Rozdział 3: Sens
Rozdział liczy 1880 słów
~~BAEKHYUN POV~~
Dzisiejszego dnia obudziły mnie promienie słońca, które leniwie wpadały przed moje nie do końca zasłonięte rolety. Przeciągnąłem się czując, iż znajduje się sam w swoim wielkim łóżku. Westchnąłem ciężko, kierując swój wzrok na sufit w kolorze stłumionej czerwieni.
Czy to w ogóle miało sens? Rozumiem, że oboje byliśmy zapracowani i nie miałem przez to pretensji. Gdyż każdy z nas spełniał swoje marzenia. Ja o byciu idolem, gdzie mogłem stawać na ogromnej scenie i prezentować swoje talenty wokalne jak i taneczne, zaś mój chłopak jako zawodowy aktor, potrafiący zwykłym uśmiechem, oczarować najbardziej wymagającą widownie. Lecz dzisiaj Yifan miał dzisiaj wolne i nawet nie raczył zostać ze mną, bym mógł obudzić się bezpieczny w jego ramionach.
Chociaż jeszcze trzymałem w sobie ostatnią nadzieję, iż mój ukochany siedział w kuchni przygotowując nam śniadanie. Nie był wybitnym kucharzem, a niektóre dania nadawały się jedynie do wyrzucenia. Lecz jadłem je z uśmiechem na ustach, bo wiedziałem, że starał się dla mnie.
Wstałem z łóżka, by zaraz moje stopy powitały ciepły, puchaty dywan, w którym wręcz się zatapiałem. Podreptałem od razu w stronę wcześniej wspomnianego pomieszczenia. Lecz i tam go nie było.
Łazienka? Pusto...
Salon? Również go tam nie zastałem...
Moja nadzieja umarła, wraz z obejściem całego naszego apartamentu. Dlatego na mojej twarzy nie zagościł uśmiech, mimo iż bardzo bym tego chciał.
Ostatnio w naszym związku nie działo się za wiele dobrego, lecz starałem się to naprawić. Proponowałem wspólne spacery, albo mimo ogromnych zakwasów i zmęczenia szykowałem kolacje, by zaraz spotkać się z odmową wspólnego spędzenia czasu.
Wymówki były tak oczywiste i uniwersalne, że naprawdę nie miałem już czasami siły się z nim kłócić. W końcu zmęczenie nie było przeszkodą do wspólnego położenia się w łóżku i pochłaniania wzajemnego ciepła, a jedno czy dwa spotkania z przyjaciółmi mógł sobie na jakiś czas odpuścić, wiedząc ile starań włożyłem w przygotowywanie dla nas wspólnego wieczoru.
Czułem się zaniedbany, a przez to niesamowicie smutny i zraniony za każdym razem. Kiedyś tak nie było, a wręcz mógłbym rzecz, iż codziennie okazywaliśmy sobie tyle miłości jak beznadziejnie zakochane nastolatki. Yifan zawsze witał mnie w domu, wymyślając przeróżne niespodzianki.
Do tej pory wspominam, gdy przygotował dla mnie jedną z takich atrakcji np na walentynki, gdzie cała droga od drzwi wejściowych do naszej sypialni była usłana czerwonymi płatkami róż. Jeszcze gdzieniegdzie leżały karteczki z różnymi wyznaniami miłości, a na samym końcu siedział ogromny pluszowy miś. Chyba nie muszę wspominać, że do tej pory trzymałem te liściki w specjalnie przeznaczonym do tego pudełeczku.
Mimo, że nie byłem kobietą to działały na mnie takie rzeczy, przez nie czułem się szczęśliwy i rozpieszczany. Choć wystarczały mi tylko jego ciepłe ramiona, w których mogłem schować się przed całym światem i ściągnąć przybraną maskę kochanego przez wszystkich Baekhyuna z EXO-CBX i być tylko małym chłopcem, który kochał się przytulać.
Lecz nagle moje szczęście prysło niczym bańka mydlana, a najgorsze było to, iż nie wiedziałem co było tego przyczyną. Popełniłem jakiś błąd? Za dużo brałem, a za mało dawałem?
Próbowałem nie raz delikatnie wybadać sytuację, by w końcu wszystko było w porządku. Ale moje starania poprowadzenia normalnej rozmowy, kończyły się na jego krzyku i trzaśnięciu drzwiami. Gdzie nie wracał na noc i nie odbierał telefonu, gdy ja zdesperowany wydzwaniałem czy pisałem, by chociaż dał jakikolwiek znak życia.
W końcu zaczęło mnie to wszystko męczyć, a nawet psychicznie niszczyć. Co niestety zauważył mój menadżer, przez co miałem długą pogadankę na ten temat.
Dlatego też powoli moje wszelkie uczucia umierały, a ja szukałem ciepła tylko już z czystego przyzwyczajenia, a nie z czystej miłości. Czasami sam już z siebie się śmiałem, a raczej z własnej głupoty.
Myślę, że w końcu muszę poważnie zastanowić się nad imitacją tego całego związku. Gdyż po co się tak męczyć skoro nawet nie jestem szczęśliwy? A Yifan najwyraźniej też skoro wiecznie tylko znika i nie pokazuje mi się na oczy.
Westchnąłem ciężko, kierując się do kuchni. Musiałem zjeść coś pożywnego, bo czekało nas dzisiaj dużo pracy w wytwórni. W końcu nowy teledysk sam się nie nagra, a powtarzanie kilku sekundowych ujęć kilkanaście razy robi się strasznie monotonne i nudne. Lecz mimo wszystko bardzo cieszyłem się z nowego albumu i nie chciałem zawieść naszych fanów, którzy już ostrzyli zęby na wydanie pierwszych piosenek.
Otworzyłem lodówkę, skanując znajdujące się w niej produkty. Tym razem postawiłem na pożywny omlet z warzywami, który przypominał mi dziecięce lata, gdzie moja ukochana mama smażyła mi go niemalże codziennie. Były przez długi okres moim uzależnieniem, a gdy wychodził spod jej rąk, to nikt nie mógł się mu oprzeć.
Kroiłem spokojnie paprykę wraz z resztą na malutkie kawałeczki, które potem wrzuciłem na patelnie, by je dokładnie podsmażyć. Jeszcze tylko zostało mi dodanie jajek oraz aromatycznych, ostrych przypraw.
To wszystko w niecałe 30 minut zamieniło się w potrawę, od której moje serce miękło. Między czasie przygotowałem sobie zieloną herbatę z dodatkiem owocu pigwy, dzięki której w mojej kuchni rozszedł się słodkawy zapach. To wszystko wylądowało przede mną na stoliku w kuchni, gdzie ze smakiem zajadałem wszystko w wolnym tempie, by spokojnie się najeść. Jedząc szybko na pewno zjadłbym coś jeszcze, a nie mogłem do tego dopuścić. W końcu czekała nas niedługo trasa koncertowa, dlatego musiałem jeszcze trochę schudnąć i pracować nam moim zarysem mięśni na brzuchu.
Nikt niestety nie mówił, iż praca idola jest łatwa. To ścieżka wiecznych wyrzeczeń i walki z własnym ciałem, którą przenigdy nie można było przegrać. Mogłem mdleć, czuć się okropnie, lecz musiałem być idealny pod każdym względem.
Po skończonym śniadaniu, wziąłem szybki prysznic, by zaraz stanąć przed garderobą wybierając zestaw ciuchów na dzisiejszy dzień. Niestety domena "Nie mam się w co ubrać" nie należała tylko wyłącznie do kobiet. Dlatego po walce z samym sobą, w końcu mogłem odetchnąć z ulgą zakładając na swoje chude nogi spodnie, by zaraz zakryć swój tors pod flanelową koszulą.
Wiedziałem, iż w wytwórni zostanę przebrany kolejne kilka razy, ale wychodząc z domu chciałem pozostać w nienagannym stanie.
Droga do samej pracy dłużyła mi się niemiłosiernie, mimo, iż nie jechałem dłużej niż 25 minut. Witając się ze wszystkimi na miejscu zostałem poczęstowany kubkiem kawy, która nie zawierała ani mleka ani cukru, bo to oczywiści kolejne zbędne kalorie.
Wraz z moimi przyjaciółmi, słuchaliśmy menadżera z uwagą, popijając przy tym ciepłe napoje. Krzywiłem się za każdym łykiem, lecz dla własnego dobra musiałem się poświęcić. Oczywiście między czasie nasze noony przygotowywały nam stroje, makijaże jak i fryzury.
Po zapoznaniu się z całym planem, mogliśmy zacząć pierwsze nagrania. Taniec jak i aktorstwo musieliśmy mieć we krwi, dlatego wyciskali z nas ostatnie poty, by każdy kard wypadł perfekcyjnie.
W pewnym momencie do sali zawitała jedna z sekretarek, a za nią szli dwaj policjanci, którzy mieli okazje przesłuchiwać mnie i mojego menadżera.
Musiałem przyznać, iż ten wyższy był przystojny, a mundur dodawał mu tego czegoś, przez co na pewno nie mógł się odpędzić od wielu dziewczyn, które zawsze śliniły się na takie widoki.
Patrzyłem jak Kyungsoo podchodzi do nich i zaczyna krótką rozmowę. Gdy podał jednemu z nich jakieś kartki, wtedy to zauważyłem jak na jego policzkach pojawia się niewielki rumieniec. Czyżby naszemu kochanemu jak i zimnemu menadżerowi kruszyła się lodowa powłoka na sercu?
Szczerze? Zazdrościłem mu tego świeżego uczucia, gdzie motylki w brzuchu latały, a na widok osoby, w której człowiek przynajmniej był zauroczony, robiło się od razu gorąco. Gdyż u mnie to już przeminęło i raczej już nie powróci.
Obserwowałem jak kolejni pracownicy zostają przesłuchiwani, a raczej bardziej skupiałem swoją uwagę na szerokich ramionach pana Parka. Z czystym sumieniem mogłem powiedzieć, iż był w moim typie. Wysoki, przystojny, a jego głos pieścił moje uszy. Ale STOP! Mam przecież chłopaka, poza tym pan Park zapewne jest hetero. Więc można sobie tylko pomarzyć. Choć w jego ramionach na pewno byłbym bezpieczny. Baekhyun skończ...
Korzystając z okazji, iż cały staff jest w trakcie policyjnego wywiadu, rozsiadłem się wygodnie na jednym z krzesełek, wzdychając głośno. Nie spodziewałem się, iż ta sprawa zrobi, aż tyle zamieszania. Lecz niestety nie znam się na policyjnych procedurach na tyle, by się o tym wypowiadać, jedynie co, to kiedyś oglądałem jakieś seriale kryminalne. Dlatego też moja wiedza na takie tematy była ograniczona.
Po chwili na krzesełku obok opadł Xiumin, wzdychając teatralnie, jakby nie wiadomo co robił. Prychnąłem pod nosem, kierując na niego swój wzrok.
- Tak bardzo Cię wymęczyli?
- I to nie wiesz jak bardzo - przyłożył rękę do czoła, jakby miał zaraz zemdleć.
- Oj biedaku ty - zaśmiałem się cicho, a on odwzajemnił mój gest.
Dopóki policjanci nie przesłuchali reszty, to siedziałem z moim przyjacielem rozmawiając na totalnie błahe tematy, odwracając swoją uwagę od tej nieprzyjemnej sytuacji, jaka ciążyła teraz nad nami wszystkimi.
Gdy tylko mogliśmy wrócić do nagrań, skierowałem jeszcze ostatni raz na pana Parka, przez co automatycznie przygryzłem dolną wargę. Lecz musiałem pozbyć się jakoś tych wszystkich myśli, choć w sumie wyobrażenie sobie jego męskiego ciała bez munduru to coś złego? W końcu do łóżka mu nie wskoczyłem, więc mam czyste sumienie. A uznawać go za przystojnego też mam prawo skoro taka jest prawda.
~~~~
Po całym dniu spędzonym w wytwórni, mogłem wrócić do (znając życie) pustego apartamentu. Przyzwyczajony w jakimś stopniu do takiego obrotu spraw, nie zwracałem na to największej uwagi.
Zastanawiałem się co tym razem zrobić dla siebie na kolacje. Oczywiście musiało to być coś bardzo lekkiego, dlatego w końcu postawiłem na sałatkę z gotowanym kurczakiem. Kiedyś jej nienawidziłem i powodem tego nie był smak, lecz odebranie mi możliwości cieszenia moich kubków smakowych kalorycznymi potrawami, z których musiałem całkowicie zrezygnować. Lecz już po takim czasie zacząłem znajdować w niej wiele pozytywów, którymi przede wszystkim były przyprawy, które uwielbiałem. Co jak co, ale jeśli danie nie było dobrze przyprawione to mogłem czegoś nie tknąć.
Po żmudnych przygotowaniach mogłem, w końcu rozsiąść się na sofie, zajadając się potrawą. Włączyłem przy okazji telewizję, by dźwięk rozchodzący się z głośników, zagłuszył panującą grobową ciszę, która doprowadzała mnie do szału jak i depresji jednocześnie.
Po skończonym posiłku, odłożyłem naczynia do zmywarki. Wtedy dopiero poczułem jak moje mięśnie, aż się proszą o zasłużony odpoczynek. Lecz nie tak szybko. Dopiero co zjadłem, dlatego kładzenie się spać, tak od razu po posiłku odpadało. Musiałem dać swojemu żołądkowi przynajmniej 2 godziny na strawienie mojej kolacji. Czasami już utrzymanie swojej wagi podchodzi pod obsesje. Lecz cóż poradzić... Taka praca.
Dlatego też skierowałem się do łazienki, by chociaż ciepła woda odrobinę rozluźniła moje ciało. Choć wiedziałem, iż w niedalekiej przyszłości będę musiał zawitać do jakiegoś gabinetu z masażem, bo inaczej nie dam rady się ruszać.
Nie szczędziłem sobie olejków, które niedawno kupiłem, mając ochotę urozmaicić czas z moim chłopakiem. A tak to stały nieużywane i tylko zbierały kurz. Dlatego też wlałem je do wanny, by zaraz na tafli wody utworzyła się gęsta piana, która swoim zapachem koiła mój umysł po ciężkim dniu w pracy.
Po pozbyciu się ubrań, zatopiłem swe ciało w wodzie, która zaraz jak koc otuliła całą moją skórę. Ciepło, które od niej otrzymałem powodowało, że moje spięte mięśnie otrzymywały pożądane ukojenie.
Gdy w końcu zebrałem się do wyjścia, wstałem ostrożnie, by nie poślizgnąć się na mokrych kafelkach. Chwyciłem za ręcznik, aby pozbyć się kropel, które niesfornie spływały w dół mojego ciała. Po tej czynności zarzuciłem na swe ramiona satynowy szlafrok w kolorze grafitu, a następnie udałem się prosto do sypialni, by jeszcze zapełnić swój czas, sprawdzając media społecznościowe czy chociażby poczytać książkę, na którą nie zawsze miałem czas.
Lecz wchodząc do pomieszczenia od razu uderzyła we mnie jedna myśl...
Kolejny krok... Kolejna koperta...
////
Co może znajdować się w tej kopercie? Macie jakieś pomysły?
Taki mały przerywnik od strony Baekhyuna~~Trochę nie planowany, ale nie chce za szybko pchać akcji do przodu... Dlatego na razie musimy się trochę pomęczyć, by w końcu dobrać się do kwintesencji *w*
W takim razie słodziaki widzimy się w kolejnym rozdziale >w<
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro