Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12. cycki

Otworzyłem oczy i rozejrzałem się. To zdecydowanie nie był mój pokój. Poczułem ciężar na ramieniu, gdzie od razu powędrował mój wzrok. Dostrzegłem blondynkę obejmującą moje ramię i przyciskającą policzek do mojego barku. Doskonale czułem jej cycki, przez materiał koszulki i nie mogłem się na tym choć przez chwilę nie skupić.

Przeniosłem wzrok na szafkę nocną, gdzie leżał telefon dziewczyny i sięgnąłem po niego. Było kilka minut po ósmej rano. Mam jakiś automatyczny, wewnętrzny budzik, serio. Nawet budzę się o dobrych porach. Chociaż w sumie... teraz mógłbym spać dłużej, skoro jestem w domu.

Westchnąłem. Chciałem ostrożnie wydostać moje ramię, czując ogromną potrzebę skorzystania z toalety, ale uścisk dziewczyny tylko się wzmocnił, a jedną z nóg przerzuciła przez moje. Zaśmiałem się. Fuck. Zeszczam się zaraz.

Zdjąłem jej nogę z siebie i jakimś cudem po chwili udało mi się wstać. Otworzyłem drzwi od pokoju, z zaskoczeniem dostrzegając pod nimi kota, który zaraz zaczął na mnie syczeć. Nie mogłem się powstrzymać i zrobiłem to samo. Usłyszałem chichot. Odwróciłem się dostrzegając, przyglądającą mi się z rozbawieniem, dziewczynę, przy której zaraz pojawił się kot, układając się przy jej głowie.

- Więc zawsze zwiewasz z łóżka - mruknęła, zamykając oczy. - Tak myślałam.

- Nie zwiałbym gdybym nie musiał się odlać.

- Przyjaciel w potrzebie - zachichotała.

Wszedłem do kuchni, gdzie z zaskoczeniem dostrzegłem Leilę, robiącą kawę. Podstawiłem jej jeszcze jeden kubek, a jej wzrok padł na mnie. Uśmiechnąłem się i objąłem ją w pasie, na co ta odchrząknęła.

- Coś nie tak? - zapytałem, udając że nie mam pojęcia o co jej chodzi i oparłem brodę o jej głowę.

- Nie za dużo sobie pozwalasz? Włazisz mi do łóżka, a teraz przytulasz. Nie wiedziałam, że jesteśmy... czymś. Przecież ty nie bawisz się w związki.

- Wolałem twoją pijaną, uroczą wersję sprzed kilku godzin - mruknąłem odsuwając się od niej i usiadłem przy stole. - O której wróciłaś?

- Przed trzecią. Dostałam dwa piwa za free - uśmiechnęła się.

- Co?

- Barman był całkiem, całkiem, więc... wiesz jak to działa, sam pewnie tak robisz - postawiła przede mną kubek z kawą i usiadła naprzeciwko. Sięgnęła do pudełka z pizzą po zimny kawałek.

- Ty chyba nie...

- Co? - zmarszczyła brwi. - Użyłam swojego uroku osobistego, a nie krocza.

- Za dużo czasu spędzasz ze mną - mruknąłem. Roześmiała się.

Siedziałem w salonie na sofie oglądając poranną telewizję, a zaraz obok mnie pojawiła się Leila. Przykryła się kocem, który przyniosła ze sobą i ułożyła wygodnie.

- A ja? - zapytałem.

- Nikt ci nie karze siedzieć w samych bokserkach. To mój koc.

- A ty masz na sobie moja koszulkę, więc mogę ci ją zabrać, bo jest moja.

- Wiedziałam, że chcesz mnie rozebrać.

- Oh, daj spokój, Lei. Byłabyś topless, to jeszcze nie nago, ale i tak świetny widok.

- Skąd możesz to wiedzieć? - spojrzałem na nią.

- Otóż, moja droga, kiedy się do mnie przytulałaś, podczas snu, twoje cycki były bardzo dobrze przyciśnięte do mojego ramienia i były bardzo mięciutkie, a co za tym idzie... - wywróciła oczami.

- Okay - mruknęła. Przysunęła się do mnie i nakryła mnie kocem, który poprawiłem. Objąłem ją ramieniem, a jej głowa wylądowała na moim barku. - Znaj moje dobre serce.

- Wiem, że na mnie lecisz.

- A co ja, ptak? - zacząłem się śmiać.

Przetarłem dłonią twarz i otworzyłem oczy, po raz kolejny tego dnia. Musiałem zasnąć. Spojrzałem w dół, gdzie leżąc na mnie w najlepsze spała Leila. Poprawka, musieliśmy zasnąć. Odgarnąłem jej włosy, przytrzymując je z tyłu jej głowy. Spojrzałem na zegarek. Było już po trzeciej. Czas się ogarniać.

- Leila... Lei - mruknęła coś pod nosem. - Wiem, że jestem świetną poduszką, ale... - oparła brodę o mój tors i spojrzała na mnie zaskoczona. - Witam śpiącą królewnę - uśmiechnąłem się, a ta momentalnie podniosła się, cofając. Złapałem ją w ostatniej chwili, za nim zleciała z sofy. - Spokojnie - zaśmiałem się. - Czyżbym dostrzegał rumieńce?

- Nie - burknęła.

- Oczywiście. Urocza - spojrzała na mnie wręcz z mordem w oczach. - Masz jakieś plany? - zapytałem ignorując jej wrogie spojrzenie. Mina od razu jej z łagodniała, a na jej twarzy pojawiło się zaskoczenie.

- Nie, dlaczego pytasz?

- Chcesz iść do klubu?

- Przecież pracujesz.

- Będziesz mogła mieć na mnie oko - uśmiechnąłem się. Przygryzła dolną wargę.

- Okay. Chociaż to działa dla mnie na niekorzyść.

- Dlaczego?

- Będziesz podrywać inne, kiedy będę obok?

- Nigdy.

- No właśnie i jak mam wygrać? - westchnęła. - Michael i Luke będą?

- Mike pracuje, więc to oczywiste, a Luke pewnie przyjdzie - przytaknęła.

- Okay. Mike jest uroczy - wstała.

- Co? - spojrzałem za nią.

- Myślisz, że postawi mi drinka? - podniosłem się podchodząc do niej.

- Nie.

- Dlaczego?

- Polizane, zaklepane.

- Co?

- Naprawdę muszę ci tłumaczyć jak to działa? Pocałowałaś mnie - zmrużyła lekko oczy.

- Więc jeśli pocałuję Michaela... - stuknęła parę razy palcem w usta.

- Nie ma mowy - zachichotała.

- Zobaczymy - odwróciła się, kierując korki do wyjścia z salonu.

- Nigdzie nie idziesz!

- Za późno! Już nawet wiem co ubiorę!







Nic mi się nie chce, straciłam wenę, pogoda beznadziejna, a dzieci są złe 😧😧😧

Idę spać😂😴

#LTASff😘

Lov U❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro