Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1

Otworzyłam leniwie oczy i usiadłam. Rozejrzałam się po okolicy i z przerażeniem stwierdziłam, że nie jestem w swoim pokoju, a na otwartej przestrzeni. Wszędzie było pełno drzew, krzewów i ogólnie innych roślin niezbędnych do produkcji tlenu, które dla mnie są za duże i za jaskrawe. Po mojej lewej znajdowała się przepaść, a za nią na lini horyzontu zobaczyłam latającą wyspę. Przełknęłam ślinę i cofnęłam się od brzegu przepaści. Byłam w szoku, mimo to zdołałam zachować trzeźwe myślenie. Przynajmniej na tyle, aby sprawdzić co ze sobą mam. Byłoby bardzo głupio wylądować w obcym świecie bez niczego. Przeszukałam swoje kieszenie i znalazłam dwa telefony, power banka, tableta i dwie ładowarki słoneczne. Przynajmniej coś mam. Weszłam w notatnik na telefonie i od razu zapisałam dziesięć zasad rządzących tym światem. Przynajmniej to pamiętam sprzed mojego omdlenia. Wstałam z ziemi i spojrzałam na niebo. Chciałam ustalić gdzie znajduje się północ. Sądząc po porze dnia, musi być południe. Utrudni mi to tylko zadanie. Westchnęłam zrezygnowana. Oczywiście zasięgu nie było, abym mogła uruchomić mapę. W takim wypadku zostaje mi tylko moja intuicja. Niepewnie ruszyłam przed siebie, oddalając się tym samym od przepaści.
Po godzinie marszu na swojej drodze spotkałam bandytów. Przynajmniej tak wyglądali.
- Dokąd to panienko? Za przejście przez nasz teren trzeba zagrać. Jeśli wygrasz pozwolimy ci przejść, jednak jeśli przegrasz do Elkii musisz iść przez terytorium Elfów.
Uśmiechnęłam się diabolicznie i zatarłam ręce. To będzie moja pierwsza gra w tym świecie. Jeśli mi się uda ją wygrać, będę miała większe pojęcie na temat tych zasad.
- Przyjmuje wyzwanie, jednak zmienię nieco warunki. Jeśli to ja wygram, ktoś z was odda mi płaszcz i opowie wszystko co wie o tym świecie, jeśli jakimś cudem wy wygracie będziecie mogli zrobić ze mną co tylko chcecie.
Widziałam jak mężczyźni uśmiechali się. W ich oczach mogłam dostrzec iskierki pożądania. Czy aby na pewno jestem aż tak atrakcyjna? Co prawda moje siwe krótkie włosy są nietypowe w porównaniu z moimi czarnymi jak węgiel tęczówkami, ale żeby od razu aż tak? Tym bardziej, że od długiego gapienia się w ekran mój wzrok pogorszył się nieznacznie. Teraz muszę nosić okulary. Zawsze miałam problem z uczesaniem włosów, więc od miesiąca ich nie ruszałam. Zostawiłam je samym sobie. Nie jestem przesadnie wysoka, a i jestem w dodatku prawie płaska. Co tu kryć, jestem mało atrakcyjna.
- Jako, że to wy mnie wyzwaliście to ja wybieram gre i jej zasady.
Bandyci przytaknęli. Wybrali spośród siebie przedstawiciela. Zapewne najlepszego gracza z grupy. No to mam dla nich niezawesołą nowinę. Jedynymi osobami, z którymi przegrałam to Bezimienni, a oni ewidentnie nimi nie są.
- Zagramy w kamień,papier, nożyce.
Ta prosta gra powinna być dobra na początek mojego szaleństwa w tym świecie. Uniosłam rękę do góry i zaczęłam mówić. W tym samym czasie patrzyłam się w oczy swojego przeciwnika. Mogłam przewidzieć ruch drugiej osoby właśnie po oczach. Za to rówieśnicy mnie nienawidzili. Mój przeciwnik pokaże kamień.
-Trzy!
Wystawiłam papier. Tak jak się spodziewałam, mężczyzna wystawił kamień. Jego mina zrzędła, kiedy zobaczył, że przegrał.
-Poproszę o płaszcz.
Mój przeciwnik niechętnie zdjął płaszcz i podał mi go.
- Teraz powiecie mi wszystko o tym świecie.
Usiadłam na kamieniu i wsłuchałam się w opowieść bandytów.
Po tym czego się dowiedziałam byłam bardzo zadowolona. Jeśli chcesz czegoś musisz zagrać o to z właścicielem. To takie proste. Jednak niepokoi mnie szesnaście ras i ranking, w którym ludzkość jest na ostatnim miejscu. Nagle poczułam jak mój brzuch ewidentnie domaga się jedzenia. Na szczęście doszłam już do Elkii. Dzięki bandytom dowiedziałam się, że szłam w dobrą stronę, aby dojść do miasta. Budynki miały architekturę starożytności, ale też innych epok. Wyłapałam charakterystyczne elementy dla baroku, średniowiecza czy oświecenia. Na ulicach nie było nikogo żywego. Czyżby to miasto było opuszczone? Moja hipoteza okazała się błędna,kiedy usłyszałam donośny męski głos. Był tak pewny siebie, a zarazem miękki i delikatny w stosunku do słuchaczy, że aż moje kolana zmiękły. Nie miałam pojęcia kto może przemawiać. Tym bardziej, że byłam na samym końcu tłumu, który odnalazłam wychodząc zza rogu, i niczego nie słyszałam. Stuknęła w ramię kobietę, która wydawała mi się najmilsza.
- Przepraszam panią bardzo, co to za zamieszanie?
- Nie wiesz kochanieńka?
Pokręciłam przecząco głową.
- Został wybrany nowy król. Tym razem mamy króla i królową. Sore i Shiro.
Podziękowałam i odeszłam kawałek dalej. Wyjęłam telefon i w notatniku zapisałam obecny stan Elkii. Sora i Shiro. Z tego co pamiętam to w gimnazjum przez rok chodziłam do klasy z chłopakiem właśnie o tym imieniu. Pewnie to tylko zbierzność imion, bo w końcu dużo chłopaków ma na imię Sora. Bardziej martwił mnie jednak brak dachu nad głową. Najpierw z tym muszę zrobić porządek. Rozejrzałam się i niczego na kształt gospody nie znalazłam. Zawiedziona włuczyłam się po mieście mając nadzieję, że coś znajdę. Znając moje szczęście będę dzisiaj spała na dworzu.
Zrezygnowana i śpiąca, w końcu nie spałam od pięciu dni, usiadłam na ławce w parku. Nie sądziłam, że w Elkii znajde jakiś park, a jednak. Przynajmniej tutaj mam jakieś szczęście. Odchyliłam głowę do tylu i spojrzałam na ciemniejące niebo. Jestem w innym świecie, w lepszym świecie, a mój pech pozostał. Mimo mojej znakomitej intuicji, nie mogłam znaleźć żadnej gospody. Fakt, że nie rozumiałam żadnego napisu na budynkach nie ułatwiał mi sprawy. Byłam wystarczająco śpiąca, aby zasnąć na ławce. Nikt mnie przecież nie zabije, anie nie okradnie, więc co mi szkodzi?
- Czy taka ładna dziewczyna nie powinna być w domu?
Spojrzałam się na osobę, która mnie w pewnym sensie skarciła. Moje już dawno skamieniałe serce zaczęło bić szybciej, kiedy zobaczyłam kto przede mną stoi. Moje przypuszczenia były prawdziwe, to on, chłopak z gimnazjum, Sora.
- Tak jakby nie mam domu.
Obok chłopaka stała dziewczynka. Miała białe, bardzo długie włosy. Jej czerwone oczy były na wpół przymknięte. Zapewne zmęczenie dawało jej o sobie znać. Za dwójką graczy stała ubrana w falbanki i jasno kolorową suknie rudowłosa dziewczyna. Sora wyjął telefon z kieszeni.
- Czy to najnowszy Samsung Galaxy S7?
Chłopak zaskoczony spojrzał w moje iskrzące się oczy. Jako, że niezbyt mogłam liczyć na pomoc finansową od rodziców, nadal posiadałam starsze modele telefonów.
- Skąd ty to wiesz? Zaraz, ja cie chyba skądś znam, Marineri Yashi?
Kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się od ucha do ucha.
- Oto ja.
Sora cofnął się o krok po czym skoczył na mnie szczęśliwy. W jego oczach zobaczyłam coś co mnie uradowało, zrozumienie i brak jakiejkolwiek nienawiści.
- Jak miło spotkać kogoś znajomego.
- Braciszku, mówiłeś, że nie masz znajomych.
Zaśmiałam się i poczochrałam włosy Sory.
- Jesteś okrutna siostrzyczko. Yashi również jest graczem, zawsze druga we wszystkich rankingach.
Uniosłam brew i zaczęłam przyglądać się chłopakowi. Skąd to wie? Mój nick we wszystkich grach to ,, Terine", kompletnie nie ma żadnych połączeń z moim imieniem czy nazwiskiem. Sora zapewne widząc moje spojrzenie wstał z ławki i nerwowo zaczął drapać się po karku.
- Wiesz, bo tak jakby byłaś jedyną osobą, która mnie akceptowała, więc sprawdzałem jak grasz i jaki masz nick.
- Braciszku przyznaj się, śledziłeś ją.
Zaśmiałam się, rozluźniając tym samym atmosferę.
- Yashi, może chcesz iść z nami? Mamy dach nad głową, nie będziesz musiała spać tutaj.
Skinęłam głową i od razu podbiegłam do Sory i jego towarzyszek. Coś czuje, że ten pobyt w Disboard będzie ciekawszy niż myślałam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro