Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ.50 BARIERY

Weszłyśmy do sali na godzinę wychowawczą. Zajęłam miejsce w przedostatniej ławce i modliłam się, aby była jakaś drama o bijatykę. Uwielbiam słuchać, jak pewne głosy chłopaków łamią się pod wzrokiem prostej kobiety zwanej wychowawczynią.  Tak niewinni w ich ostrej naturze.

-Dzisiaj powiemy sobie o nadchodzącej szkolnym balu.- zaczęła nauczycielka, a ja podniosłam wzrok. - Pani dyrektor już oznajmiła, że będzie wolny taniec także przygotujcie się psychicznie.- prychnęła, a ja skrzywiłam się. Melissa o mało nie wyskoczyła z ławki z radości na myśl, że będzie tańczyła przytulańca. 

-Ale super! Już nie mogę się doczekać!- mówiła z podekscytowaniem kiedy analizowałam ją wzrokiem. 

-Serio? Bo się poprzytulasz z chłopakiem.- uniosłam jedną brew.

-Już sobie wyobrażam! Ja i Paltegumi na parkiecie.- rozmarzyła się, a ja zaśmiałam się bardzo głośno. -No co?

-Po pierwsze, żaden z nich tu nie przyjdzie. Po drugie, Fernando nie znosi tańczyć, a po trzecie opanuj się.

-Od razu mówię, że na czas tańczenia toalety będą zamknięte i nauczyciele będą łapali uciekinierów.- mówiąc to patrzyła na mnie.

-Pani słowa to świętość.- uśmiechnęłam się.

-Czemu w zeszłym roku uciekłaś oknem?- zapytała nauczycielka. Długo opowiadać jaki miałam wtedy plan, ale to nie zmienia faktu, że udało mi się uciec.

-Bo nie chciałam tańczyć.

-Wspomnę, że tego jedynego dnia możecie się wystroić. Lucy nie chciałabyś włożyć sukienki?- zapytała

-No nie za bardzo.- przyznałam, a pani zaśmiała się.

-W zeszłym roku ubrałaś się w czarne spodnie i bluzę. To specjalna okazja!- przekonywała mnie.

-Mam być szczera, czy miła?- popatrzyłam na panią, a ta do mnie podeszła. -Nie chciało mi się golić nóg. -klasa ryknę śmiechem. Prawda jest taka, że nie chciało mi się tańczyć  tego okropnego przytulańca, jak wcześniej wspomniałam. Tym bardziej, że chłopcy w tej szkole zdają zatrzymać się w czasach średniowiecza, gdzie myli się raz w tygodniu.

-Twoja bezczelność jest nadzwyczaj przyjazna.- uśmiechnęła się wracając, pod tablicę.

Uniosłam jedną brew opierając się o krzesełko. Tak bardzo tego nie chciałam. Jednak jestem McQueen, a my zawsze osiągamy zamierzone cele i dlatego ucieknę za wszelką cenę. I chyba nawet wiem, jak...

******

-Nawet o tym nie myśl.- powiedział mój tata, a ja skuliłam się ze złości na siedzeniu Chevroleta.

-Ale tato! Gramy w jednej drużynie!- burknęłam patrząc w okno.

-Omijasz każdą dyskotekę. Może ten jeden raz...

-Nie będę tańczyła przytulańca! Zarażę się kurzajką i pozarażam wszystkich specjalnie tylko po to, aby oni też ją mieli. W sumie mają na sobie gorsze syfy- uśmiechnęłam się chytrze pod nosem, a tata przewrócił oczami.

-Czy twoim zdaniem jakikolwiek chłopak nie jest brudasem i śmierdzielem?- zapytał kiedy stanęliśmy na światłach.

-No... ty nie jesteś...Jerry, Fernando, Carlos...Alexis.

-Czyli gdyby to byli oni to byś zatańczyła?

-Nie!- krzyknęłam, a tata ryknął śmiechem. Wiedziałam, że uwielbia się tak ze mną drażnić. Właściwie mój tata dużo żartuje. Ścigając się na Nascarze dużo psikusów wyrządzał swoim przyjaciołom. Napompowane opony, babeczka, baloniki... i wiele innych! Daje słowo byłaby to jedna z najgrubszych książek, jaką widział ten świat. Tych żartów serio było dużo.

-Kiedyś to ci się zmieni.- stwierdził poprawiając lusterko i wjeżdżając na krajową 40.

-Taa... nie wątpię. Znowu przyjdę we flanelowej koszuli, jak ostatnio.- stwierdziłam. Tata od razu pokręcił głową.

-Pani prosiła, abyś ubrała się bardziej odświętnie, dyskotekowo.

-Flanelowe koszule są ponad czasowo modne i odświętne!- zaprotestowałam

-Ale nie dyskotekowe. Twoja pani wprost powiedziała mi, że zdajesz się bardzo zamknięta w sobie.- wreszcie powiedział.

-Ja? Zamknięta w sobie!? Co za idiotka.- warknęłam

-Wyrażaj się.

-Wiesz co... pójdę! I ubiorę się nawet w sukienkę i zatańczę tego przytulańca! Takiego, że panią wychowawczynię zadławią jej własne słowa.- warknęłam. Tata wyglądał na dość zdziwionego moją reakcją. 

******

-Daje słowo, że zabije cię za dzwonienie w środku nocy.- burknął Alexis przecierając oczy patrząc w kamerkę internetową. 

-Napij się kawy mrożonej.- zadrwił Jerry. 

-Niedługo przyjeżdżam do Detroit na kurs.- wydusił nagle Fernando.

-Co?! Naprawdę!?- ucieszyłam się, jak nigdy.

-Taa...- ziewnął.- Ale o co chodzi? To chyba coś ważnego skoro dzwonisz

-Bo jestem skończona i nie mam pomysłów.- zasmuciłam się.

-Mów co się dzieje Lucy.- poprosił Carlos, który wydawał się być bardzo rozbudzony mimo tak późnej pory.

-Mam tańczyć przytulańca i...

-Co? Z kim?- przerwał Alexis, a ja westchnęłam.

-Chodzi o to, że...

-Przylecę tam.- powiedział od razu, a Jerry go wyciszył.

-Kontynuuj- poprosił puszczając oko do kamery.

-Nie chce tańczyć... i nie chce zakładać sukienki!- podniosłam głos.- Ale typiara mówi, że jestem zamknięta w sobie i chce zrobić jej na złość.- wyjaśniłam zakładając ręce na piersi.

-Nawet nie wiesz, jak Cię rozumiem Lucy.- odparł Fernando. Kiedy patrzyłam w ekran mogłam dostrzec jego bijącą heterochromię i delikatny uśmiech. Od razu przypomniał mi się zapach perfum, którymi przesiąknięty był kombinezon.

-Opracujemy plan na chat'cie?- Jerry zaproponował ziewając.- Byłem dzisiaj na treningu i padam z nóg. Buttersky wyjechał po za twój stan, wiedziałaś? Ma trenować.- wyjaśnił, a ja lekko przytaknęłam.  Jakbyście jeszcze się nie zorientowali Buttersky stał się moim głównym rywalem.

-Kolorowych snów Blondi.- szepnął Alexis rozłączając się.

-Dobranoc!- krzyknął Carlos również wychodząc z wideo rozmowy.

-Dobrej nocy.- jako ostatni powiedział Jerry.

-Dobranoc.- wtedy zobaczyłam, że Fernando został na wideo rozmowie włączoną kamerką.- Nie kładziesz się?- zapytałam.

-Nie... dawno nie rozmawialiśmy. Stęskniłem się.- powiedział.

-Ja też. Ale za tego Armaniego urwę Ci łeb. Moje bluzy tym przesiąkły.- burknęłam, a ten się zaśmiał.

-Obiecuje ograniczyć.- przyrzekł pokazując mały palec do kamery.- Też niedługo mam bal.

-Serio?

-Tak... mam tańczyć z taką dziewczyną.- powiedział.- Nie znoszę jej. Jej rodzice są strasznie wysoko ustawieni i już ona postarała się, abyśmy razem tańczyli.

-Współczuje.- odparłam.

-Już w ten piątek zginę.- westchnął.- Ale co do ciebie... nie możesz wziąć jakiegoś swojego przyjaciela.

-Po za wami...nie mam innych męskich kolegów. A jak mam to capią i się nie myją.- powiedziałam, a Fernando cicho się zaśmiał.- Chciałabym uciec, gdzieś daleko! Aby nie musieć tego robić.

-Taa...- przyznał.

-A co do twojego pobytu w Ameryce. 

-Słucham.- odparł od razu.

-Kursy czego dotyczą?

-Amerykańskie potrawy. Zupa dyniowa Loli była przepyszna i mam nadzieje dowiedzieć się waszej receptury. Po za tym hot-dogi, hamburgery i tarty borówkowe też są od was. Koniecznie Cię odwiedzę.

-Tylko uważaj na Melisse! Czai się na ciebie.

-Kim jest Melissa?- zapytał

-Lucy!- usłyszałam głos taty. 

-Musze kończyć!- zakończyłam szybko wyłączając laptopa. Tata wszedł do pokoju. Zamknął za sobą drzwi i dosiadł się na łóżko.

-Jak nie chcesz iść na dyskotekę to nie idź.- powiedział ze smutkiem. Nie zrozumiałam.

-Nie no... pójdę. Przekonałeś mnie.

-Nie chodzi o to Lucy.- zdziwiłam się. Po raz pierwszy od dłuższego czasu zwrócił się do mnie po imieniu, a nie ksywce. -Po prostu nie chce, abyś zmuszała się do pójścia tam. Jeżeli nie chcesz. Pogadam z panią. Wymyślimy Ci jakieś zawody, czy coś.

-Zatańczę.- powiedziałam. -Zawsze musi być ten pierwszy raz.

Uśmiechnęliśmy się do siebie i przytuliliśmy. Na dyskotece poznają zupełnie nową stronę Lucy McQueen... której nikt się nie spodziewał.

Ale dalej nie chce tańczyć

I chce uciec

Ale to zrobię

Przełamię tę barierę


A potem zjem pizze


Hello! Rozdział dzisiaj. Czemu nie w sobotę? Bo w sobotę nie będę miała, jak go wrzucić. Także jest dzisiaj. Napiszcie co sądzicie o rozdziale, bo wasze opinie bardzo dużo dla mnie znaczą. Jakieś domysły?
Jeżeli ktoś pisał na pocztę (a wiem, że było kilka takich osób) to odpowiem w najbliższym czasie, jak najszybciej będę mogła. Obiecuje! 

Ode mnie chyba tyle. Kocham was mocno! Do zobaczenia <3 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro