Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17. przyzwyczaić

Było po jedenastej, kiedy słyszałem jak Leila wraca do domu. Wciąż siedziałem w salonie razem z Laurą i Ashtonem, pijąc któreś z kolei piwo, co wcale nie pomagało mi ignorować dziewczyny, tak jak to sobie postanowiłem wcześniej. Mój wzrok padł na dziewczynę, która ściągała buty i zaraz pojawiła się w salonie podchodząc do siostry i witając się z nią.

- Gdzie byłaś? – zapytała. Z tego co mówili wcześniej, tylko ją widzieli, ale... serio ją sprawdzała?

- Z Jamiem.

- Cały czas?

- Nie, wcześniej widziałam się z Michaelem, a co?

- Tylko pytam.

- Przesłuchanie robisz – mruknęła. – Coś jeszcze?

- O co ci chodzi młoda, co? – Laura spojrzała na nią marszcząc brwi.

- Zajmij się swoim chłopakiem, a mi daj spokój. Nie jestem dzieckiem.

- Po co spotykałaś się z Michaelem? – spojrzałem na Ashtona.

- A po co spotyka się ze znajomymi? Głupie pytanie.

- Nie wiedziałam, że się przyjaźnicie – odparła Laura.

- Jest okay.

- Jesteście razem? – roześmiała się.

- Dobre, naprawdę dobre. Idę pod prysznic i kładę się spać, mam rano zajęcia. Oh i Calum – spojrzała na mnie. – Nie wiem dlaczego Mike pytał akurat mnie, ale chciał wiedzieć czy masz jutro czas, więc zadzwoń do niego czy coś – powiedziała i opuściła salon, przy czym oczywiście odprowadziłem ją wzrokiem. Boże... tak klepnąć w ten tyłek.

- Dlaczego się nie odezwałeś? – przeniosłem spojrzenie na Irwina.

- Powstrzymywałem się przed powiedzeniem czegoś o jej tyłku – patrzyli na mnie jak na idiotę. – No co? Jest niezły.

- Ile ty wypiłeś?

- Tylko cztery, ale czekaj – przystawiłem butelkę do ust i kilkoma sprawnymi łykami opróżniłem ją do końca. – Jednak pięć.

- Nie idziesz jutro na uczelnię?

- Idę – zaśmiałem się i wstałem. – Koniec picia na dziś – przeciągnąłem się. – Boże... tydzień bez seksu to marny tydzień. Jak wytrzymać jeszcze trzy?

- CO?!

- Co, co? – zmarszczyłem brwi. – Ooooh no tak, chyba nie wiecie. Założyłem się z Leilą, że nie prześpię się z przypadkową laską przez miesiąc.

- Powodzenia – brunetka zachichotała.

- Jest okay, chociaż twoja siostra znacznie mi to utrudnia – westchnąłem.

- Nie chce tego wiedzieć.

- Na twoim miejscu też nie chciałbym wiedzieć, co dzieje się w mojej głowie, kiedy ją widzę – poruszyłem brwiami. – Dobra, idę.

Kilka minut później wszedłem do pokoju dziewczyny, która wciąż urzędowała w łazience. Rozejrzałem się i usiadłem na łóżku, zapalając, znajdującą się przy nim, nocną lampkę. Położyłem się wygodnie i wypuściłem głośniej powietrze ustami, drapiąc się po brzuchu. Usłyszałem kroki, więc przewróciłem się na bok, a po chwili do pokoju weszła blondynka, patrząc na mnie dziwnie.

- Co ty tu robisz?

- Czekam na ciebie – wyszczerzyłem się.

- Po co? – zapytała przechodząc przez pokój. Pochyliła głowę, wycierając włosy i usiadła przed biurkiem, by po chwili zacząć je rozczesywać, co było dziwnie fascynujące. Nie mam pojęcia dlaczego. Kilka minut później podeszła do łóżka, patrząc na mnie uważnie. – Nie odpowiedziałeś.

- Bo chcę – usiadłem naprzeciwko niej. Ułożyłem dłonie na jej biodrach i przyciągnąłem do siebie, może trochę zbyt gwałtownie bo straciła równowagę i wylądowała, leżąc na mnie okrakiem. Zacząłem się śmiać, obejmując ją w pasie.

- To bolało... - mruknęła.

- To ja oberwałem łokciem w żebra.

- Należało ci się. Możemy się po prostu normalnie położyć, skoro już musisz tu być?

- Nie wygonisz mnie?

- A dałoby to coś?

- Wątpliwe.

- No właśnie. Jestem zmęczona i chcę spać, więc skoro tu jesteś to chociaż nie utrudniaj mi tego.

- Ale ja z chęcią bym... - dźgnęła mnie palcem w bok. - Ała - burknąłem. - Oki doki – zachichotałem, puszczając ją. Zeszła ze mnie, siadając obok i spojrzała na mnie z rozbawieniem.

- Jesteś głupi.

- To z miłości.

- Co? – wzruszyłem ramionami. Jeszcze chwilę patrzyła na mnie dość dziwnie, po czym, na szczęście o nic nie pytając, położyła się, a ja zaraz obok niej, przyciągając ją bliżej siebie. Wsadziłem nos w jej włosy.

- Pachniesz jak jagody. Lubię jagody – mruknąłem, przez co zachichotała. Moja dłoń powędrowała pod jej koszulkę.

- Calum – burknęła ostrzegawczo.

- Zawsze warto spróbować.

- Głupek. Dobranoc Calum.

- Dobranoc Lei – odparłem, muskając ustami jej szyję i zgasiłem lampkę. – Mógłbym się do tego przyzwyczaić, wiesz? – szepnąłem. – Albo raczej chciałbym móc.





Jak tu słodko...

#LTASff♥

Lov U♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro