Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13: Prawda cz.2

Rozdział liczy 1624 słów

~~CHANYEOL POV~~

"Problem w tym, że żaden stalker nie istniał..."

Ta fraza obijała się w mojej czaszce nieprzyjemnym echem. W pierwszych chwilach nie docierał do mnie sens tych słów. Lecz gdy w końcu zrozumiałem o co chodzi młodszemu, poczułem się jak zwyczajny idiota, zwodzony za nos.

Współczułem mu, chciałem dla niego jak najlepiej, starając się zapewnić mu bezpieczeństwo. A on tak perfidnie kłamał mi w żywe oczy? Co z nim było nie tak? Czy zdawał sobie sprawę jak bardzo w tym momencie sobie szkodził, składając fałszywe zeznania na komisariacie?

- Co? - wydusiłem jak kretyn, choć jak dla mnie to było wręcz pytanie retoryczne.

- Przepraszam - wyszeptał, znowu wybuchając płaczem.

Patrzyłem na ten obraz rozpaczy jeszcze przez chwilę, dalej trawiąc przekazane mi informacje. Czułem się jak w jakiejś ukrytej kamerze, gdzie właśnie dzieje się coś co nigdy nie powinno mieć miejsca. Tylko niestety to nie był żaden denny program tylko rzeczywistość, a ona nie raz potrafi być okrutna.

- Wytłumacz... - starałem się być spokojny... no właśnie starałem się - wytłumacz to do cholery! - wręcz krzyknąłem, zdając sobie w momencie sprawę, że mogła tu wejść pani psycholog, sprawdzając co się tutaj dzieje. Lecz szczerze? Miałem to w dupie. Krew w moich żyłach podniosła swoją temperaturę, przez co miałem ochotę coś rozwalić, ale pokój i tak już był kompletną ruiną, więc na dobrą sprawę nie było nawet co zniszczyć. 

Chłopak pociągnął nosem, zaraz przecierając go o rękaw bluzy, gdzie przy okazji starł łzy z policzków. Po tym spojrzał na mnie ze strachem, może nawet bym mu współczuł, gdyby nie robił ze mnie przez cały ten czas kretyna.

- H-Hyung ja... - znowu chlipał, starając się opanować oddech - w-wiem, że źle zrobiłem...

Wstałem, by zacząć przechadzać się po pokoju w tą i wewte. Chciałem jakoś ochłonąć, nie popełniając żadnych głupstw. Nie mogłem nic na to poradzić, że byłem zły, bo dosłownie ten chłopak ze mnie zadrwił. I chyba to bolało mnie najbardziej.

Przetarłem twarz dłońmi, starając się uspokoić. W końcu stanąłem na środku pokoju, by po chwili odrzucić głowę do tyłu, układając ręce na swoich biodrach. Chyba byłem gotowy na usłyszenie całej prawdy.

Skierowałem się w stronę chłopaka, dając mu niemy znak, by wyjawił mi całą prawdę. Teraz nie pozwolę, by mnie dłużej okłamywał. Teraz już nie...

- Wiesz doskonale kim jestem... Idole nie mogą się z nikim spotykać... Nawet mój związek z Yifanem nie był podany do opinii publicznej... - spuścił wzrok na podłogę, jakby bał się, że zaraz na niego nakrzyczę - A ty... zaintrygowałeś mnie... Bo tak... nasze spotkanie na komisariacie nie było pierwszym...

Spojrzałem na niego zdziwiony. Spotkałem się z nim jeszcze kiedyś? Ale kiedy? Przecież bym na pewno to pamiętał.

- Nie pamiętasz? Nic nie szkodzi, bo w sumie nawet nie byłem wystarczająco blisko, byś pewnie mnie zauważył - ciągnął dalej - ale to teraz nieważne... Tak czy inaczej... Chciałem po naszym wspólnym obiedzie, powiedzieć Ci prawdę... Było mi strasznie głupio, że tak zrobiłem... Przysięgam - pociągnął nosem - Było mi tak bardzo wstyd, że to wymyśliłem... I przerwałbym to wcześniej... Ale gdy nasz CEO dowiedział się o moim domniemanym stalkarze, stwierdził, że to idealna okazja, by zrobić szum wokół naszego zespołu, by nas dodatkowo wypromować... I już sprzedał cynk do mediów...

Nie mogłem tego słuchać, czułem się jak w jakiejś chorej komedii, która niestety mnie nie śmieszyła. Jak można być tak nieodpowiedzialnym?

- Wiesz czym grozi składanie fałszywych zeznań?... Więzieniem - popatrzył na mnie przerażony, chyba nie zdawał sobie sprawy, że jego niby niewinna gierka, przerodzi się w coś tak nieprzyjemnego. Mimo wszystko to jest przestępstwo i tu nie załatwi sprawę jakaś tam grzywna. Lecz jak to mówią, nieznajomość prawa szkodzi.

- Przepraszam... Naprawdę przepraszam...

- Baekhyun czy ty zdajesz sobie sprawę co ty zrobiłeś?... Odsunięto mnie od innych spraw, by rozwiązać twoją, która tak naprawdę jest jakimś kaprysem... A osoby, które na przykład straciły członków rodziny, muszą czekać...

- Przepraszam... przepraszam - szeptał, nie umiejąc nic innego wydukać, przez szloch jaki ogarnął jego ciało. Nie wiedziałem, jak mam się teraz zachować. Z jednej strony cały czas współczułem, bo jednak jego psychika nie była w najlepszym stanie i teraz po części rozumiałem, czemu tak bardzo brał na siebie winę za to wszystko, lecz z drugiej byłem tak wkurzony. Dosłownie zrobił ze mnie debila, wręcz bawiąc się nami.

- Twoje przepraszam nic teraz nie dadzą... - powiedziałem, ponownie przecierając dłońmi twarz - Więc to ty wtedy dzwoniłeś do mnie?

- Tak... Podczas praktyk w wytwórni, nauczyłem się używać kilku programów przynajmniej na podstawowym poziomie... Ale nie sądziłem, że wyłapiecie te programy, jak użyłem kilku... Dlatego tak bardzo się zdziwiłem, jak mi powiedziałeś, że macie już podejrzanych...

- Powiedz mi co ja mam teraz zrobić hmm? Powinienem Cię aresztować i wpakować prosto za kratki...

Chłopak spuścił głowę, wyglądał jak zbity szczeniak, na którego jeszcze nakrzyczano. Więc jak miałbym być dla niego oschły? Nawet jakbym chciał i powinienem teraz traktować go jak przestępcę, to nie potrafiłem tego zrobić. Nie litowałem się nad nim, ale czułem, że nie potrafię zrobić mu nic złego. A wręcz przeciwnie najchętniej bym go bronił.

Mimo wszystko teraz mieliśmy realne zagrożenie, bo jednak morderca się ujawnił, a Baekyun nie wyglądał na takiego, który wynająłby kogoś do pozbycia się jego chłopaka. Nawet najlepsi aktorzy nie umieją tak grać, a Byun jest wręcz obrazem nędzy i rozpaczy. Więc nie byłby do tego zdolny, prawda?

Podszedłem do niego, zgarniając go w ramiona, chcąc go uspokoić. Serce jednak wygrało z rozumem, mimo, że walka była bardzo zacięta. Lecz w jakiś niewyjaśniony sposób, zaczęło mi zależeć na tym chłopaku, więc co ja mogłem począć?

~~

W związku z zaistniałą sytuacją, skupiłem się teraz na wszystkich dowodach. Przeglądałem po raz kolejny zdjęcia, każdego ważnego szczegółu, gdy czekałem na wyniki z analizy próbek, zebranych z miejsca zbrodni.

Traktowałem to wszystko jak całkowicie nowe zlecenie i nie łączyłem ich zbytnio z poprzednimi poszlakami. Jedynie co mogło mi się przydać to zeznania osób z wytwórni, ale to miało w rezultacie wyjść w praniu.

Pochłaniając kolejny kubek kawy, siedziałem nad aktami już czwartą godzinę, a mi nadal było trudno się skupić. Ostatnie wydarzenia naprawdę dały mi się we znaki i nie wiedziałem do tej pory co myśleć. Lecz trzeba jakoś to przełknąć i funkcjonować dalej. 

Wziąłem kolejne zdjęcie do swoich rąk, gdy nagle drzwi od mojego gabinetu, otworzyły się. Oczywiście kto, by to mógł być? Tak macie racje~~ Jongin.

- Dostałem właśnie wyniki  z analizy próbki spod paznokci.

- I co dowiedziałeś się ciekawego? 

- Tak właściwie to niezbyt wiele, jedynie co to, że się raczej nie bronił, bo w próbkach nie ma ani śladu naskórka osoby obcej. 

- To jesteśmy w kropce~~

- Nie pierwszy i nie ostatni raz~ Nie takie sprawy się rozwiązywało - usiadł na krześle na przeciwko mnie, podając mi plik kartek.

- Ale musimy zacząć od samego początku... 

- Taa... Wiesz, że trzeba będzie wytoczyć proces przeciwko Baekhyunowi za fałszywe zeznania?

- No nie wiem... Jestem policjantem... - rzuciłem sarkastycznie.

- Ostatnio nie wyglądasz nawet na żywego, więc wole się upewnić.

- A jeśli, by tak...

- Chan wybij sobie to z głowy... Nie możesz go kryć i mordercy dawać dodatkowe oskarżenia o stalking.

Oparłem głowę na dłoni i spojrzałem na swojego przyjaciela. 

- Przecież~ jakby nie patrzeć, to on musiał być poniekąd stalkerem prawda? Bo przecież napis na ścianie ewidentnie wskazuje, że morderca chce Baekhyuna dla siebie czyż nie? Więc musiał wiedzieć, kiedy Yifan będzie w domu

- Chyba, że to było morderstwo w afekcie. 

- Wątpię~~ to musiało być zaplanowane, inaczej nie zachowywał się tak cicho. Poza tym nie pisałby po ścianach wyznań miłosnych, tylko uciekłby od razu będąc zapewne w szoku. Dodatkowo musiał dobrze znać teren, bo nie zwinąłby się tak szybko z domu, gdyby nie wiedział jak z niego wyjść. 

- Przyznam, że coś w tym jest. Tylko skąd wiedział, że Yifan akurat wtedy będzie w domu? Przecież zostawił nam wskazówkę.

- No to jest właśnie ciekawe~ może podsłuchiwał rozmowy? 

- Pluskwy w domu?

- Niewykluczone~ trzeba będzie to sprawdzić.

- Można zobaczyć także telefony ich obu, bo może to w nich jest podsłuch.

- Z telefonem Yifana nie będziemy mieć problemu, bo jest w pudle z dowodami.

- Więc od razu się tym zajmę, a ty zajmij się nakazem przeszukania domu Baekhyuna.

- Myślę, że zgodzi się bez żadnych nakazów. W sumie za bardzo nie ma wyjścia.

- Więc jeden kłopot z głowy - odetchnął z ulgą.

- Skontaktuje się z nim.

- Nadal jest u swoich rodziców? - zapytał, patrząc na mnie zaciekawionym wzrokiem.

- Tak. Jeszcze się nie pozbierał po tamtym.

- Zdziwiłbym się, gdyby to zrobił~ a nawet zacząłbym podejrzewać, że maczał w tym palce.

- Wiesz... jeśliby udawał, to naprawdę musiałby być dobrym aktorem, bo takiego bólu w oczach nigdy nie widziałem...

- Bo to nie raz były tutaj takie aktorzyny, które próbowały zatuszować swoje zbrodnie.

- Też racja - westchnąłem - ale na razie nie ma co osądzać, dopóki nie znajdziemy więcej dowodów.

- Dobra to ja lecę załatwiać sprawę z tym telefonem, a ty załatwiaj resztę.

- Jasne - mruknąłem i po chwili zatrzymałem jeszcze Jongina, by o coś zapytać - Ej mam pytanie~

Chłopak obrócił się do mnie, stojąc już przy drzwiach.

- Co się dzieje?

- Powiedz mi... jak tam u Ciebie i Kyungsoo? - w pierwszej chwili był zaskoczony moim pytaniem i wcale się nie dziwię, bo pewnie też byłbym zdziwiony na jego miejscu. Nie żeby jego związek był jakąś wielką tajemnicą czy coś, ale jednak. Lecz zaraz uśmiechnął się ciepło, przez co nawet i mi zrobiło się jakoś milej na sercu? Tak mi się wydaje...

- Całkiem dobrze nam się układa~ miło, że pytasz.

- Nie przyzwyczajaj się - prychnąłem, udając oburzonego. 

- Jasne jasne - chłopak zaśmiał się, po czym po cichu opuścił mój gabinet.

Zostając już sam z własnymi myślami, mogłem przejść do kolejnych kroków. Musieliśmy przecież szybko odnaleźć morderce, który spokojnie stąpa sobie po Seulu, wierząc, że uniknie kary.

Przykro mi... ale nie na mojej zmianie.

/////

No to powoli zaczynamy polowanie na mordercę *^* 

Będzie mi także bardzo miło jak będziecie wyrażać swoją opinie na temat fabuły czy nawet stylistyki, bo chce podnosić poziom opowiadania specjalnie dla swoich herbatniczków <3 

Na zakończenie chcę przeprosić, że musieliście tyle czekać na rozdział... Ale powoli opuszcza mnie wena, by dobrze napisać rozdział, więc muszę je trochę bardziej przemyśleć, by nie robić byle czego...  Więc przepraszam jeszcze raz kochani i czekajcie na nowy rozdział <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro