Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

EPILOG

***3 MIESIĄCE PÓŹNIEJ***

- Sto lat, sto lat, sto lat, sto lat, niech nam żyje nam! Niech żyje nam! Całe sto lat! W zdrowiu, w szczęściu, w pomyślności, niech nam żyje nam! A kto? Lucy! - śpiewała tak cała Chłodnica Górska kiedy na stół przed V8 wszedł wielki tort z świeczką w kształcie liczby 15. Lucy patrzyła z uśmiechem na tort jednocześnie poprawiając swoją czapeczkę urodzinową.

- To teraz pomyśl życzenie. - Zygzak położył dłonie na jej ramionach. Lucy, przez chwilę myślała po chwili zdmuchując świeczki. Goście klaskali, a Lola zaczęła kroić tort.

- To czas na prezenty! - zaśmiała się. Lucy wbiegła do kawiarni, a tuż za nią Fernando, Jerry, Alexis i Carlos. Buntowniczka spojrzała na wielką stertę prezentów. To były chyba jej największe urodziny. - Dzięki za ich pilnowanie Jared. - uśmiechnęła się kiedy chłopak schodził z blatu.

- Nie ma sprawy. Urodziny ma się jeden raz w roku. - zaśmiał się, aby poklepać jej plecy. - Też dorzuciłem coś od siebie. - puścił jej oko wychodząc z kawiarni.

- Myśli, że jest taki sprytny. - prychnął Alexis, kiedy Lucy rzuciła się na prezenty. 

- Na pewno bardziej od ciebie. - zaśmiał się Jerry.

- Najpierw muszę otworzyć te od was! - oświadczyła przeszukując stertę.

Po chwili wygrzebała trzy pakunki. Odpakowywała je po kolei. Alexis sprezentował jej nowe słuchawki, a Carlos samodzielnie namalowany obraz na podstawie jej zdjęcia z zawodów. Dziewczyna zaśmiała się na jego widok. To były finały. Chwilę, przed tym, jak z Buttersky wzięli się za łby. Jego kask wtedy pękł. Jerry za to dał jej srebrny krzyżyk z wybitym z tyłu L.MQ. Od razu założyła go na szyję. 

- A ty Fernando? - szturchnął go Carlos. Fernando przeszedł za ladę i wyjął prezent. Był w papierowej torebce.

- Wybacz, ale nie mogłem inaczej zapakować. - zaśmiał się nerwowo. Wyciągnął go w jej stronę. Kiedy Lucy złapała go jedną ręką ten ją objął. Cmoknął krótko jej policzek. - Najlepszego McQueen.

- Dzięki Husky! - zaśmiała się wyciągając z torebki kawałek sznurka z kolorowymi wstążeczkami. Lucy przyjrzała się im bliżej. Każda była w innym kolorze i na każdej była napisana nazwa innego państwa. Póki co były tam 4 wstążki.

- Wstążka ma dla ciebie duże znaczenie także tutaj taka pamiąteczka. W każdym państwie w jakim byłem na kursach kucharskich kupiłem wstążkę. Jakby nie patrzeć to dzięki tobie mogę się spełniać.

- Ale to raczej twoja pamiątka, a nie jej. - wtrącił Alexis.

- Niech potraktuje to jako słowo, że pokaże jej te państwa. - zaśmiał się. Lucy otworzyła ręce.

- Macie 10 sekund, aby się przytulić. To wasza jedyna okazja. 

Już po chwili wylądowali w wielkim uścisku.

Jackson, Cruz i Jared siedzieli nieco dalej od reszty. Ramirez zajadała się tortem, a Jackson wsłuchiwał się w grę Jareda na gitarze.

- "...Staring at the bottom of your glass
Hoping one day you'll make a dream last
But dreams come slow and they go so fast
You see her when you close your eyes
Maybe one day you'll understand why
Everything you touch surely dies..."* -
grając, nucił Jared. Jackson szturchnął go.

- "...'Cause you only need the light when it's burning low
Only miss the sun when it starts to snow
Only know you love her when you let her go..."
- zaśpiewał o wiele głośniej Jack wzruszając ramionami na to, że ludzie wkoło zaczynają patrzeć. Jared zaśmiał się pod nosem

-"...Only know you've been high when you're feeling low
Only hate the road when you're missing home
Only know you love her when you let her go..." -
zaśpiewali na całe gardło już razem. Relacja Jacksona i Jareda była prawie, jak ojca i syna. Od trzech miesięcy Jared jeździł z nim na każde zawody. Dużo też rozmawiali. Ich dwójka szybko zżyła się ze sobą na tyle mocno, że kiedy gdzieś pojawić miał się Jackson Sztrom, to tuz obok niego kroczył Jared Sztorm. Dzięki chłopakowi Jack wrócił trochę do grania na gitarze. Wraz z Cruz jednak głównie skupiali się na treningach. Sezon przecież trwa. Mimo, iż w tym sezonie to Danny wysuwa się na prowadzenie to nikogo to nie obchodzi. Media huczą o pozytywnym nastawieniu promieniującym od Jacksona na kilometr. Cruz pomogła mu wyprowadzić jego życie na równą, a Jared uzupełnij w nim szczeliny i dziury. 

Urodziny Lucy McQueen słyszało całe miasto, a to był dopiero początek.

Kiedy wszyscy bawili się, przy muzyce ta pobiegła do domu. Jakie zdziwienie pojawiło się na twarzy Zygzaka i Sally kiedy zobaczyli u Lucy czerwony kosmyk włosów. 

******

Lucy siedziała w gokarcie z kaskiem na kolanach. Przed sobą miała długą, prostą drogę. Poprawiała rękawice od kombinezonu kiedy obok niej zajechał jakiś samochód. Ze zdziwieniem spojrzała w górę. Przez szybę wychylił się Zygzak McQueen.

- Czas dać ci prawdziwą lekcję jazdy. - stwierdził

- Mama wie? I, czy ty masz na sobie stary kombinezon? - zapytała Lucy ze śmiechem widząc płomienie na rękawach jego kombinezonu.

- Czy to istotne? Zakładaj kask! - odparł. Zaczął piłować silnik. Lucy również to zrobiła kiedy kask został zapięty. Wyglądało to śmiesznie kiedy obok czerwonej, sportowej corvetty stał mały gokart. Ich dwójka jednak wcale tego tak nie czuła. Jak równy z równym.

- Wiesz co Buntowniczko? Ścignijmy się

Nie było trzeba długo czekać, aż ich dwójka ruszyła jednocześnie do przodu.

KONIEC

Dotarliśmy do końca "Let's Race"! Wow! Razem stworzyliśmy najdłuższą w Polsce fanfiction z Aut i nie wiem, jak mam wam za to podziękować. Jestem jednocześnie smutna, jak i podekscytowana zakończeniem tej książki. Jestem z nią mocno zżyta. Jakby nie patrzeć pisałam ją prawie rok! Pisanie jej było absolutnie wspaniałe i zgaduje, że to wszystko za sprawą Lucy xD DZIĘKUJE WAM Z CAŁEGO SERCA!

Żadne słowa wdzięczności nie wyrażą tego ile motywacji i radości dawały mi wasze gwiazdki, komentarze i prywatne wiadomości. Każdemu z osobna dziękuje! Rysunki za to, które dostałam już niebawem wylądują wydrukowane na mojej ścianie <3 Nie wiem, jak mam wyrazić podekscytowanie tym, że Lucy i chłopcy stali się obiektem licznych prac artystycznych. To chyba jedna z najlepszych rzeczy jaką mogłam dostać od was w czasie pisania tej książki <333 Mam nadzieje, że tak prędko nie zapomnicie o majestacie córki jedynego i niepokonanego Zygzaka McQueena - Lucy McQueen. Już niedługo powrócę do was z nową historią, która uzupełni niedokończone kwestie z tej książki i jednocześnie pokaże jeszcze nie znaną wam do tej pory stronę Buntowniczki. CZEKAM NA WASZĄ OCENĘ CAŁEJ KSIĄŻKI!
Wspomnę tylko, że w pod koniec kwietnia/ na początku maja nowa książka o AUTACH także CZEKAJCIE, CZEKAJCIE I JESZCZE RAZ CZEKAJCIE!

A teraz czas na ciekawostki!

1) Lucy McQueen tworzona była przeze mnie na silny charakter. Odważna i nie do zdarcia. Zamiar tego był prosty: chciałam, aby każdy z nas zobaczył w Lucy najsilniejszą wersję siebie do której chce dążyć. Bo żadne z nas nie jest słabe. W każdej osobie, która to czyta tkwi taka Lucy. Być może nieco łagodniejsza, ale równie silna! ;D

2) Początkowo chciałam, aby Lucy i Jerry byli razem. Chciałam, aby to ich "ship" stał się realny. Co mnie od tego odepchnęło? Huhu... niebawem się dowiecie B)

3) W pierwszej wersji zakończenia książki Dylan ginie

4) Początkowo miało być 5 chłopaków. Po za Fernando, Carlosem, Jerrym i Alexisem (którego swoją drogą chyba najbardziej polubiliście) miał być również syn Lewisa Hamiltona. W rozdziale, gdzie poznajemy chłopaków nawet, przez chwilę tkwił tam z nim Easter Egg.

5) Lucy miała mieć psa, którego uczyłaby polować. Skończyło się jednak na wspominkach z nim 

STATYSTYKI: (na 05.04.2019.r)
Wyświetlenia: ok. 4200
Gwiazdki: 549
Komentarze: 818
Średni czas pisania: 342 dni

DO ZOBACZENIA WKRÓTCE!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro