychnąłem.

- Ja ich ze sobą poznałem. Ashton miał pewien problem z kobietami, w sumie nawet nie wiem czy wciąż go nie ma, a Laura miała mu z tym pomóc. Tyle, że później się zeszli.

- Problem?

- Nie potrafił przełamać się co do seksu.

- Boże... i musiał mieszkać z tobą? Współczuję mu.

- Dzięki - wywróciłem oczami.

- A co z tobą?

- Co ze mną? - zmarszczyłem brwi nie za bardzo rozumiejąc co ma na myśli.

- Dlaczego wybrałeś taki tryb życia? Wiesz... jedna dziewczyna tej nocy, jeszcze inna, następnej i tak dalej.

- Tak wyszło.

- To nie odpowiedź - mruknęła. - Nic od tak samo z siebie nie...

- Jesteśmy! - usłyszałem Laurę i odetchnąłem. - Gdzie...

- W salonie! - odpowiedziałem. - Gdzie was wywiało? - zapytałem, dostrzegając brunetkę.

- Zakupy - uśmiechnęła się.

- Raczej katorga - mruknął Ash, wchodząc do salonu i zaraz usiadł na podłokietniku fotela, który zajmowała dziewczyna.

- Muszę jakoś wyglądać na uczelni, skarbie - odparła.

- Chodzisz tam do pracy, sprawdzać jakieś papierki, ewentualnie zastępować profesora na zajęciach czyli uczyć, a nie wyglądać.

- Oj, no nie bądź zazdrosny - potarła jego udo.

- Teoretycznie ma o co być - wtrąciłem się. - Uczysz głównie ludzi w jego wieku. Myślisz, że ilu z facetów wyobraża sobie ciebie na biurku pod nimi? - poczułem uderzenie w ramię.

- Jesteś obrzydliwy i nie pomagasz - burknęła brunetka.

- Do usług.

- Zapytałabym jak było, ale dowody są na twojej szyi - dodała po chwili.

- Cóż poradzić, twoja siostra jest jak kociak - spojrzałem na blondynkę i puściłem jej oczko, a na jej policzkach pojawiły się lekkie rumieńce.







Dzień dobry!😀

Co tam u was? Jak wakacje?😛

Nigdy tego nie robiłam, ale... chcielibyście Q&A?😂

#LTASff😙😘😚

Lov U❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro