Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

       Wchodząc do zamku, miałam tylko jedno przeczucie. Zgubie się tu. Znając moje szczęście nigdzie nie trafię i będę błądziła po korytarzach dopóki ktoś mnie nie znajdzie, albo nie zginę z wycieńczenia. Liczyłam raczej na opcję pierwszą, ale drugiej nie mogłam wykluczyć. 
- Yashi czy coś się stało? 
Zamrugałam dwa razy i zaskoczona spojrzałam na Sore.
- Martwisz się o mnie?
Nikt nigdy nie pytał się czy coś mi się stało, czy wszystko u mnie w porządku. To było dla mnie nowe. Widziałam w oczach chłopaka zakłopotanie, ale i troskę. Taką autentyczną i nie wymuszoną troskę. Poklepałam Sore po ramieniu.
- Zastanawiam się ile czasu przyjdzie mi błądzić po korytarzach tego zamku zanim umrę.
Uśmiechnęłam się i machnęłam ręką.
- Raczej się nie zgubisz, bo póki co będziesz chodziła ze mną.
Odwróciłam się w stronę rudej.
- Nie znam twojego imienia.
Widziałam zaskoczenie na twarzy dziewczyny, a potem taki piękny grymas niezadowolenia. Ja rozumiem,  że pewnie jest kimś znanym, ale ja jestem z innego świata i nie znam nikogo oprócz Sory.
- Stephanie Dola, ale możesz mówić Steph tak jak Sora i Shiro.
Przytaknęłam i ziewnęłam. Przeszłam dzisiaj ponad dwadzieścia pięć kilometrów, więc byłam bardzo zmęczona. Dla osoby,  która panicznie unikała wf'u to bardzo dużo. Nagle poczułam, że się unosze. Spojrzałam w górę i zobaczyłam zadziorny uśmiech chłopaka. Moje serce przyśpieszyło swoje bicie, a to dla mnie niebezpieczne.
- Jesteś wręcz wyczerpana. Nie byłoby taktowne, jeśli pozwoliłbym ci upaść. Jesteś w końcu moim gościem.
- Braciszku,  chcesz ją tylko wykorzystać.
Sora speszył się i odwrócił wzrok. Jest taki uroczy! Zaraz, co?! Uroczy? Czyżbym się zauroczyła tym jakże wspaniałym chłopakiem?  Yashi, dość! Przestań tak myśleć!  Jesteś po prostu zmęczona. Żaden chłopak nigdy jeszcze nie zawrócił ci w głowie,  a ty po jednym spotkaniu z Sorą tracisz głowę?  To niedorzeczne. Mimo swoich myśli, wtuliłam się bardziej w żółtą koszulkę chłopaka i zamknęłam oczy. Byłam bardzo śpiąca,  a lekkie kołysanie mi nie pomagało. Po chwili mogłam cieszyć się kolorowymi snami.
      Obudziły mnie promienie słońca, które zdradziecko wdzierały się przez do połowy zasłonięte okno.  Podniosłam się do siadu i rozejrzałam po pokoju. Siedziałam na ogromnym łóżku z baldachimem. Przykryta byłam czerwoną aksamitną kołdrą. Ściany pokoju pomalowane były na kremowo, a gdzieniegdzie były namalowane złote kwieciste wzory. Okno na pewno było wyższe ode mnie. Poza łóżkiem w pokoju stała jeszcze dębowa szafa i stolik. Wnętrze było ładne, ale jak dla mnie za jasne. Lubiłam ciemne kolory. Wstałam i po cichu przeszłam po miękkim, białym dywanie do drzwi. Uchyliłam jedno skrzydło i wyjrzałam na korytarz. Nikogo nie było. Wzięłam głęboki oddech i  wyszłam z pokoju.
- Mówiłaś, że się zgubisz sama.
Podskoczyłam wystraszona i szybko odwróciłam się w stronę Sory, który stał oparty nonszalancko o ścianę. Na podłodze obok niego siedziała Shiro z telefonem w ręku.
- O hej, Shiro. W co grasz?
Starałam się jak najszybciej zmienić temat. Białowłosa uniosła na chwilę oczy i spojrzała na mnie ewidentnie zmęczona.
- Gram w Serdiene*.
Uśmiechnęłam się i przeszłam obok Sory dość szybko. Usiadłam koło dziewczynki i zajrzałam jej przez ramię do telefonu.
-  Grałam ostatnio w tą grę. Niestety utknęłam na czterdziestym dziewiątym poziomie.
- Ja przeszłam ją już dwa razy.
Jeszcze bardziej wychyliłam się,  aby zobaczyć jak gra Shiro. Byłam pod wrażeniem jej umiejętności. Mogłam nawet porównać ją z Bezimmiennymi. Była bardzo dobra.
- Chcesz zagrać? 
Spojrzałam zaskoczona na dziewczynkę, jednak przytaknęłam, że chcę zagrać. Shiro podała mi telefon i wpatrywała się w moje ruchy. Aktualnie znajdowałam się na dwudziestym poziomie. Jeden z moich ulubionych. Praktycznie nikt oprócz mnie nie wie, jak przejść ten level zbierając maksymalną liczbę punktów. Jest to level z ukrytymi skrótami. Ja znalazłam je wszystkie. Skierowałam postać na wielki kamień i rozwaliłam go jednym ciosem. Następnie obok krateru wyskoczyła skrzynia. Zabrałam ją i usłyszałam  charakterystyczny dźwięk, który lubiłam.
- Nie wiedziałam,  że tam jest skrzynia z dodatkowymi punktami.
Uśmiechnęłam się i oddałam telefon Shiro.
- Znalazłam te punkty przez przypadek,  a w następnych levelach uważnie przeszukałem plansze.
Shiro odłożyła urządzenie do kieszeni i wstała. Również się podniosłam i otrzepałam kolana z kurzu. Nie to, że był jakikolwiek kurz,  ale to tylko z przyzwyczajenia.
- Wyspałaś się?
Stanęłam obok Sory i spoglądałam na jego twarz. Nikt nigdy jeszcze się mną tak nie interesował, więc to normalne, że byłam zaskoczona. Chciałam wyczytać jak najwięcej z oczu chłopaka,  ale skutecznie mi to uniemożliwiał odwracając swój wzrok.
- Dlaczego odwracasz wzork? Chciałabym spojrzeć ci w oczy.
Chłopak burknął coś pod nosem. Na ratunek przyszła mu siostra.
- Zastanawialiśmy się czy zechciałabyś towarzyszyć nam w pójściu do biblioteki gdzie mieszka jeden z  uskrzydlonych*.
Spojrzałam przed siebie i odpłynęłam myślami na chwilę gdzie indziej.  Nie znałam się zbytnio na tym świecie, więc spotkanie innej rasy niż ludzie brzmiała kusząco. Jednak nie wiem czy opłaca mi się iść. W końcu nawet nie znam pisma tutejszych ludzi. Z wymową nie ma problemu, bo posługują się japońskim, ale z czytaniem i pisaniem jest już gorzej. W dodatku byłam głodna. Nie jadłam nic od trzech dni. Jak na zawołanie zaburczało mi w brzuchu. Uśmiechnęłam się przepraszająco.
- Z chęcią z wami pójdę,  ale najpierw czy mogłabym coś zjeść?
Sora złapał mnie za rękę i pociągnął w tylko sobie znanym kierunku. Spodziewałam się, że zaprowadzi mnie do kuchni. Po drodze oglądałam portrety jakihś starych dziadów. Za pewne to byli poprzedni królowie Elkii.
     Szliśmy już z dziesięć minut. Czy ten zamek jest aż tak wielki? Nagle uświadomiłam sobie jedną ważną rzecz, a mianowicie, Sora nadal trzymał moją dłoń. Jego ręka była bardzo ciepła. Od razu zrobiło mi się tak jakoś cieplej na sercu. Czułam się bezpiecznie, co było idiotyczne, bo w tym świecie nie można było popełniać żadnych przestępstw. Uścisnęłam troszkę mocniej dłoń chłopaka i zrównałam się z nim. Sora spojrzał na mnie zaskoczony i kiedy zorientował się co robi, odskoczył ode mnie cały zarumieniony. Całe ciepło, które się we mnie zebrało w jednej chwili uleciało. Dlaczego? Czyżby dotyk Sory tak na mnie działał? Czyżbym naprawdę straciła dla niego głowę? Nie mogę zaprzeczyć, że chłopak jest bardzo atrakcyjny. Jego bordowe włosy były roztrzepane na wszystkie strony świata. Oczy również takiego samego koloru intrygowały każdego kto w nie spojrzał. Biła od niego pewność siebie i inteligencja. Mógł być ideałem każdej dziewczyny, więc dlaczego tak nie było?  Sora wolał gry niż kontakty z ludźmi, tak samo jak ja. Dlatego go rozumiem. Jednak nie mogę pojąć jednego, dlaczego chłopak za wszelką cenę unika mojego wzroku?
- Sora?
- Tak?
- Dlaczego unikasz mojego wzroku? Przecież nie gryzę.
Widziałam jak bordowowłosy drapie się po karku i spogląda na mnie niepewnie. Nie miałam serca męczyć go dalej. Podeszłam do niego i tym razem to ja złapałam go za rękę.
- Zaprowadzisz mnie do kuchni?  Naprawdę jestem głodna.
Chłopak przytaknął i znowu ruszył przed siebie.

***
Serdiene*- to wymyślona przeze mnie  nazwa gry
Uskrzydlona*- to inaczej rasa Jibril

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro