16. Czuję się wolna, kiedy jesteś ze mną
Mój plan o niemyśleniu o Seanie poszedł daleko w zapomnienie w momencie, gdy na czacie grupowym pojawiła się wiadomość od Connie z zaproszeniem na wyjazd do domku letniskowego nad wodą. W dodatku miała być to wycieczka dwudniowa, co nieco zmniejszyło mój entuzjazm. Nie przepadałam za wyjazdami. Wysysały ze mnie niemal całą energię, sprawiając, że kiedy wracałam do domu, spałam przez niemal połowę dnia.
Zauważając jednak, że wszyscy ochoczo zgodzili się na wycieczkę, odczułam presję. Przez jakieś dziesięć minut zadawałam Connie pytania odnośnie wyjazdu, kłamiąc, że te informacje ciekawią jedynie moją mamę. W rzeczywistości sama chciałam dowiedzieć się, jak będzie on przebiegać. Okazało się, że Morrison miała niezłą moc przekonywania, ponieważ po chwili zastanowienia stwierdziłam, że może odpoczynek od czterech ścian swojego pokoju dobrze mi zrobi. Poza tym Dylan miał niedługo wylecieć do Anglii, a ja chciałam chwytać każdy moment spędzony z paczką.
I kiedy moje negatywne nastawienie zostało pokonane, na drodze stała znacznie gorsza przeszkoda. Zgoda moich rodziców, którzy raczej nie chcieliby wypuścić swojej najmłodszej córki na noc około pięćdziesiąt kilometrów od domu. Zwłaszcza z ludźmi, których sami nie poznali.
Z westchnieniem udałam się do salonu. Czułam, że mój plan przekonania rodziców może się nie powieść. Wiedziałam, że nieszczególnie byli skorzy do podejmowania ryzyka i zawsze woleli poznać wszystkie szczegóły. Zacisnęłam dłonie w pięści, szykując w głowie wszystkie możliwe scenariusze przebiegu rozmowy. Układałam argumenty, którymi mogłabym przekonać rodziców. Planowałam wykład o własnej odpowiedzialności i ostrożności oraz walorach edukacyjnych wycieczki.
Odetchnęłam z ulgą, kiedy natrafiłam na leżącego na kanapie ojca, który śmiał się z jakiejś komedii. Gdy tylko mnie zauważył, uniósł w moją stronę miskę z popcornem, jednak odmówiłam przekąski. Musiałam skupić się misji. Chociaż wcale nie zapowiadała się tak źle, ponieważ mogłam spotkać swoją mamę, która zapewne zaczęłaby rozważać wszystkie za i przeciw. Tatę dało się znacznie łatwiej do czegoś przekonać.
– Potrzebujesz czegoś? – spytał, kiedy stałam od pewnego czasu praktycznie w bezruchu. – Jeśli kasy to idź do mamy.
– Nie – zaprzeczyłam od razu. – Wiesz, że jesteście dla mnie bardzo ważni, ale...
– Nie, nie rzucisz szkoły i nie zostaniesz striptizerką – przerwał mi. – Przerabialiśmy ten temat.
– Nie o to tym razem chodzi – odezwałam się nieco zbulwersowana. – Connie, koleżanka Seana organizuje dwudniowy wyjazd nad wodę i tak pomyślałam, że...
– Spoko, możesz jechać – rzucił, przegryzając kolejne ziarenka popcornu.
Szybko poszło.
– Tak po prostu? Żadnego ale? – Uniosłem brew, zaskoczona jego bezpośredniością.
– W tym roku kończysz już osiemnaście lat. Nie jesteś małą dziewczynką, której wiecznie będziemy wszystkiego zabraniać – odparł. – Poza tym jeśli pojedzie Sean, to jestem spokojny.
Otworzyłam usta ze zdziwienia. Nie dość, że ot tak zgodził się na wycieczkę, to w dodatku pochwalił Lawrence'a. Nie miałam pojęcia, czym właściwie wkupił się w łaski mojego taty. Przecież nie miał w sobie niczego niezwykłego. Powiedziałabym nawet, że nie należał do szczególnie odpowiedzialnych osób.
– Dlaczego tak uważasz? – spytałam, nie rozumiejąc jego postępowania.
– Ma na ciebie dobry wpływ – odpowiedział. – Lubię go.
Jeśli wtedy stałby koło mnie Sean, prawdopodobnie poklepałabym go po plecach z uznaniem. Zyskanie sympatii Hugha, którego oko co do ewentualnych sympatii było wyjątkowo czujne, było niemałym osiągnięciem. Mężczyzna nieraz potrafił wytknąć wady drugich połówek Lewisa bądź Niny. Zauważał to, czego nie dostrzegali inni. W końcu to właśnie psychologia była jego konikiem.
– A co z mamą?
– Będzie musiała przeżyć fakt, że jej córka staje się samodzielna. – Posłał mi zachęcający uśmiech. – Poza tym moje zdanie jest tak samo ważne jak Rosaline. A ja uważam, że ten wyjazd jest świetnym pomysłem. Odpoczniesz, spędzisz miło czas i zyskasz nowe wspomnienia.
Po tych słowach usiadłam koło niego, a następnie wtuliłam w jego postawną sylwetkę. Nie tyle, co w podziękowaniu za zgodę, a także za zaufanie, jakim mnie obdarzył. Absolutnie zgadzałam się z istotą odpoczynku, a nawet wspomnień, z których składało się życie. A młodość rządzi się swoimi prawami i poniekąd polega na pewnym wyścigu, kto zbierze najwięcej tych nienamacalnych pamiątek.
✧༺♥༻∞ ∞༺♥༻✧
– Masz wszystko? – spytała po raz setny tego poranka mama.
Kiedy Rosaline dowiedziała się o nagłym wyjeździe, ogromnie się zdziwiła. Ostatecznie machnęła ręką po tym jak tata obiecał jej, że w zamian za jej zgodę zabierze ją pod koniec miesiąca na małe wakacje do luksusowego spa. I o dziwo kupiła to. Nie zmieniło to jednak faktu, że od godziny sterczała nade mną, sprawdzając, czy aby na pewno zabrałam ze sobą wszystkie potrzebne rzeczy. A tłumaczenie, że nie wybieram się na drugi koniec świata, a do położonej pięćdziesiąt kilometrów stąd miejscowości było niczym rzucanie grochem o ścianę.
– Tak, mamo, mam wszystko – potwierdziłam, zasuwając zamek torby. – Wzięłam nawet bluzę, gdyby miało się ochłodzić. Tak, jak prosiłaś.
– I bardzo dobrze. – Skinęła głową. – Pogoda bywa nieprzewidywalna. A już w szczególności latem.
– Daj jej spokój – odezwał się głos za nami. – Nie ma czternastu lat.
Spojrzałam za siebie, dostrzegając Hugha, który położył dłonie na ramionach mojej mamy, tym samym nieco kojąc jej nadszarpnięte nerwy. Bohater.
– Nie znaczy to, że nie mogę jej pomóc – odparła Rosaline. Widziałam jednak, że jej twarz delikatnie się rozluźniła.
– Pomożesz jej, dając jej przestrzeń. – Hugh spojrzał na mnie, posyłając szeroki uśmiech. – Zrobiłem nam mrożone kawy. Może trochę odpoczniesz? – spytał kobiety, która po usłyszeniu tych słów zapomniała, że przed chwilą pomagała mi w spakowaniu się.
– Jesteś najlepszy – stwierdziła, a następnie pocałowała go krótko w usta.
A następnie wyszła z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Spojrzałam w stronę mężczyzny, którego twarz zdobił pełen satysfakcji uśmiech. Pokręciłam głową, nie wierząc w jego możliwości.
– Kobiety są tak niesamowicie proste – skwitował, a ja przymknęłam powieki. – Robisz kawę i od razu zyskujesz w ich oczach.
– Chciałbyś – parsknęłam. – Nie kawa jest kluczem, a intencje.
– Prawda – odparł, a następnie otoczył mnie ramieniem. – Gotowa na pierwszy wyjazd bez rodziców?
– Patrząc na to, że mama zmęczyła mnie kilkoma pytaniami, z przyjemnością spędzę te dwa dni z dala od domu – stwierdziłam ze śmiechem.
– Kocha cię. Bardzo – odparł Hugh. – Poza tym sama ekscytuje się twoim obecnym życiem. Chłopak, randki, wyjścia ze znajomymi. Jakby ktoś podmienił nam córkę.
Zaśmiałam się delikatnie na jego słowa. Fakt, moje życie od miesiąca nabrało nieco innych barw. Poniekąd byłam w stanie zrozumieć, że nie tylko dla mnie była to nowa sytuacja.
Kiedy upewniłam się po raz dwusetny, że rzeczywiście zabrałam ze sobą wszystkie rzeczy, wraz z Hughiem zeszłam na dół, czekając na wiadomość od Timothy'ego, który miał być naszym kierowcą. Miał przyjechać pod mój dom, wcześniej zabierając ze sobą resztę paczki. Gdy tylko otrzymałam informację, że chłopak dotarł na miejsce, pożegnałam się z rodzicami długimi uściskami, a następnie krzyknęłam do Niny i Lewisa, że nie będę za nimi tęsknić. I była to prawda. Zwłaszcza po tym, że gdy powiedziałam im o wyjeździe, skomentowali to okrzykami radości, że wreszcie pozbyli się mnie z domu.
Ze ściśniętym gardłem i trzęsącą dłonią przyjęłam pomoc Seana, który specjalnie wysiadł, aby pomóc mi otworzyć pojemny bagażnik kabrioletu. Dowiedziałam się, że należał do wujka Connie, który oprócz użyczenia nam domku letniskowego, zgodził się również na przejażdżkę jego autem.
– Gotowa na wyjazd? – spytał chłopak, którego uśmiech był tego dnia wyjątkowo promienny. – Mam wrażenie, że na początku nie chciałaś z nami jechać.
– Nigdy nie wyjeżdżałam bez rodziców czy rodzeństwa. To nowa sytuacja – wyjaśniłam.
– Będzie dobrze – zapewnił mnie, otwierając mi drzwi, prowadzące do tylnych siedzeń. – Usiądziesz na środku między mną a Connie?
Przytaknęłam, a następnie wsiadłam do auta, czując zapach waniliowego zapachu samochodowego i paprykowych chipsów, które jadł zadowolony Dylan. Przywitałam się ze wszystkimi, jednak odpowiedź uzyskałam jedynie od Tima. Jak się okazało, wdarłam się w sam środek kłótni między Morrison a Harveyem.
– Mówię ci debilu, że jeśli zostaniesz tutaj choćby złamanego chipsa, to mój wujek cię zamorduje – zagroziła dziewczyna. Zwróciłam uwagę na jej włosy, które spięte były w uroczą blond kitkę. – Poważnie, Dylan.
– Dobra, przepraszam – parsknął kpiąco. – Byłem głodny – wymamrotał.
– Mogliśmy zatrzymać się gdzieś i zjeść – odparła Connie. – Wystarczyło powiedzieć.
– Zamknijcie się albo wywiozę was do zoo, gdzie wsadzą was do wybiegu dla małp – odezwał się Timothy, który poprawił swoje okulary przeciwsłoneczne. – Nikt nie zauważy różnicy.
I po tych słowach nastała cisza. Ewidentnie groźba podziałała, ponieważ nawet Dylan schował paczkę chipsów do plecaka, uszanowując wolę Connie.
Czekała nas jakaś niecała godzina drogi, a ja byłam pewna, że jazda z paczką okaże się ciekawym doświadczeniem. Zwłaszcza że siedzenie pomiędzy Seanem a Connie było naprawdę ryzykowne. Bo kiedy chłopak oglądał widoki za szybą, dziewczyna mówiła jak najęta, zawzięcie plotkując z Dylanem. Westchnęłam, czując, jak po kilkunastu minutach dopadło mnie zmęczenie. Niespecjalnie obchodziło mnie, że jakaś daleka krewna Morrison zaszła w ciążę czy, że ciotka Dylana z Anglii przeprowadziła się do nowego domu. W pewnym momencie zaczęłam wiercić się na fotelu. Szukałam jakiejkolwiek wygodnej pozycji do leżenia, jednak niestety położenie pomiędzy rozwalonym Lawrence'em a jego gadatliwą przyjaciółką nie było dla mnie korzystne.
Ostatecznie postanowiłam skorzystać z faktu, że głowa Seana pozostawała odwrócona w stronę okna i położyłam się na jego kolanach. Przymknęłam powieki, czując, jak dłoń chłopaka wplata się w moje włosy. Zaczął się nimi bawić, a w pewnym momencie ujął jedno pasmo, dzieląc je na trzy części. Rozpoczął zaplatanie warkocza, a ja nie miałam zamiaru protestować. Musiałam przyznać, że szło mu całkiem dobrze. A przynajmniej do momentu, kiedy pociągnął moje włosy nieco za mocno. Wzdrygnęłam się lekko, a już po chwili do moich uszu dotarł cichy głos Seana.
– Przepraszam, Ellie – powiedział. – Dawno tego nie robiłem.
– Zaplątałeś kiedyś warkocze? – spytałam, odwracając twarz w jego stronę.
– Mam młodszą kuzynkę, która lubi zabawy w fryzjera – wyznał, delikatnie rozplatając swoje dzieło. – Dogadałybyście się. Uwielbia bajki, szczególnie Krainę Lodu. Tak, jak ty. – Uśmiechnął się lekko.
– Stalkujesz mnie? – zapytałam. – Znasz tak wiele moich ulubionych rzeczy, a ja nie wiem praktycznie nic o tobie.
– Co do stalkowania, to masz tak nudne życie, że musiałbym koczować pod twoim oknem, a nie oszukujmy się, nikomu by się nie chciało – dogryzł mi, a ja przewróciłam oczami. – Jeśli chodzi o mnie, to wiesz znacznie więcej, niż ci się wydaje.
– Co na przykład?
– Lubię żółwie – powiedział, a ja od razu przypomniałam sobie pluszaka, którego mi podarował. – Mam starszą siostrę, całkiem fajnych rodziców, kuzynkę z marzeniem zostania fryzjerką – zaczął wymieniać. – A także bardzo dobrze całuję.
– Masz również wysokie ego – dodałam. – Lubisz również mnie denerwować.
– Widzisz, to całkiem spora wiedza – mruknął.
– Mam wrażenie, że wiesz o mnie znacznie więcej niż ja o tobie – westchnęłam. – Ulubiony smak lodów, ulubiona bajka, może jeszcze wiesz, jak mam na drugie imię?
– Amanda – odparł, formując usta w pełnym rozbawienia uśmiechu. – Sam bardzo lubię lody kokosowe i czekoladowe. Jeśli chodzi o bajkę, to nie przepadam za animacjami. A moje drugie imię to Alexander.
– Nie przepadasz za animacjami? Dobrze się czujesz? – Udałam oburzenie.
– Wielka obrończyni się znalazła – odparł kpiarsko. – Ty też nie lubisz wszystkiego.
– Ale bajki to co innego. Każdy je lubi.
– Ja nie.
– To polubisz.
I na tym nasz krótka dyskusja się skończyła. Wciąż leżałam na kolanach chłopaka do czasu, aż Timothy włączył radio, chcąc, jak to ujął, zagłuszyć idiotyzm unoszący się w aucie. Niestety spokój nie trwał długo, ponieważ Connie i Dylan zaczęli śpiewać słowa piosenki, która akurat wydobywała się z głośników. Co prawda sami przyznali, że nigdy jej nie słyszeli, jednak postanowili zaimprowizować w celu jeszcze większego zdenerwowania Tima. Udało im się to, ponieważ chłopak zaczął zmieniać stację, wkrótce natrafiając na jakieś modlitwy. Co zabawne, Connie znała ich słowa doskonale ze względu na religijną babcię, dlatego Wangowi nie pozostało nic innego jak poddanie się. Wkrótce natrafił na dobrze mi znaną piosenkę There's Nothing Holdin' Me Back autorstwa Shawna Mendesa.
– Zostaw! – krzyknęła Connie, jakby czytając mi w myślach.
Timothy wysłuchał jej prośby. Nawet jeśli tym samym skazał się na wytrzymanie karaoke w wykonaniu Morrison. Blondynka zaczęła energicznie kiwać się w rytm muzyki Wkrótce pociągnęła mnie, oplatając swoim smukłym ramieniem. Nasze postawy stanowiły kontrast. Szczęśliwa, pełna energii Connie i ja, z rozczochranymi włosami, która najchętniej poszłaby spać. Jednak za swój cel objęła niezwracanie uwagi na mój nastrój, a niemal krzyczenie tekstu utworu.
– Oj, Ellie, nie bądź sztywniarą! – powiedziała do mnie między kolejnymi linijkami. – Już nawet Timothy jest mniej spięty.
– Daj mi spokój – odparłam cicho, lecz nie zdołałam wyrwać się z jej uścisku. – Chce mi się spać.
– Dopiero wstałaś, a poza tym ze mną słowo sen nie istnieje. – Wzruszyła ramionami, a następnie zaczęła nieudolnie śpiewać.
Oh, I've been shaking
I love it when you go crazy
You take all my inhibitions
Baby, there's nothing holdin' me back
You take me places that tear up my reputation
Manipulate my decisions
Baby, there's nothing holdin' me back
There's nothing holdin' me back
There's nothing holdin' me back
– Nie czujecie tego?! – spytała radośnie, a następnie spojrzała na mnie. – Ellie, pokaż tym palantom, że nie jesteś tak sztywna jak oni.
I to wyzwanie, które rzuciła mi Connie podziałało. Wraz z nią zaczęłam wykrzykiwać słowa piosenki. Tak, jakby tylko ten moment miał jakiekolwiek znaczenie. Nie to, co pomyślą inni. Nie ograniczenia, tańczące w mojej głowie niczym najbardziej zahartowane baletnice.
Pulls me in enough to keep me guessing, whoa
And maybe I should stop and start confessing
Confessing, yeah
W tamtym momencie pociągnęłam za sobą Seana, który wpatrywał się we mnie i w Morrison z zażenowaniem. Uśmiechnęłam się w jego stronę, jakbym niemo prosiła go o dołączenie do śpiewania. Pokręcił głową, a ja przerzuciłam swoje ramię przez jego kark. Spojrzał na mnie znacząco, a ja jedynie zwiększyłam swój uśmiech, jakbym chciała mu przez to przekazać, aby zrobił to chociaż ten jeden raz. Dla mnie.
Refren zaśpiewaliśmy wspólnie. Dołączył nawet Timothy, który na początku zgrywał zirytowanego naszym zachowaniem. Czułam się wolna. Jakbym tkwiła w swoim nastoletnim marzeniu bądź grała w jakiejś dobrej produkcji filmowej. W tamtym momencie nie istniały nawet najmniejsze problemy.
'Cause if we lost our minds and we took it way too far
I know we'd be alright, I know we would be alright
If you were by my side and we stumbled in the dark
I know we'd be alright, I know we would be alright
'Cause if we lost our minds and we took it way too far
I know we'd be alright, I know we would be alright
If you were by my side and we stumbled in the dark
I know we'd be alright, we would be alright
I po tych słowach wiedziałam jedno. Naprawdę miało być dobrze. Pomimo tych wszystkich przeciwności, które napotykałam na swojej drodze, małymi krokami wychodziłam na prostą. A dowodem tego była grupa nastolatków, która sprawiała, że rzeczywiście czułam, że żyję.
Nawet jeśli to wszystko miało przeistoczyć się kiedyś w wyblakłe wspomnienie, widniejące jedynie na kartce pamiętnika. I ewentualnie znacznie zniekształcone, może częściowo wycięte w mojej pamięci.
I feel so free when you're with me, baby
Podczas tego wersu spojrzenie moje i Seana skrzyżowało się. A on sam posłał mi jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów. Jeden z tych, które sprawiają, że policzki różowieją, a kolana mimowolnie się uginają. Oblizałam wargę, po czym lekko rozchyliłam usta.
A następnie pocałowałam chłopaka, przy którym poczułam się tak niesamowicie wolna. Tak, jakby ciężkie kajdany opadły, pozwalając mi na swobodny oddech. Ten pocałunek nie był jednak kluczowy dla naszej relacji. Stanowił swego rodzaju manifest wolności, który od dawna chciałam wyrazić.
Byłam nastolatką. Mogłam popełniać błędy, głośno śpiewać, obżerać się słodyczami. Wciąż szukałam swojego miejsca w świecie. I kiedy dotychczas znajdowałam je w uroczych powieściach i kolorowych animacjach, miałam wrażenie, że jest ono również tutaj. Wśród ludzi, przy których mogę pozwolić sobie na te wszystkie głupie rzeczy, których jeszcze niedawno bym żałowała. Nie musiałam porównywać się do rodzeństwa, czy grać pod ich dyktando. Byłam Eleną Anderson. I również mogłam pozwolić sobie na złamanie kilku zasad.
Od Seana oderwałam się w momencie, gdy oślepił nas jasny blask flesza. Spojrzałam pytająco w stronę, z której doszło jasne światło.
– Spieprzyłeś, Dylan – odparł Timothy, który zerknął na przyjaciela. – Ty nie wiesz, że nie robi się zdjęć z ukrycia z fleszem?
– Daj spokój, Tim – odezwała się Connie. – Nie pamiętasz, jak w ten sam sposób podpadł Katie, która rozwiązywała na tablicy zadanie z matmy?
– No co? – zaczął bronić się Harvey. – Wyglądała wtedy naprawdę ładnie. Chciałem być miły.
– Prędzej uznała cię za obrzydliwego zboczeńca – skwitował Wang. – Król dyskrecji – zaśmiał się.
I kiedy Dylan wciąż nieudolnie tłumaczył się ze swojej nieudanej próby przypodobania się szkolnej koleżance, mój wzrok spoczął na twarzy Seana. Wpatrywał się w ekran swojej komórki, a jego usta wykrzywiły się w uśmiechu, jakby właśnie dostał wiadomość o wygranej głównej nagrody na loterii.
A w mojej głowie panował mętlik. Dopiero po chwili doszło do mnie, że rzeczywiście go pocałowałam. Z własnej, nieprzymuszonej woli. I nawet jeśli chciałam poprzez ten gest wyrazić swoje skrywane w sobie emocje, przygniotło mnie narastające poczucie winy. Czułam się wręcz żałośnie. Tak, jakbym ukazała swoją słabość. Odsłoniła słaby punkt.
Ponieważ, mimo że tak bardzo chciałam wyjść z własnej klatki, zapominałam, że pozostawałam przywiązana ciężkim łańcuchem. A aby go odpiąć, musiałam odnaleźć klucz, co na pewno nie miało być najprostszym zadaniem.
==
Hej!
Mamy już 16 rozdział. Mam nadzieję, że wynagrodziłam wam brak pocałunku w rozdziale z wyjścia do oceanarium.
W związku z tym, że już niedługo zaczynam przerwę od szkoły (dzięki Bogu), to spodziewajcie się większej dawki Ellie i Seana w następnych dniach. Myślę, że możemy zrobić sobie mały wiosenno-wielkanocny maraton.
Dziękuję wam bardzo za tak sporą ilość wyświetleń i gwiazdek. Jest mi bardzo miło, że daliście mi szansę, a ja mam nadzieję, że ta historia was nie zawiedzie, a dostarczy wam trochę wrażeń (i tych pozytywnych, i tych nieco mniej :D)
O ewentualnej publikacji rozdziału przed kolejną niedzielą na pewno będę jeszcze informować lub zrobię wam małą niespodziankę hsha. Tymczasem życzę wam wspaniałego miesiąca pełnego Ellie, Seana i całej paczki, a co za tym idzie, uśmiechu. Mam nadzieję, że zarówno pogoda, jak i nastrój będzie dopisywał <3
Do następnego! <3
Tiktok: @ametsa.watt
Twitter: _ametsa_
#LPILwattpad
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro