Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18: Rozmowa z podejrzanym

[1749 słów]

~~CHANYEOL POV~~

Siedziałem właśnie przy biurku, wertując kolejne partie materiału, gdy drzwi od mojego biura otworzyły się z impetem, a w nich stanął Jongin. Podszedł pewnym krokiem do biurka, rzucając mi przed oczy szarą teczkę.

Westchnąłem cicho, kierując wzrok na mojego gościa. Nie musiałem nawet pytać o co chodzi, bo zaraz sam zaczął nawijać jak najęty, a informacje jaką mi przyniósł, lekko mnie zaskoczyła.

- Komendant zarządzał dodatkowej sekcji zwłok Wu Yifana - od razu zmarszczyłem brwi, myśląc nad tą sytuacją.

- Ale po co? Przecież znamy narzędzie zbrodni i okoliczności śmierci.

- Sam nie mam pojęcia - odparł, krzyżując ręce na piersi - Rozmawiałem z nim nawet o tym, ale nie odpowiedział do końca czemu tak sobie zażyczył... Ale dobra - machnął ręką - jego powód nie jest istotny, a raczej to co przyniosła druga analiza.

- Co? To jednak coś znaleźli?

- I to nie byle co - otworzył teczkę, którą jeszcze chwilę temu rzucił mi przed sam nos - W ustach ofiary znaleziono włos. Od razu oddali go do analizy, czy przypadkiem nie jest to włos ofiary, ale co śmieszne - wskazał na jedną z kartek - wyniki wyszły negatywnie.

- Czyli to może być włos mordercy...

- Pytanie jak się tam znalazł?

- Byun rozmawiał z mordercą - zrobiłem oczywiście cudzysłów palcami, bo niestety nie dało się nazwać usłyszenie jednego zdania rozmową - dlatego musiał zabrać telefon ofiary... Więc prawdopodobnie schylając się po niego, automatycznie zostawił po sobie ślad.

Jongin tylko prychnął na moje tłumaczenia, lecz nie był to gest kpiny, a raczej niedowierzania. Lecz niestety miał to czarno na białym wypisane w dokumentach, bo inaczej nie dało się wytłumaczyć tej sytuacji. Gdyż wątpię, by morderca sam wpakowałby do jego ust swój włos, to byłoby jeszcze bardziej niedorzeczne.

- Przyznam szczerze, że nasz morderca ma niesamowitego pecha.

- Mało powiedziane - odrzekłem - pierwszy raz spotykam się z tak nieprawdopodobną sytuacją - chwyciłem dokumenty w dłoń, by przyjrzeć im się dokładnie. Mimo, że Jongin całkowicie nakreślił mi całą sytuację - mając jego DNA łatwiej go namierzymy.

- Taa, ale w bazie danych nie ma żadnego przestępcy z takim kodem DNA.

- Trzeba będzie pobrać próbki wszystkich osób z wytwórni, najbardziej tych, którzy mieli większy kontakt z Baekhyunem.

- Jasne, zaraz zadzwonię do Jennie, by się tym zajęła - zwrócił się ku drzwiom, ale w pewnym momencie zatrzymał się, by znowu zaszczycić mnie swoim spojrzeniem - ej... pamiętasz tego gościa, który wysyłał Byunowi kwiaty?

Musiałem przez chwilę poszukać w pamięci osoby, o której mówił przyjaciel. I dopiero po chwili przypomniałem sobie o co chodzi. Gdy przeprowadzałem przesłuchanie Oh Sehuna, dowiedziałem się o zwolnionym pracowniku, który przez pewien czas zostawił bukiety na biurku w jego garderobie.

- Ah tak pamiętam... Akcja z tym wszystkim tak szybko się potoczyła, że całkowicie o nim zapomniałem... - przyznałem się do swojego nieprofesjonalnego błędu, ale jak widać, nie tylko ja chyba o nim zapomniałem.

- Dostaliśmy informacje od CEO i ustaliliśmy, gdzie obecnie się znajduje - okey jednak tylko ja zapomniałem - po zwolnieniu z pracy zmienił miejsce zamieszkania i co dziwniejsze znalazł mieszkanie bliżej wytwórni. Przypadek?

- Miejmy nadzieję, że nie - teraz dopiero do mnie doszło, jak trochę zaniedbałem sprawę, cały czas troszcząc się o Baekhyuna, który przebywał w szpitalu. Zrobiło mi się ogromnie głupio z tego powodu, bo to powinno być moim priorytetem.

W końcu skoro chciałem dbać o zdrowie, a nawet życie chłopaka, musiałem przecież złapać sprawcę tego całego zamieszania. A zamiast tego siedziałem w sali w szpitalnej, a w pracy skupiałem się na nieodpartym wrażeniu, że gdy mnie przy nim nie będzie to coś mu się stanie.

- Kiedy będziemy mogli przesłuchać tego gościa?

- Możemy i nawet teraz złożyć mu wizytę - powiedział, jakby chodziło o zwykłe zakupy w spożywczaku, niż stanięcie twarzą w twarz z potencjalnym mordercą.

- To nie ma na co czekać - mruknąłem, podnosząc się z fotela - ale zachowajmy środki ostrożności.

- Myślisz, że bez broni wejdę do jego mieszkania? Aż tak głupi nie jestem - zaśmiał się cicho, a ja miałem tylko nadzieję, że będzie to tylko zwykła rozmowa, która nie będzie kosztować nas dodatkowych stresów. Co jak co, mimo, że byliśmy policjantami, też woleliśmy unikać aktów przemocy, czy walki o własne życie. A wprawdzie powiedziawszy nie wiedzieliśmy czego możemy się spodziewać.

✰✰✰

Zaparkowaliśmy tuż przy wysokim budynku, w którym zamieszkiwał nasz podejrzany. Blok może nie mógł równać się wyglądem z ogromnymi apartamentowcami, lecz także przykuwał uwagę przechodniów. Posiadał może z 7 pięter, a jego jasnoszary kolor prawdopodobnie był niedawno odświeżany, gdyż jak wiadomo takie kolory przy warunkach pogodowych, jak i spalinach wydychanych przez wszelkiego rodzaju samochody, nie utrzymałby się zbyt długo.

Trafiła nam się odrobina szczęścia, bo gdy mieliśmy już dzwonić domofonem do drzwi, wychodziła jakaś starsza kobieta ze swoim malutkim pieskiem na spacer. Dzięki czemu mogliśmy wziąć mężczyznę z większego zaskoczenia, przez co teraz na pewno nam nie ucieknie.

Wdrapaliśmy się po schodach na 3 piętro i od razu zapukałem w drewnianą powłokę, za którym kryło się mieszkanie podejrzanego. I jak się spodziewaliśmy nie minęło zbyt dużo czasu, by mężczyzna z niemałym szokiem na twarzy, wpatrywał się w nas, jakby zobaczył ducha.

- Pan Sejoon Choi? - odezwałem się po chwili ciszy, która zapanowała między naszą trójką.

- T-Tak... - odpowiedział słabo - w czym mogę pomóc?

- Chcieliśmy porozmawiać z panem na temat pewnego incydentu, który wydarzył się parę dni temu.

- O jakim incydencie mowa?

- Morderstwo pana Wu Yifana - mężczyzna otworzył szerzej oczy w akcie zdziwienia.

- Morderstwa? - powtórzył, jakby nie dowierzał - Yifan nie żyje?

- Owszem - skinąłem dodatkowo głową - chcemy ustalić kto mógłby być potencjalnym mordercą i chcieliśmy wypytać pana o parę kwestii, które mogą nam w tym pomóc.

- Oczywiście... proszę wejść - przełknął ślinę, otwierając szczerzej drzwi. Wraz z Jonginem podziękowaliśmy i weszliśmy do minimalistycznie urządzonego mieszkania.

Mężczyzna zaprosił nas do salonu, gdzie zaproponował nam byśmy usiedli, na co chętnie przystaliśmy. Dlatego już po chwili siedzieliśmy na przeciwko pana Choi, po czym podniosłem na niego wzrok.

- Znał się pan z panem Wu osobiście?

- Szczerze... to nie za bardzo, pracowałem tam przez jakiś czas, a i owszem, ale nigdy nie mieliśmy z Yifanem jakiś bliższych relacji.

- A z panem Byunem? - mężczyzna wydawał się zaskoczony tym pytaniem.

- A co to ma do rzeczy?

- Proszę się nie denerwować~ tylko spokojnie odpowiadać na pytania - widać było, że niechętnie chce na ten temat rozmawiać, ale ta kwestia faktycznie miała na celu trochę sprowokować mężczyznę, chciałem wybadać jego reakcje. Lecz mimo wszystko musiałem omijać temat wysyłanych przez niego kwiatów kwiaty.

- Było podobnie jak z Yifanem... Też za dobrze go nie znałem.

- Rozumiem. Może pan wie czy pan Wu miał jakiś wrogów? Albo chociaż czy znalazły się jakieś osoby, które mu zazdrościły?

Mężczyzna przez chwile zastanawiał się nad odpowiedzią, lecz wcześniej odezwał się Jongin, nie pozwalając szybciej odpowiedzieć mu na pytanie.

- Przepraszam, mógłbym skorzystać z toalety? 

- Oczywiście, korytarzem prosto i pierwsze drzwi na lewo - powiedział niemalże automatycznie. 

A mój przyjaciel podziękował cicho, zaraz znikając w odmętach domu, zaś ja powróciłem z pytaniem do podejrzanego.

- Yifan był idolem, więc pewnie sporo osób zazdrościło mu kariery czy też pieniędzy.

- Więc nie zna pan tych ludzi z imienia i nazwiska?

- Niestety nie będę zbytnio pomocny w tej sprawie... Przykro mi...

- Szkoda... - mruknąłem, spuszczając wzrok na swoje ręce - A może pan wie czy pan Wu nie naraził się komuś? W sensie źle kogoś traktował, czy coś w tym stylu, by wywołać u kogoś chęć zemsty?

- Z tego co słyszałem od pracowników i z tego co sam widziałem, to Yifan był bardzo miłym człowiekiem. Choć bardzo lubił imprezować... więc może podczas jednej z takiej imprez się komuś naraził? Nie mam pojęcia.

- Pan Byun był bliższym przyjacielem pana Wu, prawda? - podniosłem na niego swój wzrok, przyglądając mu się z uwagą.

- Byli parą - oh czyli jednak wie? 

- Parą? - udawałem, że nie poinformowano mnie o takim aspekcie - skąd to pan wie?

Widać było, że moje pytanie wywołało u niego spięcie mięśni, ale cóż sam mi podał się na talerzu, więc jak miałbym nie skorzystać?

Odchrząknął po chwili, opierając łokcie na swoich kolanach, po czym jego spojrzenie utkwiło gdzieś w jakimś punkcie na jasnych panelach.

- Usłyszałem to niechcący podczas jednej z ich kłótni w wytwórni- westchnął - Baekhyun krzyczał na Yifana, że nie będzie tolerował jego zachowania, bo w końcu są razem i nie podobało mu się, że ten ciągle imprezował.

- Czy... Pan Byun byłby zdolny do wynajęcia kogoś, by zabił pana Wu? - udałem niewzruszonego moim pytaniem, choć po tym wszystkim co widziałem, byłem pewny, że Baekhyun nie zrobiłby czegoś takiego, bo nawet najlepsi aktorzy nie oddaliby takiego bólu po stracie byłego partnera. 

- Nie! - wyrwało mu się szybko, na co lekko mnie zaskoczył - Nie... - powtórzył spokojniej - Bekhyun jest niczym anioł, bardzo miły i uprzejmy... on byłby ostatnią osobą, która mogłaby komuś zrobić krzywdę.

- Czyli jednak zna go pan lepiej.

- No dobrze... nie znam go, aż tak bardzo osobiście, ale jest moim idolem jak wielu osób... chyba to nic złego prawda?

- Oczywiście, że nie - odpowiedziałem, gdy już po chwili dołączył do nas Jongin. 

Usiadł ponownie obok mnie, a ja kończyłem rozmowę z podejrzanym, prowadząc ją na właściwych torach.

- W takim razie to wszystko - rzuciłem, zaraz wstając z wygodnej sofy - jakby sobie pan o czymś przypomniał proszę zgłosić się do nas na komendę - podałem oczywiście mężczyźnie nazwę ulicy, na której znajdował się nasz oddział. 

- Dobrze - skinął głową delikatnie, po czym odprowadził nas do drzwi. 

- Dziękujemy za rozmowę. Do widzenia - skinąłem mu głową.

Po usłyszeniu odpowiedzi, skierowaliśmy się z przyjacielem w stronę schodów. A będąc już w bezpiecznej odległości od mieszkania pana Choi, zapytałem.

- Masz? - spojrzałem na Jongina, gdy wychodziliśmy z budynku.

- Jak myślisz... jak szybko zauważy brak szczoteczki do zębów? - zaśmiał się w odpowiedzi, wyciągając z wewnętrznej kieszeni kurtki od munduru, zapakowany przedmiot.

- Miejmy nadzieję, że nie połączy faktów - teraz zostało nam oddanie jej do analizy, by porównać DNA z próbką włosów. Miałem tylko ogromną nadzieję, że własnie zbliżamy się do końca całego tego rozdziału, bo z każdym kolejnym dniem można spodziewać się już wszystkiego.

✰✰✰

Następnego dnia, w pewnym momencie przerywano moją prace, gdyż u moich drzwi zawitała Jennie, jedna z pracownic laboratorium. Podeszła do mojego biurka, niemalże rzucając teczkę, przez co miałem niezły flashback z wczorajszej sytuacji z Jonginem. 

- Właśnie dostałam wyniki analizy.


/////

Powróciłam z martwych! Mam teraz trochę wolnego, więc sukcesywnie postaram się dalej ciągnąć tą historie >w<

Dodatkowym zdziwieniem dla mnie było zajęcie 7 miejsca w rankingu *o* Dziękuję mojemu kochanemu ziomkowi, który mnie o tym powiadomił, bo nawet nie zwróciłam uwagi szczerze przyznając...

Więc tak moi kochane herbatniki, pamiętajcie o herbatce i tym by porządnie zjeść! Macie mi być zdrowi i nie chorować :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro