Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14: Odcisk

[1637 słów]

~~CHANYEOL POV~~

Niestety potwierdziły się słowa Baekhyuna. Nagle wybuchła ogromna fala plotek, od których cała prasa aż huczała. Pojawiało się w nich wiele spekulacji, iż domniemany stalker jest jakimś psychofanem, który na 100% zakochał się w nim. Oczywiście także współczuli idolowi, który tak naprawdę wymyślił całą intrygę, by się do mnie zbliżyć.

Może i byłem w jakimś stopniu szczęśliwy, bo jednak coś do niego czułem. Lecz dosłownie nie potrafiłem już tego określić. To na pewno nie była czysta miłość, choć kto to wie? Lecz jak miałbym się zakochać tak szybko? Dodatkowo widząc się z nim tylko kilka razy? 

Przecież to nie jest jakaś romantyczna komedia, która w swoim wyidealizowanym świecie sprawia, iż osoby z dwóch różnych od siebie światów zakochuje się w sobie od pierwszego wejrzenia. Spójrzmy w prawdzie w oczy. To rzeczywistość i musimy sobie z tym poradzić, akceptując realia.

A może jednak? To normalne, że każdy z nas marzy o cudownym życiu, które usłane różami zaprowadzi nas do szczęścia. Przecież tak bardzo pragniemy je zaznać czyż nie? Więc warto korzystać z tej szansy, póki jest? 

Przyznajmy prawdzie w oczy, że Baekhyun nie jest byle kim, mając na uwadze nie tylko jego pozycję społeczną. Był porównywany przez nielicznych do żywej lalki, która swoją urodą przyciągała wzrok, albo do żywego dowodu na kolejne wcielenie Afrodyty, nieskazitelnego piękna. Sam także musiałem to przyznać, bo taki był. Choć teraz przez jasne włosy, sprawiał wrażenie anioła z zadziornym charakterkiem, który potrafi owinąć Cię wokół swojego palca. 

Lecz nie mogłem też zaprzeczyć kolejnemu faktowi, iż chłopak był naprawdę inteligentny. Bowiem jak wytłumaczyć fakt, że chłopak zwodził całą policję za nos, potrafiąc tak dobrze grać? Musiał się przygotować do tego i to porządnie, skoro nawet nie miałem cienia wątpliwości. 

~~

Westchnąłem, nalewając do swojego kubka gorącą kawę z ekspresu. Zapach czarnego napoju rozniósł się po pomieszczeniu, delikatnie drażniąc moje nozdrza i wręcz sprawiając, że ślinka zaczęła lecieć na samą myśl, zatopienia swoich ust w przepysznej cieczy. Lecz darujmy sobie te niemiłosiernie długie zachwycanie się zwykłą kawą. 

Gdy usiadłem spokojnie na sofie w moim salonie, chwyciłem jedną z gazet, która nie wyróżniała się ostatnio od innych. Musiały widnieć na niej nagłówki o wcześniej wspomnianej aferze. Teraz wiedzieliśmy, że na każdym kroku będą szwendać się reporterzy, którzy jak wygłodniałe wilki biją się o każdą najdrobniejszą informację. 

Lecz co za tym szło? No oczywiście, że będą utrudniać nam śledztwo. Wszędzie będą za nami jeździć jak za jakimiś celebrytami, by tylko zrobić zdjęcia dla swojej gazety. Nie byliśmy tacy tępi, jak wszyscy myśleli, zawsze widzieliśmy, jak skradają się za nami jak jacyś złodzieje, albo słyszeliśmy dźwięki migawki w ich aparatach. 

Dosłowne szaleństwo. Jak się kiedyś wkurzę, a niestety niewiele mi do tego brakuje, to zamknę wszystkich za utrudnianie śledztwa i wtedy się skończy dzień miłego policjanta. 

Starałem się znaleźć jakiś artykuł, który nie nawiązywałby do tej sprawy, ale szczerze? Było strasznie ciężko, no chyba, że interesowałyby mnie rubryki dla kobiet albo horoskopy. Dlatego też zrezygnowany odłożyłem gazetę, zajmując się swoim śniadaniem, bo to była najbardziej ciekawa rzecz w tym momencie. 

I kolejna dzienna rutyna. Łazienka, mundur, buty i byłem gotowy do pracy. Moje życie było tak monotonne, że nawet zgłaszane na komisariacie sprawy, wyglądały niemalże identycznie, różniąc się małymi niuansami. 

Chciałem jakiejś zmiany, chociażby małej, ale by się pojawiła. Lecz czy ona już właśnie sama nie zapukała w moje drzwi pod postacią Baekhyuna? 

Szczerze powiedziawszy byłem rozdarty, bo nadal byłem zły o to wszystko, gdyż dosłownie śmiał mi się w twarz i nawet jego wymówki pod postacią bycia idolem, nie dają mu prawa do odpuszczenia win. Musiał w jakimś stopniu za to odpowiedzieć. 

Przyznaję też, że moja duma tu także ucierpiała, ale też jestem sam sobie winny, bo zbyt łatwo połknąłem haczyk. Na przyszłość będę o wiele bardziej ostrożniejszy, by nie powtórzyć tego samego błędu. Dlatego tak naprawdę powinniśmy ufać tylko i wyłącznie sobie.

Patrząc z drugiej strony, to schlebiało mi to, że ktoś taki jak członek EXO CBX zainteresował się moją osobą. Po powiedzmy sobie szczerze, takie rzeczy występują tylko w dramach. Z tego powodu mogłem powiedzieć, że dostąpiłem zaszczytu, który zdarza się raz na milion, jak nie miliard.

Poza tym Baekhyun był nie tylko idolem dla większości osób mieszkających w Korei, ale także i dla mnie. Uwielbiałem jego piosenki i wcale nie miałem zamiaru się tego wypierać, bo nie miałem nawet po co. Co więcej po poznaniu chłopaka od strony prywatnej, zauważyłem, że chłopak oferuje coś więcej niż wyuczone na pamięć kroki, uśmiechy czy też ładną buzię. Był to wartościowy chłopak z olejem w głowie, który stara się spełniać swoje marzenia.

I chyba dlatego polubiłem go jeszcze bardziej za typową dziecięcą radość z małych rzeczy, które nie zostały przysłonięte przez bogactwo, którego się dorobił. Wobec tego miałem też pewność, że nie bawi się uczuciami innych i nawet jakbym zagrał z nim w tą grę uczuć, to wiem, że w pewnym momencie nie porzuci mnie jak jakąś zabawkę. Choć kto wie? Ostatnio niczego nie mogłem być pewny.

Droga do pracy nie zajęła mi zbyt wiele czasu, lecz gdy tylko wszedłem na komisariat, zostałem zaatakowany przez komendanta.

- Masz do końca dnia złożyć u mnie na biurku raport z dnia zabójstwa i przesłuchania Byuna - powiedział, idąc od razu do swojego biura. No rychło w czas proszę pana, bo jakby nie patrzeć minęło już kilka dni od tych wydarzeń. 

Nawet nie starałem się cokolwiek odpowiadać, bo wiedziałem, że to nie ma najmniejszego sensu. Z tym człowiekiem nie warto rozmawiać nawet o pogodzie. Dlatego też zebrałem się od razu do siebie, by po chwili zająć swoje miejsce pracy. 

Odpaliłem od razu komputer, który spoczywał na moim biurku, nie chcąc tracić ani chwili. Gdyż tworzenie raportów czy protokołów, należało do najbardziej nudnych i mozolnych czynności, jakie mógł robić każdy policjant. Nie mniej jednak jak trzeba to trzeba i nie ma przebacz.

Nie wiem ile czasu mi zajęło spisywanie każdego istotnego faktu, ale najwyraźniej dość długo, bo do moich drzwi zawitał Jongin - oczywiście nie pukając. 

- Przyniosłem Ci obiad~ znaj moją dobroć.

- Pytałem się już kiedyś, czy Cię podmienili? 

- I tak oddajesz mi hajs.

- Okey jednak cofam pytanie - prychnąłem, nie odzywając wzroku z ekranu komputera. Mój przyjaciel zaś podszedł do biurka, kładąc na jego blacie pudełko z sushi - jednak Cię podmienili.

- Dziś jest dzień dobroci dla zwierząt - mruknął rozbawiony - przyjdę tu jeszcze, bo technicy znaleźli coś na miejscu zbrodni. 

- O~ wiesz co dokładnie? - w końcu zaszczyciłem go swoim zaciekawionym spojrzeniem.

- Wiem tylko tyle, że to jakiś odcisk, ale nie chcieli mi więcej powiedzieć, bo stwierdzilo, że najpierw to przeanalizują. Dlatego przyjdę do Ciebie niedługo z wynikami.

- Jasne - kiwnąłem głową - a i dzięki za obiad - zaśmiałem się, gdy chłopak wychodził. 

Wtedy dopiero poczułem jak bardzo byłem głodny. Przez ten cały raport nie zwracałem na to uwagi, skupiając się na grzebaniu w swojej pamięci. 

Przysunąłem pudełko bliżej siebie, przyglądając się małym kawałkom. Po otworzeniu dotarł do mnie zapach łososia, przez co mój brzuch zaczął grać najgłośniejsze pieśni, jakie tylko znał. Dlatego też nie zwlekając, pochwyciłem pałeczki w dłoń, by po chwili rozkoszować się smakiem mojego sushi, które tak bardzo uwielbiałem. 

Oczywisty był fakt, że nie pozostawiłem, więc ani jednego ziarenka ryżu na dnie opakowania. Westchnąłem, gdyż wszystko co smaczne i dobre musi tak szybko znikać. To jest bardzo poważny problem egzystencjalny. 

Lecz długo nie mogłem się nad tym rozwodzić, w końcu raporty same się nie napiszą, czyli jak widać pojawia się kolejny problem. Ze względu na to spiąłem się w sobie i szybko napisałem pozostałą część, przez co moje plecy zaczęły wołać o pomstę do nieba, przez niekomfortową pozycję. 

I tak jak mogłem się spodziewać, w pewnym momencie wpadł do mnie Jongin, przerywając mi chwilowy odpoczynek. Jednak musiałem pamiętać, że jestem w pracy, a nie na wakacjach. 

Całą swoją uwagę skupiłem jednak na kartce papieru, którą trzymał w ręce, kierując się do mnie. Gdy już był wystarczająco blisko, rzucił ją na biurko, przesuwając do mnie swoją dłonią.

- Zabezpieczyli odcisk buta~ a raczej jego fragment, na oko wychodzi, że to męski model półbuta, rozmiar 45.

- Półbuty? Takie nosi około 60% Koreańczyków... 

- Niestety... ale technicy już pracują nad rekonstrukcją całej podeszwy, by wywnioskować jakiej firmy jest akurat ten model. 

- Czyli nie jest tak źle. Miejmy tylko nadzieję, że te 60% nie kupuje tylko tam - zaśmiałem się - Gdy dostaniemy tylko nazwę marki, trzeba tam jechać i poprosić o ich billing płatniczy.

- Jak dobrze, że teraz większość osób płaci kartami lub kupuje przez neta - westchnął - choć istnieje szansa, że ten ktoś płacił gotówką. 

- Ale jeśli to dobra marka to każdy kasjer prosi o podanie nazwy dzielnicy, z której jest klient.

- Mógł kłamać.

- Jeśli kupił wcześniej te buty, co jest najbardziej prawdopodobne, to oznacza, że nie pomyślał o takim aspekcie, jak zostawienie odcisku buta na miejscu zabójstwa. W ogóle pewnie o tym nie myślał nawet w tym dniu, bo by jakoś zatarł ślady.

- Coś w tym jest - mruknął - Gorzej, że teraz mamy na ogonie reporterów. Jeden z nim prawie mnie dzisiaj zaatakował, wypytując o najmniejsze szczegóły śledztwa... Serio ktoś myśli, że będziemy kłapać językiem na lewo i prawo?

- Wiesz dla chwili sławy ludzie są zdolni do poświęceń i nie obchodzi ich czyjeś dobro wtedy.

- Taaa w sumie nie raz się o tym przekonaliśmy. Ten świat jest tak zepsuty, że aż głowa mała - podszedł do okna, skupiając swój wzrok na jakimś punkcie. 

Ciągnęliśmy jeszcze trochę temat, wyciągając kolejne spekulacje i scenariusze, dotyczące tego wszystkiego. Lecz przetrwało nam nagłe pojawienie się zdyszanego Junmyeona. Jego oczy wyrażały panikę, przez co i mi się ona w pewnym momencie udzieliła, nawet jeśli nie znałem jeszcze powodu tego przerażenia. 

- Co się stało? - usłyszałem głos Jongina, który równie wpatrywał się w naszego wspólnego znajomego.

- Dzwonili do nas ze szpitala.

- Szpitala? - powtórzyłem, marszcząc brwi. Po co jakiś lekarz czy nawet ordynator miałby do nas dzwonić?

Mężczyzna kiwnął głową, przełykając głośno ślinę. Czyżby któryś z naszych współpracowników miał wypadek? Nie daj Boże...

- Pan Byun... Leży w szpitalu... - nigdy nie sądziłem, że da się tak szeroko otworzyć oczy ze zdziwienia.

/////

Ale się narobiło~ jak myślicie czemu Baekhyun jest w szpitalu?


Przepraszam za tego mema, ale nie mogłam się powstrzymać xD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro