Rozdział 4: Podejrzenia
Rozdział liczy 2510 słów
~~CHANYEOL POV~~
Nie było chwili do stracenia, dlatego też znaleźliśmy się na komisariacie szybciej, niż oboje byśmy tego się spodziewali.
W mojej głowie już sam do siebie się uśmiechałem, wiedząc, iż zaraz odkryję tego drania. Teraz znalezienie go będzie niebywale szybkie, przez co Baekhyun będzie już mógł spać spokojnie.
Przekraczając drzwi budynku, wręcz biegiem udałem się do działu informatycznego, chcąc już poznać wszelkie szczegóły, które chłopaki dla mnie przygotowali.
- Co?! Jak to?!
- No mówię Ci przecież... to nie jest zmodyfikowane nagranie głosowe tylko utworzony od podstaw dźwięk, więc nie da się wychwycić z kim dokładnie mamy do czynienia...
Przetarłem dłońmi całą twarz, byłem całkowicie zawiedziony. Miałem nadzieję, że chociaż tutaj znajdziemy jakiś punkt zaczepienia, który popchnie śledztwo do przodu.
- Ale skoro to jest stworzone nagranie, to ktoś musi się porządnie znać na programach do tworzenia sygnałów dźwiękowych.
- Czyli nie trafił nam się idiota~
- Na pewno nie~ z tego co udało nam się wychwycić to do tego nagrania zostało użyte przynajmniej 5 programów do obróbek - podał mi kartkę z protokołem, w których zawarł prawdopodobne nazwy programów, którymi mógł posłużyć się nasz stalker.
- Więc może to być ktoś z wytwórni - mruknąłem po chwili, cały czas wlepiając swój wzrok w dokument - w wytwórni jest wiele programów do obróbek czy też tworzenia dźwięków od samego początku. Więc to zawęża obszar poszukiwań.
- O ile to ktoś z wytwórni - wtrącił się Jongin, wyrywając mi kartkę - Choć nie stoi to na przeszkodzie, by ich dokładniej wypytać. Możemy się dowiedzieć kto pracuje przy tworzeniu muzyki i przy okazji poprosić o ich CV, gdzie pewnie zapisali jakimi programami umieją się posługiwać. Wtedy porównamy je z tymi~~
- Więc albo poda nam się na talerzu, albo wykluczymy wszystkich kompozytorów.
- Tylko musimy zrobić to dyskretnie, by pracownicy nie dowiedzieli się o tym~ bo jeśli ktoś nam ucieknie, wtedy zostaniemy na lodzie.
- Bez obaw~ pojedziemy do wytwórni i znowu porozmawiamy z tym menadżerem - wtedy Jongin szturchnął mnie łokciem - no tak tak... Ty porozmawiasz z menadżerem. Poprosisz o dostęp do dyrektora wytwórni, a resztę się załatwi. Policji w końcu nie odmówi, jeśli nie chce mieć problemów.
- Przynajmniej mamy jakiś punkt odniesienia...
- Niestety na razie dużo to nam nie daje... ale trzeba próbować wszystkiego...
Dzisiejszego dnia niestety nie zawitaliśmy ponownie w siedzibie wytwórni, dlatego też nasze kolejne poczynania miały się zacząć następnego dnia. Ustaliliśmy z Jonginem konkretnie co musimy załatwić rozmawiając z Kyungsoo.
Gdy tylko skończyliśmy omawiać nasz plan, mogłem spokojnie wrócić do domu. Po drodze zrobiłem jeszcze szybkie zakupy w pobliskim supermarkecie, by mieć chociażby coś na śniadanie. Następnie już mogłem skierować się prosto do moich czterech ścian, które stały puste. Nie witał mnie w nich śmiech, ani zapach pysznego obiadu, przygotowanego przez drugą osobę.
Ehh... Chciałbym mieć kogoś, do kogo wracałbym z uśmiechem na ustach, mógł przytulić się do jej ciepłego ciała i otrzymać buziaka na przywitanie. Może kiedyś...
Gdy w końcu znalazłem się u siebie, zrzuciłem obuwie z mych nóg. Od razu nawet nie ściągając munduru, odłożyłem wszystkie siatki do kuchni. Nie było tego dużo, ale zawsze to była miła odmiana mając w lodówce coś świeżego, niż przypadkowe produkty, które do niczego się nie nadawały.
Po kąpieli postanowiłem oderwać się choć na chwilę od całego świata, zanurzając się w kolejnych stronach książki, która czekała na przeczytanie już ponad 5 miesięcy. Niestety ostatnio byłem strasznie zapracowany, gdyż byłem zawalony kilkoma śledztwami dotyczących morderstw. Lecz teraz byłem pozbawiony obowiązku, dalszego badania tych spraw, więc teoretycznie miałem więcej wolnego. Choć mimo wszystko chciałem szybko odnaleźć sprawcę, dlatego też swój wolny czas poświęcałem na zbieraniu wszystkich kawałków układanki, by dorwać tego stalkera.
Naprawdę nie wiem ile konkretnie czasu poświęciłem na wczuwaniu się w rolę głównego bohatera, ale moje zmęczenie dało o sobie w końcu znać. Przeciągnąłem się, słysząc swoje strzelające kości. Podnosząc się z kanapy, od razu zamknąłem książkę.
Odkładając ją grzecznie na jedną z półek, kątem oka zauważyłem jak coś wypadło z niej, lądując na podłodze. Nie wiedziałem w pierwszej chwili co to takiego może być. Schyliłem się po chwili, łapiąc karteczkę w swoją dłoń, obracałem ją, aż nie zorientowałem się co się na niej znajdowało.
Zdjęcie, na którym siedziały 2 uśmiechnięte osoby. Kobieta i mężczyzna. HaYoon i ja.
- Nie powinno tego tutaj być...
~~~~
Następnego ranka obudziłem się z okropnym bólem głowy, miałem wrażenie jakby ktoś uderzył mnie z całej siły kilkukilogramowym młotem. Pocierając swoje skronie, starałem się usiąść, choć przychodziło mi to z ogromnym trudem.
Moje myśli od razu powędrowały do apteczki, która znajdowała się w kuchni. Idąc powolnym krokiem, miałem nadzieję, iż znajdę tam chociażby jedną tabletkę przeciwbólową.
Gdy tylko przekroczyłem próg wcześniej wspomnianego pomieszczenia, zacząłem szukać po szafkach mojego wybawienia. I niestety minęła dłuższa chwila, zanim je odnalazłem. Choć miałem na tyle szczęścia, by znaleźć nie jedną, a nawet 2 tabletki.
Lecz to dało do myślenia, by w końcu uzupełnić zapasy, które się w niej znajdowały. I o ile nie zapomnę, zrobię to zaraz po pracy.
Nalałem do szklanki wody z kranu, nie będąc nawet w stanie szukać tej butelkowanej. Po czym połknąłem na raz obie tabletki. Niestety musiałem trochę poczekać, aż zaczną działać, dlatego też usiadłem wygodnie na kanapie, starając się odwrócić swoje myśli od nieznośnego bólu.
Dopiero po 15 minutach czułem się odrobinę lepiej, lecz mimo wszystko dalej utrzymywało się to nieznośne łupanie w mojej czaszce.
Spojrzałem na zegarek, by zorientować się jak niewiele czasu zostało mi na przyszykowanie się do pracy. Dlatego wstałem, by zabrać się za szybkie śniadanie. Ze składników, które wczoraj nabyłem, zrobiłem łatwe do przyrządzenia danie. Nie była to może potrawa na miarę masterchefa, ale jednak była zjadliwa i to się dla mnie liczyło.
Tak czy inaczej, jeszcze szybki prysznic na pobudzenie jak i dokładne umycie zębów, sprawiły, iż byłem gotowy do wyjścia. Stojąc przed lustrem poprawiłem wiszący na moich ramionach mundur, a wychodząc, zgarnąłem jeszcze kluczyki do samochodu i portfel.
Gdy tylko znalazłem się na komisariacie, do którego dotarłem po niecałych 30 minutach, mogłem zauważyć roześmianą twarz Jongina, który zażarcie dyskutował o czymś z Junmyeonem.
- A co wam tak do śmiechu? - spytałem podchodząc bliżej.
- A hyung właśnie opowiadał mi kawały, jakie ostatnio usłyszał w barze - mówił, a jego uśmiech nie chciał mi zejść z buzi.
- Opowiesz mi w samochodzie w takim razie~ teraz się zbieraj, im szybciej to załatwimy tym lepiej.
- Jasne - od razu zszedł z biurka, na którym siedział - kto prowadzi?
- Możesz ty - widziałem ten zwycięski wyraz twarzy. Jongin nie posiadał jeszcze własnego samochodu, mimo, iż ma prawo jazdy od bodajże 2 lat. Zawsze mówił, że chce zaoszczędzić na taki, by on ani jego przyszła druga połówka nie musieli się wstydzić, gdziekolwiek nim jechać. Tym bardziej musi oszczędzać, skoro chce poderwać menadżera jednej z największej wytwórni w Korei. Choć mam nadzieję, że jak już coś z tego wyjdzie to Kyungsoo nie poleci na kasę, hej poczekaj... przecież on sam zarabia sporą sumkę, więc po co miałby lecieć na hajs? Ehhh myśl Chanyeol wcześniej...
Powracając... Zebraliśmy tyłki i pojechaliśmy ponownie do wytwórni. Ponowne przywitanie się z przemiłą sekretarką, która ponownie zaprowadziła nas w to samo miejsce. Lecz tym razem zamiast biegających stylistek, poprawiających chłopakom makijaże czy też kamerzystów ustawiających wszelki sprzęt, na sali panowała wręcz grobowa cisza. Najwyraźniej nagrania już się skończyły. Tym lepiej dla nas, gdyż nasza obecność była jeszcze bardziej utajniona niż wcześniej.
- Dzień dobry - Jongin przybrał maskę profesjonalisty, lecz mimo tego widziałem jak na jego twarzy gości ciepły uśmiech.
- Dzień dobry - odpowiedział mężczyzna, kłaniając się delikatnie - czyżby panowie już coś znaleźli?
- Jesteśmy na dobrym tropie, przynajmniej mamy taką nadzieję... Dlatego też przyszliśmy~ chcielibyśmy uzyskać dostęp do CV waszych pracowników - Kyungsoo spojrzał na nas zdziwiony, po czym zmarszczył delikatnie brwi.
- Mogę wiedzieć po co?
- Przykro mi, ale niestety nie możemy udzielać takich informacji - wtrąciłem, by mój przyjaciel nie musiał obdarzać mężczyzny chłodnym tonem głosu - Dlatego najlepiej będzie jeśli pan zaprowadzi nad do dyrektora całej wytwórni
- Rozumiem - kiwnął głową - proszę za mną w takim razie, dyrektor powinien być u siebie
Pokonywaliśmy kolejne korytarze, by w końcu stanąć przed drzwiami wielkiego CEO całej wytwórni. Mężczyzna zapukał delikatnie i otworzył drzwi, gdy usłyszał ciche "proszę". Kyungsoo wpuścił nas do środka, lecz sam za nami nie podążył, zostając na korytarzu.
Za ogromnym szklanym biurkiem zasiadał starszy mężczyzna z widocznymi siwymi włosami. Nie był gruby jak można było sobie wyobrażać przeciętnych biznesnenów, którzy byli wielkimi rybami w swojej branży.
Na początku się uśmiechał, choć jak tylko nas zobaczył, widać było na jego twarzy zmartwienie połączone z zdenerwowaniem.
- Dzień dobry - powiedział, wychodząc poza swoje biurko, by zacząć zmierzać w naszym kierunku - Co panów do mnie sprowadza?
- Witam - ukłoniliśmy się - jesteśmy w związku ze sprawą dotyczącą Byuna Baekhyuna
- Ah tak... Kyungsoo mówił mi o tym, może panowie usiądą?
- Dziękujemy, ale nie ma takiej potrzeby~ chcemy tylko uzyskać dostęp do CV pańskich pracowników.
- CV? - zdziwił się równie dobrze jak Kyungsoo - W jakim celu? - mogłem przewidzieć, że o to zapyta.
- Chcemy wykluczyć pana pracowników jako potencjalnych przestępców.
- I do tego ma pomóc ich CV? - podszedł do sporego regału, szukając odpowiednich dokumentów.
- Potrzebujemy informacji na temat programów, jakimi posługują się pańscy pracownicy~ oraz jakie programy do obróbki dźwięku są używane w pańskiej firmie.
- Sami używamy kilku programów, na które mamy oczywiście licencje - na biurku ułożył 2 grube segregatory - niestety nie mogę panom oddać tych dokumentów, lecz mogę poprosić sekretarkę o wykonanie kopii, które będę mógł panom oddać.
- W takim razie poprosimy o takie kopie, jak i kopie licencji na te programy. To bardzo ważne.
Mężczyzna kiwnął głową, podchodząc zaraz do telefonu stacjonarnego, który znajdował się na jego biurku. Wybrał krótki numer i czekał przez chwilę na połączenie.
- Panno Kim? Proszę podejść do mojego gabinetu, mam pewną prośbę, która musi być spełniona na już... - powiedział spokojnie, po czym rozłączył się.
I faktycznie nie musieliśmy długo czekać, aż kobieta o długich, ciemnych włosach, zjawiła się w pokoju. Jej elegancki strój podkreślał jej figurę, jak i ukazywał pełny profesjonalizm. Oczywiście z delikatnym uśmiechem przywitała się z nami, po czym podeszła do biurka swojego szefa.
- Proszę wykonać kopie tych wszystkich dokumentów i od razu przekazać je panom policjantom.
- Oczywiście panie dyrektorze - kobieta szybko zabrała segregatory i wyszła.
Takie sekretarki miały już doświadczenie w takich pracach, więc wiedziałem, iż nie minie dużo czasu, aż otrzymamy pełny komplet potrzebnych papierów. Najgorsza robota była dopiero przed nami. Gdzie będziemy wszystko segregować papiery i po kolei eliminować podejrzanych. Gdyż jak na razie mamy ich całkiem sporo.
- Potrzebują jeszcze panowie czegoś?
- Jak na razie nie~ lecz chcielibyśmy, by pan był przygotowany na kolejne wizyty.
- Ależ oczywiście... Bezpieczeństwo naszych podopiecznych jest najważniejsze... W razie czego - mężczyzna podszedł do nas, wręczając nam swoją wizytówkę - proszę od razu dzwonić, jeśli mamy coś przygotować, by następnym razem nie musieli panowie tyle czekać.
- Dziękujemy~ - skinąłem głowę w wyrazie wdzięczności. To było nawet nam bardziej na rękę.
Po niecałych 10 minutach, do gabinetu ponownie zawitała sekretarka CEO.
- Proszę - podała nam stos papierków, idealnie zapakowane w firmową folie.
- Dziękujemy jeszcze raz - skinęliśmy obaj, po czym rzucając krótkie pożegnanie, skierowaliśmy się od razu do wyjścia. Oczywiście do głównego wyjścia musiał nas odprowadzić Kyungsoo, gdyż nikomu nie wolno było łazić po wytwórni samemu, nawet policji.
Gdy byliśmy już niedaleko drzwi wyprowadzających z firmy, szturchnąłem delikatnie ramie przyjaciela, dając mu do zrozumienia, by zaczął działać. Ten na szczęście od razu odczytał moje intencje, więc podał mi tylko kluczyki do radiowozu. Dlatego też przyśpieszyłem kroku jak już byliśmy przy samym wyjściu.
"Dasz radę Jongin, nie spierdziel tylko tego" - pognałem do samochodu, chcąc dać im oczywiście trochę prywatności.
Wrzuciłem paczkę na tyły pojazdu, a sam zasiadłem na miejscu pasażera, czekając, aż mój przyjaciel wróci z (miałem nadzieję) dobrymi wieściami.
Długo na szczęście nie siedziałem sam, bo już po chwili za kierownicą zasiadł Jongin, który miał wręcz banana na ryju.
- Zgodził się? - nie uzyskałem odpowiedzi, mimo, iż wiedziałem, że jest pozytywna - ej! - trąciłem delikatnie jego ramie i dopiero teraz był łaskawy na mnie spojrzeć - zgodził się? - ponowiłem pytanie, a on nagle wybuchł ogromną radością.
- TAK! - krzyknął mi blisko ucha, a ja miałem ochotę mu przywalić.
- Nie wrzeszcz tak, bo głuchy nie jestem... choć może teraz już jestem... - wymamrotałem, masując biedne małżowiny.
- Przepraszam, przepraszam... ale jestem taki szczęśliwy! Nie sądziłem, że da się zaprosić na kawę. Aż postawię Ci obiad z tej radości - spojrzałem na niego, jakby właśnie powiedział, że ma w domu dwugłowego psa, przy okazji przykładając teatralnie dłoń do piersi.
- Zaczynasz mnie przerażać, ale no cóż okazji na darmowy obiad nie przepuszczę - zaśmiałem się pod nosem, po czym ruszyliśmy w stronę komisariatu.
Będąc na miejscu, zasiedliśmy w moim gabinecie, segregując wszystkie dokumenty. Porównywaliśmy je wszystkie z listą programów, które otrzymaliśmy od naszego działu informatycznego.
Nikt z wszystkich pracowników nie miał w CV wszystkich programów, które musieliśmy u nich znaleźć. Lecz mieliśmy na oku tych, którzy mieli chociaż kilka z nich.
- Czyli mamy pięciu możliwych stalkerów?
- Potencjalnie... bo i tak nie mają wszystkiego w CV... Choć mogli się nauczyć obsługi reszty programów podczas pracy w wytwórni.
- Czyli tak - powiedział, przekładając dokumenty - musimy obserwować Lee Marka, Nakamoto Yuta, Jung Jaehyuna, Seo Youngho'na i Oh Sehuna?
- Na to wygląda... W sumie chyba z tym Oh Sehunem nie rozmawialiśmy.
- Z tego co pamiętam Kyungsoo mówił, że Oh Sehun i Lu Han mieli wolne tego dnia.
- No to trzeba z nimi jak najszybciej porozmawiać w takim bądź razie...
Od naszych poszukiwań wśród papierów minęło sporo czasu, więc jak Jongin obiecał chciał zabrać mnie na obiad. Za co dziękowałem niebiosom, by byłem głodny jak wilk.
Ruszając w stronę wyjścia z komisariatu, ktoś wpadł na mnie tuż przy samych drzwiach. Na szczęście w porę udało mi się złapać osobnika za ramiona, by uratować go przed upadkiem.
- Przepraszam... - ten głos poznałbym wszędzie, w końcu jak tu nie rozpoznać tą słodką barwę głosu Baekhyuna?
- Coś się stało? - powiedziałem, a chłopak od razu podniósł na mnie wzrok. Widziałem w jak w jego oczach zbierają się łzy. Zareagowałem natychmiast, prowadząc wystraszonego chłopaka do swojego gabinetu - Jongin pójdziemy później - rzuciłem na szybko, zamykając za sobą drzwi - Co się stało? - ponowiłem pytanie. W pierwszej chwili bałem się, że nie daj Boże ten psychopata coś zrobił temu biednemu aniołkowi.
Chłopak od razu się rozpłakał, a ja nie wiedząc na początku co zrobić, podałem mu chusteczkę. Lecz Baekhyun dalej nie potrafił powiedzieć co takiego się stało. Dlatego też niepewnie zacząłem głaskać go po głowie, dodając otuchy.
Dopiero po kilku minutach udało mu się opanować swój wybuch, po czym starał się wytłumaczyć co się stało.
- Byłem w domu - chlipał - i... i znalazłem to... - podał mi kopertę tak samo jak na pierwszym spotkaniu. Spojrzałem na papier, po czym na Baekhyuna, biorąc do rąk jego znalezisko. I tak jak poprzednia koperta, i ta była wcześniej otwierana, dlatego też nie miałem trudności z dostaniem się do zawartości. W środku znajdowała się płyta CD oraz kajdanki.
- Wiesz co jest na tej płycie? - chłopak tylko kiwnął głową i od razu wiedziałem, że właśnie to najbardziej przeraziło tego bezbronnego chłopaka.
////
Mam nadzieję, że wam się nie nudzi czytając tego ficzka ;w;
Na koniec jeszcze tylko dodam, byście dbali o siebie <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro