Rozdział 7: Wizyta
Rozdział liczy 2127 słów
~~CHANYEOL POV~~
Zanim podano nam główne dania, otrzymaliśmy przystawki, a że była to restauracja wielokulturowa, to podano nam carpaccio z buraka, które pobudzało podniebienia swoimi delikatnymi smakami. Oczywiście okazując swoją całą kulturę savoir-vivre, jaką uczono nas np w szkole, chciałem pokazać, że mimo pracy w policji potrafię zachować się niczym dżentelmen z najwyższych salonów. Gdyż powiedzmy sobie szczerze, w takich miejscach patrzą nawet na to, jak trzymasz kieliszek czy sztućce. Nie mogłem wyjść na jakiegoś wieśniaka.
Czekając na główne danie, byliśmy pochłonięci rozmową, coraz bardziej poznając siebie nawzajem. Dowiedziałem się kilku pozascenicznych faktów z życia Baekhyuna. Opowiadał mi o swojej babci, która w większości go wychowała, gdyż wiecznie zajęci rodzice, nie wykazywali większego zaangażowania w wychowanie ich jedynego syna. Co prawda sam podkreślał, że nie ma im tego za złe, w końcu chcieli spełniać się zawodowo i starali się, by nic mu nie zabrakło.
Dlatego też mimo wszystkiego, był wiecznie uśmiechnięty. Zwłaszcza jak mówił, jak to z babcią chodził do sklepu na zakupy, a ta pozwalała mu wybrać słodycze na jakie ma ochotę. Niby nic nie zwykłego, ale on opowiadał to w taki sposób, jakby to była niesamowita przygoda jego życia.
Przez te opowieści cały czas się uśmiechałem. Był taki uroczy, a przede wszystkim prawdziwy. Nie miał na sobie maski, którą każdego dnia musiał nosić na nagraniach, ukrywając swoje obawy, smutki i niepowodzenia. Na scenie musiał być perfekcyjny i miał mówić tylko to co powinien. A tu gadał jak najęty, nie zwracając uwagi na nic innego. I chyba to mnie w nim teraz najbardziej mnie urzekło.
- A ty hyung? Opowiesz mi coś o sobie? - gdy zorientowałem się, co do mnie powiedział, zamrugałem kilka razy.
- O sobie? - podrapałem się po karku - nie jestem zbyt interesującą osobą~
- Nie mów tak - oburzył się, nadymając delikatnie policzki - na pewno jest dużo interesujących rzeczy~ np dlatego wstąpiłeś do policji?
- Dlaczego wstąpiłem do policji? - powtórzyłem, wzdychając. To był właśnie dość drażliwy temat, którego wolałem nie poruszać. Przynajmniej nie teraz... Nie mam na to siły... Mimo, że od tego wydarzenia minęło już ponad 3 lata - Nagle poczułem powołanie... - nie wiem czy przekonałem go taką odpowiedzią, lecz miałem nadzieję, że nie będzie więcej o ty wypytywał.
- A mogę wiedzieć, ile już jesteś w policji?
- 3 lata~
- To jesteś młodym policjantem - zaśmiał się delikatnie - ale mimo wszystko znasz się na robocie jak widzę.
- Ciężko pracowałem na to.
- Niewątpliwe, inaczej nie przydzieliliby Cię do mojej sprawy czyż nie?
- No akurat okazałem się jednym z dobrych tropicieli - zrobiłem palcami cudzysłów przy ostatnim słowie - lecz teraz mamy za mało dowodów, by cokolwiek zdziałać. Mimo, że mamy podejrzanych - Baekhyun zakrztusił się, gdy zaczął pić wodę.
- Podejrzanych? Już? Tak szybko? - nie mogłem ukryć swojego zadowolenia na jego słowa.
- Udało nam się na podstawie nagrań, wysnuć pewne wnioski.
- Niesamowite - patrzył na mnie z szokiem.
- Ale nie przyszliśmy tutaj rozmawiać o sprawie, prawda?
- Tak, zdecydowanie - uśmiechnął się.
Niedługo po tym otrzymaliśmy nasze główne dania, które jak mówiłem, przypominały swoimi porcjami przystawki niż normalny obiad. No cóż będę skazany na dodatkową porcje jedzenia tuż po spotkaniu.
Powoli pałaszując potrawy, obraliśmy nowe tory naszej rozmowy, co niezwykle mnie cieszyło. Lecz tak dalej być nie mogło i musiałem w końcu odciąć się od przerażającej przeszłości, która nawiedzała mnie każdej nocy. Chyba najwyższy czas iść do lepszego lekarza, by w końcu pomógł mi jak trzeba. I zrobię to jak najszybciej... Nie ma co zwlekać.
Teraz całą swoją uwagę ponownie skierowałem w stronę Baekhyuna i jego kolejnych opowiadań. Doszliśmy nawet do tego czemu obrał taką ścieżkę życiową. Cieszyłem się, że zaufał mi na tyle, by mi się tak zwierzać, mimo iż nie było to jakąś wielką tajemnicą.
Reszta obiadu przebiegła spokojnie, bez żadnych sensacji. Lecz poznaliśmy się na tyle, że Baekhyun bez krępacji zapytał się o moją orientację. Zaskoczył mnie tym pytaniem, ale odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Skoro on miał chłopaka, to nie musiałem bać się, że zrażę go do swojej osoby.
Nie mogliśmy się oprzeć i musieliśmy domówić dla nas coś słodkiego, by tym przyjemnym akcentem zakończyć nasz obiad. Po czym wyszliśmy z restauracji, żegnając się z szefem sali, który uśmiechnął się do nas, zapraszając ponownie.
Zaproponowałem Baehyunowi, że podwiozę go do domu, na co chętnie się zgodził, dlatego też skierowaliśmy się w stronę mojego samochodu.
Droga do jego apartamentu nie zajęła, o dziwo zbyt wiele czasu, choć może tak mi się tylko wydawało, bo rozmowa z nim pochłonęła mnie na tyle, że nie zwracałem uwagi na inne aspekty na drodze. Co nie oznaczało, że jestem nieodpowiedzialnym kierowcą, bo akurat tutaj musiałem się wykazać. W końcu nie mogłem pozwolić, by stała się mu jakaś krzywda, wtedy moja duma policjanta ucierpiała, nawet jeśli nikt, by nie zauważył.
Oczywiście chcąc zachować się jak na dżentelmena przystało, odprowadziłem chłopaka pod same drzwi, nie przerywając naszej zaciekłej konwersacji. Gdy tylko stanęliśmy pod wejściem, zrobiło się odrobinę niezręcznie, a powodem tego nie była nasza obecność koło siebie. Wręcz przeciwnie, po prostu wiedzieliśmy, że musimy się pożegnać, lecz jakoś nie mogliśmy.
- Dziękuję hyung za dzisiejszy dzień, było naprawdę zabawnie - mogłem zauważyć na jego policzkach lekkie rumieńce.
- Nie~~ to ja dziękuję - uśmiechnąłem się przyjaźnie -- ale fakt było naprawdę fajnie - spojrzałem w jego oczy, w których mogłem zobaczyć te małe iskierki radości. Wyglądał tak słodko, że miałem ochotę zamknąć go w swoich ramionach i najlepiej nigdy nie wypuszczać. Ajć Chanyeol o czym ty myślisz?!
- Mogę Ci zadać pytanie? - przerwał ciszę, która zapanowała między nami.
- Oczywiście - nie ukrywałem swojej ciekawości, bo dosłownie nie było po co.
- Czy... Czy moglibyśmy kiedyś jeszcze razem tak zjeść? Ale nie w ramach wdzięczności? - nagle uciekł wzrokiem, patrząc dosłownie wszędzie tylko nie na moją twarz. Rozumiałem jego zdenerwowanie, bo mogłem go odrzucić. Lecz jak mam to odbierać? Zaprosił mnie tak po prostu na przyjacielski obiad? A może randkę?
Tak tak Chanyeol, na pewno ktoś taki jak Baekhyun zaprasza Cię na randkę... Wybij sobie to z głowy, to tylko koleżeńskie spotkanie, nie wyobrażaj sobie zbyt wiele. A wielka szkoda...
- Jasne~ bardzo chętnie - mogłem się ugryźć w język, zamiast tak w prost rzucać słowami. Choć co mogłem poradzić, że to była prawda? Dziwił mnie tylko jeden fakt... Czemu ja nie poprosiłem jeszcze o autograf?!
- Naprawdę? - ponownie skupił na mnie swój wzrok, a kąciki jego ust od razu podniosły się do góry - cieszę się - dodał już nieśmiało, wręcz szeptem, co wywołało u mnie zadziorny uśmieszek.
- Pisz jak będziesz mieć ochotę - mówiąc to, nie miałem na myśli tylko naszego ponownego spotkania na obiedzie. Skoro można było uznać naszą relację za koleżeńską, to zawsze można, by było ją pogłębić czyż nie?
Doskonale wiedziałem, że to nieetyczne zawodowo, gdyż nie powinienem przekraczać naszej relacji, która teraz nas łączyła na poziomie policjant-ofiara. Dlatego w tym momencie przekraczałem swoje kompetencje, które mogły potem odbić się na całym śledztwie. Z tej racji musiałem jeszcze bardziej oddzielić swoje życie zawodowe od prywatnego, choć ono i tak niezbyt istniało.
- Nie dawaj mi takiej wolnej ręki, bo jeszcze zablokujesz mój numer - zaśmiał się. Czyli wyłapał moją aluzję? Mądry jest.
- Raczej się to nie stanie - odpowiedziałem szczerze.
- To mam kolejny powód, by się cieszyć~ - zaczęło mnie bawić, w jaki sposób przedłużamy chwilę rozstania. Rzucając kolejne wręcz nienaturalne kwestie, rodem z kiepskich scenariuszy tych wszystkich telenowel.
Lecz niestety koniec końców, nie mogliśmy, wiecznie stać pod drzwiami jak dwa głupki. Przecież nie żegnaliśmy się na zawsze i na pewno jeszcze nie raz się zobaczymy.
- Dobranoc~ śpij dobrze - przerwałem kolejną ciszę, która była wypełniona naszym skrzyżowanym wzrokiem.
- Dziękuję. Dobranoc hyung - czy mi się wydawało, że słodko zaakcentował ostatnie słowo? Czyżby mi już padało na mózg? Kto wie...
Skierowałem się do samochodu, lecz czułem na swoich plecach jego wzrok, który obserwował każdy mój krok. I zanim wszedłem do pojazdu, pomachałem jeszcze chłopakowi, który bardzo ochoczo odwzajemnił mój gest.
~~~~
W moim mieszkaniu znalazłem się może po jakiś 30 minutach drogi i jedynie co mnie interesowało to relaksująca kąpiel. Co prawda rzadko korzystałem z tego typu atrakcji, na rzecz szybkiego prysznica, ale w końcu co mi tam, mogłem zaszaleć.
Nalewając wody do wanny, dodałem jakiś płyn do kąpieli, który leżał na jednej z półek, znajdujących się w szafce pod umywalką. Rozkoszując się świeżym zapachem żelu, zacząłem pozbywać się ubrań ze swojego ciała.
Woda, w której zanurzyłem swoje ciało, od razu oddała mi swoje ciepło, rozgrzewając moją skórę, która jeszcze chwilę temu była narażona na wieczorny chłód.
Odchyliłem głowę do tyłu, przymykając na chwilę powieki. Zastanawiałem się nad tym wszystkim, a największą kwestią jaka mnie nurtowała, był ten dziwny pracownik, który dawał Baehyunowi kwiaty. Jutro będę musiał poprosić o jego dane, by go dokładnie sprawdzić.
Najgorsze było to, że co chwilę już miałem nadzieję, że następuje rozwiązanie zagadki i niestety za każdym razem musiałem się rozczarować. Lecz nie poddam się, dopóki ten bydlak nie trafi za kratki. Dlatego musiałem być cierpliwy, a przede wszystkim bardzo czujny.
Po mojej rozluźniającej kąpieli, skierowałem swoje kroki do kuchni, pragnąć wręcz napić się szklanki wody. Wycierając ręcznikiem jeszcze wilgotne włosy, sięgnąłem po butelkę, która stała na blacie zaraz obok kuchenki. Jakie to było błogie uczucie dla mojego gardła, gdy po prostu pochłaniałem zawartość plastiku.
Po tym małym błogosławieństwie mogłem już skierować się do sypialni, by udać się na spoczynek. Po drodze błagałem, bym mógł spokojnie przespać noc, choć znając życie nie będzie mi to dane.
Przechodząc wzdłuż korytarza, moją uwagę zwrócił niewielki skrawek papieru, leżący na podłodze. Zmarszczyłem lekko brwi, sięgając po kartkę, by zaraz odczytać zapisane na niej krzywym pismem znaki.
"15.00 13.06" - nie rozpoznawałem w tym swojego charakteru pisma. Dlatego tym bardziej dziwiła mnie niecodzienna notatka, a miałem pewność, że nikt pod moją nieobecność nie pojawił się w moim mieszkaniu. W końcu tylko ja miałem klucze, a nawet sam wynajmujący nie ma prawa wejść do naszych lokum bez pozwolenia.
Poza tym ta data. Spojrzałem szybko w kalendarz, wiszący na ścianie, by dowiedzieć się czegoś więcej.
- To za dwa dni - szepnąłem do siebie, lecz nadal nie mogłem tego z niczym połączyć.
Nie mój charakter pisma, dziwna data, czyżby... czyżby stalker wiedział gdzie mieszkam i właśnie dał mi znać, kiedy zamierza po raz kolejny uderzyć? Tylko zostało najważniejsze pytanie... Gdzie?
~~~~
Następnego dnia, jeszcze przed pracą, udało mi się umówić na wizytę do psychiatry na następny dzień. Na szczęście jutro mam wolne, dlatego też mogłem umówić się na wcześniejszą godzinę, przez co nie musiałbym czekać w kilometrowych kolejkach.
Natomiast w pracy poinformowałem Jongina, o znalezionej przeze mnie karteczce, którą zaraz potem wysłaliśmy do analizy. Choć nie spodziewałem się niestety żadnych cudów, ale kto wie? Może tym razem myliłem się w swoich przypuszczeniach?
Tak czy inaczej zleciłem mojemu przyjacielowi obserwacje Baekhyuna, dokładnie w porze, która była napisana na karteczce. Gdyż jak się to mówi, przezorny zawsze ubezpieczony.
Nie dawał mi też spokoju fakt, iż czemu stalker informowałby mnie o jakimś kroku? Może chce odciągnąć naszą uwagę? Albo świetnie się bawić, gdy my będziemy głowić się i szukać rozwiązania jego zagadki? Na pewno miał jakiś cel i niestety był on znany tylko jemu.
~~~~
Kolejny dzień nadszedł szybciej niż się tego spodziewałem. Oczywiście poprzedniego popołudnia jak i wieczoru spędziłem, dwojąc się, a nawet trojąc, by w końcu wpaść na jakąkolwiek odpowiedź. Niestety z marnym skutkiem.
Lecz w obecnej chwili musiałem się zając swoim zdrowiem psychicznym, które od dłuższego czasu wisi na włosku i naprawdę niewiele mi brakuje, bym zwariował.
Czekając w poczekalni na swoją kolej, przetarłem dłońmi swoją twarz, starając się rozbudzić. Ten lekarz był moją nadzieją, że w końcu uwolni mnie od tego okropnego koszmaru. Wiedziałem, że nigdy nie pozbędę się swoich wspomnień, choć może dostanę swojego rodzaju rozgrzeszenie, które pozwoli mi już spać spokojnie. Naprawdę o niczym innym nie marzę.
W pewnym momencie drzwi od gabinetu otworzyły się, a w nich pojawił się średniego wzrostu mężczyzna z widoczną siwizną na włosach. Spojrzał on w stronę swojego pliku papierów i wyczytał moje nazwisko. Wstałem, więc od razu rzucając ciche "dzień dobry", na co odpowiedział tym samym.
- Proszę wygodnie usiąść Panie Park - powiedział z uśmiechem, wskazując na sofę. Dlatego też nie zastanawiałem się długo i zająłem miejsce na wygodnym meblu - Więc co Pana do mnie sprowadza - podniósł na mnie wzrok, zakładając nogę na nogę.
- Męczy mnie przeszłość - odpowiedziałem, kierując wzrok na swoje palce, które miałem splecione ze sobą - przez to codziennie nawiedzają mnie koszmary, które nie dają mi spokojnie przespać całej nocy. To mnie wręcz wykańcza psychicznie... A muszę mieć nerwy na wodzy, bo jestem policjantem...
- Podejrzewam, że miał Pan bardzo nieprzyjemną sytuację, skoro tak Pan stawia sytuację...
- Nawet nie wie Pan jak bardzo...
- Niestety muszę ją usłyszeć w całości - westchnąłem ciężko, mimo, że zdawałem sobie sprawę z takiego obrotu sprawy.
- To wszystko zaczęło się ponad 3 lata temu...
/////
I jeszcze tak na koniec: Kiedyś pisałam, że chciałabym jakoś uroczo nazywać swoich czytelników. Dlatego też z pewną pomocą dobrego człowieczka, chciałabym od teraz nazywać was swoimi herbatniczkami <3
Tak, więc moje drogie herbatniczki, życzę wam miłego ranka/południa/wieczoru/nocy w zależności kiedy to czytacie.
Do następnego razu <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro