ROZDZIAŁ.32 OJCIEC Z CÓRKĄ
-Jesteś pewny, że nie chcesz jechać?- zapytałam taty, który stanowczo odmawiał jazdy gokartem.
-Zapewniam Pana, że gokarty są również dla dorosłych.- dodał pracownik toru.
-Naprawdę dziękuje. Chce popatrzeć, jak jeździsz Lucy.- odparł tata. Westchnęłam. Związałam włosy w niskiego, luźnego koka i ukryłam go pod kominiarką. Na to wszystko nałożyłam kask.
-Dobrze... zacznijmy szkolenie.- zaczął pracownik, lecz zignorowałam go. Wbiegłam do pit-stopu i uruchomiłam gokart i do niego wsiadłam. Pan rozmawiał, przez chwilę o czymś z tatą, lecz mój gokart zagłuszał ich rozmowę. Gdy zauważyłam na ekranie, że zaczynają mierzyć mój czas ruszyłam do przodu. Tory dla gokartów mają do siebie to, że mają bardzo dużo zakrętów na których trzeba często zwolnić. Aby nie tracić szybkości starałam się robić, jak najbardziej łagodne skręty. W czasie pierwszego kółka nie stosowałam się do tego i, przez ostre skręcanie spaliłam trochę gumy, Żeby tego było mało rzucało mi gokartem. Na szczęście nie stanowiło to dla mnie większego problemu. Czas końcowy okrążenia- 50,21. Szlag by to. W gablocie widziałam, że rekord okrążenia na tym torze to 48,34. Da się zrobić. Po rozpoczęciu drugiego kółka nie mogłam pozwolić sobie na błędy. Płynnie wchodziłam w zakręty (no i tak samo z nich wychodziłam). Kiedy widziałam metę podniosłam się trochę z gokarta i zaczęłam popychać go do przodu- 48,87. ŻARTUJECIE SOBIE?
******
Mój ostatni czas to 48,89- nie żartuje. Upokorzenie. Spojrzałam na zegar. Ostatnie okrążenie. Zaczęłam jechać. Trasa była obcykana i zwinnie ją pokonałam. Na prostych podpychałam gokart i po przejechaniu mety objechałam ostatni raz spokojnie tor, aby wjechać do pit stopu. Wysiadłam z gokartu i wyłączyłam go. Zdjęłam kask i kominiarkę, oraz rozpuściłam włosy.
-Szlag wziąłby ten rekord.-burknęłam.- Ten chłopak musiał mieć cheaty, czy coś.- mówiłam z podirytowaniem. Tata patrzył na mnie z lekkim uśmiechem tak samo, jak pracownik.
-Lucy...- zaczął mój tata.
-Dopychałam gokart i nie ruszałam hamulca! Jak to możliwe, że nie wyszło.
-Panienko Lucy...-wtrącił pracownik.
-Chce go poznać! Tego mistrza. Jaki on miał tam wpisany pseudonim...
Spojrzałam na tablicę rekordów. Zaniemówiłam.
____________
1. LUCY MCQUEEN "Błyskawica" II 46,72
2. MATTHEW BUTTERY "Butersky" II 48,34
...
____________
-Czas okrążenia 46,72. Nowy rekord toru.- powiedział pracownik. Uśmiechnęłam się.
-Ha! Wiedziałam! Wal się Buttersky! Tor ma nowego mistrza.- krzyknęłam.
******
-Mówisz, że pobiłaś rekord?- upewnił się Maniek po chwili drogi powrotnej.
-To mało powiedziane! Zmiażdżyłam tego Buttersky!- mówiłam z podekscytowaniem.
-Teraz gramy na konsoli w ośrodku, tak Lucy?- upewnił się mój tata.- Znaczy...tak było w planie.
-Tak jest. Jakie właściwie mamy gry?- zapytałam.
-Z przed 10-ciu lat.
-To sup...co?- zdziwiłam się.
-Grałem z Cruz dawno temu.- odpowiedział.- A ty raczej na konsoli nie grasz.
-Walić to. To jakie tam są gry?
Mój tata wyjął z kieszeni karteczkę i mi ją podał
-Zapisałem Ci kilka tytułów. Wybierz coś.- odparł. Przeanalizowałam po kolei wszystkie tytuły. Jeden z nich wyjątkowo przykuł moją uwagę.
-To ostatnie brzmi fajnie.- przyznałam z uśmiechem.
*****
-Słowo daje! Nie chciałam!- krzyknęłam oddając kontroler tacie.- Nie chciałam, aby Carl zszedł na zawał...
-Jeszcze nie jedną postać tam zabijesz...- przyznał tata uruchamiając kolejny rozdział w grze.- Grasz dalej?- zapytał. Na ekranie pojawił się Porucznik Anderson.
-Tylko dlatego, że teraz będzie Connor...- odparłam wyrywając tacie kontroler.- Jeżeli za 10 lat będą androidy to sobie sprawię takiego Connora co będzie za mnie wszystko robił. Ogarnie auto i mieszkanie, upierze ubrania i będzie wiązał mi kokardkę na nadgarstku.
-A potem będzie stał na czele rewolucji...
-Co?
-Nic takiego. Graj.
******
Po długich rozgrywkach zdecydowaliśmy włączyć jakiś film. Tata powiedział, że zdaje się na mój gust filmowy. Kazałam mu uprażyć popcorn, abym w spokoju mogła wybrać film na dzisiejszy wieczór. Zaczęłam grzebać we własnej pamięci, aby przypomnieć sobie jakiś "ukochany film mojego taty". No jasne! To było proste!
Tata wrócił z miską popcornu i usiadł przed telewizorem w naszym pokoju.
-Co wybrałaś?- zapytał. Uruchomiłam film, a mój tata zbladł. Uśmiechnęłam się wkładając, przy tym prażoną kukurydzę do ust.
-Ty już dobrze wiesz co to.- powiedziałam radośnie. Tata zasłonił mi oczy.
-ALE CZEMU "PIŁA"!?
-Przecież lubisz ten film!- obroniłam się.
-Uwielbiam, jak rywalizacje z Maruchą!
-Serio!?
-Nie! Nie serio.
***GODZINĘ PÓŹNIEJ***
Przed sekundą typ obciął sobie nogę piłą. Zajadałam się popcornem i patrzyłam w ekran. Z tatą było gorzej, bo niby patrzył na to co dzieje się na ekranie, ale tylko wtedy jak patrzyłam co robi. Tylko kiedy "wracałam" wzrokiem na telewizor chował głowę w kolanach. Wyłączyłam film.
-Nudny jest.- stwierdziłam.
-Nudny? Właśnie człowiek obciął sobie nogę!
-Włączmy "The Ring". Trochę słaby, ale ujdzie.
-Nie boisz się Samary?
-Nie. Czemu miałabym się jej bać. Też mogę sobie tak włosy przerzucić i łazić, jak małpiszon w zoo.
-Po kim masz takie zapędy?
-Do czego?
-Ja za horrorami nie przepadam, mama też. Ty tymczasem uśmiechasz się na widok cięcia nogi piłą i rozczłonkowywania ciała, przez ostrza w ścianach.
-Taa... już zorientowałam się, że nie jestem do końca "zwyczajna" biorąc pod uwagę resztę rodziny.- prychnęłam. Tata przytulił mnie mocno.
-Nie zmieniaj się błagam. Bo jeżeli do tego dojdzie to już chyba nigdy się nie uśmiechnę.
-Masz moje słowo.- przyrzekłam odwzajemniając uścisk.
***Pov.Cruz***
-Lepiej Ci, niż wczoraj Jackson?- zapytał podając mu kubek z herbatą. Sztorm siedział w swoim "kącie" i patrzył coś na telefonie.
-Taa... dziękuje Ci za ostatnią rozmowę.- odparł przejmując czarny kubek z napisem "You can't kill me. I'm not alive" Dosiadłam się do niego biorąc łyk mięty, którą zaparzyłam sobie, przy okazji.
-Więc...co teraz robisz?- zapytałam z promiennym uśmiechem.
-Przeglądam Instagrama.- odparł krótko.
-Robimy coś ciekawego?
-Co masz na myśli, przez "coś ciekawego"?- dopytał.
-Nie wiem... film? Serial?
-Czy ja wiem. Nie za bardzo chce mi się cokolwiek oglądać.
-W takim razie idziemy na plażę!- prawię, że krzyknęłam.- Cały dzień siedziałeś w pokoju. Odetchniesz świeżym, morskim powietrzem.
-Co? Po co?
-Bierz bluzę i idziemy.
******
-Zimno tu...- warknął niezadowolony.- Dodatkowo ten piach. Ugh!
-Zamknij się! Zagłuszasz morze.-powiedziałam rzucając w niego garścią piachu. Sztorm burknął coś pod nosem, ale po tym się uciszył. Jedyne co teraz słyszałam to szum morza i Jacksona, który strzepywał piach ze spodni.
-Myślałam dzisiaj o Tobie...- przyznałam.
-Czemu niby?- zdziwił się zaprzestając czynność.
-Po twojej historii tak jakoś...-wetschnęłam
-Przeszłości nie zmienisz. Mojej tym bardziej. Po za tym, jak to ktoś kiedyś mi powiedział "Przeszłość jest po to, żeby się z niej uczyć, nie po to, żeby nią żyć"*.- odparł. Zapadła cisza. Sztorm patrzył w fale obijające się o brzeg. Patrzyłam na niego kątem oka. Był nadzwyczaj spokojny.
-Chciałbyś wiedzieć co stało się z Twoim bratem?- przerwałam ciszę.
-Nie...naćpał się i pewnie gdzieś leży jego truchło. A raczej to co z niego pozostało...- powiedział ze spokojem.
-Czemu mówisz o tym z taką..."lekkością"? To jednak twój brat.
-Cruz...jaka jest prawda?- zapytał z lekką złością. Nic nie odpowiedziałam.- Gdyby żył, ktoś wreszcie by go znalazł i dał znać. ON dałby znać. Tymczasem od tylu lat nic.- wyjaśnił.- Nabrał się jakiegoś gówna, uciekł, bo miał halucynacje, a potem to tylko mogę się domyślać.
-Nie masz nadziei, że jednak żyje?
-Nie. Powiem inaczej. Ulży mi, jak moja teoria okaże się prawdą. A tym masz rodzeństwo tak właściwie?
-Nie. Jestem jedynaczką. Tylko u mnie sytuacja jest jeszcze inna.
-Znaczy?- odwrócił się w moją stronę i spojrzał mi w oczy. Wiatr rozwiał lekko jego czarne niczym smoła włosy, a szare tęczówki zdawały się mnie przeszywać na wskroś.
-Odkąd pamiętam żyłam z ciotką i kuzynami.
-A rodziców?
-Nie pamiętam ich. Ciotka Carla mówi, że zginęli w wypadku, jak byłam malutka.- wyjaśniłam.- Moją rodziną jest ciotka Carla, Pablo i Wiktor. Muszę swoją drogą ich odwiedzić.- na wspomnienie o moich kuzynach z którymi się ścigałam uśmiechnęłam się.- Pamiętam, jak z Pablo pojechaliśmy na mój pierwszy w życiu wyścig. Ja zrezygnowałam przed startem... bałam się. On uległ wypadkowi. Nie było to na szczęście nic poważniejszego, ale jego auto wymagało wymiany ośki. Dodatkowo jeszcze organizator tego wyścigu przyjechał do nas i żądał pieniędzy za ten paskudny wyścig.
-Co zrobiliście?- zapytał z podekscytowaniem Sztorm. Zaczęłam się śmiać.
-Nastraszyłam ich szeryfem, a sąsiadka Bella zaczęła rzucać w nich kaktusami. Kochała je pielęgnować!- po tych słowach rechotałam, jak żaba. Jackson też zdawał się być lekko rozbawiony.
***Pov.Lucy***
-Nie sądziłem, że naprawdę włączysz "The Ring"- powiedział mój tata po seansie lekko zmieszanym głosem.
-Jakbyś mnie nie znał.
-Jak będziesz miała koszmary to na mnie nie licz.- prychnął.
-Jak będziesz mieć koszmary to na mnie nie licz.- odpowiedziałam. Podbiegłam do łóżka i wyciągnęłam w jego stronę "pluszowego tatusia"- Ty nie masz pluszowej Lucy, a tak się składa, że ja mam Chevroleta z oczami bardziej znanego "pluszowym tatusiem". 1:0 dla mnie.
-Kupiłem Ci go. 1:1
-Nie prawda, bo ciocia Lila. 2:1
-Szlag.- burknął tata.-A skoro już mówimy o twoim "zwycięstwie", pozwól, że powiem Ci coś co masz zapamiętać na kolejne lata.-mówił to dosyć poważnym tonem. Zamieniłam się w słuch.- "Jeśli chcesz osiągnąć sukces- zwyciężyć w zawodach, pokonać samą siebie, albo wygrać w życiu- musisz choć na parę godzin stać się szalona"**
-Na szczęście ja jestem szalona cały czas.
******
Błogosławiony ten kto to przeczyta!:
Witojcie dobrzy ludzie! WENA MNIE NAWIEDZIŁA WIĘC ROZDZIAŁ JESZCZE DZISIAJ :D
Mam nadzieje, że rozdział wam się spodobał ;D Na sobotę postaram się o kolejny.
No chyba, że wena znowu nawiedzi mnie w czasie snu XD No to wcześniej.
W poprzednim rozdziale o tym zapomniałam:
-Liliana jest wielka! Dziękuje Ci za rysuneczek Cruz i Jacksona do rozdziału trzydziestego <3 (rysek na końcu rozdziału)
-Pierwsza osoba, która zgadnie w jaką grę grała Lucy z Zygzakiem dostaje pozdrowienia w następnym rozdziale :D (dla ułatwienia macie podane niektóre imiona postaci z gry)
-I jeżeli macie pytania do którejkolwiek postaci z tej książki (np. Zygzak, Sally, Lucy, Cruz, Jackson, Fernando itd.), albo zastanawiacie się nad opinią danej postaci na jakiś temat to BŁAGAM NAPISZCIE! Będzie mi to potrzebne do kolejnego rozdziału.
Z informacji to chyba tyle.
Ode mnie to tyle!Miłego dnia/południa/popołudnia/wieczora/nocy
* Wiaderko Szczęścia
**George Sheenan (zmienione na zwrot do osoby płci żeńskiej)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro