Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ.14 IMIĘ

Jeździłem chwilę po torze. Jest naprawdę świetny. Szkoda, że strasznie ściąga mnie na zakrętach. Wszystko, przez ten piach. Zaraz klapnę się na tym siedzeniu i pójdę spać.

Wtedy coś zatrzeszczało w silniku. Co jest? Wyłączyłem silnik i wyszedłem z auta. Otworzyłem maskę, ale tak naprawdę wszystko było na swoim miejsce. Szlag by to! Kopnąłem w oponę z całej siły przyprawiając swoją stopę o ból. Co ja tu właściwie robię! Nie wiem, gdzie jestem, a to tylko po to, aby podać Ramirez dłoń. Sztorm tobie zupełnie odwaliło. Usiadłem opierając się o oponę.

-Dobry!- usłyszałem dziewczęcy głos. Zobaczyłem blond dziewczynę z deską w dłoni.- Coś się stało?

-Nic na czym byś się znała.- warknąłem. Nieznajoma odeszła ode mnie kierując się do przodu auta.

-Mogę?

-Chcesz zobaczyć silnik?- zaśmiałem się wstając. Dziewczyna na oko jest niższa od Cruz Ramirez. Jej wzrok był chłodny.

-Czy wyglądam na mieszkankę Afryki która na oczy nie widziała silnika. Po prostu otwórz maskę.- rzekła chłodno. Bardzo zdziwiłem się reakcjami tej dziewczyny. Myślałam, że będzie bardziej..."emocjonalna"? Otworzyłem maskę i stanąłem obok niej.

Nastolatka najpierw bacznie przyglądała się wszystkim śrubą, gdy nagle sięgnęła dłonią do jego wnętrza. Złapałem ją za rękę.

-Jesteś idiotką?- zapytałem.- Przecież to jest gorące.

-Możesz mnie puścić i dać robić co trzeba.-poprosiła. Według jej życzenia puściłem ją, a ta szybko oberwała coś od silnika.

-Co ty robisz! To nie tanie rzeczy!- warknąłem próbując wyrwać jej część, lecz ta szybko kucnęła zdejmując, przy tym z pleców plecak uniemożliwiając odzyskanie skradzionego przedmiotu. Powstrzymałem się od zrobienia czegokolwiek. Dziewczyna wygrzebała coś podobnego i w dłoniach zaczęła wyszukiwać między nimi podobieństwa. Nie wiedziałem co mam właściwie zrobić. Nie wiedziałem co ONA robi.

Nagle dziewczyna podniosła się zostawiając plecak na ziemi. Delikatnie przyłożyła część w miejsce z której ją wcześniej zdjęła i uderzyła w nią.

-Odpalisz?- zapytała. Zdziwiłem się, ale posłusznie wsiadłem do samochodu i odpaliłem go. Nic nie turkotało.- Dobrze! Wyłącz!- krzyknęła. Nie wychodziłem z auta. Dziewczyna podeszła do mnie i oparła się o siatkę bezpieczeństwa.- Uszczelka Ci pękła. Częste, przy tych autach.

-No dobrze, ale... skąd tym masz części...przy sobie?- zapytałem zdziwiony. Dziewczyna uśmiechnęła się podstępnie.

-Punkt pierwszy: zawsze miej przy sobie sprzęt zastępczy, a nic Ci nie grozi.- powiedziała ze spokojem.

-A, jak masz na imię? Skoro uratowałaś mi tyłek?

-Ty jesteś Jackson Sztorm?- dopytała.

-No...tak.

-Miło poznać.- mówiąc to zarzuciła plecak na ramię.

-A co to za miejsce?

-Tor wyścigowy Panie Sztorm. Z tego co wiem to pan jeździ po torach wyścigowych.

-A to blisko Chłodnicy?- zignorowałem ją.

-Chłodnicy Górskiej? Pojedzie Pan na wprost i w prawo. Wyjedzie Pan na starą drogę. Jak będzie pan cały czas nią jechał to wyjedzie na główną trasę. Zorientuje się już Pan, gdzie jest.- po tych słowach wzięła w dłoń deskę i zaczęła odchodzić.

-Dziękuje dziewczynko!

-Tak, tak... kiedyś mi podziękujesz.- burknęła znikając za górą piachu.

******

Pojechałem, jak kazała ta dziewczyna i bez problemu trafiłem do miasta. Jechałem powoli do centrum, gdy zobaczyłem CRS'a Cruz zaparkowanego niedaleko wielkiego stożka. Dobrze trafiłem. Zaparkowałem moje auto obok i ruszyłem pieszo w poszukiwaniu Ramirez. Usłyszałem głośny śmiech na stacji benzynowej. Udałem się w jej kierunku. Zobaczyłem wtedy jego...Zygzaka McQueena

-Em... Dzień dobry!- przywitałem się, a wzrok siedzących tam osób spoczął na mnie.

-Sztorm...- prawie, że wyszeptał McQueen.

***Pov. Lucy***

Widziałam, jak Sztorm idzie na stację. Zobaczymy reakcje Cruz. Tymczasem stwierdziłam, że pójdę do domu odpocząć. Weszłam na górę i padłam na łóżko. Teraz ciesze się, że wcześniej je pościeliłam. Z kieszeni spodni wyjęłam telefon i spojrzałam na Instagrama.

Zerknęłam na profile osób z mojej klasy. Kolejne amatorskie zdjęcia. Miałam w tej klasie dwójkę przyjaciół. Dziewczyna ma na imię Melissa i jako jedyna w klasie wie, że moim ojcem jest Zygzak McQueen. Zawsze powtarzam, że to tylko przypadkowa zbieżność nazwisk.
Mel jest bardzo wyrozumiała wobec mojej miłości do motoryzacji i wyścigów. Stara się to wszystko zrozumieć. To tak, jak ja jej wszystkie seriale, które ogląda
. Drugi to Ethan. Chłopak ogarnia całkiem auta i miło mi się z nim gada. Jest typowym śmieszkiem, ale grunt, że świetnie się z nim gada.

Potem włączyłam YouTube'a. Tak o to spędziłam następną godzinę na oglądaniu śmiesznych kotów w internecie- nie pytajcie, jak na nie trafiłam, bo sama nie wiem. Z transu skaczących kociaków wyrwał mnie telefon. O! Melissa.

-Halo?

-Cześć Lucy! To prawda, że ten Włoch przyjeżdża?

-Jaśniej?

-Ten no...Fran...Frank Palteguma?

-Francesco Paltegumi Melissa...Francesco Paltegumi...mistrz Formuły 1...- zirytowałam się lekko jej niewiedzą.

-Nie ważne...przyjeżdża!?

-Od kiedy się tym pasjonujesz?- zapytałam z lekkim śmiechem.

-Od kiedy to wielkie ciacho...

-O połowę starsze od ciebie.- dodałam.- Zapraszaliśmy go na Grand Prix więc pewnie tak.

-Wiedziałaś, że ma syna?

-Tak...czekaj...syna?

-Tak! Dodatkowo on przyjeżdża z nim.- po jej słowach zamurowało mnie.- Jesteś?

-Zostawiłam obiad w pralce TO CZEŚĆ!- rozłączyłam się. Włączyłam Facebooka.

___________________________
Francesco Paltegumi

Właśnie dostałem zaproszenie od Zygzak McQueen na Grand Prix
Chłodnicy Górskiej. Ja wraz z Fernando Paltegumi zjawimy się na lini startu.
Do zobaczenia!
___________________________

On ma syna? Kiedy mnie coś ominęło. Jak tata wróci zapytam się o to i owo.

***Pov.Zygzak***

-Co ty tu robisz?- zapytałem Sztorma.

-Jestem na wakacjach.- odparł chłodno. Spojrzałem na Cruz. Była przerażona.- Kto obsługuje motel?

-Ja.- zgłosiła się Sally.- Chcesz się zarejestrować?

-Jeżeli to nie problem.

-W takim razie chodźmy.- powiedziała miło Sal prowadząc Jacksona do recepcji.

-Cruz...-zacząłem, lecz ta schowała twarz w dłoniach.

-Co on tu robi? Czemu tu!

-Ej! Spokojnie. Zajmiemy się treningami i nawet go nie zauważysz.- starałem się ją uspokoić. Cruz wstała i ruszyła w stronę motelu.

-Chce pobyć sama...


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro